UFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – UFC 172, Jones vs Teixeira

KARTA WSTĘPNA

125 lbs: Joseph Benavidez vs Tim Elliott

Z walki wieczoru gali Fox do karty wstępnej – Joseph Benavidez (19-4, 6-2 UFC) porażką z Demetriousem Johnsonem przypłacił relegację do znacznie mniej prestiżowej części karty walk. Zmierzy się z Timem Elliottem (10-4-1, 2-2 UFC) – obaj zawodnicy spróbują podnieść się po przegranych, których ostatnio doświadczyli.

W stójce to Benavidez jest zdecydowanie bardziej poukładanym zawodnikiem – nie tylko jest precyzyjniejszy, ale bije też znacznie mocniej i dysponował będzie przewagą szybkościową. Elliott ma po swojej stronie lepsze warunki fizyczne oraz nieszablonowe poruszanie się – pozostaje nieustannie w ruchu, zmieniając pozycje i szukając najlepszych momentów do wyprowadzenia szarży. Jak sam wspomniał w wywiadzie, stara się wzorować na Dominicku Cruzie – czasem wychodzi mu to lepiej, czasem gorzej, co nie zmienia faktu, że rozczytać jego grę jest bardzo trudno.

Tim to przede wszystkim jednak zapaśnik, który najlepiej czuje się, będąc z góry i obijając z tej pozycji przeciwnika. O zaimplementowanie takiej taktyki nie będzie mu jednak łatwo – trenujący w Alpha Male Benavidez może co prawda pochwalić się obroną przed sprowadzeniami na słabym poziomie 55%, ale wynika to przede wszystkim z faktu, że regularnie na plecy kładli go zawodnicy ze ścisłej czołówki – wspomniany Dominick Cruz (12 udanych obaleń w dwóch pojedynkach) oraz Demetrious Johnson (5 udanych obaleń w ich pierwszej walce). Pozostali mieli już znacznie większe problemy z położeniem Josepha na plecach i myślę, że podobnych doświadczyć może Elliott.

A skoro walka toczyć będzie się głównie w stójce, przewaga szybkości i doświadczenia Benavideza mogą okazać się decydujące. Ten ostatni zaczyna powoli wcielać się w rolę swojego kolegi Urijaha Fabera czy Juniora dos Santosa – przegrywa z mistrzem, ale pokonuje całą resztę dywizji. Myślę, że Elliott sprawi swoją niekonwencjonalną stójką sporo problemów Kalifornijczykowi, ale ostatecznie nie zdoła przekonać do siebie sędziów, którzy widząc precyzyjniejsze i mocniejsze ciosy w wykonaniu Benavideza, orzekną jego punktowe zwycięstwo.

Zwycięzca: Joseph Benavidez przez decyzję.

BUKMACHER MMA

Benavidez to murowany faworyt do wygrania tego pojedynku – kurs na jego wiktorię wynosi ledwie 1.25, podczas gdy na zwycięstwo Elliotta – około 4.15. Może to mało roztropne, ale zarówno dorzucenie Benavideza do jakiejś kombinacji, jak i postawienie drobnych na Elliotta mogą się obronić. Osobiście zdecyduję się raczej na to pierwsze, ale i drugiego – jako wentylu bezpieczeństwa – nie wykluczam. Kto wie, jak na pierwszą porażkę w karierze przez nokaut zareaguje Benavidez…

Propozycja – Joseph Benavidez do kombinacji (1.25), Tim Elliott (4.15)

155 lbs: Takanori Gomi vs Isaac Vallie-Flagg

Kiedyś jeden z najlepszych lekkich na świecie, dziś znajdujący się na równi pochyłej 35-letni Takanori Gomi (34-9, 3-4 UFC) zmierzy się z 36-letnim Isaakiem Vallie-Flaggiem (14-4-1, 1-1 UFC), do którego pasuje tylko druga część opisu Japończyka. Przegrany znajdzie się na stromym zboczu, u którego podnóża czekać będzie kołek do zawieszenia nań rękawic.

Borykający się od dłuższego czasu z kontuzją pleców Amerykanin wyglądał fatalnie w starciu z Eliasem Silverio. Odrobinę lepiej w ostatnich bojach prezentował się Gomi, ale on z kolei nie walczył od ponad roku i Bóg jeden raczy wiedzieć, w jakiej formie będzie w sobotę.

Myślę jednak, że twarda szczęka Japończyka w połączeniu z odrobinę lepszą dyspozycją, którą prezentuje ostatnimi czasy, przyzwoitymi defensywnymi zapasami i mocnym – przynajmniej kiedyś – ciosem okażą się zestawem wystarczającym do pokonania surowego w stójce Amerykanina. Ten ostatni to jednak kawał twardego skurczybyka, który nie ustąpi łatwo, prawdopodobnie nieustannie prąc do przodu i szukając klinczu i obalenia. Fireball przez decyzję.

Zwycięzca: Takanori Gomi przez decyzję.

