UFCZapowiedzi gal UFC

Przed Burzą – UFC 175, Weidman vs Machida

KARTA GŁÓWNA

135 lbs: Ronda Rousey vs Alexis Davis

Ronda Rousey (9-0, 3-0 UFC) będzie wyraźną faworytką w walce z Alexis Davis (16-5, 3-0 UFC). Wydaje się, że jedyną szansą pretendentki będzie poszukiwania jakiegoś poddania – zapewne duszenia – w parterze, ale brak jej umiejętności zapaśniczych, by powalić Rowdy. Mistrzyni ma tendencje do oddawania pleców podczas prób swoich rzutów, co może ją drogo kosztować w walce z Davis. Podobnie ma się sprawa z poszukiwaniem balachy za wszelką cenę, co sprawna grapplerka powinna być w stanie wykorzystać. Z formą, jaką pretendentka zaprezentowała w swoim ostatnim boju z Jessiką Eye, nie wróżę jej jednak żadnych sukcesów. W walce z Sarą McMann Rousey była uważniejsza i myślę, że nie inaczej będzie teraz, a mistrzyni obroni pas, ubijając pretendentkę w klinczu.

Zwycięzca: Ronda Rousey przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Około 1.10 na Rousey i około 9.00 na Davis. Kurs ma mistrzynię nie jest wart ryzyka, natomiast gdybym był fanem kobiecego MMA, to postawiłbym drobne na Alexis. Przy kursie, który u niektóruch bukmacherów wynosi nawet 10.00, można się skusić. Tym niemniej…

Propozycja – no bet.

265 lbs: Stefan Struve vs Matt Mitrione

Powracający do oktagonu po niespełna półtorarocznej przerwie i poważnych problemach zdrowotnych Stefan Struve (25-6, 9-4 UFC) zmierzy się z walczącym w całej karierze w UFC Mattem Mitrone (7-3, 7-3 UFC).

Jednym wielkim znakiem zapytania pozostaje w tej walce forma Holendra po tak długim rozbracie z oktagonem. Czy i jak odbije się ona na formie Wieżowca? Czy miał czas na to, by przewartościować swoje wartości i wprowadzić do swojej oktagonowej gry poprawki, które pozwoliłyby mu wedrzeć się do ścisłej czołówki dywizji? Na żadne z tych pytań nie udzielimy teraz odpowiedzi, więc przyjąć trzeba, że do oktagonu wejdzie taki Struve, jaki ostatni się w nim pojawiał.

Holender dysponuje doskonałymi warunkami fizycznymi, ale w stójkowym rzemiośle nadal brakuje mu wielu szlifów. Nie potrafi wykorzystywać ogromnego zasięgu, efektywnie korzystać z ciosów prostych i pracować na nogach w sposób choć trochę utrudniający rywalom trafienie go. Gdy ostatnim razem widziany był w oktagonie, został brutalnie ubity przez malutkiego, przynajmniej pod względem wzrostu i zasięgu, Marka Hunta, kiepsko prezentując się w płaszczyźnie kickbokserskiej oraz będąc nieuważnym w parterze. Zwłaszcza stójka stanowiła pewien regres po tym, co wcześniej uczynił dobijającemu się dzisiaj do czołówki Stipe Miocicowi, w walce z którym w drugiej rundzie zaprezentował coś, czego od zawsze się od niego oczekiwało – pracę długimi ciosami prostymi. Jako usprawiedliwienie Holendra możemy przywołać… klasę Marka Hunta! Wszak nawet Junior dos Santos miał fragmentami spore problemy z Samoańczykiem.

