Doping w MMAPolskie MMA

Nadwiślańska Vendetta

Lepko i cuchnąco zrobiło się w polskim MMA po tym, jak na gali Profesjonalnej Ligi MMA doszło do pierwszej w historii mieszanych sztuk walki w Polsce kontroli antydopingowej.

Słowem wstępu, zanim włożymy kij w mrowisko, wywołując nerwowe reakcje mrówek, wyjaśnijmy jedną kwestię, która z pewnością zostanie podniesiona po tym, jak niektórzy Czytelnicy dobrną do końca tego tekstu. Otóż, portal MMARocks.pl jest zdecydowanie największym a przez to i najbardziej opiniotwórczym medium nie tylko dla przygodnych, takim mianem ich określmy, fanów MMA, ale i dla dużej części tych konserwatywnych, którzy lepiej niż reszta orientują się w czasami mocno skomplikowanych meandrach polskiego MMA. Wynika z tego, ni mniej, ni więcej, że nierzadko opinie, czy to w formie pisanej czy mówionej, formułowane przez tamtejszych redaktorów odbijają się szerokim – czasem szerszym niż powinny, a czasami niewystarczająco szerokim – echem w środowisku. Ergo, w pełni zrozumiałym jest, iż w konsekwencji stanowić mogą asumpt do dalszych dywagacji czy komentarzy, a także krytyki – i w takich kategoriach należy rozpatrywać niniejszy tekst. Jestem w pełni świadom, że być może część Czytelników każde słowo krytyki wobec MMARocks, choćby nie wiem jak mocno uargumentowane, będzie postrzegać przez pryzmat wcześniejszych, powiedzmy, „niejasności” między Dawidem (Lowking.pl) a Goliatem (MMARocks). Zawsze wobec tego dwa razy zastanawiam się, zanim skieruję swoją szablę w kierunku, z którego ustrzelić może mnie tysiąc armat, ale uznaję, że tym razem innego wyjścia nie ma i o kilku sprawach trzeba powiedzieć głośno. Co niniejszym czynię…

Wszystko, co złe

Mirosław Okniński stał się, wydaje się – a podstaw do takich założeń szukać daleko nie musimy, vide ostatnia wszechobecna krytyka jego osoby i jego organizacji – najbardziej znienawidzoną postacią w polskim MMA. Onegdaj wyglądało to zupełnie inaczej, ale pan trener popełnił sprośny błąd niebu obrzydły i bezpardonowo piórem, zdaje się, nie swoim zaatakował rozdających medialne karty przy kanciastym stole nadwiślańskiego MMA redaktorów MMARocks, pichcąc ni to oświadczenie, ni to manifest. Przyznać trzeba, że forma, jak i część argumentów Oknińskiego były tak fatalnie dobrane i opisane, że spuszczenie psów wojny na nieporadnego napastnika przez rodzimego monopolistę wydawało się tylko kwestią czasu. Co miało się wydarzyć, to się i wydarzyło i od tego czasu końca nie widać szyderstw z do tamtej pory postrzeganego w kategoriach dziwaka z wielką pasją do MMA Oknińskiego. Zresztą, że „partia nie przebacza” jeszcze dobitniej przekonał nas później casus Mameda Khalidova, któremu przy tej okazji warto poświęcić dwa zdania – być może o dwa za dużo, ale niech tam… Dopóki małostkowy Czeczen w burżuazyjnym, jak możemy się domyślać, tonie nie odmówił udzielenia wywiadu MMARocks, czym, nawiasem mówiąc, udowodnił, jak kiepsko rozumie jeszcze trochę topornie działające mechanizmy rządzące mediami w naszym kraju; otóż, zanim dopuścił się tego grzechu potępieńczego, zostawiając z pewnością nie lada zaskoczonego redaktora największego polskiego portalu branżowego sam na sam z mikrofonem, hołubiony był z miar wszech, a za publiczne zarzucenie mu braku ambicji sportowych wobec odrzucenia zalotów UFC, czego czasami próbowali dopuszczać się złośliwi czytelnicy, grożono permanentnym wyrzuceniem poza nawias. Jakże prędko zmieniają się jednak czasy, jak szybko mielą czasami koła sprawiedliwości, jak wywiad jeden, a w zasadzie jego brak, może wszystko zmienić – od tego bowiem czasu psy wojny spuszczono również na nietaktownego Czeczena, pozwalając czytelnikom jechać po nim jak po burej suce, nie szczędząc mu złośliwych przytyków w każdym niemal artykule, jaki ukazał się później na łamach MMARocks. Nie chodzi, rzecz jasna, o to, żeby kogokolwiek z czytających przekonywać, że wcześniejsze podejście i otoczenie Khalidova parasolem ochronnym przed „nienawistymi” fanami było dobre, a aktualne jest złe – albo odwrotnie. Chodzi raczej o ukazanie, że złamanie linii partyjnej dla każdego, kto nie podąża za jedynie słusznym głosem partii, będzie oznaczało wieczne potępienie. No, może nie wieczne, bo zawsze można się pokajać i wrócić, ale to największy portal w Polsce uzna, kiedy można tego czy tamtego grzesznika z powrotem przyjąć do grona ludzi (zawodników czy organizatorów) porządnych. Duży wpływ i duży zasięg MMARocks to potężne narzędzie, które można wykorzystywać nie tylko do popularyzowania MMA i szerzenia szczytnych idei, których, nie przeczę, jest tam multum – w tak małym jednak środowisku, jakie reprezentuje polska scena mieszanych sztuk walki, daje to też możliwości równania z błotem każdego, kto się sprzeniewierzy.

