Historia MMAKalendarz MMAUFC

Kalendarz MMA: dwadzieścia lat temu w Portoryko…

Dwadzieścia lat temu w Portoryko doszło do jednego z najbrutalniejszych nokautów w historii MMA.

W lutym 2014 roku senator John McCain powiedział przygotowującemu się do siódmej obrony pasa mistrzowskiego kategorii półciężkiej Jonowi Jonesowi, że chętnie wykupi PPV gali UFC 172, na której Bones miał walczyć z Gloverem Teixeirą.

Nie zawsze jednak tak było, bo w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych zdecydowanie preferujący boks McCain był bodaj największym politycznym przeciwnikiem UFC. W swojej ówczesnej krucjacie – całkiem skutecznej, bo MMA zakazano wtedy w 36 stanach – o wyeliminowanie raczkującego sportu szczególnie upodobał sobie nagranie z poniższej walki, które stanowić miało niepodważalny argument na rzecz zakazania MMA.

16 lutego 1996 roku. Portoryko, Bayamón. Trzynaście tysięcy fanów na trybunach Ruben Rodriguez Coliseum. UFC, dowodzone wówczas przez firmę SEG, organizuje pierwszą galę poza granicami Stanów Zjednoczonych. I po dziś dzień jedyną w Portoryko.

Na UFC 8 – Dawid vs. Goliat zorganizowano jednodniowy 8-osobowy turniej bez limitów wagowych. Nazwa wydarzenia wzięła się od zestawienia ćwierćfinałów turnieju, w których naprzeciwko siebie postawiono dużych i ciężkich oraz małych i lekkich.

Jednym z uczestników turnieju był pochodzący z Trynidadu Tobago, 30-letni wówczas i mający wtedy za sobą niewielkie doświadczenie w boksie i większe w armwrestrlingu Gary Goodridge. Dla tego pracującego na co dzień w fabryce Hondy ciemnoskórego mężczyzny, który przybył do Kanady w wieku siedmiu lat, był to debiut w MMA. Namówili go miesiąc wcześniej znajomi. Jedna z portorykańskich szkół kuk sool won zaproponowała mu darmowe gi oraz czarny pas czwartego stopnia, jeśli zechce ją reprezentować w UFC. Odbył dwa treningi i ofertę zaakceptował.

Jego przeciwnik, zapaśnik Paul Herrera, również nie miał wówczas żadnego doświadczenia.

Przed walką jeden z moich przyjaciół powiedział mi, że Tank Abbott był rasistowskim skinheadem, który był zaangażowany w działalność w Ku Klux Klanie.

– napisał po latach w swojej książce o tamtym dniu Goodridge.

Oczywiście nie była to prawda, ale moi przyjaciele tak powiedzieli, żebym trenował ciężej… Wychodząc do walki z Herrerą, w ogóle nie byłem pewny swoich umiejętności; za to byłem przekonany, że nie zamierzam z nim przegrać. Przysięgałem sobie, że nie przegram z rasistowskim dupkiem. Nie dbałem o to, co mam zrobić, bo w swojej głowie walczyłem teraz w imieniu wszystkich czarnych ludzi.

Pojedynek potrwał jedynie historyczne z dzisiejszej perspektywy 13 sekund, ale skończył się znacznie brutalniej niż nokaut, jaki Conod McGregor na UFC 194 zafundował Jose Aldo. Goodridge wybronił błyskawiczną próbę sprowadzenia walki do parteru i uwięził Herrerę w krucyfiksie – tam zasypał go ośmioma brutalnymi łokciami. Już po pierwszym z nich Herrera stracił przytomność.

Jak wieść gminna niesie, obóz Goodridge’a, który wówczas nie miał pojęcia o grapplingu, wpadł na pomysł tego krucyfiksu na godzinę przed walką.

To jedyna walka… Jedyna, którą chciałbym przerwać wcześniej.

– powie kilka lat później sędziujący to starcie John McCarthy.

Wyciągnąłem z tej wali cenną lekcję, aby za bardzo nie wybiegać do przodu w przewidywaniu rezultatu pojedynku. Wiedziałem wtedy, że Herrera był solidnym zapaśnikiem z Uniwersytetu w Nebrasce i powątpiewałem w umiejętności Goodridge’a – poza jego armwrestlingiem. Doprowadziło mnie to do przekonania, że Herrera skontroluje Goodridge’a na ziemi.

Po kilku chwilach od nokautu Herrerze wróciła świadomość. Odmówił przyjęcia pomocy od lekarzy, o własnych siłach wychodząc z klatki.

Mam się dobrze.

– stwierdził pokonany zapaśnik kilka dni po walce.

Dostawałem już w przeszłości po dupie bardziej niż teraz. Następnego dnia chlałem martini.

Ośmioma łokciami na twarz Goodridge pogruchotał mu kości policzkowe i oczodół. Nie obeszło się bez skomplikowanej operacji.

Tego samego wieczora, po pokonaniu Herrery, Big Daddy w półfinale ubił ciosami Jerry’ego Bohlandera, by jednak w finale nie sprostać Donowi Frye.

Z tym ostatnim zmierzył się jeszcze dwukrotnie w karierze – dziesięć miesięcy później ponownie zmuszony był do poddania, tym razem w wyniku zmęczenia, natomiast w 2003 roku na Pride FC – Shockwave 2003 wziął srogi rewanż, nokautując najbardziej amerykańskiego z Amerykanów kopnięciem na głowę w ledwie 39 sekund.

Barwną karierę toczył do 2010 roku, kończąc ją ośmioma porażkami z rzędu. Zachował jednak dodatni bilans walk: 23-22-1.

Herrera natomiast po klęsce z Goodridgem powrócił do klatki sześć lat później, pokonując Joego Moreirę. Był to jego ostatni występ.

*****

Dziś 50-letni Goodridge jest wrakiem człowieka. Ultra-ofensywny styl walki kosztował go przyjęcie masy uderzeń na głowę, które odcisnęły swoje trwałe piętno.

W 2012 roku wykryto u niego CTE, czyli częstą u bokserów chroniczną encefalopatię pourazową. Traci pamięć, ma problemy z mową i poruszaniem się. Jest otępiały, miewa napady agresji, przyjmuje tony leków.

Mógłbym poszukać pracy, ale wtedy zapomniałbym, że ją mam.

– mówi Goodridge.

Doktorzy mówią, że lepiej nie będzie.

Paul Herrera pozostał w świecie MMA. Przez jakiś czas prowadził amatorską organizację Hitman Fighting Promotion, a od kilku lat jest trenerem w kalifornijskim Empire MMA.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button