UFC

Kamaru Usman przed walką z Emilem Weberem Meekiem: „Byłem sfrustrowany”

Kamaru Usman opowiada o jutrzejszym pojedynku z Emilem Weberem Meekiem, do którego dojdzie podczas gali UFC Fight Night 124 w St. Louis.

Rozpędzony serią sześciu wiktorii Kamaru Usman, który już jutro skrzyżuje pieści z Emilem Weberem Meekiem podczas gali UFC Fight Night 124 w St. Louis, nie ukrywa, że nie jest zachwycony takim zestawieniem.

Mający nigeryjskie korzenie zawodnik od dawna garnie się do walk z czołówką kategorii półśredniej, a tymczasem przyjdzie stanąć w oktagonie naprzeciwko Norwegowi, który ma za sobą dopiero jeden występ w UFC.

Powiedzmy sobie szczerze – to nie jest walka, w jakiej powinienem się bić.

– powiedział w rozmowie z MMAJunkie.com Usman.

Z drugiej zaś strony – nikogo nie lekceważę. Popełniłem ten błąd raz i nie popełnię go nigdy więcej. Do każdej walki przygotowuję się tak, jakbym szedł do walki o pas z Tyronem Woodleyem.

Gdy więc tak bardzo obciążasz swoje ciało, chcesz wiedzieć, że ma to jakiś sens – ale gdy regularnie dostajesz gości, którzy nie są nawet sklasyfikowani i którzy nie pozwolą ci zbliżyć się do walki o pas, jesteś sfrustrowany.

Pierwotnie byłem więc sfrustrowany, ale zostawiłem to za sobą.

Nigeryjski Koszmar zapewnia jednak, że jest daleki od lekceważenia swojego niedzielnego rywala, znajdując nawet pewne podobieństwa między nim a… Darrenem Tillem.

To twardy gość. Gość, który moim zdaniem po prostu lubi się bić.

– powiedział.

Jest pewna grupa gości, którzy po prostu lubią się bić. Są tacy w UFC i są w mojej dywizji – bo obserwuję wszystkich – tego typu goście. On, Darren Till – myślę, że ci goście lubią po prostu bitkę. Ze mną jest inaczej – nie lubię szczególnie samej walki, bo dla mnie to przede wszystkim rywalizacja – „Pokonam cię w tym”.

Uważam więc, że jest on jednym z tych gości, którzy lubią się bić i nieszczególnie dbają o to, czy przegrają. Chcą po prostu znaleźć się w walce, żeby się sprawdzić. I to czyni go bardzo niebezpiecznym. I za to go szanuję.

Jeśli jednak chodzi o analizę umiejętność po umiejętności, nie jest ode mnie lepszy w żadnym elemencie. Tam, gdzie on się wyróżnia, ja jestem jeszcze lepszy.




Sklasyfikowany obecnie na 10. miejscu w rankingu Nigeryjski Koszmar stawia też sprawę jasno – po pokonaniu Meeka zamierza usiąść do stołu z UFC i przedstawić swoje oczekiwania.

Powtarzają mi, że muszę dać światu znać, czego chcę, wywołać gości do walki. Ale w dwóch ostatnich walkach to właśnie robiłem.

– powiedział.

Wyzwałem do walki Demiana Maię, który siedział tuż obok mnie. Nie dostałem tej walki, bo dostał ją Colby Covington. Rzucałem wyzwanie Dongo Hyun Kimowi. Nie dostałem tej walki, dostał ją Colby Covington. Rzuciłem wyzwanie RDA. Nie dostałem tej walki, bo wybrał Robbiego Lawlera.

Nie jest więc tak, że nie robię tego, jak trzeba. Robię to, jak trzeba. W pewnym jednak sensie ci goście zdają sobie sprawę, że to dla nich najtrudniejsza walka w dywizji, która może naprawdę zaszkodzić ich karierze. Wszyscy chcą iść w górę.

Usman jest przekonany, że może skończyć Meeka, ale też absolutnie nie wyklucza scenariusza, w którym przyjdzie mu walczyć z Norwegiem na pełnym dystansie – dlatego, że ten „jest niezwykle twardy”.

Nie ma jednak wątpliwości, że to jego ręka powędruje w górę – a wtedy w kolejnym starciu chce skrzyżować pięści ze wspomnianym Colbym Covingtonem.

Cały wywiad poniżej:

*****

Trzy przesłanki, które mogą wskazywać na rychłą walkę Khabiba z Conorem

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button