Lucyper

Wracając jednak do zła w postaci najczystszej obleczonego w ludzką skórę, wracając do Mirosława Oknińskiego. Ileż teraz szyderstw jest z tego człeka małego i zawistnego! Już wiemy, kto będzie odpowiedzialnym, kogo ustawimy pod pręgierzem, gdy państwowy Lewiatan wyciągnie swoje lepkie macki, żeby zagarnąć „nasze” MMA. To już przesądzone. Winnym może być, rzecz jasna, tylko Mirosław Okniński, który podstępnie ściągnął na swoją ostatnią galę Profesjonalnej Ligi MMA jakąś kontrolę antydopingową podpiętą pod państwową pierś broczącą wyszlamowanymi z kieszeni podatników pieniędzmi. Czy trener zrobił dobrze, ściągając państwowców? Ależ, naturalnie, że uczynek ten można traktować tylko i wyłącznie w kategoriach szkodnictwa niepospolitego. Szkodnictwa, które uderzy – ciężko jeszcze oszacować, z jaką siłą – w nasze rodzime MMA. Jasne, Okniński utarł nosa, przynajmniej na chwil kilka, włodarzom KSW – i być może tylko o te kilka chwil „władzy” mu chodziło – ale w długofalowej perspektywie nic dobrego dla kondycji naszej sceny z tego nie wyniknie. Tyle że – i to jest prawdziwy objaw wylewającej się w potopowych ilościach hipokryzji, którą raczą nas eksperci więksi i mniejsi – przecież to właśnie nie kto inny, ale jego najzagorzalszy wróg w osobie Pawła Kowalika z MMARocks – doskonałego matchmakera, nawiasem mówiąc, chapeu bas bez krzty ironii, bo lepszego w Polsce ze świecą szukać – otóż, właśnie on, oczarowany komunistyczną wizją szwedzkiego związku MMA, wprowadził do przestrzeni publicznej na skalę nieporównywalną z niczym wcześniejszym całą dyskusję o utworzeniu związku regulującego mieszane sztuki walki nad Wisłą (tutaj). To przecież on, wspierany ochoczo przez swojego naczelnego – z czego, na marginesie, ten ostatni potem, gdy już swoją równie karykaturalną wizję związku jął przedstawiać Okniński, próbował wycofywać się rakiem – gloryfikował idiotyczny model szwedzki, zachwalając jego rzekome korzyści, czym sprowadziłby zagładę na nasze MMA. Jakże można teraz całą odpowiedzialność zrzucać na Oknińskiego, nie dostrzegając, gdzie zakiełkowała i trafiła do przestrzeni medialnej cała myśl o upaństwowieniu rodzimej sceny! Czy chcę przez to powiedzieć, że to Paweł Kowalik jest największym szkodnikiem? Ależ broń, Boże! Byłoby to absolutnie niedorzeczne, bo akurat Kowalik robi tak wiele dobrego dla polskiego MMA, że z niemożliwą do wyrażenia słowami nawiązką rekompensuje wszelkie błędy, które pojawiać się muszą, gdy działa się na tylu polach. Nie zmienia to faktu, że tamtejszy artykuł spod jego pióra uważam za najbardziej szkodliwy w historii polskiego MMA i to w nim trzeba upatrywać tego zakażonego ziarna, z którego potem kiełkowały chore idee, w pewnej części personifikowane przez niecne zamiary Mirosława Oknińskiego. To prawdopodobnie tamten artykuł – być może będący swego rodzaju uderzeniem wyprzedzającym wobec planów utworzenia związku przez trenera – przyspieszył i zdeterminował do działania Mirosława Oknińskiego. Czymże bowiem różnią się będący rzekomo w konflikcie Kowalik i Okniński w kwestii podejścia do związku MMA w Polsce, jeśli wykastrujemy ich opinie z wszelkich mącących rzeczywisty obraz ozdobników? Otóż, jeden chciałby model szwedzki, drugi – swój własny. Jeden proponuje polskiemu MMA grypę, drugi cholerę. Zacna różnica, doprawdy.

Z lewej, z prawej

Ataki na Mirosława Oknińskiego przybrały rozmiary monstrualne i pomimo, że część – być może słusznie – uważa je za w pełni uzasadnione i może nawet niewystarczające w porównaniu do rozmiaru szkód, jakie może on wyrządzić w dłuższej perspektywie polskiemu MMA – choć tu bym polemizował – to jednak hipokryzją jest nie wspomnieć o ogromnej wybiórczości w tym względzie. Wszelkiej maści eksperci więksi i mniejsi, którym tak mocno za skórę zaszedł Okniński, o niczym innym nie mówią i nie piszą tak chętnie jak o marnych zarobkach fighterów na PLMMA, o tych 500 złotych czy oponach, które dostają, albo i nie, zawodnicy za stoczoną walkę na tamtejszych galach. O tym, ile i jak zarabia (a to cwaniak!) na „franczyzie” trener. Zaprawdę, gdy chodzi o kwestie finansowe przy organizacji PLMMA, wiemy niemal wszystko, bo eksperci nie postrzegają rozmowy o nich w kategoriach braku savoir vivre’u – a raczej traktują je jako okazję, by dopiec i skompromitować Oknińskiego. Co innego, gdy chodzi o finanse innych organizacji, o, tutaj morda w kubeł, bo nie zagląda się innym do kieszeni. Ujawnimy wszystkich, którzy zarabiają 500 zł lub mniej za walkę, ale cicho sza o tych, którzy inkasują po kilka tysięcy. Jeśli gadka o kasie, to tylko w kontekście jej żałosnych rozmiarów na galach PLMMA. I żebym nie został źle zrozumiany, co wydarzyć się może, nie jest problemem to, że w o galach PLMMA mówi się niemal wszystko, odzierając ją z finansowych tajemnic. Problemem jest wybiórczość w podejściu do tego tematu i traktowanie tej kwestii instrumentalnie.

Nie inaczej jest w przypadku niejakiego Andrzeja Parzęckiego, który z ramienia, jak się wydaje, Oknińskiego piastuje funkcję szefa Polskiego Związku MMA, czymkolwiek toto jest. Uff, jakże chętnie przypomina się jego niechlubną przeszłość, z jakim błyskiem w oku, chciałoby się napisać – i, w sumie, słusznie, przyznaję, bo dla takich ludzi nie powinno być miejsca w sporcie. Ale chwila, moment, czy tymi jedynymi sprawiedliwymi, mędrcami wytykającymi palcem winnego nie są ci sami, którzy wcześniej tak ochoczo współpracowali i tak dzielnie bronili Ryszarda Adamusa, organizatora śp. Superligi MMA, który do tej pory zalega zawodnikom z wypłatami? Gdzie jakieś dziennikarskie śledztwo, gdzie bijące na alarm artykuły? No, nie ma. Cóż, Adamus może i spieprzył sprawę – chociaż płytę Piaska kiedyś wydał! – okradając tego czy tamtego, ale… spuśćmy na to zasłonę milczenia, bo, jak to mawia Michalkiewicz – inne są potrzeby obecnego etapu! Nie czas rozpamiętywać Adamusa, jak Parzęcki pod domem.

Zapominać nie można także o Krzysztofie Jotko, który na galach organizowanych przez Mirosława Oknińskiego sędziuje w klatce walki swoim kolegom, czym – owszem – nie tylko ustawia się w bardzo niekorzystnej pozycji względem wszelkiej maści krytyków, ale też, pragnąc stawić im czoło i wykazać bezstronność, może narażać na szwank zdrowie walczących. To prawda i jest to złe, ale, na litość Boską, czy sytuacja, w której Jotko sędziuje walki kolegów z klubu, tak mocno różni się od sytuacji, gdy naczelny największego polskiego portalu MMA siedzi w kieszeni największej organizacji w Polsce? Jakkolwiek by to rozpatrywać, jakichkolwiek kryteriów i miar nie przykładać, to obie sytuacje śmierdzą na kilometr. Jasne, brakuje w Polsce ludzi, którzy potrafiliby zająć się wieloma aspektami organizacji gal MMA i dlatego tak wszechobecna jest często rodząca konflikty interesów multifunkcyjność; i piszący te słowa doskonale zdaje sobie z tego sprawę, ale akurat oskarżenia płynące z obozu MMARocks pod adresem Krzysztofa Jotki są przejawem bezwstydnej hipokryzji. Oczywiście, i tam ukazują się krytyczne teksty pod adresem KSW, zaburzające linię i wprowadzające wielogłos na różne tematy, ale, odbijając piłeczkę, i Jotko w kilku walkach pokazał doskonałą pracę sędziowską. W chęci zbesztania i zmasakrowania Profesjonalnej Ligi MMA ktoś tu się mocno zapędza, wykorzystując obosieczny miecz. You can’t smell your own shit on your knees?

