UFCZapowiedzi gal UFC

Przed Burzą – UFC 175, Weidman vs Machida

KARTA WSTĘPNA

135 lbs: Urijah Faber vs Alex Caceres

Gdyby nie no contest w walce z Kyung Ho Kangiem Alex Caceres (10-5, 1 NC, 5-3, 1 NC UFC) miały na koncie pięć kolejnych zwycięstw. Zasłużył na walkę z czołówką, ale… czy musiał to być akurat ścisły top? Urijah Faber (30-7, 6-3 UFC) będzie zdecydowanie największym wyzwaniem w karierze Bruce’a Leeroy’a.

Caceres to kreatywny zawodnik, który jednak ma kilka słabych punktów. W stójce nieźle korzysta z prostych i walczy z odwrotnej pozycji, ale nie dysponuje mocą zdolną nokautować przeciwników. Faber nie będzie musiał szczególnie obawiać się uderzeń rywala, choć sam wybitnym strikerem nie jest. W płaszczyźnie zapaśniczej i parterowej Caceres może mieć najwięcej problemów – The California Kid dysponuje kapitalnymi obaleniami i morderczą pracą z góry, rewelacyjnie korzystając z łokci i poszukując nieustannie jakiegoś duszenia. Caceres to co prawda bardzo kreatywny grappler, ale w poszukiwaniach poddań czasami się zapędza tak bardzo, że sam w nie wpada, czego dowodzą aż 4 porażki przez poddanie.

Czy Bruce Leeroy skazany jest zatem na porażkę? Wydaje się, że tak, chociaż… Stójka Caceresa, odwrotna pozycja, dobre proste, kreatywne proste i przewaga zasięgu mogą mu pomóc. Bardziej jednak chyba Alex musi liczyć na to, że już 35-letni (na wagę kogucią to staruszek już…) Faber zacznie powoli odczuwać trudy swojej kariery, że dopadnie go zmęczenie materiału. Ma już 37 walk na koncie, w trakcie których przyjął sporo ciosów, ostatnio przegrał przez nokaut. Jest wielkim profesjonalistą, owszem, ale czy nadal ma motywację? Przegrał dwa razy z Renanem Barao i wydawać by się mogło, że gdy Brazylijczyk odda pas, przed Faberem otworzą się nowe możliwości – ale pas trafił na biodra jego kolegi TJ Dillashawa! Być może pozostanie to bez najmniejszego wpływu na dyspozycję Urijaha, i taka jest najbardziej prawdopodobna wersja, ale gdzieś Caceres szans szukać musi…

Zwycięzca: Urijah Faber przez poddanie

BUKMACHER MMA

Kurs w okolicach 1.10 na Fabera pomijam – gra nie jest warta świeczki. Jednak 8.00 na Caceresa to już inna para kaloszy! Regres Urijaha jest nieunikniony i być może właśnie teraz się rozpocznie? Alex jest głodny zwycięstw, młody, utalentowany, czasami szalony (co może mieć swoje zalety!) – przy takim kursie drobne jak najbardziej warto postawić.

Propozycja – zwycięstwo Alexa Caceresa (8.00)

170 lbs: Ildemar Alcantara vs Kenny Robertson

Ildemar Alcantara (20-6, 3-1 UFC) zwyciężał w trzech z czterech ostatnich pojedynków i jeśli pokona teraz przeplatającego wiktorie z porażkami Kenny’ego Robertsona (13-3, 2-3 UFC), znajdzie się niebezpiecznie blisko walki z szeroką czołówką dywizji, zawodnikiem będącym w pobliżu czołowej piętnastki.

Obaj zawodnicy nie zachwycają umiejętnościami kickbokserskimi, ale minimalnie wyżej oceniam tutaj Brazylijczyka, który będzie dysponował sporą przewagą warunków fizycznych. Zresztą w starciu z Albertem Tumenovem zaprezentował się całkiem nieźle w tej płaszczyźnie, przynajmniej od momentu, gdy Rosjaninowi zaczęło brakować tlenu. Myślę, że Robertson może mieć spore problemy z przedarciem się przez proste Alcantary.

Z której strony by jednak nie spojrzeć, obaj preferują walkę w parterze. Robertson to przyzwoity zapaśnik, podczas gdy w UFC Alcantara z takowym jeszcze się nie mierzył – wcześniej zarówno wspomniany Tumenov, jak i Igor Araujo byli w stanie położyć na plecach młodszego Alcantarę. Myślę zatem, że będzie to również w stanie zrobić Kenny Robertson, nawet pomimo deficytów czysto fizyczych.

