UFC

Trzej wspaniali po UFC on FOX 12

Rozpiska gali UFC on FOX 12, której główną atrakcją było starcie Robbiego Lawlera z Mattem Brownem, była jedną z najbardziej wyczekiwanych tego roku.

Czyje występy najbardziej zapadną w pamięć?

#3 – Joanna Jędrzejczyk

null
fot. ufc.com

Pokonała: Julianę Limę przez jednogłośną decyzję (30-27, 30-27, 29-28)

Po raz pierwszy w historii cyklu w rankingu umieszczony zostaje reprezentant, a właściwie reprezentantka Polski. Joanna Jędrzejczyk swoim występem zrobiła wrażenie nie tylko na fanach znad Wisły, ale też na wielu zagranicznych obserwatorach sportu, a także… na samym prezydencie UFC, który zachwyt jej umiejętnościami okazywał postami zamieszczonymi na Twitterze i Instagramie. W nowopowstałej dywizji słomkowej każdy udany występ jest na wagę złota i może się okazać, że zaledwie jedna, może dwie walki dzielą naszą krajankę od starcia o najwyższe trofeum, jakim jest pas mistrzowski największej organizacji świata, który dzierżyć będzie zwyciężczyni dwudziestego sezonu TUFa.

Polka spełniła pokładane w niej oczekiwania, rozpracowując Brazylijkę w stójce – używając do tego fenomenalnych umiejętności bokserskich, a także kopnięć (front kick, jakim zdzieliła rywalkę pod koniec drugiej rundy, był jedną z lepszych akcji podczas całej gali). Joanna pokazała też, że obrona obaleń nie jest jej obca, broniąc prawie wszystkie próby nieustannie dążącej do parteru przeciwniczki.

#2 Anthony Johnson

null
fot. mmafighting.com

Pokonał: Antonio Rogerio Nogueirę przez TKO (uderzenia), 0:44, runda 1

Anthony Johnson był ogromnym faworytem bukmacherów w pojedynku z brazylijską gwiazdą – i w fenomenalny sposób pokazał, za co jest tak ceniony w ich oczach. Po tym, jak na dystansie trzech rund zdemolował Phila Davisa, uważany był za tzw. „the next big thing” w kategorii półciężkiej – nokautem na Nogueirze dobitnie potwierdził tą tezę. Johnson od samego początku niezwykle agresywnie nacierał na przeciwnika, raz po raz trafiając go potężnymi podbródkowymi i sierpowymi. Po czterdziestu czterech sekundach było już pewne, że Brazylijczyk nie jest zdolny do kontynuowania pojedynku.

Rumble został tym samym pierwszym od 7 lat zawodnikiem, i jedynym fighterem w UFC, któremu udało się skończyć „mniejszego” Nogueirę przed czasem (do tej pory tej sztuki dokonał tylko Sokoudjou w 2007 roku podczas gali PRIDE).

#1 Dennis Bermudez

null
fot. mmajunkie.com

Pokonał: Clay’a Guidę przez poddanie (duszenie zza pleców), 2:57 , runda 1

Wśród wielu dobrych występów na gali największe wrażenie zrobił na mnie perspektywiczny finalista TUFa w osobie Dennisa Bermudeza. The Menace był wprawdzie na fali sześciu zwycięstw, jednak niektóre z nich (jak te z Mattem Gricem czy Maxem Holloway’em) były mało przekonujące. Dominując Clay’a Guidę, pokazał, że nawet czołowi piórkowi na świecie powinni się liczyć z jego umiejętnościami i już niedługo może być poważnym graczem w wyścigu do pasa.

Od samego początku Bermudez nie pozostawił złudzeń, kto z dwójki eksplozywnych piórkowych jest lepszym uderzaczem, kilkukrotnie naruszając Guidę za pomocą pięści i kolan. W zapasach, które rzekomo miały być płaszczyzną, w której Carpenter będzie mógł znaleźć szansę na zwycięstwo, Dennis również nie dał szans rywalowi. Wywierając nieustanną presję, dążył do skończenia walki przed czasem – po nieudanych próbach mataleo w pierwszej rundzie, udało mu się poddać Clay’a w drugiej odsłonie.