Matt Mitrione nie jest jednak Huntem – to jednopłaszczyznowy zawodnik koncentrujący się niemal wyłącznie na walce w stójce. Jest jednak jednak kawał dobrego atlety, jak to na byłego gracza NFL przystało – jest dynamiczny, szybki i silny. Ma ciężkie ręce i twardą szczękę, sporo pracuje na nogach, do tego walczy z odwrotnej pozycji, co na pewno nie ułatwi zadania Wieżowcowi. Nie ulega wątpliwości, że Mitrione będzie chciał rozegrać ten pojedynek w stójce i jeśli Struve przyjmie to wyzwanie, może się to dla Holendra skończyć bardzo źle, nawet pomimo tego, że Amerykanin korzysta w zasadzie tylko z pięści, stroniąc od kopnięć. Stefan musi szukać swoich szans w parterze, bo nie od dziś wiadomo, że Amerykanin w tej płaszczyźnie prezentuje się kiepsko. Jego defensywne zapasy również nie zachwycają, ale problem w tym, że jeśli rzeczywiście powróci stary Struve, to prawdopodobnie nawet nie spróbuje on przenieść tej walki do parteru.

mitrione
Matt Mitrione kończy Shawna Jordana.

Biorąc pod uwagę długą przerwę od startów Holendra oraz jego chimeryczność, trudno stawiać go w roli faworyta. Mitrione nie zawojuje już dywizji ciężkiej, ale jego atuty w postaci przyzwoitego boksu, odwrotnej pozycji, ciężkich rąk i twardej szczęki w połączeniu z preferencjami do walki w stójce Wieżowca powodują, że to Amerykanina widzę jako zwycięzcę tej potyczki. Oczywiście, o skreślaniu Struve mowy być nie może – jeśli zaprezentuje więcej oktagonowej inteligencji i jeśli rzeczywiście po problemach zdrowotnych jego serce pracuje dużo wydajniej, może ten pojedynek wygrać.

Zwycięzca: Matt Mitrione przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Spodziewałem się kursów 1.85 – 1.90 na Struve, podczas gdy aktualnie kurs na wygraną Amerykanina wynosi aż 2.35, a na zwycięstwo Holendra tylko 1.65. Skoro faworyzuję w tym boju Mitrione, to przy takim rozłożeniu szans obu zawodników grzechem byłoby nie postawić na Amerykanina.

Propozycja – zwycięstwo Matta Mitrione (2.35)

185 lbs: Uriah Hall vs Thiago Santos

Pojedynek dwóch doskonałych strikerów w osobach powoli odbudowującego zaufanie fanów Uriaha Halla (8-4, 1-2 UFC) z Brazylijczykiem Thiago Santosem (9-2, 1-1 UFC) zapowiada się niezwykle ciekawie, przynajmniej dla fanów oktagonowej szermierki na pięści.

Uriah Hall nie jest już najmłodszym zawodnikiem (29 lat), ale bez wątpienia ma talent i bez wątpienia może być jeszcze lepszy. Nie piszę tego na podstawie zachwytów Dany White’a nad jego osobą czy spektakularnego nokautu w TUFie. Nie, w dotychczasowych trzech potyczkach w UFC Hall demonstrował przebłyski – i to one w mojej opinii najlepiej świadczą o potencjale drzemiącym w Amerykaninie. Kapitalna momentami praca nóg, rewelacyjne uniki, luz w wyprowadzaniu kombinacji, kreatywne kopnięcia, doskonałe proste, niespodziewane łokcie – nie było tego wiele w dotychczasowej karierze Halla w UFC, ale jednak miewał on fragmenty zwiastujące wielką klasę.

Trudno ocenić potencjał i możliwości byłego żołnierza brazylijskiej armii Thiago Santosa na podstawie jego dwóch krótkich walk w UFC. Najpierw błyskawicznie przegrał z gigantycznym Cezarem Ferreirą, biorąc pojedynek w zastępstwie, potem równie szybko rozprawił się ze zwolnionym już z organizacji Ronnym Markesem. Poprzednie potyczki Brazylijczyka zdają się jednak niewiele odbiegać od tego, co wnosił do oktagonu dotychczas. Marreta to wywodzący się z capoeiry i przebranżowiony później na Muay Thai striker z doskonałym arsenałem kopnięć. Porusza się bardzo lekko na nogach, potrafi walczyć z obu pozycji, dobrze kontroluje dystans.