Czy wszystko to oznacza, że nie można krytykować PLMMA? Absolutnie nie, bo przecież, odnosząc się tylko do wyżej wymienionych, i postać Andrzeja Parzęckiego, i fakt sędziowania walk kolegów przez Krzysztofa Jotko są doskonałą bazą do konstruktywnej krytyki. Pozostaje jednak kwestia tego, kto i jak to czyni, bo wydaje się, że nie każdy ma moralne (tak, wiem, słowo zbyt górnolotnie w sporcie, w którym celem jest obicie mordy przeciwnika) prawo do takowej krytyki.

Przyszłość

Na koniec warto odnieść się do powszechnie panującej opinii, jakoby MMA było „bezpieczne”, bo nie ma nań konkretnego „paragrafu”. Otóż, po pierwsze, w mętnej wodzie łowi się najlepsze ryby. Po drugie natomiast – czy naprawdę Czytelnicy uważają, że Polska jest państwem prawa? To, że gdzieś nie ma jakiegoś zapisu, absolutnie nie oznacza, że Lewiatan ma związane ręce. Swego czasu w konstytucji widniał zapis o zakazie ekstradycji polskiego obywatela i nikomu nawet przez myśl nie przeszło, aby to respektować. Pamiętajmy, że, parafrazując, nie ma takiego okrucieństwa, jakiego nie dopuściłby się łagodny skądinąd rząd, gdy idzie o „zapewnienie” bezpieczeństwa poprzez regulacje (związek MMA) oraz zapewnienie równości (kontrole antydopingowe).

Przyszłość rysuje się arcyciekawie. Jej dotychczasowe różowe barwy zostały nieco zmącone, co nie zmienia faktu, że jeśli nawet – odpukać! – będzie źle, to z całą pewnością nie będzie nudno. Jakkolwiek nie spojrzeć na czołowy konflikt w polskim MMA między największym branżowym portalem z jednej strony oraz Mirosławem Oknińskim i jego otoczeniem z drugiej, nie da się ukryć, że oba te zwalczające się obozy czynią niewyobrażalnie dużo dobrego dla polskiego MMA za sprawą swojej tytanicznej pracy u podstaw. Nie oznacza to jednak, że są świętymi krowami, którym należy tylko przytakiwać, zwłaszcza jeśli ichniejszy konflikt momentami przyjmuje karykaturalne formy.

Powiązane artykuły

Komentarze: 66

  1. Dobra, to będzie mniej więcej tak:

    – z 1/3 tekstu się kompletnie nie zgadzam,
    – 1/3 dała mi trochę do myślenia,
    – z 1/3 pełna zgoda.

    Innymi słowy, nie jest źle, bo pomimo, że można się nie zgadzać z kilkoma ocenami, to nie da się zaprzeczyć, że są one ciekawie opisane. Lowking jak zawsze pod prąd i w sumie dzięki temu jest ciekawie i kolorowo :P

  2. Heh, a ostatnio na cohones już nie usuwali postów z odniesieniem do lowkinga…

    Co do tekstu, zgadzam się z większością tez, dobrze zauważasz niewątpliwie nieprzypadkową niekonsekwencję redaktorów w kwestii ujawniania zarobków. W sumie jednak niewiele tu nowego w stosunku do poprzedniego manifestu („Urawniłowka…”), niektóre okreslenia („państwową pierś broczącą wyszlamowanymi z kieszeni podatników pieniędzmi”) wygladają jak ctrl c/v.
    Nie do końca zgadzam się z tym, co piszesz nt casusu Mameda – nie wydaje mi się, żeby miało tam miejsce jakieś „spuszczenie psów wojny” (notabene trochę za często to sformułowanie się pojawia), na forum jechano po Czeczenie od dawien dawna. Owszem, po odmowie wywiadów redaktorzy mniej energicznie bronili Chalidowa, ale nie była to zmiana polityki o 180 stopni jak w przypadku sprawy Oknińskiego, gdzie ww. metafora akurat pasowała znakomicie.

  3. Model szwedzki związku na równi z tym co robi Okniński? Artykuł o związku mma najbardziej szkodliwy w HISTORII polskiego mma? Rocksy tępią Mameda i są kieszeni ksw (staaaara śpiewka)… No i Adamus – czy jakiś inny portal poza rocksami w ogóle się tym zajął i skrytykował ta sytuacje…
    Sorry ale cały ten art to jakaś pseudointelektualna zagrwka i „parcie na szkło” – jak najlepiej się wylasować na super niezależnego i bustrzaka – wytykanie błędów mmarocks + mirek

  4. Muszę przyznać, że masz sporo racji w tym artykule, otworzyło mi to oczy na niektóre sprawy. Fakt, że Miras stał się wygodnym kozłem ofiarnym, na którego bez konsekwencji można wylać wiadro pomyj. Nie, żeby na te wiadra często nie zasługiwał, ale to się stało modne. I można odwrócić uwagę od wspomnianego przez Ciebie Adamusa, który gdzieś zniknął i Superliga się chyba dalej nie rozliczyła. No ale wydał płytę Piaska, więc trzeba mu zaufać…

    Z jednym się nie zgodzę – Jotko jako sędzia. Moim zdaniem, niezależnie od sytuacji, że Venom jest sędzią KSW, to sytuacja gdy Jotko sędziuje walki swoich kolegów, jest patologiczna i godna piętnowania. Sam Jotko łapie się w pułapkę – czy skończyć walkę, bo mój kolega obija gościa i wyjść na stronniczego czy puścić to dalej i pozwolić spuszczać wpierdol tamtemu, a potem wyjść na złego sędzię. Nie mówię tutaj o walce Cieślikowski vs Skupiński, bo ten drugi się nie poddawał i nie dawał jasnych sygnałów, że chce walkę przerwać (zresztą jak powiedzieć Juras w vlogu, zawsze mógł go poddać jego narożnik), tylko o przyszłych potencjalnych walkach, gdzie okoliczności przerwania będą bardzo niejasne.

    Na koniec powiem jeszcze, że nie lubię czytać u Ciebie tekstów krytykujących MMA Rocks, bo czuję się wówczas jakbym kibicował dwóm klubom piłkarskim, które lubię, a które się wzajemnie nienawidzą.

  5. Rozumiem, że perspektywa na tym blogu polega na tym, że nie chodzisz na galę czy inne eventy, nie rozmawiasz z zawodnikami, promotorami i innymi dziennikarzami. W porządku ale na pewno zdajesz sobie sprawę, że obserwacja tego co się dzieje w polskim MMA z takiego dystansu powoduje, że będziesz mijał się z prawdą. Co zdarza się kilkukrotnie w tym artykule, nawet w przypadkach gdzie odpowiedzi były do znalezienia w internecie a nie prywatnych czy półprywatnych rozmowach.

    Po pierwsze nie wiesz jak wyglądała nasza rozmowa z Mamedem. Nawet jeśli cieszy cię niezmiernie perspektywa Mameda odchodzącego od naszej nagrywającej kamery, zostawiającego któregoś z nas z głupim wyrazem twarzy przed obiektywem to nie w takich okolicznościach do tego doszło. Co więcej już przed tą decyzją bardzo dużo naszych czytelników niewybrednie wypowiadało się na temat Czeczena, zwłaszcza w tematach z zarobkami fighterów z gali UFC.

