UFC

„Jeśli nie umrze, to się nie liczy” – Jeremy Stephens ostro o rewanżu z Yairem Rodriguezem

Jeremy Stephens nie może się doczekać piątkowego starcia z Yairem Rodriguezem, zapowiadając jego brutalne ubicie i nie oszczędzając… rodziny Meksykanina.

W co-main evencie piątkowej gali UFC on ESPN 6 w Bostonie dojdzie do rewanżowego starcia pomiędzy Jeremym Stephensem i Yairem Rodriguezem. Obaj zawodnicy zmierzyli się po raz pierwszy kilka tygodni temu w Meksyku, ale po 15 sekundach walkę przerwano z uwagi na przypadkowy faul Meksykanina, który zadrapał Amerykanina palcami po oku. Lil Heathen nie był w stanie kontynuować walki, wobec czego uznano ją za nieodbytą.

Zobacz także: „Uderzył go jak pi*da” – menadżer Khabiba zaatakował menadżera Jonesa

Jestem gotowy, aby odpalić.

– powiedział Stephens w rozmowie z dziennikarzami po otwartym treningu.

Zabiję dzieciaka. Jeśli nie umrze, to się nie liczy.

To zawsze sprawa osobista. Gość chce zabrać pieniądze ze stołu moich dzieci. Co byście powiedzieli, gdybym przyszedł do waszego domu, zabierając jedzenie ze stołu waszym dzieciom i je rozstawiając po kątach? Tak na to patrzę. To sprawa osobista. Osobista jak chuj. Jak przegrasz, dostaniesz tylko jeden czek. Myślicie, że to gra? Myślicie, że to sport? To walka. Walka o krew, o rodzinę.

Uwielbiam rywalizację. Uwielbiam walkę, ale to zawsze sprawa osobista. Gość spróbuje wypierdolić mi głowę do samego Nowego Jorku, więc jak wam się wydaje?

Po pierwszej walce relacje między oboma zawodnikami kompletnie się zepsuły. Rodriguez głośno sugerował bowiem, że Stephens celowo nie podjął walki, podczas gdy Amerykanin taką narracją ze strony Meksykanina zachwycony oczywiście nie był.

Obaj spotkali się dzień po gali w hotelu, gdzie niewinna początkowo wymiana zdań zamieniła się w ostre wyzwiska – Stephens popchnął nawet Rodrigueza.

Myślałem, że podchodzi z dobrymi intencjami. Myślałem, że powie, żebyśmy to powtórzyli.

– powiedział o tamtej sytuacji Jeremy.

Tak się jednak niestety nie stało, więc odepchnąłem pizdę. Wyjaśniłem mu, jak się sprawy mają. W tamte 15 sekund w oktagonie nie zdążyłem go trafić. Jest bardzo szybki. Czekałem na swoją okazję, żeby potraktować go jakąś bombą. Niestety, nie udało się, ale doszło do tego w hotelowym lobby. Nie zachowuję się tak, ale jeśli podchodzisz i mnie prowokujesz…

Gdy go odepchnąłem, jego oczy zmieniły się. Gdyby ktoś odepchnął tak mnie przy mojej rodzinie, zaraz pojawiłyby się pozwy pod moim adresem. Nie pozwoliłbym sobie na coś takiego. Udowodnił wtedy, że cała jego rodzina jest złożona z pizd. I udowodnię to w piątek wieczorem.

Podstawowa różnica pomiędzy pierwszą i drugą walką będzie polegać na tym, iż tym razem pojedynek zaplanowano na trzy rundy – nie na pięć. Jeremy Stephens nie ma najmniejszych wątpliwości, dla kogo zmiana ta będzie korzystna.

Na papierze wygląda to tak, że pięć rund byłoby na pewno z korzyścią dla mnie.

– stwierdził.

Szybko puchnie. Nie lubi mocnego tempa. Trzy rundy są więc oczywiście korzystne dla niego, ale nic to nie zmieni – udowodnię wątpiącym i hejterom, że się mylą. Będę robił swoje. Jeśli jestem sobą, ostrym skurwielem, każdego czeka koszmar. Mogę pokonać każdego w tej dywizji, każdego na świecie.

Goście pokonywali mnie tylko jakimiś decyzjami. Jakieś obalenie, praca na nogach, bieganie w przerażeniu. A ta walka nie będzie taka. Nie będzie miał miejsca na złapanie oddechu. Yair pęka pod presją, a ja zafunduję mu jej dużo. Jestem w stanie sprzątnąć go w 15 sekund. W każdej sekundzie mogę go sprzątnąć. Przyjmę każdy jego cios, a on mojego nie jest w stanie. W tym różnica.

*****

Dyskryminacja ze względu na płeć przy nokaucie? Komisja w Kalifornii rozpatrzyła protest Aspen Ladd

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button