Bez kategoriiKSWPolskie MMA

KSW 66 w cieniu chorwackiego rzeźnika

Kilka dni po gali KSW 66 tematem numer jeden na nadwiślańskiej scenie MMA pozostaje sportowa przyszłość Roberto Soldicia.

Rozchwytywany Robocop

Co prawda w sobotni wieczór w Szczecinie do klatki KSW Roberto Soldić nie zawitał, ale miałem nieodparte wrażenie, że pamięć o trwogę wzbudzającym usankcjonowanym morderstwie, jakiego kilka tygodni temu dopuścił się na Mamedzie Khalidovie, była wciąż żywa – nie tylko wśród fanów ale też, a może przede wszystkim, wśród bohaterów gali KSW 66.

Już w drodze do gali wizję detronizacji Chorwata z tronu 84 kilogramów chętnie roztaczał pretendent do złota wagi półciężkiej Ibragim Chuzhigaev. Z kolei jego przeciwnik Tomasz Narkun kluczył w rozmowach z dziennikarzami, jak mógł, byle tylko utrzymać koncentrację na Czeczenie i nie odnosić się do wyzwania, jakie wcześniej rzucił mu Robocop. O potencjalnym rewanżu z Chorwatem wspomniał nawet Borys Mańkowski, który kilka lat temu miał wątpliwą przyjemność pójść z nim w tany.

Nie inaczej było zarówno w trakcie gali, jak i po niej. Zgodnie z zapowiedzią, wyzwanie pod adresem Roberto Soldicia ponowił nowy mistrz wagi półciężkiej Ibragim Chuzhigaev, który na co dzień rywalizuje w kategorii średniej. Gremialnie skreślany przed walką z Żyrafą Czeczen zapowiedział pomszczenie Mameda Khalidova.

Wiele brwi nad Wisłą uniósł największy prawdopodobnie bohater sobotniej gali i jeden z pionierów nadwiślańskiej sceny Michał Materla. Powróciwszy w chwale i ubiwszy specjalizującego się w pozycji „na żółwia” Jasona Radcliffe’a, rozparcelowany przez Chorwata nieco ponad rok temu szczecinianin poprosił swojego ówczesnego oprawcę o drugą szansę. Motyw? Cipao w szczegóły się nie wdawał, przebąkując jedynie, że do pierwszej konfrontacji podchodził w trudnym dla siebie czasie.

Głos w temacie szybko zabrał Martin Lewandowski, obwieszczając, że o ile nie interesuje go rewanżowe starcie Chorwata z Michałem Materlą, to konfrontacja tego pierwszego z Ibragimem Chuzhigaevem – jak najbardziej!

Roberto Soldić zdążył już publicznie zaakceptować wyzwanie rzucone mu przez Czeczena, a w niedzielę zapowiedział nawet rychłe ogłoszenie dużej nowiny, szczegółami jednak się ze światem nie dzieląc. Chorwat znajduje się w naprawdę komfortowym położeniu, bo posiada coś, o czym marzy każdy – opcje.

KSW czy UFC?

Kontrakt chorwackiego rzeźnika z KSW wygasa w sierpniu lub wrześniu tego roku i obejmuje jeszcze jedną li tylko walkę. 27-latek, który w międzyczasie został ojcem, co niewątpliwie nie pozostało bez wpływu na jego priorytety, przygotował już w mediach grunt pod negocjacje z polskim gigantem. Obwieścił mianowicie, że w KSW pokonał już wszystkich – choć, owszem, pokonując Narkuna, Chuzhigaev osłabił siłę tego argumentu – oraz że najważniejsze są dla niego aspekty finansowe. A na brak ofert z najlepszych organizacji z całego świata – w tym oczywiście UFC – Chorwat narzekać nie może.

Niewykluczone oczywiście, że za przedłużenie kontraktu Polacy są mu w stanie zaoferować lepsze pieniądze aniżeli te, które otrzymałby na start od Seana Shelby’ego i spółki, ale nie byłbym szczególnie zdziwiony, gdyby różnica nie była duża. Roberto to artysta nokautu, a takich się w UFC docenia.

Na decyzję Chorwata w sprawie sportowej przyszłości wpłynąć mogą też… treningi w Sanford MMA oraz Tristar Gym! Roberto jest świadom, że nie odstaje od najlepszych na świecie. Podobnie jak swego czasu trenujący w American Top Team Mateusz Gamrot, Robocop jest przekonany, że progi UFC nie są dla niego za wysokie, wobec czego kroku takiego prawdopodobnie nie postrzega w charakterze szczególnie ryzykownego. Poradzi sobie. A wiadomo, że z czasem pieniądze u Dany White’a będą o wiele większe niż te, jakie zaoferować mogą mu nad Wisłą Martin Lewandowski i Maciej Kawulski.