Wyróżnienia

Brian Ortega za poddanie duszeniem zza pleców Mike’a de La Torre
Patrick Cummins za dominację zapaśniczą nad Kylem Kingsburym

A na Was kto zrobił największe wrażenie podczas gali UFC on FOX 12?

Powiązane artykuły

Komentarze: 15

  1. To ja przyznam, że jestem w opozycji do Was i z Calo, bo skoro nie wpisał Browna tam na listę, tzn. że co najmniej wyżej wymieniona piątka (Joanna, Rumble, Bermudez, Ortega i Cummins) zrobiła na nim większe wrażenie. Cumminsa bym jednak wywalił, bo nadal nie jestem do niego zupełnie przekonany.

    Wracając do Browna natomiast – może słabo pamiętam walkę, bo drugi raz jej jeszcze nie oglądałem, ale nie przypominam sobie momentu, w którym pomyślałbym „Ocho, Brown może to wygrać!” – a weźcie pod uwagę, że absolutnie Nieśmiertelnego nie skreślałem i nawet postawiłem na niego kasę. Drugą rundę Robbie trochę przespał, a i tak Brown nie był w stanie wyrządzić mu większej krzywdy. Miał dobre fragmenty też w piątej, ale nie przypominam sobie żadnego dobrego, soczystego ciosu, po którym podskoczyłbym na fotelu. Trafiał Brown trochę kopnięciami na korpus, ale po żadnym z nich ręka Lawlera nie powędrowała niżej, żeby zakryć bolące miejsce. Miał kilka momentów w klinczu, ale ciosy łokciem z tak bliskiej odległości nie nokautują, zwłaszcza gdy jesteś – jak Matt – przyparty plecami do siatki.

    Brown mnie trochę rozczarował brakiem agresji, bo absolutnie serca do walki i charakteru mu nie można odmówić. Według mnie pierwsza minuta, dwie zaważyły o tym, gdy Lawler skarcił go kilka razy bardzo mocno w kontrach.

  2. Po pierwsze – w cyklu raczej nie będą pojawiać się przegrani, a przynajmniej nie idzie to trochę w parze z koncepcją cyklu. Jeśli już rzeczywiście miałby się pojawić ktoś, kto na gali nie triumfował, musiałby to być występ naprawdę fenomenalny – niestety, ale uważam, że zaprezentowanie się Browna było co najwyżej dobre.
    Podobnie jak naiver, sądzę , że Brown absolutnie nie zaskoczył – poważniejsze problemy sprawił jedynie w drugiej rundzie, ale i tak nie był nawet blisko skończenia. Tak samo jak przedmówcę, mnie nawet nieco rozczarował brakiem parcia do przodu i agresji.

  3. Cóż, pora więc stanąć w obronie mojego ulubionego reprezentanta nurtu „po co mi technika, skoro mogę po prostu bić ludzi” ;)
    Matt wygrał drugą i piątą rundę w mojej opinii. Owszem, nie była to tradycyjna dla niego dzicz, bo bardzo odczuwał ciosy Lawlera (tu nawiasem mówiąc widać jaką siłę ma Lawler, a jaką inni półśredni, których ciosy Brown po prostu ignorował), ale zaliczył sporo solidnych trafień, dobrze wplatał middle kicki, dawał radę obalać. Do tego używając tej swojej dziwacznej pracy nóg udało mu się kilkanaście razy wlecieć z silnym prostym i lecąc na bok uniknąć kontry – prawdziwa magia ;)
    W stójce Matt miał dużo większe sukcesy niż wspomniani już Rory cz Ellenberger. Oczywiście taki wytrawny stójkowicz jak Lawler rozgryzł Matta i nie szedł z nim w brawle, ale raczej zmuszał go do „spokojnego” wycofania, coś jak Weidman z Machidą, poza tym nastawił się na bardzo dobre bokserskie kontry. Lawler również odczuwał ciosy Browna, choć blisko knockdownu nie było, jednakże te prawe czy łokcie wywołały widoczny grymas. A pamiętajmy jaką dobrą szczękę ma Robbie, który uśmiechał się jak Hendricks trafiał go największymi bombami. Dla mnie nokaut z ręki Diaza jest tajemnicą porównywalną z tym jak Sadistik Exekution dało radę nagrać pięć płyt :
    http://www.mega-sin.com/wyw/se.htm
    Przypominam, że z Matta nie powinno nic zostać według większości typowań, a dał radę urwać rundę/dwie i w przegranych także ranił Ruthlessa. Moim zdaniem to godne najwyższego podziwu.

