KSWPolskie MMA

„Mówienie, że zabrakło mi kondycji, jest nie na miejscu” – Mamed Khalidov zdecydowanie o porażce z Tomaszem Narkunem

Mamed Khalidov stanowczo zaprzeczył sugestiom, jakoby przed rewanżem z Tomaszem Narkunem bawił się w jakiekolwiek gierki psychologiczne, zapewniając też, że jego kondycja nie miała wpływu na wynik pierwszej walki.

Przed sobotnim rewanżem z Tomaszem Narkunem w walce wieczoru gliwickiej gali KSW 46 Mamed Khalidov zdecydowanie zaprzecza, jakoby jego wizyta w Berkut WCA Fight Team, która doprowadziła do opuszczenia tegoż klubu przez stargardzianina, miała jakiekolwiek drugie dno czy też stanowiła element wojny psychologicznej przed walką.

To jest teoria spiskowa tylko i wyłącznie Tomka.

– powiedział w rozmowie z PolsatSport.pl czeczeński zawodnik.

Ja siedziałem cały czas na sali, trenowałem. Ktoś do mnie przyjeżdża, trenuje. Różni ludzie do mnie przyjeżdżają trenować, ale on stworzył jakiś taki problem. Byłem w WCA, oczywiście. Berkut WCA, Berkut Arrachion Olsztyn, więc można powiedzieć, że jesteśmy jednym klubem. Mogę chyba pojechać do swojego klubu – i pojechałem tam. A to, że on tam był, w ogóle nie wiedziałem o tym. To jest normalne chyba, że nie będziemy w jednym momencie w jednym klubie trenować. Powiedziałem, że jadę, byłem już w drodze i chciałem tak dojechać tam, żeby wieczorem sobie porobić, poczuć klatkę. Później się dowiedziałem, że on pojechał do Ankosu. Żadnej afery w tych chyba nie ma, żadnej teorii spiskowej. Chciałem pojechać, potrenować, z chłopakami posparować.

Z równie dużą rezerwą Mamed Khalidov odniósł się do sugestii, jakoby jego treningi z Saparbegiem Safarovem – Rosjaninem, który swego czasu uderzył Tomasza Narkuna podczas ważenia – były obliczone na namieszanie stargardzianinowi w głowie.

A z Saparbegiem, to… Nie wiem… To jest chore już.

– stwierdził Mamed.

To jest jego problem, jego sposób nakręcania się – i tak dalej. Mnie wystarcza to, że dobrze się przygotuję – i na tym się skupiam. Jeżeli tak jest, jeżeli on tak się nakręca, nikt mu tego nie broni, proszę bardzo.

W ocenie wielu wynik pierwszego starcia, wygranego przez Narkuna w trzeciej rundzie przez poddanie, był w dużej mierze pochodną zadyszki, jaką złapał Khalidov – ale zapytany o to, były mistrz wagi średniej z pełną mocą zaprzeczył takim głosom.

Mówienie, że zabrakło kondycji, jest nie na miejscu, bo to jest trzecia runda.

– powiedział Mamed.

W trzeciej rundzie ani ja, ani on nie oddychaliśmy równo. Idzie się zmęczyć przy takim tempie walki, przy takiej wadze. Nie da rady się nie zmęczyć. To nie była kwestia kondycji. Absolutnie nie była kwestia kondycji. Po prostu on najpierw mnie zapędził, później ja mu oddałem, później przeszliśmy do parteru i tam mnie złapał trójkątem. Nie było tak, że ja umarłem i dalej bić się nie mogłem. To nie o to chodzi. On po prostu złapał mnie na trójkąta, a nie złapał mnie na brak kondycji, więc nie o to chodzi.

Jeżeli walka będzie trwała trzy rundy, czy w sobotę będzie trwała trzy rundy, ja jestem przygotowany na trzy, na pięć rund. Już walczyłem i pięć rund.

Z kondycją nie mam problemów. Niektórzy chcą, żeby w trzeciej rundzie człowiek oddychał przy takiej dynamice walki jak w pierwszej. Jak to ma być? Troszeczkę tego nie rozumiem. Nawet ci, którzy trenują, powinni zrozumieć jedną rzecz – że walcząc dwie rundy po pięć minut, jak wychodzisz do trzeciej rundy, to musisz być trochę zmęczony. Nie da rady oddychać, jak byś dopiero wszedł.

W pierwszej walce obaj zawodnicy nie szczędzili sobie uprzejmości w oktagonie, przybijając między innymi piątki, przytulając się. Tym razem jednak Czeczen zapowiada bojowe nastawienie, bez najmniejszych sentymentów w klatce.

Poprzytulamy się, poprzybijamy sobie piątki po walce.

– zapowiedział.

Nawet podczas walki, jak się biłem z nim, słyszałem z jego narożnika, żeby on mi nie przybijał piątek. Chcą konkretnej, twardej walki, to niech nie przybijają mi piątek. Wyjdziemy do walki, zawalczymy – i później (przybijanie piątek). Typowo sportowo. Tu nie ma żadnej złej krwi. Wejdźmy, dajmy dobrą walkę i później sobie poprzybijamy piątki.

*****

Analizy KSW 46 – Khalidov vs. Narkun II, czyli tropem McGregora

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button