Wszystko zatem może rozstrzygnąć się w parterze. Alcantra powinien być silniejszy, ale technicznie lepszym zawodnikiem jest tutaj Robertson, który wydaje się być odrobinę niedoceniany – poddał efektownie Brocka Jardine’a oraz Thiago Perpetuo, podczas gdy w obu tych walkach był udnerdogiem. Myślę, że jeśli znajdzie się na górze – a taki scenariusz jest bardziej prawdopodobny niż ten, w którym znajduje się na plecach – będzie w stanie skontrolować Alcantarę, zagrażając mu poddaniem. Czy będzie jednak w stanie poddać Brazylijczyka? Mało prawdopodobne – Ildemar jeszcze nigdy nie przegrał przez poddanie, a i jego gabaryty i siła mogą odegrać spore znaczenie w parterze, podobnie zresztą w stójce.

Ostatecznie bez najmniejszego przekonania postawię na to, że Ildemar Alcantara – pomimo tego, że walczy pierwszy raz w karierze w Stanach Zjednoczonych i kondycyjnie chyba ustępuje rywalowi, dzięki lepszej stójce, przyzwoitemu parterowi oraz warunkom fizycznym, a także determinacji, której nie brakuje mu nawet w trudnych momentach, pokona po decyzji sędziowskiej Kenny’ego Robertsona.

Zwycięzca: Ildemar Alcantara przez decyzję

BUKMACHER MMA

Niewielkim faworytem starcia jest Alcantara (1.70) – za zwycięstwo Robertsona można wygrać 2.20. W mojej ocenie szanse obu zawodników są bardziej wyrównane, ale jednak ich rozstrzał oraz średnia klasa zawodnicza obu nie zachęcają do stawiania.

Propozycja – no bet.

135 lbs: George Roop vs Rob Font

Wielki jak brzoza George Roop (15-10-1, 5-6 UFC) wygrał trzy z ostatnich czterech walk w UFC, a w walce z debiutującym w organizacji Robem Fontem (10-1, 0-0 UFC) ma szansę po raz drugi w swojej karierze zaliczyć dwie kolejne wygrane z rzędu.

Roop ostatnio prezentuje dobrą dyspozycję – nawet w ostatecznie przegranym starciu z ciężkorękim Francisco Riverą radził sobie bardzo dobrze do momentu nokautu. W ostatniej potyczce świetnie w parterze poradził sobie z groźnym grapplerem w osobie Dustina Kimury – w ogóle pomimo aż czterech przegranych przez poddanie, ostatni raz w ten sposób przegrał… 7 lat temu!

Font to wszechstronny zawodnik, który – co bardzo istotne – po raz pierwszy w karierze zbija do 135 lbs. Z uwagi na wyraźną przewagę zasięgu Roopa myślę, że debiutant może mieć sporo problemów w stójce, choć warto odnotować, że porusza się w tej płaszczyźnie całkiem nieźle, dobrze pracując na nogach i korzystając często z balansu ciała w celu zmylenia przeciwnika. Ma bardzo dobre wyczucie czasu przy obaleniach, potrafiąc ładnie nurkować pod ciosami i przenosić walkę do parteru, skąd atakuje ciosami i szuka poddań. Roop to jednak solidny zapaśnik i myślę, że Font będzie miał sporo problemów z kładzeniem go na plecach. Debiutant ochoczo jednak uderza na korpus w stójce i w mojej opinii jest to jego największa szansa na ubicie wysokiego i narażonego na takie ciosy Roopa. Nie będzie to jednak łatwe, bo ten ostatni umiejętnie obniża pozycję, walcząc w stójce, stąd dosięgnięcie jego wątroby będzie trudnym zadaniem.

Skłaniam się ku temu, że dysponująca przewagą warunków fizycznych, doświadczenia, precyzyjniejszy w stójce i dysponujący przyzwoitymi zapasami oraz dobrym defensywnym graplingiem Roop wyjdzie z tego starcia zwycięsko. Nie skreślam jednak Fonta, bo to solidny, wszechstronny zawodnik – jeśli ścinanie do kategorii koguciej nie odbije się na nim negatywnie i motyle nie rozsadzą mu brzucha w debiucie, może wyjść z tej walki zwycięsko.

Zwycięzca: George Roop przez decyzję

BUKMACHER MMA

Roop – 1.50, Font – 2.70. Kurs na Roopa wydaje się atrakcyjniejszy, ale debiut oraz zmiana kategorii wagowej nie pozwalają mi na to, by mu zaufać w starciu z zaprawionym w bojach weteranem, który bił się w swojej karierze ze znacznie wyższą półką zawodniczą.

Propozycja – no bet.

185 lbs: Chris Camozzi vs Bruno Santos

Chris Camozzi (19-7, 4-3 UFC) przegrał dwie ostatnie walki, ale w konfrontacji z ze znanym w Polsce przede wszystkim z porażki z Krzysztofem Jotko Bruno Santosem (13-1, 0-1 UFC) będzie miał okazję na odbicie się od dna.

