KSWPolskie MMA

Mariusz Pudzianowski odpowiada na wyzwanie Franka Mira

Mariusz Pudzianwski zabrał głos na temat potencjalnej walki z Frankiem Mirem oraz opowiedział o zbliżającej się batalii z Karolem Bedorfem, do której dojdzie podczas gali KSW 44.

Wielkimi krokami zbliża się gala KSW 44, którą uświetni w trójmiejskiej Ergo Arenie starcie Mariusza Pudzianowski mierzącego się z byłym mistrzem kategorii ciężkiej Karolem Bedorfem.




Pomimo 41 lat na karku Pudzian zdecydowanie nie zasypia gruszek w popiele, prowadzenie transportowej firmy łącząc z treningami.

Praktycznie sześć dni w tygodniu jestem na sali w WCA i ciężko tam trenuję.

– powiedział w rozmowie z Andrzejem Kostyrą.

Albo zapasy, albo parter, albo boks, albo treningi obwodowe. Wszystko, co przydaje się do MMA. Nie zostawiam żadnej płaszczyzny na pastwę losu. Wiem, że muszę być silny. Wiem, że muszę być wydolnościowo dobry. Zapaśniczo? Powiem nieskromnie – wywalę każdego, kiedy chcę i jak chcę w MMA. Nieskromnie to powiem – ale wywalę. Na osiemnaście walk, które toczyłem, praktycznie każdego wywaliłem, w którym momencie chciałem. Nie zawsze utrzymałem, ale wywaliłem. Na dzień dzisiejszy potrafię obalić, przytrzymać i dobrze ubić.

Kilkanaście dni temu zainteresowanie potyczką z Mariuszem Pudzianowskim dość niespodziewanie wyraził były mistrz UFC Frank Mir. Amerykanin stwierdził, że na tym etapie swojej kariery potrzebuje dużych pojedynków, przekonując też, że od strony stylistycznej zestawienie z byłym polskim strongmanem byłoby dla niego interesujące.

Pudzian stawia jednak sprawę jasno.

Nawet się nad tym nie zastanawiam na chwilę obecną.

– stwierdził.

Na chwilę obecną jestem skupiony na 9 czerwca i o niczym innym nie myślę. Później po 9 czerwca będę myślał, czy może podejmę rękawicę, nie podejmę rękawice. Na ten temat porozmawiamy z włodarzami KSW. Dobrze mi się z nimi współpracuje. Jestem lojalny. Mogę nawet żadnych umów nie mieć, bo to jest tylko papierek, a jeżeli z kimś nie chcę pracować, to nie będę pracował. Dobrze mi się z nimi pracuje. Dałem słowo i staram się tego słowa dotrzymywać – dlatego że dla mnie słowo jest droższe od pieniędzy i żaden papier by mnie nie zatrzymał. Liczy się dżentelmeńskie słowo – tak, będę, nie idę. I to mi wystarczy.

Na tronie mistrzowskim kategorii królewskiej KSW rozsiadł się niespodziewanie Phil De Fries, który sensacyjnie ubił faworyzowanego Michała Andryszaka podczas kwietniowej gali KSW 43. Starcie Pudzianowskiego z Bedorfem jest natomiast eliminatorem do pojedynku o złoto.

Na pewno możecie być przekonani – ja włożę z siebie 110 procent możliwości.

– zapewnił Mariusz.

Obym tylko nie popełnił błędu i ta walka nie zakończyła się za szybko, bo bym po prostu sobie tego nie darował. Jak walka skończy się w drugiej rundzie, przeżyję to. Nieważne jak – ja chcę po prostu dać dobrą walkę. Po prostu byłbym zawiedziony, gdyby ta walka zakończyła się za szybko, bo nie mógłbym pokazać całych swoich możliwości, na które pracuję pięć miesięcy. A MMA? Powiem brutalnie – może tak się zdarzyć, że 20 sekund, chwila nieuwagi, ręka opuszczona i ciężkie KO może być. Albo pełen dystans.

*****

Nigeryjski Lunatyk, Maia jak Floyd i obywatelka świata – cztery wnioski z UFC Chile

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button