Tak czy inaczej, nawet jeśli podziękuje Polakom za współpracę, Soldić najprawdopodobniej stoczy jeszcze pozostałą mu w kontrakcie walkę. I w takim scenariuszu rewanż z Michałem Materlą wcale nie byłby dlań najgorszym rozwiązaniem. Z całym bowiem szacunkiem dla Polaka i żelaznych zasad rządzących tym sportem – „małe rękawice, jeden błąd, dyspozycja dnia” – trudno byłoby nie postrzegać Chorwata w charakterze gigantycznego faworyta przed rewanżem. Niby zatem dla Roberto byłaby to bezpieczna walka na ostatniej prostej przed UFC, ale… Na większe ryzyko i poważniejsze wyzwania przyszedłby czas w oktagonie.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Żywnie zainteresowany takim zestawieniem powinien też być inny Berserker, Tomasz Narkun. Wszystko dlatego, że gdyby jednak szefowie KSW spróbowali uchylić Materli nieba, zamykając go w klatce z chorwackim diabłem, wyraźnie wzrosłyby szanse na upragniony przez Żyrafę rewanż z Ibragimem Chuzhigaevem. „I wait for the rematch. I can’t wait”.

Potyczka Chorwata z Czeczenem jest oczywiście również możliwa – nawet w scenariuszu, w którym Roberto Soldić nie decyduje się na dalszą współpracę z KSW. Pozostaje jednak wówczas kwestia limitu wagowego, bo w tym temacie Roberto i Ibragim będą się różnić. Dla Robocopa najkorzystniejszy byłby oczywiście limit wagi półciężkiej – stanąłby wówczas przed historyczną szansą na sięgnięcie po trzeci pas mistrzowski i podbicie stawki u innych organizacji. Chuzhigaev woli natomiast bić się w 84 kilogramach, co już oficjalnie zapowiedział – też chce drugiej korony.

Decydujące słowo mogą mieć tu jednak Lewandowski i Kawulski. Wątpię, aby potyczka Soldicia z Chuzhigaevem odbyła się w 93 kilogramach, jeśli Chorwat wcześniej nie złoży podpisu pod nową umową. Gdyby bowiem w takim scenariuszu ubił Czeczena, następnie opuszczając KSW, zostawiłby po sobie trudne do odbudowania zgliszcza w aż trzech dywizjach wagowych.

Natomiast jeśli Robocop zdecyduje się na przedłużenie kontraktu z polskim gigantem, absolutnie wykluczyć nie sposób, że jego starcie z Chuzhigaevem odbędzie się jednak w limicie kategorii półciężkiej, ku rozpaczy zmuszonego wówczas do uzbrojenia się w cierpliwość lub stoczenia niemistrzowskiej walki Narkuna.

Snując wizję sportowej przyszłości Roberto Soldicia, grzechem byłoby nie wspomnieć o lutowej konfrontacji Andrzeja Grzebyka z Adrianem Bartosińskim, którzy wezmą się za bary w ramach co-main eventu warszawskiej gali KSW 66. Zwycięzca – zwłaszcza jeśli okaże się nim ten pierwszy – również włączy się do rajdu po usługi Robocopa, obok Ibragima Chuzhigaeva i Michała Materli.

Gdzieś w tle czai się też Shamil Musaev – nie ukrywam, że pojedynek ten bardzo by mnie ciekawił, bo Dagestańczyk to real deal! – ale to raczej melodia wątpliwej przyszłości.

Kujmy żelazo, póki gorące

Co pocznie uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników na świecie Chorwat? Jakie będą jego priorytety? Czy da się skusić Polakom? A może decyzje zostały już podjęte – vide anonsowany przezeń „big news”? Nie wiadomo.

Z wielką przyjemnością zobaczyłbym natomiast, jak reprezentant UFD poradzi sobie z Ibragimem Chuzhigaevem. KSW to nie UFC, gdzie dominujący mistrz raczej prędzej niż później może liczyć na konfrontację z namaszczonym na jego pogromcę i nierzadko ociekającym medialnym zgiełkiem rywalem. Nad Wisłą zawodnicy światowego formatu szybko wyrastają ponad organizację. Gdy więc nadarza się okazja, aby chorwackiemu kingpinowi zestawić walkę, która nie tylko nie urąga sportowej przyzwoitości, ale wręcz niesie ze sobą kilka pytań, jako fan liczę na to, że zostanie ona wykorzystana.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 5

  1. Soldic ma potencjał na gwiazdę w UFC. Może się przejechać, ale potencjał jest duży. Jak zaliczy dobre wejście to zarobki szybko przebiją to co zdostaje w KSW. Niby jest młody, ale rozczarowaniem będzie dla mnie jeśli wybierze teraz na kilka lat skakanie po kategoriach w KSW.

Dodaj komentarz

Back to top button