Uriahowi Hallowi w starciu z Santosem zejdzie z głowy jedno poważne zmartwienie, który być może nieco pętało jego ręce i nogi w poprzednich walkach – otóż, Brazylijczyk nie obala. To uderzacz czystej wody. Będę niezwykle zaskoczony, jeśli spróbuje przenosić walkę do parteru. Co innego Amerykanin – Hall próbował już kilkukrotnie obaleń, i to z niezłym skutkiem. Ryzyko wylądowania na plecach będzie raczej pętać ofensywne poczynania Santosa, nie Halla.

Nie można pominąć też tego, że Santos nie jest zbyt duży jak na kategorię średnią. Przed karierą w UFC walczył w dywizji półśredniej – w starciu z Hallem może mieć niewielką przewagę szybkości, ale zarówno pod względem siły, jak i zasięgu ramion (10 cm) ustępował będzie Amerykaninowi. Szczególnie to ostatnie może okazać się istotne, bo od strony czysto bokserskiej Uriah prezentuje się lepiej. Świetnie korzysta ze swojego zasięgu, podczas gdy garda Brazylijczyka chwilami pozostawia wiele do życzenia.

Biorąc jednak pod uwagę pewną chimeryczność i momentami bierność Halla, trudno zupełnie skreślać Santosa. Być może z jakiegoś powodu Amerykanin znów zamknie się w sobie i przegra na punkt albo da się trafić jakimś wysokim kopnięciem, którymi z obu nóg świetnie uderza Brazylijczyk? Tym niemniej, faworyzuję tutaj Halla jako zawodnika wszechstronniejszego (zapasy), dysponującego lepszy boksem i nie gorszymi technikami kopanymi, silniejszego i walczącego u siebie (to pierwsza walka w Stanach Zjednoczonych dla Santosa). Myślę, że nie przez przypadek Hall dostał rywala, w walce z którym będzie mógł zapomnieć o swoich defensywnych zapasach. Amerykanin nie jest też gorszym uderzaczem niż William Macario, który pokonał Santosa w drugiej edycji brazylijskiego TUFa, więc…

Zwycięzca: Uriah Hall przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Bardzo mocnym faworytem tego starcia jest Uriah Hall, na którego zwycięstwo kurs aktualnie wynosi około 1.25. Wygrana Santosa to około 4.50. W takich a nie innych okolicznościach przyrody atrakcyjniejszy w mojej opinii jest kurs na Brazylijczyka, który nie powinien szczególnie ustępować (jeśli w ogóle) Hallowi w wymianach stójkowych, a jeśli zbiegnie się to z asekuranckim nastawieniem i biernością Amerykanina, może coś ugrać. Mimo wszystko podziękuję.

Propozycja – no bet.

135 lbs: Russell Doane vs Marcus Brimage

Hawajczyk Russell Doane w swoim debiucie w UFC pół roku temu rozprawił się w świetnym stylu z brazylijskim grapplerem Leandro Issą. Jego przeciwnik Marcus Brimage po trzech kolejnych wiktoriach w oktagonie został zdeklasowany przez Conor McGregora i teraz po ponad rocznej przerwie powraca do rywalizacji.

Trenujący między innymi z Yancy Medeirosem i Louisem Smolką Doane to dynamiczny uderzacz z bardzo dobrą obroną przed obaleniami i mocną grą parterową. W debiucie w UFC nie tylko ubił w stójce Issę, ale też zaprezentował kapitalne dwa przetoczenia, zimną krew przy bronieniu trójkąta nogami, masę doskonałych obron przed obaleniami oraz kapitalną pracę z góry – nie tylko zdołał zamknąć rywala w krucyfiksie, ale też zadał mu pierwszą od sześciu lat porażkę przez poddanie, za co zgarnął zresztą bonus.

Marcus Brimage po ma w UFC dwa cenne skalpy – pokonał po wyrównanej walce Maximo Blanco oraz po dominującym występie Jimmy’ego Hettesa. Później padł jednak pod ciosami McGregora, a jakiś czas potem nabawił się kontuzji achillesa, która wykluczyła go ze startów na długi czas. Amerykanin to przede wszystkim striker, koncentrujący się bardziej na pięściach niż na technikach nożnych. W dotychczasowych czterech walkach spróbował tylko jednego obalenia, więc trudno oczekiwać, by szukał parteru w konfrontacji z Doanem.