    Mamy dosyć luźne zasady dotyczące „fighter bashing” więc nie interweniowaliśmy na wszystkie prócz tych najbardziej jadowitych komentarzy jak jeszcze Mamed nam udzielał wywiadów, nie interweniowaliśmy też po ale naszym zdaniem czytelnicy mieli prawo wiedzieć dlaczego nie będzie wywiadów z Mamedem. Nie pomaga też, że wątki o Mamedzie wywołują z czeluści internetu narodowców kierujących dyskusje na tory „inwazji islamu” a nie niczego związanego z treścią newsa.

    Związek Mirka i pan Parzęcki działają o wiele dłużej niż sugerujesz i artykuł Pawła nie miał raczej wiele wspólnego z uruchomieniem tej inicjatywy. Wystarczy poszukać w necie, np. tutaj: http://youtu.be/sjDe6ubOLmo masz „Wywiad z Andrzejem Parzęckim prezesem polskiego związku MMA” datowany na 20 lipca 2011. Gdzie wtedy grzmiałeś na temat nadchodzącej zarazy? Projekt pod tytułem Profesjonalny Związek MMA w Polsce ma długą historię, dłuższą niż jakakolwiek debata na ten temat na naszej stronie.

    Łatwo też szufladkujesz Wojsława jako „będącego w kieszeni KSW” i sugerujesz, że mamy jakąś mityczną „linię redakcyjną” broniąca nam krytykować organizacji Kawulskiego i Lewandowskiego. Zwłaszcza widać to w komentarzach, gdzie tony pomyj wylewane są na kolejne zestawienia ogłaszane przez KSW. Wojsław natomiast tak głęboko siedzi w kieszeni KSW, że jak miał do wyboru być sędzią na jednej z gal lub pojechać na delegację w swojej „prawdziwej pracy” (bo widzisz, KSW mu tak świetnie płaci) to wybrał to drugie. Sędziuje zresztą na szeregu mniejszych gal, w tamtych kieszeniach też siedzi?

    I wreszcie ulubiony zarzut wszystkich czyli Ryszard Adamus. Tak, był hochsztaplerem i mitomanem. Tak, daliśmy się nabrać. Przecież już do tego się przyznaliśmy. Czy wzorem Katona mamy kończyć każdy tekst na stronie słowami „Ponadto uważam, że Ryszard Adamus to oszust”? Czy to będzie stanowiło wystarczające przyznanie się do winy? Może wszyscy tak dociekliwi gdzie zniknął Adamus sami go poszukają? Z tego co mi wiadomo, jego dom jest zamknięty na cztery spusty i żaden licznik się nie kręci. Może jakieś dziennikarskie śledztwo? Sorry, zapomniałem, że ty komentujesz rzeczywistość tylko z tego jednego, statycznego punktu widzenia.

  6. Nie rozumiem, o co się czepiają niektórzy. Przecież o konflikcie na linii rocksi – Okniński jest głośno od dawna, nawet w orange sport rozgrywała się jedna z rund, czy nawet dwie, bo przecież był tam i Kowalik i Okniński. Chyba zabolało niektórych, że nie zjebano równo Oknińskiego (chociaż tak naprawdę zjebano) tylko oberwało się i rocksom. Tekst znakomity pod tym kątem, że obnaża dwulicowość, która nie jest widoczna na pierwszy rzut oka. Tak jak pisałeś nie znaczy to, że rocki i okniński są do dupy, ale znaczy to, że w ich wojence obie posuwają się do brudnych zagrywek.

  7. Inqvisition, niektóre sformułowanie piszę automatycznie. Starałem się jak najmniej powielić z Urawniłowki, bo też nie do końca o to w tym tekście chodzi.

    Maras, co do Jotki, może być tak, jak mówisz. Może też być tak, że po krytyce, którą otrzymał po ostatniej gali, będzie już jednak lepiej. Najlepiej byłoby, gdyby.. po prostu nie sędziował walk kolegom i tyle.

    Tidżej:

    – nigdzie nie sugeruję, od kiedy „działa” PZMMA (to słomiana kukła, którą postanowiłeś zniszczyć), zwracam uwagę na fakt, że to, iż MMARocks w pozytywnym tonie wypowiedziało się o związku piórem Pawła Kowalika doprowadziło do szkodliwego rozprzestrzenienia tej pod każdym względem – czy to w postaci Parzęcki & co. czy też modelu szwedzkiego – złej dla polskiego MMA idei. Wprowadziliście ten temat do mediów – bo chyba nie chcesz porównywać zasięgu filmiku, który wstawiłeś (niespełna 700 wyświetleń) z liczbą osób, które podchwyciły temat dzięki publikacji MMARocks. Nigdzie w tekście nie stwierdziłem, że „gdyby nie artykuł Pawła, to nigdy nie byłoby tematu związku” – stwierdzam za to z pełną stanowczością, że z uwagi na rzeczony artykuł sprawy nabrały mocnego tempa.

    – fighter bashing – fakt jest taki, że od publicznych gróźb za krytykę ambicji sportowych Mameda przeszliście do raczej mniej lub bardziej zawoalowanego wytykania mu tego samego w artykułach – właśnie po tym, jak zachował się, zgadzam się, jak dzieciak, odmawiając wywiadu.

    – KSW – MMARocks, jest wolność, każdy może pracować dla kogo chce. Uważam jednak, że jeśli mamy zastrzeżenia – uzasadnione – do sędziowania przez Jotko walk kolegów, to tą samą miarą winniśmy postrzegać też pracę dla organizacji z łączeniem obowiązków naczelnego w zdecydowanie największym (istotne) portalu o MMA. Jeśli, dodatkowo, zarzuty o konflikt interesów etc. – słuszne, podkreślam – wobec Jotko formułowane są przez rzeczonego naczelnego, wygląda to groteskowo.

    Rozumiem, że twoja linia „obrony” jest następująca: siedzi przed kompem, na gale nie chodzi i płodzi dyrdymały, nie mając pojęcia, o czym pisze. Wobec tego – nie wiesz, o czym mówisz. To, że nie ustawiam się w pierwszym czy nawet piątym szeregu do wywiadów, że nie okupuję miejsc przeznaczonych na galach dla mediów, nie oznacza, że mnie tam nie ma. Tam, gdzie być może mógłbym otrzymać 2 darmowe bilety na konkurs, decyduję się je kupić sam, żeby nie mieć zobowiązań wobec nikogo. Jak bowiem sobie zdajesz pewnie sprawę, w niektórych przypadkach współpraca z tą czy tamtą organizacją rodzi też względem nich obowiązki – obowiązki, które potrzebna są mi jak piąte koło u wozu.

    Zgodzę się jednak, że pod pewnym względem jestem rzeczywiście poza głównym nurtem medialnym w polskim MMA. Ale czy to naprawdę źle, skoro często przybiera ono postać bagna, czego dowodzi choćby właśnie konflikt MMARocks vs Okniński?

  8. Dla mnie obie strony w tym konflikcie mają swoje na sumieniu. Śmieszy mnie tylko takie ciśnięcie po Oknińskim tylko dlatego, że ośmielił się napisać kilka głupot pod adresem szanowego redaktora Kowalika ( jak śmiał). Od tej pory trener Okniński jest baranem, który nie zna się na mma a nadaje się tylko do darcia mordy z protestujacymi rolnikami ( czy coś w tym stylu jak to napiał redaktor Bijan). Jego wszelkie zasługi w mma są nic nie warte odkad zaczął od pewnego czasu „tylko szkodzić” polskiemu mma, a szkoda polega na tym, że ośmielił sie nazwać panów redaktorów ” małolatami”.

