UFC

Edson Barboza: „Zabawne, że teraz ludzie opowiadają, że jestem wojownikiem, który nigdy się nie poddaje”

Edson Barboza opowiada o swoich dalszych planach sportowych po porażkach z Khabibem Nurmagomedovem i Kevinem Lee.

Niektórzy zawodnicy po sromotnej porażce, w której przyjęli dużo obrażeń, decydują się zrobić sobie dłuższą przerwę, aby odpocząć, przemyśleć, co poszło nie tak, być może wprowadzić zmiany do treningu. Zdecydowanie nie należy jednak do takowych Edson Barboza.

Brazylijczyk w odstępie czterech miesięcy przegrał z kretesem z Khabibem Nurmagomedovem i Kevinem Lee, ale nie zasypia gruszek w popiele – chce jak najszybciej powrócić do akcji.

Mój plan jest taki, aby walczyć jak najszybciej.

– powiedział w rozmowie z MMAFighting.com Barboza.

Uwielbiam to, co robię, nadal jestem zmotywowany i głodny treningów. Chcę w tym roku stoczyć jeszcze co najmniej dwie walki.

W starciach z Nurmagomedovem i Lee Barboza przeszedł przez prawdziwe piekło – i choć wydawało się wielokrotnie, że Dagestańczyk i Amerykanin są o jedno, dwa dobre uderzenia od skończenia go, Brazylijczyk ani myślał się poddać. Pokazał nieprawdopodobną odporność i serce do walki, którym mógłby obdzielić pół dywizji.

Junior nie zapomina jednak opinii na swój temat, jakie popularne były jeszcze kilka lat temu…

Dostałem teraz w tych walkach mocno po głowie.

– powiedział.

Zabawne, że ludzie nazywają mnie teraz wojownikiem, który się nie poddaje, który potrafi przyjąć lanie, podczas gdy wcześniej ci sami ludzie mówili po porażce z Cerrone, że mam szklaną szczękę.

Chcę walczyć najszybciej, jak to tylko możliwe. Dziś już trenowałem i wrócę ze wszystkim, co posiadam.

Sklasyfikowany obecnie na 6. pozycji w rankingu 32-latek nigdy nie ukrywał, że jego celem jest pas mistrzowski kategorii lekkiej – i pomimo ostatnich niepowodzeń, które mocno zahamowały jego marsz po pas, celu nie zmienia.

Nadal jestem jednym z najlepszych w dywizji.

– powiedział.

Dywizja jest zakorkowana. Szczerze przyznam, że moim zdaniem niewiele się zmieniło. Cofnąłem się o kilka kroków, ale nadal jestem blisko. Jestem blisko szczytu.

Szczerze uważam, że mogę pokonać każdego rywala w dywizji. Jesten smutny z powodu porażki – każdej porażki – bo wiem, że mogę pokonać ich wszystkich. Nie ma dla mnie znaczenia, co myślą inni – wiem, że mogę pokonać każdego rywala w dywizji.

*****

Kevin Lee rzuca wyzwanie czołowemu lekkiemu

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button