Babilon MMAKSWPolskie MMA

Szymon Kołecki zabrał głos na temat potencjalnej walki z Mariuszem Pudzianowskim w KSW

Utytułowany ciężarowiec Szymon Kołecki, który realizuje się obecnie na polu MMA – ze świetnymi rezultatami – zabrał głos na temat swoich dalszych planów sportowych.

Medalista olimpijski w podnoszeniu ciężarów – w 2008 roku zdobył złoto w Pekinie, a osiem lat wcześniej srebro w Sydney – Szymon Kołecki jest jednym z najciekawiej zapowiadających się polskich zawodników MMA. Z walki na walkę – a stoczył ich pięć, wszystkie zwyciężając przed czasem – prezentuje się coraz lepiej i dojrzalej.

Rzecz jednak w tym, że przygodę z MMA rozpoczął rok temu, mając już na karku 35 lat.

Nie planuję zostać mistrzem UFC. Realnie podchodzę do sprawy. Chcę stoczyć jakieś dziesięć pojedynków z mocnymi rywalami. Tylko i aż tyle.

– powiedział Kołecki w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Chcę pokazać, że można przejść z ciężarów do innej dyscypliny. Postanowiłem się sprawdzić, bo mnie to ciekawiło. Gdybym nie spróbował, pewnie później żałowałbym.

Kołecki nie ukrywa, że jednym z elementów, które przyciągnęły go do MMA, są też pieniądze.

Powiem tak: kilka walk w MMA pozwoli mi kupić każdemu z dzieci mieszkanie w dużym mieście.

– powiedział będący ojcem czwórki dzieci zawodnik.

Nie będę kłamał, więc przyznaję, że jest dobrze. Zarabiam walkami i kontraktami reklamowymi, których mam sporo. Jeden z moich sponsorów, właściciel firmy produkującej makarony, namawia mnie, żebym dał sobie spokój. Twierdzi, że MMA to moja fanaberia, a na gotowaniu zarobię więcej.

Pieniądze to jeden z kilku elementów, które pchają mnie do MMA. Jest jeszcze możliwość treningu i czucia adrenaliny oraz ambicje, bo ja chcę coś sportowo osiągnąć. Przestałem dźwigać ciężary z powodu kontuzji. Teraz chcę skończyć na własnych warunkach. I mam na to plan.

Karierę rozpoczął pod sztandarem PLMMA, gdzie wygrał dwa starcia. Później stoczył jedną walkę dla organizacji Underground Boxing Show, by następnie przenieść się do nowo powstałej organizacji Babilon MMA, gdzie ma już za sobą dwa zwycięskie boje.

Mam jeszcze trzy walki w grupie Tomasza Babilońskiego.

– powiedział.

Później przyjdzie czas na analizę i decyzję, czy podpisać nowy kontrakt. Będę miał na koncie osiem pojedynków, a więc już jakieś doświadczenie. Pod koniec roku będę mądrzejszy, ale stawiam, że jeszcze wejdę do ringu lub klatki. Ze dwa razy w 2019 roku i raz lub dwa w 2020 roku. Takie miałem plany, gdy zaczynałem MMA.

W kontekście takiego zawodnika jak Szymon Kołecki – a więc już teraz nad Wisłą mocno rozpoznawalnego, a dodatkowo prezentującego się lepiej z walki na walkę – od dłuższego czasu spekuluje się na temat możliwych startów pod banderą KSW. Olimpijczyk podchodzi jednak do tematu ze spokojem.

Nie chciałem iść do dużej federacji, dopóki nie będę odpowiednio rozwinięty.

– powiedział.

KSW to najsilniejsza organizacja w Europie i jeśli miałbym tam walczyć, chcę być przynajmniej przyzwoitym zawodnikiem. Szanuję swoje nazwisko. Nie chcę wejść do klatki i pokazać byle czego. Z KSW jestem w kontakcie, są też jakieś propozycje. Spokojnie, krok po kroku.

Zapytany z kolei, czy ewentualny pojedynek z Mariuszem Pudzianowskim rozważałby w kategoriach freak fightu, były ciężarowiec nie pozostawił wątpliwości.

Nie traktuje siebie jako zawodnika, który występuje we freak fightach.

– stwierdził.

Naprawdę dużo pracuję, nie walczyłem dotąd z celebrytami. Pudzian też się bije ze świetnymi przeciwnikami. Lubię Mariusza, znamy się od lat i to kolejny powód, dla którego byłoby trudno to zrobić. Jest też cięższy ode mnie około 20 kilogramów. Mógłbym szybciej uciekać z oktagonu… A tak serio – gdyby taka walka się wydarzyła, to nie byłby żaden freak fight.

*****

„Korpus, głowa!” – Khabib reaguje na zwycięstwo Emelianenki z Gonzagą – video

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button