UFC

„Nie lubię wyzywać przeciwników do walki, ale…” – Demian Maia wskazuje idealnego rywala po zwycięstwie w Fortalezie

Powróciwszy w sobotę na zwycięskie tory, Demian Maia wskazał przeciwnika, z którym najchętniej zmierzyłby się w następnym występie.

Ostatnie półtora roku nie było łatwe dla Demiana Mai. Porażki z mocnymi zapaśnikami w osobach Tyrona Woodleya, Colby’ego Covingtona i Kamaru Usman doprowadziły do tego, że jak domek z karty posypały się jego marzenia o pasie mistrzowskim UFC.

W sobotę w Fortalezie doświadczony Brazylijczyk powrócił jednak na zwycięskie tory, podczas gali UFC on ESPN+ 2 poddając w pierwszej rundzie Lymana Gooda.

W kontrakcie z UFC Demianowi Mai pozostały jeszcze tylko dwie walki – ale już wie, z kim najchętniej stoczyłby tę najbliższą. Podczas konferencji prasowej po gali zaprosił bowiem w oktagonowe tany Michaela Chiesę.

Gdy pokonał Condita, wielu ludzi na moim Twitterze zaczęło pisać o mojej walce z nim.

– powiedział Maia.

Zainteresowało mnie to. Tak naprawdę nie jestem gościem, który ogląda dużo walk. Jestem w tym sporcie tak długo, że w wolnym czasie nie oglądam walk. Robię to, gdy pracuję – w charakterze analizy rywali. Widziałem jednak, że wielu ludzi komentowało moją możliwą walkę z nim. Nie wiem… Nie lubię wyzywać przeciwników do walki, ale po prostu przyszło mi to do głowy z powodu licznych komentarzy.

Amerykanin w swoim debiutanckim boju w wadze półśredniej – wcześniej wojował w lekkiej – spektakularnie poddał jednoręką kimurą Carlosa Condita.

Nie wiadomo jednak, na ile Maverick będzie zainteresowany konfrontacją z brazylijskim asem parteru, bo po pokonaniu Urodzonego Zabójcy rzucił wyzwanie Neilowi Magny’emu.

Tak czy inaczej Demian Maia chciałby powrócić do akcji podczas zaplanowanej na 11 maja gali UFC 237, która odbędzie się na stadionie Arena da Baixada w Kurytybie, gdzie swego czasu poddał Matta Browna.

Kurytyba byłaby świetna, bo jest tam niesamowita atmosfera.

– powiedział Demian.

Walczyłem tam z Mattem Brownem. 45 tysięcy ludzi. Maj 2016 roku, dwa lata temu. To uczucie, gdy zmierzasz do oktagonu… Idziesz, idziesz i idziesz i nie możesz tam dojść. Pamiętam, jak szedłem wtedy do oktagonu. Na ogół to krótki spacer, ale w Kurytybie idziesz, idziesz i idziesz. Oktagon był na boisku piłkarskim. To jednak wspaniałe uczucie walczyć tam przed tymi wszystkimi ludźmi. Duża presja, ale chcę poczuć to raz jeszcze przed zakończeniem kariery.

41-latek jeszcze przed galą zapowiedział, że chciałby wypełnić obowiązujący kontrakt z UFC i wtedy podjąć decyzję co do swojej przyszłości.

*****

Lowing.pl trzy miesiące z Patronite.pl

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button