    W reszcie okazało się, że trener Okniński ogranizuje gówniane gale Profesjonalnej „tylko z nazwy” Ligi MMA. A gówniane okazały się po tym gdy ośmielił się nazwać redaktora Kowalika chujem.

    Tylko pytanie, w takim razie dlaczego ten człowiek, gdy jeszcze wszystko było sielankowe, dostał od Was heraklesa ? Za co ? Przecież on się do niczego nie nadaje i szkodzi polskiemu mma. Dlaczego PLMMA była świetna i była głównym tematem godzinnego wywiadu redaktora Kowlika z trenerem Mirosławem ?

    Podsumowując Okniński zaczynając wojenkę z „małolatami mmarocks” nagle został zdeprecjonowany do roli oszołoma.

    Ja osobiście uważam, że tym konfliktem strzelił sobie w kolana bo nawet dzięki współpracy z największym portalem w Polsce mógł dużo lepiej i bardziej rozrleklamować swoje gale.

    Co do tego, że Wojsław sędziuje gale KSW. Mi to nie przeszkadza ale chyba chodzi jedynie o wskazanie pewnego etycznego konfliktu, podobnego do tego, że Jotko sędziuje walki swoich kolegów. Wierzę, że Wojsław jest mimo to obiektywny w swoich opiniach co też TJ wykazałeś w swoich argumentach, ale Jotko też nie pokazał swoim sędziowaniem, ze jest stronniczy ( co niektórzy usilnie chcą dowieść po ostatniej gali)

    Przy ostatniej sprawie Pana Adamusa jakoś nie przypominam sobie artykułu czy felietonu o tym, że przyznajecie się do winy. Raczej było to robione stylu „śledztwo dziennikarskie będzie ropoczęte, nie zostawimy tego”. Jakbyście nie byli temu współwinni.

    Koniec sierpnia i też żadnej wzmianki nie było. Cieszę się, że przyznałeś się do błędu TJ. Błędy każdemu się zdarzają, tylko wypada się do nich przyznać.

    1. „Ja osobiście uważam, że tym konfliktem strzelił sobie w kolana bo nawet dzięki współpracy z największym portalem w Polsce mógł dużo lepiej i bardziej rozrleklamować swoje gale.”
      Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Redaktorzy tego portalu współtworzyli już nawet jedną organizację, która szybko upadła, i nie pomogła promocja na portalu.

  9. Oh noeez, tylko nie on! @up

    Odpowiedź TJ bardzo sensowna i merytoryczna. Osobiście uważam, że naiver w tym tekście zapędził się i większą rolę odegrały tu faktyczne uprzedzenia i animozje, aniżeli realna potrzeba dyskusji.

    Czy rzeczywiście potrzebujemy rozkładać na czynniki pierwsze zasadność „jeżdżenia” po trenerze O.? Skoro ktoś zachowuje się jak debil, wypowiada się w podobnym tonie publicznie i w dodatku swoimi czynami przeczy własnym hasłom, to czy nie jest to już wystarczający powód żeby zrobić z niego obiekt żartów i szyderstw? Czy naprawdę ma znaczenie to w jakich relacjach żyje z nim portal MMAROCKS? Nie ma, dopóki wszystkie zarzuty, formułowane w taki, czy inny sposób, mają swoje uzasadnienie w rzeczywistości. EOT jak dla mnie.

    Druga kwestia – po co znowu tu ten Wojek? Jaki jest sens zestawiać sędziego, który jak dotychczas nie dał nam powodu do obaw swoimi decyzjami z ringowym, którego obecność na gali stała się tematem dopiero w kontekście złych/niepewnych decyzji, które popełnił lub których zaniechał.

    Z Mamedem zgadzam się o tyle, że od początku krytykowałem rocksów za to, że ograniczali wolność wypowiedzi, tylko dlatego, że wolą być w dobrych stosunkach z zawodnikami (jak sam Wojek to ujął). Teraz sytuacja się zmieniła, cóż jest to nieco oportunistyczna postawa, ale na Boga, czy to naprawdę wystarczający grzech, żeby podnosić larum?

    Wybacz naiver, ale tym razem zupełnie się z Tobą nie zgadzam.

  10. Nie czytałem żadnej Urawniłowki (link?), więc proszę to wziąć pod uwagę przy czytaniu mojego komentarza. Tego bloga śledzę od niedawna, Rocksów czytam znacznie dłużej.

    Opinię trzeciej strony uważam za interesujące odejście od klasycznego przerzucania się błotem między oboma zwaśnionymi stronami. Konflikt znam w zasadzie tylko z relacji i komentarzy, które wyczytam na mmarocks, więc jest tu dla mnie kilka „nowości”. Nie zagłębiając się w szczegóły, bo moja wiedza jest zbyt mała, żeby rozstrzygać, kto gdzie ma rację, niektóre fragmenty mnie zaintrygowały, inna odepchnęły. Na pewno jednak nie można zarzucić autorowi, że niewprawnie posługuje się słowem – wszelka krytyka zawsze poparta jest wcześniejszym docenieniem zasług danej osoby, co ma uświadomić czytelnikom, że autor podchodzi do tematu bezstronnie. Nie traktuję tego jako zarzutu, bo na tym między innymi polega dobre dziennikarstwo, ale zwracam uwagę.

  11. Jesteś idiotą Bolt. To jest fakt. Doświadczony zawodnik schodzący o dwie kategorie wagowe, który dostał młodego początkującego był z Bjj. Tamten bardziej stójka. Dziewczyna z judo i Bjj dostała dwie ligi słabsza dziewczynkę, także wyćwiczona bardziej w stójce. Teraz czarny pas Bjj dostał białego. Backgroundem bohaterów walki wieczoru było kręcenie tyłkiem w stringach.

  12. To co pisałem akurat nie odnosiło się dosłownie do matchmakingu. Dobrze chociaż, że przynajmniej napisałeś co Ci się nie podoba tak w tym matchmakingu, bo już myślałem, że pogrozisz oklepem, jak to miewałeś w zwyczaju.
    PS. Dzięki za tego idiotę. Jakbyś mnie nazwał bliźniaczo do siebie podobnym to bym się musiał nad sobą niestety zastanowić.

  13. To jeszcze prościej – moje „Kowalik nie zestawia walk w których wygrywa zawodnik z BJJ backgroundem nad stójkowcem” miało charakter ironiczny, znając Twoje fanatyczne poglądy na wyższość kulanek na uderzaniem. Za to jak się czepiamy – ” matchmaiking”? To jakaś terminologia w Twoim klubie?

  14. To jest ten obszar działalności naivera, którego nie cierpię. Wołałbym, żeby ten blog był wolny od tego typu pudelkowych tematów – jak słusznie zauważył Fresh, jedno mmanews nam wystarczy.
    Jeszcze było trzeba komentarza w sprawie wybitnego intelektualisty, jakim jest Boruta… Z tego nie może wyniknąć nic innego jak shitstorm.
    Szkoda, bo miałem wrażenie, że relacje na linii MMARocks – Lowking minimalnie się polepszyły. Teraz już nie mam złudzeń, że kiedykolwiek te dwie strony dojdą do porozumienia.
    Czekam na nowe odsłony „Betting Clubu”, „Przed Burzą”, czy „Sierpem”, bo właśnie te działy mnie przyciągnęły tutaj na stałe

    1. Dokładnie – ja zaglądam na blog po analizy i szczegółowe typowanie. Tego nie ma na żadnym innym portalu. Wojenki, shitstormy i wzajemne obrzucanie się fekaliami jest na każdym forum, niezależnie od jego tematyki, więc tu tego nie powinno być.