W związku z preferencjami bokserskimi obu zawodników walka zapowiada się na ciekawą stójkową batalię, ale warto zwrócić uwagę na dwa aspekty, które mogą mieć duże znaczenie w tym pojedynku. Po pierwsze – Brimage powraca po 15-miesięcznej nieobecności spowodowanej kontuzją. Po drugie natomiast – będzie to jego debiut w kategorii do 135 lbs (wcześniej bił się kategorię wyżej). Jak wpłynie na niego tak długi rozbrat z oktagonem oraz pierwsze w karierze zbijanie wagi do kategorii koguciej?

Doane sprawia wrażenie zawodnika dynamiczniejszego i bez wątpienia wszechstronniejszego. Ryzyko wylądowania na plecach na pewni nie będzie działało na korzyść stójkowej pewności siebie Marcusa. Ciężkie ręce (zafundował jedyne w karierze KO twardemu Jaredowi Papazianowi) oraz dobre umiejętności grapplingowe (poddanie Issy) Doane’a są tym, czego brakuje Brimage’owi. Owszem, Hettes nie jest zawodnikiem, którego łatwo znokautować (choć Dennis Bermudez może mieć w tym temacie inne zdanie), ale do dzisiaj nie mogę wymazać z pamięci fragmentów jego walki z Marcusem – ten ostatni trafił kilkoma czyściutkimi bombami, które wizualnie wydawały się nieść ze sobą niszczycielską moc, podczas gdy na Hettesie nie robiły najmniejszego wrażenia. Jedynie dwa skończenia przez nokaut (T/KO) w karierze Brimage’a w połączeniu z faktem, że Doane w 16 zawodowych walkach jeszcze nigdy nie przegrał tą metodą, prowadzą mnie do wniosku, że The Bama Beast może to wygrać tylko na punkty. O poddaniu nawet nie ma sensu się rozpisywać, bo bezwzględną przewagę powinien mieć w parterze Doane. Owszem, absolutnie nie wykluczam scenariusza, w którym Brimage prezentuje doskonałą formę po zejściu niżej, nie ustępując przeciwnikom tak mocno warunkami fizycznymi, ale kilka solidnych znaków zapytania wobec jego osoby powoduje, że minimalnie bardziej skłaniam się ku zwycięstwu charakternego, wszechstronniejszego Hawajczyka.

Zwycięzca: Russell Doane przez poddanie

BUKMACHER MMA


Miałem szczerą nadzieję, że inaczej będą to widzieć bukmacherzy, ale… tak nie jest. Minimalnym faworytem pozostaje Russell Doane (ok. 1.75). Kurs na Brimage’a waha się w okolicach 2.00. Nie zachęca to do stawiania na któregokolwiek zawodnika.

Propozycja – no bet.

Poprzednia strona 1 2 3 4Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 38

  1. W obu walkach byłem za Spiderem. Czytałem różna analizy obu starć, ale mam swoje zdanie na temat obu ostatnich walk Weidmana.

    W pierwszej potyczce Silva sie przeliczył, a wiek już zrobił niestety swoje i zebrał na szczenę

    W drugiej, owszem, zapaśniczo dał się w pierwszej rundzie zdominować Jankesowi, ale nie walka ma 5 rund. Pech chciał, że doszło do tego złamania, po bloku kolanem (więcej tu ) był to jednak lucky block , no bo procentowo tak zablokować nogę, łamiąc ją konkretnie , nie jest łatwo!.

    W każdej walce dobry game plan to podstawa. Walka z Machidą bedzie o tyle ciekawa, że Brazol będzie sporo szybszy od Jankesa. Weidman bedzie musiał naprawdę zdecydowanie inicjować swoje próby obaleń, bo raz ,że Moczida szybki, dwa – może sieknąć nogą, trzy – całkiem dobry jest TDD. Co by nie mówić o stylu Brazola, to jest on serio bardzo skutecznym fighterem. Na JJ, był po prostu za słaby fizycznie – to był główny błąd, a sama szybkość nie wystarczy. Zresztą gdzie przeszczepy JJ, a gdzie łapki Jankesa! ;-)

    2 sposoby na wygranie z Moczopijcą są wg mnie najlepsze:

    Starać się wymusić na Brazolu atak i w którymś momencie zaatakować nogi i obalić dziada – co by nie mówić, Weidman ba dosyć mocne zaplecze w tej kwestii. Potem starać sie kontrolować walkę na glebie i lać z gory Moczidę.
    Zaryzykować i na tzw. pełnej kurwie przycinąć Brazola ciosami przy sieci, by nie miał gdzie odskakiwać i jego skuteczność w walce z kontry, przestała mieć tak duże znaczenie. KO z Szogunem pokazuje, że da się tak (ale tylko w pierwszych 2 rundach, imo!)
    Czego nie może robić Jankes:

    walczyć w dystansie z Brazolem, co jakiś czas wymieniając sobie przysłowiowe uprzejmości w postaci ciosów w stójce, głównie rękoma – to absolutnie zakazana taktyka!
    Jak będzie wyglądała ta sobotnie obrona pasa?? Tego pewnie nawet Fifi nie wie (a może wie, ale nie chce zdradzić ;-) )

    A comi tam, postawię na Moczidę! Dodatkowo przez KO! połowa 4 rundy. Mimo ,że faworytem jest Jankes, to wydaje mi sie , że nie bedzie wstanie skończyć Moczidy w pierwszych rundach, potem troche się zmęczy, a w 4 rundzie , widząc, że po 3 wcale nie wygrywa na kartach (bądź wynik oscyluje w pobliżu remisu) – wda się w wymianę z szybszym i mniej zmeczonym Brazolem , co zaowocuje, że jakiś cios podłączy Krzyśka, a na szybkości Moczida dokończy ekzekucję na glebie.

  2. To, że Weidman złamał tym blokiem piszczel Silvy z pewnością nie było planowane, ale samo blokowanie lowkingów nie było przypadkowe. Jestem fanem Spidera i jeśli kiedykolwiek dojdzie do trzeciej potyczki to będę tym, który najgłośniej będzie krzyczał o tym, że mistrz wraca i pokona Weidmana w jakiś niesamowity, niemalże filmowy sposób. Póki co jednak Weidman w obu pojedynkach, łącznie na przestrzeni niemal 3 rund zdominował Silvę. Taka prawda.

    Machidzie nie daję większych szans. Walka mnie jara, bo jestem bardzo ciekaw wszelakich możliwych match-upów z wykorzystaniem Weidmana. Dla tej dywizji to naprawdę powiew świeżości. Machida mnie już niczym nie zaskoczy i poziomu Weidmana nie przejdzie moim zdaniem. Zapasy zrobią tu robotę. Decyzja lub TKO na korzyść Weidmana.

  3. Przed drugą walką Weidman vs Silva pisałem, że w pierwszej Brazylijczyk kilka razy mocno trafił lowkingami właśnie, wobec czego w drugiej Amerykanin będzie już na to przygotowany – i dokładnie tak było. Tak, jak pisałem w analizie już po tej batalii, Weidman musiał sobie tylko o tym przypomnieć, a przypomniał sobie, gdy dostał pierwszym mocnym lowem, którego nie zblokował. Dwa kolejne już tak, a ten drugi okazał się ostatnim.

  4. Początkowo byłem pewny Weidmana, którego zawsze byłem fanem (Lyoto zresztą też). Im dłużej, tym bardziej się przekonuję, że Machida może mu napsuć krwi. Gdyby nie porażka z Davisem stawiałbym 50/50. Fakt, że zapasy Weidmana zdajają dupą technikę murzyna, ale Lyoto w średniej zdaje się być innym zawodnikiem, przy Philu był mały. Jaram się tym zestawieniem jak sprzęt na Prommacu.
    Stawiam 60/40 dla Chrisa.

  5. Analiza Weidman vs Machida dodana.

    Nie dajcie się skusić! Jeśli grać Machidę, to tylko w pojedynczym kuponie – przecież te 2.60 to doskonały kurs i nie ma co dokładać nic więce do tego. Nie widzę sensu w podbijaniu wysokiego kursu…

    1. PAN EM,

      1) Czy uważałeś, że faworyzując Mousasiego nad Machidą, przeceniałem czy nie doceniałem Machidy (abstrahujemy od Mousasiego)?

