UFC

Justin Gaethje: „Najwyraźniej jestem idiotą – nikt inny nie prosi o najstraszniejszego sku*wiela na tej planecie”

Przygotowujący się do debiutu pod banderą UFC Justin Gaethje opowiada, dlaczego najchętniej zmierzyłby się w pierwszej walce z Edsonem Barbozą.

Najnowszy nabytek UFC w kategorii lekkiej, były mistrz World Series of Fighting Justing Gaethje już kilka dni temu na Twitterze ułożył listę swoich wymarzonych rywali na debiut – z Edsonem Barbozą na czele.

Szczerze mówiąc, spojrzałem w lustro i powiedziałem do siebie trzy nazwiska: Khabib, Ferguson i Barboza.

– wyjaśnił w rozmowie z MMAJunkie.com Gaethje.

I prawie dostałem ataku paniki, gdy Barboza przyszedł mi do głowy: dokładnie w tym momencie powiedziałem, w porządku, to z tym skurwielem będę się bił. Zadzwoniłem do menadżera i mówię: „Tego gościa chcę”. Ale zobaczymy, jak będzie. Po prostu tego gościa bym chciał. Najwyraźniej jestem idiotą. Nikt inny nie prosi o najgroźniejszego skurwiela na tej planecie.

Niepokonany 28-latek ma też jednak plan awaryjny na wypadek, gdyby pojedynek z Brazylijczykiem, celującym obecnie w starcie o tymczasowy pas mistrzowski z Tonym Fergusonem, nie doszedł do skutku.

Nie ma we mnie poddania, a widziałem to u Barbozy.

– stwierdził Gaethje.

Takiej walki bym chciał, ale skoro Michael Johnson go pokonał, to, cholera, takie starcie byłoby równie intrygujące.

Nie mówię, że wyjdę tam i pokonam wszystkich, ale w swoim czasie tak właśnie zrobię. Mogę ponieść kilka porażek po drodze, ale w tym sporcie tak naprawdę ułamki sekund i cali decydują o zwycięstwie lub porażce, więc w ten sposób patrzę na każdą walkę. Takie mam nastawienie podczas każdej wymiany, w jakiej byłem – zawsze chcę być w takich sytuacjach obiektem z największą mocą.

Gaethje nie zwykł bywać w nudnych pojedynkach, co jednak oznacza też, że nie jest zawodnikiem z najlepszą obroną przed uderzeniami. Wymiana potężnych sierpów w półdystansie to jego domena – a tam ryzyko zainkasowania jakiegoś zbłąkanego ciosu jest o wiele większe. I nie raz, nie dwa w swojej karierze Gaethje znajdował się w nie lada tarapatach po przyjęciu ciężkich bomb – i choć jak dotychczas zawsze wychodził z nich obronną ręką, to wielu krytykuje go za takie podejście do walki.

Mój rekord to 17-0, z czternastoma nokautami.

– odpowiedział na takie głosy zawodnik.

To „0” na końcu oznacza, że nigdy nie byłem znokautowany w walce, więc jeśli słyszę, że doznaję za dużo obrażeń w walce, to nie jest to oparte na szczególnej logice. Przyjmuję uderzenia. Kręcę się z nimi. Dwa obiekty o tej samej masie. Siła na siłę. Która siła była większa? To moja gra.

Teraz mam szansę udowodnić, że jestem najlepszy na świecie. Mówiłem od dawna, że czułem się jak ostatni tchórz, powtarzając, że jestem najlepszy, bo nie byłem w miejscu, w którym mógłbym bić się z najlepszymi. Teraz jestem, więc mogę to powiedzieć. Walka po walce. Nie dbam o to, z kim będę walczył w drugiej, trzeciej, czwartej. Liczy się tylko najbliższa. Jak mówiłem na Twitterze,
chcę najlepszego, najstraszniejszego gościa, jakiego mogą mi dać.

*****

Yair Rodriguez: „Mogę być w Meksyku większy niż Canelo Alvarez”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button