  15. To nie są fanatyczne poglądy, tylko rzeczywistość. Jak widać rzeczywistością jest także i to, że zestawia. Przy czym nie chodzi, o to, że zestawia uderzacza z chwytaczem, i ten pierwszy przegrywa, bo to normalne od początków MMA jeszcze jako NHB, czy Vale Tudo, ale o to, ze dopiera zawodników o kompletnie nieadekwatnym poziomie w sportach walki pod względem doświadczenia i warunków fizycznych. A to tylko jeden z przejawów jego niekompetencji.

  16. Boruta: „Backgroundem bohaterów walki wieczoru było kręcenie tyłkiem w stringach.”

    I co dostałeś tzw. bonera ? Dobrze że byli ludzie dookoła, przynajmniej nie próbowałes wziąc właścicielki tyłka na siłę.

  17. Przeczytałem temat, przeczytałem komentarze i wniosek dla mnie jest jeden – nie zamierzam się w to angażować i pisać o tym jaka jest moja opinia.

    Dla rozluźnienia atmosfery chcę zaprosić czytelników Lowkinga, i tych starych, i tych nowych, na kolejny epizod Betting Clubu, który zostanie opublikowany na stronie już dziś wieczorem. Mogę uchylić rąbka tajemnicy i napisać, że zrobiłem remont. Do tego wziąłem pod lupę kilka kontrowersyjnych walk, więc nudno nie będzie.

  18. Kowalik i związek MMA – Twoim zdaniem naiver związek regulujący polskie MMA jest największym złem, ale jest to Twoje zdanie i nie wszyscy muszą się z tym godzić. Nie uważam, że związek jest konieczny, może zostać tak jak jest, ale jeśli ktoś (oczywiście zalezy kto) przedstawiłby jakis plan dzialania to czemu nie mozna się temu przyjrzeć? Rozmowa o uchwaleniu związku lub nawet bycie zwolennikiem takiego pomyslu na pewno nie jest „najbardziej szkodliwą rzeczą w polskim MMA”.

    Mirek szkodnik jest i tyle, chciałby mieć wplywa na wszystko i kombinuje jak koń pod górę co zrobić żeby byc ważnym. Stety nie wychodzi mu. Chociaż pomysł z testami antydopingowymi był niezły, ale jak to w bajce „pinky i mózg” chuj strzelił kolejną próbę zawłdnięcia światem.

    Znam relację Mameda z redakcją, wystarczyło tylko trochę grzebnąć, potraktowałeś temat po macoszemu. Teskt i wnioski – pudło.

    Venom – KSW – czy Wojek nie krytykuje KSW? Czy nie ma wyrobionego zdania np. o matchmakingu tej organizacji? Czy nie wysmiewa niektórych decyzji? Absolutnie nie można porownywać sędziowania Jotki z sędziowaniem Venoma. Krzysiek jest zawodnikiem spod bandery właściciela organizacji i sędziuje walki swoich klubowych kolegów!!! Gdyby Wojek punktował ewidentnie przegrane walki gwiazd KSW na ich korzyść np. Pudziana, wtedy mógłbyś krytykować. Teraz nie ma podstaw, porównanie obu przypadków kompletnie nietrafione.

    W sprawie Adamusa mogę po części przyznac rację, nie raz podnosiłem ten temat na forum. Przywolywanie sukcesu w postaci wydania płyty Piaska wołalo o pomstę do nieba. Sprawa pozostawiła smród, który czuć do tej pory. Sam oczekuję, że nie jest to temat zamkniety, bo Escobar obiecał zawodnikom pieniądze od Adamusa.

    Podsumowaując, szkoda Twojego czasu na tabloidowe tematy. Przerost formy nad treścią. Z zapartym tchem czyta się Twoje teksty kiedy traktują o MMA, po takich jak ten wyżej może pozostać jedynie zaparcie.

  19. Może artykuł odrobinę przejaskrawiony, ale trudno się nie zgodzić z większością tez. Nikt wcześniej nie miał odwagi napisać nic krytycznego względem Mmarocks a jeden z drugim jak nawet zrobił wywiad, w którym Mirek powiedział coś na rocksów to od razu się kajał i przepraszał, chociaż wiadomo, że właśnie na to czekał. Wolę taką szczerość jak tu – sprawy wyłożone na tacy i nie ma żadnych wątpliwości.

    Okniński ostatnio bruździ, fakt, ale jednak pomyje na niego to przegięcie. Wyjebany ze środowiska przez rocksów jak masa ludzi przez wyborczą.

    Porównanie Jotko z Rysiewskim doskonale trzyma się kupy. Skoro ten pierwszy może spieprzyć sprawę w klatce żeby wyjść na bezstronnego to i ten drugi może pieprzyć kocopoły, żeby też wyjść na bezstronnego. Jedno i drugie to patologia do kwadratu.

  20. Jeśli chodzi o motywy artykułu – poświęcony temu został cały pierwszy akapit artykułu i nie mam nic do dodania w tej kwestii. Związek uważam za najgorsze z realnych do ziszczenia się wydarzeń, które wykoleiłoby polskie MMA.

    Niezależność Jotko i naczelnego Rocksów. Ten pierwszy może dobrze sędziować kolegom albo źle. Drugi może dobrze mówić/pisać o KSW albo źle. Żadna z tych 4 możliwości nie czyni ani jednego, ani drugiego niezależnym. Hipokryzją do potęgi jest, gdy drugi, będący twarzą największego niezależnego portalu o MMA, zarzuca pierwszemu konflikt interesów, samemu będąc w identycznej sytuacji. To bardzo prosta konstrukcja logiczna. „Dziennikarz” zatrudniony w firmie pisze i mówi o niej samej.

    Do nienawistników (to chyba dobre określenie?) Oknińskiego – przypominam, że wbrew temu, co może Wam się wydawać, Mirek NIE DZIAŁA w polskim MMA od momentu słynnej „notatki”. Perspektywa Waszej oceny jest dramatycznie krótka. Osobiście nie zgadzam się, najdelikatniej rzecz ujmując, z żadnym zwolennikiem związku w polskim MMA, ale to jak zrobiono z Oknińskiego nie tylko największego oszołoma, ale i największego szkodnika w polskim MMA, uważam za praktyki rodem z – jak ktoś wyżej zauważył – Czerskiej. Za co on dostał tego heraklesa zatem? Rozumiem, że „przed Kowalikiem” miał wielkie zasługi, a „po Kowaliku” jest największym szkodnikiem. To absurd.

  21. Navier, o ile mnie pamiec nie myli to Wojsław zawsze unika wypowiedzi, typowań, ocen walk w których sędziował lub będzie sedziował. Generalnie mam wrazenie ze akurat tematy ksw poruszają inni czlonkowie redakcji nie Venom i nie sa one czesto przychylne. Nie widze tez jakies ogolnej tendencjy do wychwalnia KSW w artykulach zamieszcznych na mmarocks wrecz przeciwnie, pojazd po K&L jest czasami ogromny. CO do Mirka i jego zasług mam wrzenie ze jest z nim troche jak z Lechem Wałęsą ale nie mam czasu na rozwijanie tego porownania.