    P.S. Oczywiście absolutnie nie miałem na myśli zmiany formuły cyklu, tylko wspomniałem o tym, który na mnie wywarł największe wrażenie :)

  4. Też poczułem się wywołany do tablicy więc wyjaśniam – nie uważam, że Brown powinien się znaleźć na liście, którą sporządził Calo. Po prostu w moim odczuciu zaprezentował się znacznie lepiej niż po nim oczekiwano. Przed walką mało kto dawał mu szanse dotrwać do 3 rundy, o mistrzowskich nie wspominając. A on wygrał 2 rundy i do końca jednak był groźny. To nie była walka o życie i przetrwanie. Po 2 rundzie minę miał nietęgą, ale w 3 opanował sytuację. To był dla mnie przełomowy moment. Wygrana Lawlera zasłużona i teraz rewanż z brodaczem.

  5. Wydaje mi się, że różnica w naszym podejściu może w większym lub mniejszym stopniu wynikać z oczekiwań albo tego, jak dużo wagi przywiązujemy do ocen innych. Osobiście spodziewałem się po Brownie jednak więcej, oczami wyobraźni widziałem, jak przedziera się przez zasieki Lawlera, zamyka go pod siatką i tam zasypuje gradem ciosów. A on nie był sobą przez zdecydowaną większość czasu. Chyba tylko w 5 rudzie miał naprawdę dobre momenty, a w pierwszej, trzeciej i czwartej, a także potem w piątej nie stanowił równorzędnego rywala do tanga dla Lawlera. No ale też nie mógł, bo walka toczyła się na środku oktagonu, a przecież nie tam bryluje Brown.

    1. No właśnie, bo Lawler to na tyle zmyślna bestia, że jako pierwszy samym poruszaniem się wyłączył szarże Browna, więc nie był zamykany pod siatką. Co nie znaczy oczywiście, że oto Matt został rozczytany i każdy go będzie teraz niszczył, bo Robbie świetnie pracuje na nogach czy balansem. Mnie ta walka utwierdziła w przekonaniu, że nawet jeśli Matt nie dojdzie nigdy do TSa, to wszyscy spoza top 5 są dla niego do obskoczenia. Przy czym warto też pamiętać, że bardzo kibicowałem Mattowi.

  6. Nie mogę się za bardzo wypowiadać o samej walce, bo widziałem ją spod półzamkniętych powiek (ma ktoś link, do samego ME?), ale nie rozumiem opini mówiących o Brownie mającym paść do 3 rundy. Osobiście od czasu ogłoszenia tego starcia uważałem, że to równorzędni przeciwnicy i Matt wcale na straconej pozycji nie jest (był).

  7. Bardziej na 3 miejsce pasuje chyba Cummins niż Asia. Był mniejszym faworytem, do tego wygrał w dużo bardziej przekonujący sposób. Jakby patrzeć tak obiektywnie to bardziej pasuje na 3 miejsce – przynajmniej wg mnie :)

Dodaj komentarz

Back to top button