      2) Czy po tekście Wykiwaj Buka nie było w miarę oczywiste, że widzę aktualne starcie 50/50?

    1. Ad.1 Naiver, to jest zbyt czytelne. Naprawdę uważasz, że nakłonisz mnie do odpowiedzi na to pytanie bez uwzględnienia punktu odniesienia?
      Mousasi był przez Ciebie przeceniony w kontekście pojedynku z Machida. Wiem, że lubisz styl obu tych panów, ale rozbijając wszystkie aspekty swojej analizy na drobne kawałki wziąłeś pod uwagę masę czynników, które przemawiały za Mousasim w Twojej opinii, a które w zasadzie nie przełożyły się wcale na przebieg walki.
      Można było natomiast spojrzeć na klasę zawodników z jakimi obaj się mierzyli. Machida był w przekonaniu większości faworytem tego starcia, głównie z tego względu. Była oczywiście porażka z Davisem i z Jonesem, ale Mousasi też miał swoje „wtopy”, a w tamtym czasie nie pokonał przecież nikogo znaczącego.
      Przeceniłeś Mousasiego/nie doceniłeś Machidy w TYM KONKRETNYM PRZYPADKU i w kontekście takiej, a nie innej walki.

      Teraz uważam, że jest całkiem podobnie – znów doszukujesz się przewagi Machidy w aspektach, które najprawdopodobniej będą mieć marginalne znaczenie dla konfrontacji, lub zostaną zneutralizowane przez Weidmana, a bagatelizujesz te wygrane nad Silvą, które w mojej opinii nie tylko świadczą o klasie Weidmana, ale o tym w jakim tempie ten chłopak robi postępy. Uważam, że teraz zobaczymy jeszcze lepszego Chrisa niż w walce ze Spiderem, a Machida jak to Machida – swoje atuty ma, ale pewnego, bardzo wysokiego poziomu, nie przeskoczy.

      Ad.2 Z tego tekstu wnioskowałem, że dajesz Machidzie duże szanse, większe niż bukmacherzy, ale nie sądziłem, że na niego postawisz!

      1. PAN EM, piszesz, że bagatelizuję „te wygrane nad Silvą”, co jest terminem rozmytym i nieostrym. Otóż, na „te wygrane nad Silvą” składały się poszczególne akcje. Akcje te można próbować przełożyć na styl Machidy – odnieść do jego umiejętności. I to właśnie czynię.

        Myślę, że inaczej podchodzimy do skali – Ty patrzysz na ogóły, ja na szczegóły. Argumentem, do którego się najchętniej odnosisz, co zresztą jest uzasadnione, jest zwycięstwo Weidmana nad Silvą. W mojej ocenie niesłusznie przekładasz wnioski z tamtych walk na sobotnią, zamazując tym samym różnice między Pająkiem i Smokiem – a one są, i są wyraźne.

      2. Nie rozumiem, jak można pisać, że obrona przed obaleniami Machidy i cardio obu panów mają marginalne znaczenie w kontekście nadchodzącego starcia. Moim zdaniem to właśnie od tych czynników będzie zależeć, jak potoczy się ten pojedynek.
        Jestem w stanie sobie na przykład wyobrazić scenariusz, gdzie bez możliwości sprowadzania walki do parteru stójka Weidmana okaże się zupełnie niefektywna – punktowe zwycięstwo Brazylijczyka pozostanie wtedy sprawą otwartą.
        Jeżeli doliczymy do tego frustrację oraz potencjalne zmęczenie mistrza (podzielam zdanie naivera, że kondycja Chrisa jest tutaj wielką niewiadomą) – cóż, powiedzmy, że nokaut będzie na wyciągnięcie ręki.

        Rzecz jasna może się też okazać, że zapasy Amerykanina stoją na takim poziomie, że i tak będzie w stanie obalać Machidę (co otwiera drogą do poddania, gnp lub tworzenia zagrożenia w stójce), ale IMO niczego nie możemy brać tutaj za pewnik.

Dodaj komentarz

Back to top button