UFC

Stephen Thompson: „Walka z gościem numer 7 w rankingu nie ma żadnego sensu, ale…”

Stephen Thompson opowiedział o okolicznościach w jakich doszło do zestawienia jego pojedynku z Darrenem Tillem podczas majowej gali UFC Fight Night 130 w Liverpoolu.

Powróciwszy na zwycięskie tory po dwóch nieudanych walkach z Tyronem Woodleyem – w listopadzie zeszłego roku wypunktował Jorge MasvidalaStephen Thompson sposobi się już do kolejnego pojedynku. W walce wieczoru pierwszej historycznej gali amerykańskiego giganta w Liverpoolu, UFC Fight Night 130, Amerykanin skrzyżuje pięści z Darrenem Tillem.

Zaczęli dopytywać mnie o ten pojedynek zaraz po mojej walce z Masvidalem, ale nie byłem wtedy pewien, czy moje kciuki nie są połamane.

– powiedział Thompson w The MMA Mad Podcast (za MMANytt.com).

Nie wiedziałem, czy będę potrzebował operacji, więc wydawało mi się, że nie będę gotowy na to starcie.

A mówiąc szczerze, nie wiedziałem, kim jest ten gość, dopóki nie pokonał Cerrone. Nigdy o nim wcześniej nie słyszałem. Cerrone wracał wtedy po trzech porażkach i został znokautowany przez Masvidala, którego dopiero co pokonałem, więc nie sądziłem, że dojdzie do tej walki – nie byłem pewien kciuków i nie znałem gościa.

Wydaje się, że decyzja o zaakceptowaniu walki z Tillem może też wynikać z położenia Wonderboya. Pomimo bowiem faktu, że jest sklasyfikowany na 1. miejscu w rankingu kategorii półśredniej, to dopóki na jej tronie zasiadał będzie wspomniany Woodley, dopóty szanse na titleshota dla Thompsona nie będą duże. Ich druga walka zdecydowanie bowiem nie porwała.

UFC ciągle przychodziło do mnie z tą walką z Tillem, ale mówiłem „nie”, a oni na to coś w stylu: „no, chodź”.

– wspomina Stephen.

Spojrzałem na media społecznościowe i nikt nie chciał wziąć tej walki. Jakiś miesiąc temu stan moich kciuków już się poprawił, więc pomyślałem, że w końcu jestem na 1. miejscu w rankingu, a pojawia się coraz więcej nowych gości, którzy robią dużo szumu – więc chciałem się sprawdzić z tymi młodymi-zdolnymi.

Chcę tam wyjść i udowodnić wszystkim, że bez względu na to, kto stanie naprzeciwko mnie, to ja jestem pretendentem numer jeden. Nigdzie się nie wybieram i zamierzam to potwierdzić w Liverpoolu. Owszem, nie ma dla mnie sensu walka z gościem numer 7 w jego mieście, ale wiecie co? Jestem wojownikiem i wyjdę tam, aby walczyć z kimkolwiek.

Moje kciuki są już zdrowe, a nie będzie to pierwszy raz, gdy walczę na terenie wroga – bo ta walka z Rorym MacDonaldem w Kanadzie to było szaleństwo. Wiem, że fani w Liverpoolu są niesamowici. Nigdy tam nie byłem, co dodatkowo mnie ekscytuje.

*****

Joe Rogan: „Gdy jesteś w klubie z laską, która przesadziła z alkoholem i…”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button