BUKMACHER MMA

Japończyk jest faworytem – kurs na jego wygraną waha się w granicach 1.45. Za zwycięstwo Vallie-Flagga bukmacherzy płacą około 2.80. Dwóch zawodników bliskich emerytury. Jeden wraca po długiej przerwie, drugi mocno nadwyrężony kontuzjami. Nie gram.

Propozycja – no bet.

155 lbs: Danny Castillo vs Charlie Brenneman

Charlie Brenneman (19-6, 4-5 UFC) jest prawdopodobnie odrobinę lepszym zapaśnikiem niż Danny Castillo (16-6, 6-3 UFC), co powoduje, że nie stoi na straconej pozycji w starciu z trenującym w Alpha Male rywalem. Kładł na plecy lepszych wrestlerów niż Castillo, nie wspominając o tym, że dokonywał tego wagę wyżej. Nie znaczy to jednak, że nie będzie miał problemów z obalaniem Danny’ego, bo obaj nieźle bronią sprowadzeń. Ten, który będzie w stanie narzucić drugiemu swoją grę zapaśniczą, znajdując się na górze, będzie miał po swojej stronie solidny argument na rzecz wygranej.

W płaszczyźnie stójkowej Castillo nie ma może nokautującego ciosu, ale był bliski ubicia Michaela Johnsona i Edsona Barbozy, a szczęka Hiszpana zdecydowanie do najtwardszych nie należy. Padał na deski w kilku walkach w UFC, co nie wróży mu dobrze. Im szybciej Brenneman znajdzie drogę do obalenia, tym dla niego lepiej.

Postawię na to, że minimalna przewaga zapaśnicze Charliego okaże się niewystarczająca w konfrontacji z jego deficytami stójkowymi i ostatecznie polegnie.

Zwycięzca: Danny Castillo przez decyzję.

BUKMACHER MMA

Uważam, że ta walka będzie znacznie bardziej wyrównana, niż mogłoby to wynikać z kursów, jakie wystawili bukmacherzy: 1.35 na Castillo i aż 3.40 na Brennemana. W mojej opinii granie faworyta po takim kursie całkowicie mija się z celem i poważnie zastanawiam się nad postawieniem na mającego nóż na gardle (zwolnienie z UFC) Brennemana. Myślę, że drobne na Hiszpana to nie jest zły pomysł.

Propozycja – Charlie Brenneman (3.40)

135 lbs: Chris Beal vs Patrick Williams

Galę UFC 172 otworzy starcie dwóch debiutantów, Chris Beala (8-0, 0-0 UFC) i Patrick Williams (7-3, 0-0 UFC).

28-letni Beal to przede wszystkim bokser, który nie ma większego pojęcia o zapasach, o parterze nie wspominając. Cztery lata starszy Williams jest bardziej wszechstronnym zawodnikiem, nie tylko korzysta z kopnięć, ale ma też bardzo solidne szlify zapaśnicze. Obaj mierzyli się dotychczas co najwyżej ze średniakami w swojej karierze – Beal pokonał większość z nich decyzją (czyli średnio…), Williams przez nokaut (lepiej!), ale też przegrał aż trzy razy (fatalnie…).

Beal ma większe obycie z oktagonem, rywalizował w TUFie 18, trenuje w lepszym klubie, ale… uważam, że to Williams jest faworytem tego starcia. Lepiej się porusza w stójce, wydaje się znacznie dynamiczniejszy niż Beal, uderza zdecydowanie mocniej i przede wszystkim dysponuje zapasami, które mogą napsuć mnóstwo krwi Chrisowi.

Zwycięzca: Patrick Williams przez decyzję.

BUKMACHER MMA

W ocenie bukmacherów faworytem tego starcia jest Chris Beal – kurs na jego wygraną oscyluje w granicach 1.75, podczas gdy na wygraną Williamsa – około 2.15. Odrobinę kusi mnie postawienie na underdoga, ale jako, że na tym – najniższym – poziomie rozgrywkowym o niespodzianki bardzo łatwo, a znaków zapytania cała masa, pozwolę sobie póki co odpuścić tą walkę. Nie ukrywam jednak, że po ważeniu mogę zmienić zdanie.

Propozycja – no bet.

Poprzednia strona 1 2 3 4Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 30

  1. Fajnie, że otwierasz Przed burzą analizą walki, która według Ciebie jest warta obstawienia – szkoda tylko, że rzadko zaczynasz od main eventu. Też uważam, że Medeiros może sprawić sporo problemów Millerowi, który jest jednopłaszczyznowy i wydaje mi się, że coraz słabszy. Wydaje mi się, że kurs jest taki, a nie inny z powodu bilansu Medeirosa 0-1 (1) w UFC. Szału bilans nie robi, a trudno oczekiwać, by anonim walczący z weteranem posiadającym dumne 12-3 w UFC był faworytem.
    Co sądzicie o Davisie? Kurs zdaje mi się być prezentem, bo murzyn (!!!) zdaje się mieć wszystko, czego nie ma Rumble – świetne zapasy i parter oraz atuty niwelujące Johnsona – szczękę i spory zasięg. Kurs 1.5 mi się bardzo podoba, do tego dorzuciłem under 2,5 po 1.95 – osobiście wierzę, że Davis podda Rumbla, ale także zabezpieczam się przed ewentualnym cepem z jego strony.

