UFC

Donald Cerrone o tym, jak prawie poszedł na pięści z Jonem Jonesem

Wśród tych, którym nie podobały się dwa oblicza Jona Jonesa – to prezentowane przed kamerami i poza nimi – był też jego klubowy kolega Donald Cerrone.

Donald wystąpił w programie The Fighter and the Kid, gdzie opowiedział historię o tym, jak swego czasu niewiele brakowało, a doszłoby do rękoczynów – nie w ramach sparingu – z Jonem Jonesem.

Prowadzący program spytali, czy Kowboj uważa, że niechęć Bonesa do bycia sobą poza oktagonem nie wpływa na formę tymczasowego mistrza kategorii półciężkiej. Szybko się jednak zreflektowali, twierdząc, że nie chcą stawiać go w ten sposób w niezręcznej sytuacji. Cerrone jednak odparł:

Mam na to wyjebane. Jon może przyjść i możemy pogadać. Ciągle się kłócimy, on i ja… Raz prawie doszło do walki u Jacksona. To było jeszcze zanim wyszły te wszystkie szalone rzeczy o Jonie – mówię mu wtedy, że jest szalony, a on na to: „Co do kurwy, tak mnie widzisz?” a ja na to: „No i co, skurwielu?”. Ale to było za kulisami.

Wszystkie kamery UFC tego dnia były w klubie i podszedłem do Jona, mówiąc: „Co tam?”. A on podchodzi do mnie, mówi: „Kowboju”, zakłada swoją maskę niewiniątka i idzie trenować. Powiedział tylko: „Kowboju, po prostu tego nie rozumiem. Jestem dla ciebie tak miły. Próbuję ci samy czas pomagać, a ty mnie traktujesz w ten sposób?”. I pamiętam, że wskazałem tylko na niego palcem w stylu: „O ty, (zakłamany) skurwielu”.

Wolałbym, żeby po prostu był Jonem i powiedział wszystkim: „Imprezuję, spędzam miło czas, ale wiecie co? Nadal jestem mistrzem”.

Bones był wielokrotnie krytykowany za różnice w swoim zachowaniu przed i poza zasięgiem kamer. Swoje dwa grosze dołożyli do tego też specjaliści od promocji UFC, którzy w materiałach promocyjnych przed pierwszą walką Jonesa z Danielem Cormierem chętnie pokazywali to drugie oblicze podopiecznego Grega Jacksona.

Teraz jest w porządku. Wychodzimy razem i wszystko to mamy za sobą.

– zakończył Kowboj.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button