KSWPolskie MMA

„Dostałem przysłowiowy wpie*dol, ale nie zasługuję na miano przegranego” – Gracjan Szadziński o problemach zdrowotnych po KSW 48

Gracjan Szadziński w obszernym wpisie opowiedział o nieudanych przygotowaniach do przegranej walki z Marianem Ziółkowskim podczas gali KSW 48 w Lublinie.

Nie będzie Gracjan Szadziński miło wspominał swojego występu na gali KSW 48 w Lublinie. Przed walką z Marianem Ziółkowskim, której był zresztą faworytem, spekulowano, że ewentualną wiktorią Biały Tyson zapewni sobie starcie o pas mistrzowski wagi lekkiej z niepokonanym Mateuszem Gamrotem.




Rzeczywistość w klatce okazała się jednak dla Berserkera brutalna, bo w starciu z kapitalnie dysponowanym warszawiakiem nie miał nic do powiedzenia. Mocno rozbijany przez trzy rundy, dwukrotnie lądował po ciosach na deskach, ostatecznie przegrywając jednogłośną decyzją sędziowską.

Zobacz także: Parnasse, Parke czy Ziółkowski? Martin Lewandowski o kolejnym rywalu dla Mateusza Gamrota

Na drugi dzień po gali Gracjan Szadziński obszernie podsumował nieudany występ, opowiadając o licznych problemach zdrowotnych, z którymi zmagał się w drodze do walki.

(pisownia oryginalna)

Ładnie Marian Ziółkowski zawalczył. Szkoda tylko, że mnie tam nie było… Schodzą ze mnie emocje ale nie wszystkie wnioski jeszcze wyciągnięte. Nie usprawiedliwiam się bo wpisałem ryzyko w koszta ale przygotowania nie były w połowie takie jak powinny… Po pierwsze po ostatniej walce do dziś nie zaleczyłem się do końca ale nie potrafie siedzieć w miejscu. Po każdej kontuzji idę na trening gdy tylko ból jest do zniesienia bo wiem, że „dam radę”. Myślę, że zrozumie to każdy wojownik.

W pierwszym etapie przygotowań na sparringach bjj naderwałem wiązadło boczne w zdrowej nodze ale lekarze mowili że po chwili będę mógł trenować tylko będę musiał uwazać. W drugim etapie na obozie siłowo-wytrzymałościowym z BKS Skorpion Szczecin mieliśmy do wyboru basen, bieg na 10 lub 14 km. Oczywiście wybrałem 14 i chciałem dobiec w czołówce i w nagrodę wrociłem stopem dzięki życzliwej Pani ze Szczecinka, na jednej nodze.

Leki, zastrzyki, tabletki i pojechałem do Tajlandii. Byli tam znakomici zawodnicy z różnych federacji a ja mogłem robić jedynie air-bike’a boks i luźno kopać w worek. Wróciłem – tabletki, zastrzyki, maście i szykowałem się dalej z nadzieją że w końcu będę mógł robić wszystko na 100%. Lekarze z Stmedical, Sebastian Gruszecki – mgr fizjoterapii, osteopata i Radosław Nadzikiewicz robili co mogli ale żadnego z nich do końca się nie posłuchałem bo wiedziałem że czasu na odpoczynek już nie ma. W całych przygotowaniach zrobiłem jeszczę później 2 sparringi asekuracyjne MMA żeby uważać na nogę i kark i JEDEN SPARRING BJJ w którym musiałem być z góry bym nie musiał znów odwoływać walki.Federacja mogłaby uznać mnie za tchórza a tego bym nie chciał bo nie po to walczę z samym sobą i swoimi słabościami przez 17 lat.

Nigdy przez chwilę nie straciłem nadziei i w środę przed walką dostałem na wszelki wypadek dwie blokady w kolana. Nie szukam tutaj wymówek bo jestem za stary by nieświadomie podejmować decyzje ale wiem że walka wyglądałaby inaczej gdybym miał zdrowie takie jak kiedyś. Pod klatka zawsze przychodzi mój czas przed wejściem do klatki i zawsze wtedy zastanawiam się „czy zrobiłem wystarczająco by wygrać i czy coś było w stanie mnie złamać” Tej nocy wiedziałem że „Może się uda”. Nie działał mój instynkt. Marian jest solidnym przekrojowym zawodnikiem ale to nie jest ktoś zdolny do odczuwania silnego gniewu. Jesteśmy dwiema innymi osobowościami. Popełniłem podstawowe błędy w swojej płaszczyźnie. Spóźniona reakcja, brak kontry które mam zakodowane w odruchu bezwarunkowym.

Jedyne co z całego wyjazdu mi w miarę wyszło to trening medialny. Powtarzam jeszcze raz: Nie tłumaczę się, nie szukam wymówek i gratuluję Marianowi ale choć przyznaję dostałem przysłowiowy „wpierdol” nie zasługuje na to by mieć miano przegranego.

W wywiadach mówi się że wszystko jest idealnie bo wiadomo że przeciwnik wykorzysta każdą słabość. Najpierw cierpliwie się wyleczę a później zaczynam od zera. Dorzucę do przygotowań zawody grapplingowe i zmienię lilka rzeczy. Nie będę już zbierał bo „lubie” sam nie wiem dlaczego. Marzę o tym by jak najszybciej wrócić i pokazać zwyczajnie ile jestem wart. Nie mogłem odwołać walki bo nie potrafiłbym zawieść tylu osób, które mi pomogło i na mnie liczyło. Przepraszam tych którzy na mnie liczyli ale odbiorę swoje.
Chłopak ze Stargardu.

Ps nigdy nie byłem przystojny ale teraz chyba przesadziłem ;)

Podziękowania zostawiam na jutro bo mam co opowiedzieć ;)

*****

Alex Oliveira i Mike Perry hulają przed pójściem w oktagonowe tany – VIDEO

Powiązane artykuły

Komentarze: 4

    1. Wierzę mu, że faktycznie miał takie trudności, aczkolwiek takie tłumaczenia po walce są średnie…To stała część tego sportu, najczęściej odbywająca się poza kulisami..i tak powinno pozostać. Jeśli decydujesz się wyjść do walki, to koniec, kropka, takie sprawy schodzą na dalszy plan. Decyzja zapadła.

Dodaj komentarz

Back to top button