      1. Robim, co możem z tą edycją… Wkrótce rozwalę to wszystko, bo będę update robił, to wtedy postaram się to dodać.

        Co do Przed burzą, uważasz, że lepiej zaczynać od walki wieczoru? Pytam, bo to cenny feedback.

  2. Zgadzam się z Puczensem odnośnie dodawania na początku najważniejszych walk w „Przed Burzą”. W tym przypadku można brać przykład z tej przypowieści o weselu w Kaanie Galilejskiej – na początek najlepsza wino, później, w miarę jak się towarzystwo nasyci gorsze :)

  3. Ja tam lubię odświeżać 15 razy lowkinga o 3 nad ranem z nadzieją, że a nuż dodana będzie walka wieczora. Pewnego rodzaju apetyt na walkę tworzy takie czekanie, a nie dostać na tacy interesującą mnie walkę i nie wejść na stronę później, bo co mnie obchodzi walka Billa z Williamsem.
    Ode mnie to dobrym jest dodawanie najpierw najlepszych zestawień bukmacherskich, później walk mniej znaczących i na koniec, tak z dzień (24h) przed galą dodać walkę wieczora.
    Ale byle był porządek i jakaś reguła, dla czystej przejrzystości, resztę przetrwam.

  4. Zawsze lubię obejrzeć sobie przed galą wywiady z zawodnikami, żeby dowiedzieć się, jak prezentują się od strony mentalnej – ten z Gloverem pokazał, że ma facet pewność siebie, ale jednocześnie niezbyt przejmuje się „gameplanami”. Pojawiły się, rzecz jasna, zapewnienia o przygotowaniu zapaśniczym i kondycyjnym, ale trochę niepokoi mnie fakt, że Teixeira najwięcej mówił o ciężkich rękach i polowaniu na nokaut. Z zawodnikami z miejsc od piątego w dół takie nastawienie pewnie i by wystarczyło, ale mówimy tutaj o mistrzu wagi półciężkiej…
    Dochodzi też kwestia starcia Jonesa z Gustafssonem – Brazylijczyk sprawiał wrażenie, że niewiele wyniósł ze studiowania materiału filmowego, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że jutrzejszego wieczora dostanie sromotne baty.

    Chciałbym się mylić, bo nie przepadam jakoś specjalnie za Bonesem, ale trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie. :p

  5. Mnie się akurat w tym przypadku wydaje, że Teixeira mówi z sensem, tzn. nie ma co się łudzić, że da radę zapaśniczo czy kondycyjnie Jonesowi. Jego jedyną szansą jest jeden z cepów, które rzuca + lowkingi, o których zapomniał. Jeśli wcieli słowa w czyny i rzeczywiście najpóźniej w drugiej rundzie rzuci się do szalonej szarży, to choćby i przegrał, uznam, że zrobił, co mógł. Bardziej boję się tego, że jednak Brazylijczyk w ogóle się nie otworzy i będzie metodycznie obijany z dystansu, aż padnie kondycyjnie, a wtedy Amerykanin dopełni dzieła zniszczenia. Boję się, że Teixeira po prostu „nie spróbuje”.

    Jeszcze odnośnie wywiadów przed walką – że przejdę z tej mistrzowskiej do otwierającej galę – Patrick Williams mówił, że przygotowywał się do debiutu w UFC 2-3 tygodnie, a wcześniej nie robił absolutnie nic. Źle to wróży.

  6. Tak po prawdzie to liczę na coś więcej niż Rampage’a w wersji 2.0. Teixeira mógł wspomnieć coś o przygotowaniu stójkowym lub umiejętnym skracaniu dystansu – zapowiedź rzucania cepów (czy mocnych ciosów – jak zwał tak zwał) jakoś nie przekonuje mnie do tego, że Brazylijczyk odrobił pracę domową.

  7. Teixeira poza cepem nie ma nic na Bonsa. Inni mieli dużo więcej a i tak polegli, więc tu nie będzie inaczej.

    Fili to taki trochę świr, ale piekielnie mocny psychicznie. Do tego miał teraz za sobą cały obóz. Max to twardziel, ale już go złamał jeden taki Irlandczyk i historia może się powtórzyć.

        1. Wrzucał jej zdjęcie na Twitterze zaraz po walce (nie wiem, czy złamana, czy co tam się stało). Mniej się o tym mówiło, bo Max nie jest tak medialny (wiadomo), a i kontuzja w porównaniu do więzadła nie była tak poważna.

  8. Holloway to jednak jest kozak w stójce, od drugiej rundy lokował świetne ciosy. Wkurza mnie tylko to, że gdyby nie ta gilotyna, to pewnie by tę walkę w oczach sędziów przegrał – Fili zbierał ładne cięgi i oczywiście ratował się obaleniami. Nie wiem jak dla Was, ale jeśli po obaleniu nie następuje ofensywa, to moim zdaniem w takiej sytuacji powinno się to traktować jako defensywny ruch…

Dodaj komentarz

Back to top button