KSWPolskie MMA

Mateusz Gamrot: „Znam swoją wartość, wiem, jak mocny jestem w parterze”

Mistrz kategorii lekkiej Mateusz Gamrot obszernie podsumował dominujące zwycięstwo z Grzegorzem Szulakowskim podczas gali KSW 42 w Łodzi.

Mateusz Gamrot zaprezentował wyborną formę podczas gali KSW 42 w Łodzi, dominując, rozbijając i ostatecznie poddając Grzegorza Szulakowskiego w czwartej rundzie pojedynku.

Wyniki KSW 42: Gamrot rozbił i poddał Szulakowskiego – video

W ten sposób kudowianin obronił pas mistrzowski kategorii lekkiej oraz swój nieskazitelny rekord.

Pamiętam dosłownie parę akcji, parę urywków. Wiem, że on mnie trafił, wiem, że ja go trafiłem, że gładko mi się go sprowadzało na ziemię, że nie miałem problemów w parterze. Takie aspekty pamiętam, a jak to wyglądało z boku, jak to się kibicom podobało, to będę musiał obejrzeć i dopiero wtedy mogę powiedzieć.

– stwierdził w rozmowie z dziennikarzami po pojedynku.

Przed tą walką pojawiało się wiele spekulacji, że Szulakowski jest bardzo mocnym zawodnikiem, że jest dużo mocniejszy ode mnie, że pewnie będę się bał jego parteru, bo jest wyśmienitym parterowcem. Dokładnie znam swoją wartość, wiem, jak mocny jestem w parterze, więc może gdzieś mi to siedziało i chciałem udowodnić wszystkim niedowiarkom, że są w błędzie – że jednak parter to jest moja płaszczyzna, że jednak zapasy to jest moja płaszczyzna i jeżeli tam się znajdę, to nie miewam tam praktycznie żadnych problemów.

W swoich poprzednich pojedynkach Szulakowski szedł do przodu niczym pitbul, poszukując klinczu i obaleń, by następnie męczyć swoich rywali w parterze. Tym razem nadal co prawda napierał, ale prób zapaśniczych zabrakło.

Zdziwiło mnie to, że nie chciał sprowadzać walki do parteru, że nie schodził do nóg, tylko chciał toczyć walkę w stójce.

– przyznał Gamrot.

Byłem też oczywiście na to przygotowany, ale to mnie troszkę zaskoczyło, bo bardziej czekałem też na jego ruch, kiedy będzie schodził. On tego nie chciał i wykorzystywałem jego pęd, kiedy na mnie wpadał i te zejścia były tak płynne, że nie kosztowały mnie żadnych sił.

O ile w parterze gra toczona była do jednej bramki – bo dominacja Gamera nie podlegała tam dyskusji – to na nogach pretendent, pomimo iż inkasował sporo ciosów, notował też pewne sukcesy, szaleńczo napierając i rozpuszczając ręce w krótkich kombinacjach.

On jest dość chaotyczny w stójce. Wydaje mi się, że on sam do końca nie wie, co będzie robił. Pod to się przygotowywałem, miałem doskonałych sparingpartnerów, którzy mi go naśladowali – może w pewnym stopniu (naśladowali), bo miałem dużo więcej sparingpartnerów, którzy stójkowo byli dużo lepsi od niego, więc byłem przygotowany na trochę wyższy poziom.

– stwierdził Gamer.

Nie jestem do końca zadowolony ze swojej stójki, bo na treningach zawsze wygląda zupełnie inaczej niż w klatce – ale myślę, że to kwestia doświadczenia, którego jeszcze potrzebuję. Myślę, że z walki na walkę będę prezentował coraz lepszą stójkę.

Dla 27-latka, który do walki przygotowywał się w American Top Team, była to najdłuższa walka w karierze. Przyznał jednak, że od strony kondycyjnej czuł się bardzo dobrze przed wyjściem do czwartej rundy, w której skończył rywala.

Czułem też, że z rundy na rundę Szulakowski słabnie, że w tym parterze mam coraz większą przewagę, więc czułem, że ta walka może się skończyć przed czasem.

– powiedział.

Mogę się przyznać, że ten plan wymyślił Mike Brown, mój head coach w Stanach. Taki był plan – przewrócić, półgarda, boczna, dojście do krucyfiksa, mocna kontrola i ubijanie, ubijanie, ubijanie.

Teraz jestem przekonany, że jestem kompletnym zawodnikiem, że mogę toczyć walki na pełnym dystansie – i w parterze, i w stójce. Niestraszna mi żadna płaszczyzna.

Zapytany, czy kolejne przygotowania do walki również odbędzie na Florydzie, nie wykluczył takiego scenariusza, ale…

Chciałbym trenować z chłopakami, z Borysem Mańkowskim, z Łukaszem Rajewskim i resztą chłopaków.

– powiedział Gamer.

Zobaczymy, jak to się na miejscu potoczy, ale nie wykluczam wyjazdu do Stanów, bo myślę, że widzieliście, że bardzo to zaprocentowało – a im dłużej będę tam siedział, tym bardziej będzie to procentować.

Zapytany o kolejną walkę, kudowianin stwierdził, że planuje teraz wakacje, a do akcji chciałby powrócić prawdopodobnie po wakacjach.

Dajcie sygnał kto, gdzie i kiedy, obóz przygotowawczy i ruszam.

– powiedział, a dopytany, czy ma jakieś preferencje, odparł:

Ciężko powiedzieć. Jestem w miarę młodym zawodnikiem. Na papierze mam 14-0, w moim odczuciu mam 15-0. Nie wiem. Może czas na jakiś super-fight? Nie wiem.

Mam jeszcze bardzo długą karierę przed sobą, więc trafi się jeszcze bardzo wiele pomysłów. Włodarze są bardzo kreatywni, więc na pewno coś mi wymyślą.

Tu i ówdzie mówi się jeszcze o potencjalnej trylogii polskiego mistrza z Normanem Parke, ale Gamer stawia sprawę jasno.

Dla mnie historia jest zakończona. Ten pociąg już odjechał.

A gdyby na stole pojawiły się porządne pieniądze?

Bardzo, bardzo, bardzo porządne pieniądze… Takie bardzo duże… No, myślę, że mógłbym się zastanowić, czy nie zbić Parke’a po raz trzeci. Myślę, że nie byłoby żadnych przeciwwskazań.

– stwierdził.

Ale to naprawdę takie dobre, dobre pieniądze musiałyby być. To jest nasza praca, sport zawodowy. Między innymi po to też walczymy, dlatego to byłby jeden z mocniejszych czynników, który mógłby mnie skusić do tego.

*****

Lowkin’ Talkin’ MMA #15 – na żywo od 21:00

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button