UFC

Nate Diaz: „Jestem tu, żeby bić się z największymi sku*wielami za jak największą kasę”

Nate Diaz przedstawia o swojej filozofii walki oraz daje wskazówki innym zawodnikom, co robić, aby wyjść na swoje.

Od czasu, gdy pokonał Conora McGregora, Nate Diaz jest jedną z największych gwiazd światowego MMA. Wcześniej był już co prawda doskonale znany, zwłaszcza fanom z większym stażem, ale teraz jego popularność wybiega daleko poza hardkorowych sympatyków sportu.

Wkładałem wiele trudu w to, żeby unikać tych wszystkich wywiadów, bo myślałem, że nie mam czasu na robienie tego gówna.

– przyznał stocktończyk w rozmowie z Esquire.com.

Jestem zawodnikiem, nie potrzebuję mediów – myślałem wtedy. Cóż, dzisiaj rozumiem, że to istotna część… Ale myślę, że dlatego jestem tam, gdzie jestem, bo gdy wszyscy inni pierdolili się z tymi wywiadami i sesjami zdjęciowymi, ja byłem na macie i wyprzedziłem grę. Oni wszyscy pozostawali czarnymi pasami w mediach, a ja czarnym pasem w mieszanych sztukach walki.

Amerykański zawodnik nie należy do tych, którzy ukrywaliby emocje przed walką – wręcz przeciwnie. Przekonuje jednak, że nigdy do żadnej walki nie podchodził osobiście.

Nigdy nikogo nie nienawidziłem. Po prostu nienawidzę przegrywać. Jestem tam, żeby sprzątnąć gościa. Myślę, że to bardziej szczere niż u innych zawodników. Opowiadają, że to dobra zabawa i jakieś gierki. Ale tak nie jest. Zabijasz albo zabijają ciebie. Takie mam nastawienie.

Diaz przekonuje, że zawsze zachowywał się tak, jak obecnie – a różnicą jest to, że teraz UFC nie rzuca mu tylu kłód pod nogi i nie stara się za wszelką cenę go uciszyć. Jego zdaniem zawodnicy powinni walczyć o swoje, jeśli chcą coś osiągnąć w tym sporcie.

Nikt nic nie robi, trzymają gęby na kłódkę i są jak jakieś roboty. Każdy jest tą samą osobą. Wyjdź i zrób z siebie gwiazdę! Ludzie powinni zacząć upominać się o swoje. Jeśli chcą z kimś walczyć, powinni wykrzyczeć jego nazwisko: „Co tam? Lejmy się!”. Ludzie chcą takie coś oglądać.

Pokazałem, jak to powinno się teraz odbywać. Mówisz wszystkim: „Chcę walczyć z tym skurwielem, właśnie tym!”. Nie prosisz o walkę w mediach społecznościowych, pojawiasz się w telewizji i wydzierasz się: „Jak tam, skurwielu, lejmy się!”. Robisz dobrą scenę i teraz widowisko jest twoje.

https://www.youtube.com/watch?v=6RwPu2u4DCQ

W swojej karierze stocktończyk miał raz okazję walczyć o pas mistrzowski, przegrywając z Bensonem Hendersonem. Nigdy jednak nie ukrywał, że pojedynek ten w ogóle go nie ekscytował z uwagi na osobę nudziarz-Hendersona. I nic się pod tym względem nie zmieniło – Diaza, który obecnie negocjuje z UFC rewanżowe starcie z Conorem McGregorem, interesują wielkie walki – a nie walki o pas mistrzowski.

Nikt nie będzie mnie wciągał w jakieś głupie walki o pas. To nie są kasowe walki. Nie ma tam pieniędzy… Co tak naprawdę chciałbyś obejrzeć? Siadasz i myślisz, co byłoby najlepszym gównem, jakie mógłbyś mieć, a potem sobie to załatwiasz i robi się jeszcze więcej atrakcyjnych walk. Tego chcę: atrakcyjnych walk, które ludzie chcą oglądać.

Dlatego nie interesuje mnie pas. Gdyby gość z pasem był atrakcyjny, ktoś, kto upomina się o swoje, kogo ludzie znają – wtedy chciałbym pasa. Jeśli o mnie chodzi, to uważam, że to ja mam pas. Jestem mistrzem. Bo w tym innym gównie nie ma pieniędzy. A po to tu jesteśmy – żeby bić się z największymi skurwielami za jak najwięcej kasy.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button