UFC

Dana White: „Conor musi wybrać innego rywala niż Diaz”

Dana White opowiada o skomplikowanym procesie zestawiania rewanżowego pojedynku pomiędzy Conorem McGregorem i Natem Diazem, winą obarczając za to stocktończyka.

Szef UFC Dana White ma dziś pracowity dzień z mediami, udzielając wywiadu za wywiadem. Tematem przewodnim jest oczywiście rewanżowy pojedynek pomiędzy Conorem McGregorem a Natem Diazem.

Pracujemy nad tym, co ma być dla następne dla Conora.

– stwierdził White w rozmowie ze SportsCenter.

W tej chwili próbujemy właśnie zestawić walkę. Stanowi to pewne wyzwanie. Oczywiście walka, o której marzy, to rewanż z Natem Diazem. Próbuję dopiąć umowę.

Stocktończyk nie ukrywa natomiast, że nie satysfakcjonują go pieniądze, jakie ma otrzymać za rewanż z Irlandczykiem. White natomiast przekonuje, że ten ostatni nadal pałą wielką żądzą pomszczenia porażki, jaką Diaz zafundował mu na UFC 196.

Conor ma obsesję na punkcie tego rewanżu. Nie wiem, dlaczego, ale tak jest. Ma już taką osobowość. Ma obsesję na tym punkcie. Ma obsesję na punkcie ponownej walki z Diazem – w 170 funtach.

Sternik amerykańskiego giganta bierze jednak pod uwagę także najczarniejszy scenariusz, w którym nie dojdzie do drugiej amerykański-irlandzkiej walki.

Nie wiem, czy kiedykolwiek do niej dojdzie, ale staram się.

Natomiast podczas wywiadu w programie The Herd White posunął się jeszcze dalej. Przyznał, że rzeczywiście ze spotkania ze stocktończykiem wyszedł wściekły, ale zaznaczył, że było to bardziej spowodowane menadżerami Diaza, a nie samym zawodnikiem.

To szaleństwo. To naprawdę trudne, trudne do przepchnięcia. Obecnie szukamy dla Conora innej walki i zobaczymy, jak to się ułoży.

Sęk w tym… Doprowadza mnie do szału, że masz kontrakt, ustaliliśmy go, podpisaliśmy. Wszyscy są szczęśliwi, ściskają sobie ręce. A potem przechodzimy do kolejnej walki i wszyscy chcą rozwalić ustalenia.

White nawiązuje oczywiście do kontraktu, jaki UFC podpisało z Diazem na rewanżowe – niedoszłe – starcie na jubileuszowej gali UFC 200. Młodszy z braci Diaz nie ukrywa natomiast, że wobec przesunięcia walki chce innego kontraktu.

Za tę ostatnią walkę z Conorem Nate zarobił grube miliony dolarów. Teraz zarobiłby nawet większe pieniądze.

Sęk w tym, że jest umowa. Mamy już umowę. Ma kontrakt.

Jednocześnie White zdecydowanie zaprzeczył, jakoby McGregor cokolwiek, kiedykolwiek negocjował, po raz kolejny powtarzając słynne „ktokolwiek, kiedykolwiek, gdziekolwiek” w odniesieniu do Irlandczyka. Niewykluczone, że chce w ten sposób wywrzeć dodatkową presję na Diazie.

Conor też ma umowę. To jest wielki mit, jeśli chodzi o tę walkę – otóż, Conor McGregor nigdy, przenigdy… nie tylko bierze walki w zastępstwie w ostatniej i idzie w górę nie wiadomo, ile funtów, żeby walczyć z Natem, ale był gotowy na walkę z każdym – dlatego ludzie kochają Conora. Bo Conor będzie walczył kiedykolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek. Sęk w tym, że nigdy nie próbował renegocjować kontraktu. Nigdy. Nigdy. Więc wielkim mitem było to, że robił to.

Z Natem podpisaliśmy nową umowę przed tą walką, czyli podpisał kontrakt przed UFC 200. A teraz chce… Conor nie wystąpił na UFC 200, a teraz Nate próbuje rozwalić umowę. To frustrujące. Ale taki jest biznes. Tym się zajmujemy. Nie da się uszczęśliwiać wszystkich cały czas. Naszą pracą, moją i Lorenzo, jest wymyślenie sposobu, jak dopiąć tę umowę.

White dał też jasno do zrozumienia Diazowi, że nie ma już czasu na żadne negocjacje.

Próbowaliśmy robić wszystko, żeby dopiąć umowę, ale problemem teraz jest czas. Kończy się czas. Ta walka powinna odbyć się 20 sierpnia albo jakoś tak, a mam już kartę z 20 września zrobioną.

Więc Conor będzie musiał wybrać innego rywala, z którym chciałby walczyć albo straci tę datę.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button