  22. O krytycznych tekstach pod adresem KSW wspominałem przecież w artykule, z wieloma się zgadzam. Piszę tu jednak o sytuacji, gdy twarz największego portalu zarzuca komuś innemu konflikt interesów, samemu będąc w analogicznej sytuacji. Gdyby robił to szarak, miałbym to gdzieś, ale tak nie jest.

  23. Mirek swoje zaslugi ma i nikt mu tego nie odbierze, jest dobrym trenerem. Niestety chęć bycia „ważnym” zasłania mu rzeczywistość i to destrukcyjnie wpływa na nasz rynek. „Pinky i Mózg” to najlepsze porównanie.

  24. Marcinie, nie wiem, co dokładnie rozumiesz pod sformułowaniem „destrukcyjnie wpływa na nasz rynek”. Ja się z tym stwierdzeniem zgadzam, ale nie dlatego, że zbluzgał Kowalika, płaci w oponach, czy daje sędziować Jotce – tylko dlatego, że chce związku. Ty, jak rozumiem, jesteś otwarty na związek szwedzki, ale zamknięty na Mirkowy – i tu jest chyba kość niezgody między nami, bo dla mnie jedno to dżuma, drugie – cholera.

  25. Widze Naiver, że powielasz moje tezy :D

    Z Mirkiem to jest tak, że jest bardzo zawistny i jak on to mówi chce pokazać, że jest najepszy oraz kto tu rządzi. Chłop ma bardzo słaby marketing ale jeśli weźmiecie pod uwage fakty to myślę, ze po K&L ma największe zasługi dla polskiego MMA. I co może niektórych zaszokować, tak o wiele większe niż redaktor Kowalik.

    Wyobraźmy sobie Mirka, który się ładnie wypowiada, ze wszystkimi żyje w zgodzie. Moim zdaniem wtedy by miał wielki autorytet, klub pełen zawodników i wyposażony najlepiej w Warszawie. Ale cóż, najwidoczniej charakter mu nie pozwala, ale nie róbmy z niego szkodnika bo napisał pare zdań o redaktorze, który MMA się zajmuje od czasu debiutu Pudziana

  26. Nie widzę sensu do odnoszenia się do całego artykułu, gdyż już wiele tutaj napisano, ograniczę się do stwierdzenia, że w wielu kwestiach wyolbrzymiłeś grzechy i zachowane Rocksów.
    Jednak nie mogę puścić bez komentarza tego fragmentu:
    „To prawda i jest to złe, ale, na litość Boską, czy sytuacja, w której Jotko sędziuje walki kolegów z klubu, tak mocno różni się od sytuacji, gdy naczelny największego polskiego portalu MMA siedzi w kieszeni największej organizacji w Polsce?”
    Tak, te sytuacje są diametralnie inne i nie powinno się ich porównywać. Jotko jako sędzia ringowy w trakcie walki ze względu na brak odpowiedniego dystansu w stosunku do obydwóch w wielu sytuacjach nie będzie obiektywny, w dodatku od jego decyzji zależy nie tylko wynik walki, ale czasem również zdrowie zawodnika.
    Wojek punktując walki na KSW nawet będąc dziennikarzem może zachować ten profesjonalny dystans, a jego koneksje z zawodnikami nie są większe niż każdego innego sędziego w środowisku. Ewentualny konflikt interesów może rzutować jedynie na jego obiektywność dziennikarską. Gdyby sytuacje byłyby analogiczne to albo fakt bycia dziennikarzem musiałby wpływać na jego ocenę walki lub fakt bycia sędzią musiałby mieć wpływ na Jotkę jako zawodnika.

    1. Miedziak, pełna zgoda, ale przecież ja dokładnie tak uważam i tak napisałem. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek doczepił się do punktacji Wojka. Koneksje Jotki powodują, że może źle sędziować, koneksje Wojka podważają jego obiektywność dziennikarską jako twarzy największego polskiego portalu o MMA. Nie podważają jego pracy jako sędziego punktowego.

  27. Dla mnie promowany przez Mirka związek MMA ma na celu skupienie władzy jednych rękach, oczywiscie Mirkowych.Do tego pewnie chciałby razem z prezesem troche na tym zarobić. Najlepiej jakby utrzeć nosa KSW, bo gdyby nie on to przecież Kawulski by nie zajmowałby się MMA. Jego koncepcja związki i to jak się za to zabiera cuchnie na odległość. Chociaż potrafi kombinować co idealnie pokazuje sprawa z badaniami.
    Tak jak już wspomnialem nie jestem zwolennikiem ani przeciwnikiem związku, model szwedzki jest mi obojętny, jesteśmy przecież w Polsce. Gdyby znalazł się ktoś z pomysłem, zdrowym podejściem, doświadczeniem, kto miałby uznanie w oczach ludzi, ktorzy nasz rynek tworzą to można WYSŁUCHAĆ jak wg tej osoby czy osob miałby taki związek wyglądać.
    Na chwilę obecną scena jest podzielona, KSW, MMAA i inne organizacje to prywatne interesy, które same wiedzą co dla nich najlepsze więc na tę chwilę związek MMA z prawdziwego zdarzenia to utopia.

  28. Zgadzam się z większością tez, ale nie wspomnialeś, że przecież Kowalik jako dziennikarz MMA skończył się dawno temu. Zgodzimy się przecież, że on i Venom to dwie czołowe pastaci, ale przecież jeden robi dla największej organizacji w Polsce, a drugi dla drugiej największej. I oni mają dyskutować obiektywnie o polskim MMA? Z racji pełnionych funkcji w KSW i MMA Attack mają oczywiście znacznie lepszy dostęp do masy informacji, ale te powiązania całkowicie dyskwalifikują ich jako niezależnych dziennikarzy.

    Mimo tego sugeruję Ci powstrzymanie się od głoszenia tych tez, bo póki co duża ilość czytelników tej strony to fani MMArocks, więc nawet jeśli ktoś się zgadza, to nie licz że będzie się z tym afiszował.

  29. Marcin, zgadzam się z opisem podejścia Mirka do związku. Ale takie samo zdanie mam o modelu szwedzkim – i każdym innym narzucającym cokolwiek prywatnym interesom właścicieli organizacji MMA. Wszystko to wygląda jak walka nie, nie – buldogów, a jamników pod dywanem. Oczywistym jest, że im większy wpływ na polskie MMA będzie miał Mirek, tym gorzej/trudniej dla całej ekipy MMARocks – i vice versa.

  30. Jeszcze w kwestii „hipokryzji”. Uważam, że naiver nieco rozdmuchał sprawę, kosztem większych patologii.

    Zacznijmy od tego, że Wojek pełniąc funkcję sędziego punktowego w KSW, a jednocześnie redaktora naczelnego MMAROCKS, całkowicie unika typowania, wskazywania faworytów w walkach rzeczonej organizacji. Efektem tego, całkowicie neutralizuje możliwość wpływu jego posady w MMAROCKS na jakość punktowania. Nie ma możliwości żeby puntkował na korzyść zawodnika, którego wskazał lub przeciw niemu by uniknąć posądzenia o stronniczość, gdyż nikogo nie wskazuje!

    Druga kwestia to lojalność wobec pracodawcy. Tu oczywiście możemy się spierać i gdybać, ale na dzień dzisiejszy Venom nie popełnia żadnych esejów mogących zahaczać o ocenę działań KSW.
    W konflikcie z włodarzami KSW wstawił się za Pawłem, a w audycjach SzSz nie czuć z jego strony jakiejś próby protekcji KSW. Nie ma też możliwości układania ptań w taki sposób by pominąć niewygodne kwestie, lub uwypuklić inne, ponieważ to TJ od jakiegoś czasu jest prowadzącym.

    Pytam zatem jakie realne szkody wyrządza taki stan rzeczy? Moim zdaniem – żadnych.

  31. Oczywiście teraz całą moją wypowiedź można przyrównać do sytuacji z Krzyśkiem, który jest w znacznie gorszej sytuacji i w przypadku którego konflikt interesów stwarza realne problemy i dylematy.
    Nikt mi nie wmów, że związek pomiędzy byciem redaktorem portalu o mma, a sędzią punktowym jest tyleż samo znaczący co pomiędzy byciem ringowym i sędziowaniem walk kolegów z klubu. Żeby postawić tutaj upragniony znak rowności, Wojek musiałby chyba sędziować walki swoich redakcyjnych kolegów…
    Pomijam już kwestię tego, że wektor działań Krzyśka w takim wypadku jest stosunkowo czytelny i stąd to zagrożenie płynące z odwrotnej dyskryminacji w ringu, kiedy to Krzysiek sędziować może wbrew kierunkowi, który ze stanu rzeczy wszyscy mu przypisują już przed gongiem.

  32. PAN EM, powtarzasz to, co przytoczył wyżej Miedziak, a na co już odpowiedziałem. Nigdzie nie napisałem, że bycie naczelnym i punktowym wpływa na złe punktowanie – to jakiś absurd. Rozumiem, że cały ten wywód to słomiana kukła, którą wygodnie i efektownie się obala – wszystkie te teksty, że nie typuje walk, itd. Najpierw trzeba by znaleźć jednak tego, kto twierdził, że pełnienie funkcji naczelnego i punktowanie wpływa na jakość tego drugiego, bo nie do końca orientuję się, do kogo się zwracasz. Chyba nie do mnie?

    Hipokryzją jest zarzucanie komuś innemu konfliktu interesów, podczas gdy samemu znajduje się w identycznej sytuacji. Nie wiem, czy powinienem w tym miejsce jeszcze raz dodać, że nie chodzi o jakość punktowania Wojka? Ok, dodam, na wszelki wypadek – nie chodzi o to. Chodzi natomiast o to, że Krzysiek = kolega i rozjemca kolegów w klatce (konflikt), Wojsław = dziennikarz i pracownik KSW (konflikt). Myślę, że jaśniej nie da się tego wytłumaczyć.

    1. Ja doskonale wiem co napisałeś, sęk w tym, że stawianie w tym wypadku znaku równości jest absurdem. Pytam więc jakim cudem stawiasz Wojka w tej samej sytuacji co Krzyśka, skoro jak sam zauważyłeś, w praktyce działalność Wojka nie wpływa w żaden negatwyny sposób, na którąś z tych płaszczyzn. Konflikt interesów jest więc tylko teoretyczny, a w przypadku Krzyśka rozmawiamy o realnych szkodach zaistaniałych w związku z tą sytuacją.

      1. Myślę, że jednak nie do końca się rozumiemy – w przeciwnym razie nie pisałbyś o tym, że Wojsław dobrze/źle sędziuje i to czy tamto ma/nie ma na to wpływu. Nic bowiem o tym nie pisałem ani teraz, ani wcześniej.

        Konflikt interesów w przypadku obu nie może być IDENTYCZNY z prostej przyczyny – pełnią inne funkcje. Rzetelność/niezależność dziennikarska jednego cierpi przez pracowanie dla KSW, rzetelność/niezależność sędziowska drugiego cierpi przez fakt sędziowania walk kolegom. Jeśli jeden zarzuca drugiemu w tej sytuacji konflikt interesów (na innym polu, oczywiście, ale to nieistotne), to jest to hipokryzja. I cały czas to podtrzymuję.

        Żeby daleko nie szukać w kwestii konfliktu interesów, pamiętasz wygibasy słowne naczelnego w kwestii bronienia Pawlęgi przy różnych okazjach? Myślisz, że miał na to wpływ fakt bycia punktowym KSW i współpracy z Pawlęgą, czy też naprawdę inaczej (lepiej) punktujący Wojsław uważa Pawlęgę za doskonałego sędziego, samemu tym samym strzelając sobie w stopę?

  33. AHAHAHAH This_is_Me mistrz!

    @ Naiver – Tyle, że w sprawie z Pawlęgą Wojek nie wykorzystywał w żaden sposób faktu, że jest redaktorem naczelnym. Nie pojawił się żaden artykuł, esej, czy news na głównej. Wojek po prostu bronił swojego kolegi ze stolika – czy to słusznie, czy nie, ale robił to w sposób w jaki mógłby działać każdy zarejestrowany użytkownik na cohones. Nie widzę tutaj nadużycia, czy konfliktu z pełnioną funkcją redaktora.

  34. PAN EM, pracą ringowego jest sędziowania – może na jego jakość mieć wpływ fakt trenowania z tymi samymi zawodnikami, którym sędziuje. Pracą dziennikarza/naczelnego jest komentowanie – może na nie wpływać fakt pracowania z tymi, o których się wypowiada.

    Edit: masz przy okazji zastępstwa dla Kowalkiewicz przykład nieokiełznanej woli do bronienia KSW przez dziennikarza dlań pracującego.

  35. Mógłby mi ktoś wytłumaczyć co jest złego w tym, że komisja antydopingowa chce się zająć MMA ? bo czytam pełno krytyki pod adresem Oknińskiego, że chce wprowadzić testy do MMA, że to bardzo szkodliwe dla dyscypliny itd tylko, że jeszcze nie przeczytałem argumentu żadnego, który by mówił dlaczego ?

    Ja wiem, że jest pełno masturbujących się do sylwetki zawodników typu Overeem, Lombard czy Bedorf ale chyba jednak większości zależy by ten sport był czysty.

    1. Mówię za siebie – dla mnie cały związek jest złem, nie jest ważne, od kogo wychodzi idea. Jej składową jest kontrola antydopingowa, która nawet gdyby nie była w ogóle związana ze związkiem, byłaby zła. Każdy niechaj się faszeruje według swojego uznania – tak to w maksymalnym skrócie ujmując.

  36. Może przez chwilę zostawmy Mirka i inne śmieszne związki.

    Ja tylko pytam, czemu kontrole antydopingowe są złe ?

    Widzę, że po prostu kwestia poglądów między nami. Ja uważam, że zawodnicy powinni być czyści i akurat w tym przypadku jestem za kontrolą z zewnątrz. Oczywiście możemy sobie pisać, że to jest sprawa organizatora, ale jeżeli chcemy w MMA mieć jakieś wysokie standardy sportowe to taka kontrola jest dla mnie dobrą rzeczą

Dodaj komentarz

Back to top button