W stójce Brazylijczyk poza obszernym prawym nie ma w swoim arsenale żadnej groźnej broni. W porównaniu z zawsze bardzo aktywnym Amerykaninem Santos jest zawodnikiem pasywnym, często poszukującym klinczu w celu przeniesienia walki do parteru – tam, będąc na górze, czuje się zdecydowanie najlepiej. Camozzi może mieć problemy, jeśli da się obalić, bo jego BJJ do najlepszych z całą pewnością nie należy, ale zapasy ofensywne Brazylijczyka nie stoją na najwyższym poziomie – ten ostatni może mieć kłopoty nie tylko z przenoszeniem walki do parteru, ale nawet z łapaniem mobilnego Amerykanina w klinczu. W płaszczyźnie kickbokserskiej natomiast przewagę powinien mieć Camozzi, nie tylko dzięki dużo większej aktywności, ale też dzięki lepszym warunkom fizycznym.

Garda Amerykanina jest chwilami niezwykle dziurawa, ale ma twardą szczękę (nigdy nie przegrał przez T/KO), a i Santos do mistrzów jednouderzeniowego nokautu nie należy. Myślę, że więcej atutów w stójce oraz przyzwoite na tle rywala defensywne zapasy Camozziego powinny wystarczyć mu do zwycięstwa na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Chris Camozzi przez decyzję

BUKMACHER MMA

Ani kurs na Camozziego (1.40), ani też na Santosa (3.00) nie są szczególnie atrakcyjne. Jeśli bowiem Amerykanin nie będzie w stanie powstrzymywać zapędów zapaśniczych Brazylijczyka, prawdopodobnie przegra to przez decyzję. Odpuszczam.

Propozycja – no bet.

185 lbs: Kevin Casey vs Bubba Bush

Walka debiutującego w UFC amerykańskiego zapaśnika Bubby Busha (8-2, 0-0 UFC) z mającym już na koncie jednorazową, nieudaną przygodę z organizacją Kevina Casey’a (8-3, 0-1 UFC) została dodane niespełna miesiąc temu, więc trudno spodziewać się, by któryś z nich był w życiowej formie.

Żaden z tych zawodników nie prezentuje się dobrze w płaszczyźnie stójkowej, choć obaj mają ciężkie ręce. Bush to jednak typ agresywnego zapaśnika, który szybko poszukuje obalenia i pracy z góry w postaci ciosów i prób poddań, wobec czego spodziewam się, że w większy interes w utrzymaniu walki w stójce będzie miał Casey, tym bardziej, że od czasu zwolnienia z organizacji zdawał się mocno pracować nad uderzeniami. Jeśli akcja przeniesie się do parteru, Casey wcale nie będzie bezbronny, bo dysponuje przyzwoitym BJJ (prawie poddał Josha Sammana w swoim debiucie w UFC), natomiast Bush korzysta przede wszystkim z kontroli zapaśniczej, nie będąc szczególnie biegłym w meandrach BJJ.

Duże znaczenie w tym starciu może odegrać kondycja obu zawodników. Casey znany jest z jej dużych deficytów, natomiast Bush… trzeciej rundy nie widział od prawie trzech lat. Mimo wszystko Amerykanin nigdy nie wyglądał tak słabo od strony kondycyjnej, jak zdarzało się to Brazylijczykowi, wobec czego myślę, że ten ostatni swoich szans szukać musi w pierwszej rundzie – potem może mieć spore problemy.

Myślę, że debiutant dzięki swoim zapasom przetrwa pierwszą rundę, by od drugiej zyskiwać coraz większą przewagę i ostatecznie w trzeciej ubić Casey’a.

Zwycięzca: Bubba Bush przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Bukmacherzy faworyzuję Busha, za którego wygraną płacą około 1.50. Natomiast kurs na wygraną Casey’a waha się w okolicach 2.50. Za odrobinę atrakcyjniejszy uznaję ten ostatni, choć nie na tyle, by się na niego skusić. Zdecydowanie zbyt dużo znaków zapytania.

Propozycja – no bet.

185 lbs: Luke Zachrich vs Guilherme Vasconcelos

Luke Zachrich (13-3, 0-1 UFC) nie zaliczył udanego debiutu w UFC, szybko padając pod naporem agresywnego brawlera (przynajmniej w stójce…) Caio Magalhaesa. Pewnym usprawiedliwieniem dla Amerykanina może być fakt, że wziął tamtą walkę w zastępstwie, mając ledwie tydzień na przygotowania. Guliherme Vasconcelos po nieudanej przygodzie w trzecim brazylijskim TUFie (odpadł w eliminacjach przeciwko Ricardo Abreu) powraca do przygody z UFC, tym razem jako pełnoprawny zawodnik organizacji.

Szybka porażka Zachricha w debiucie nie pozwala wysnuć zbyt wielu wniosków na temat jego możliwości – walka w zastępstwie, stres związany z debiutem, nieumiejętność poradzenia sobie z agresją rywala. Amerykanin nie zdążył niemal nic pokazać. Kim zatem jest? Luke to wszechstronny fighter, obdarzony dobrymi warunkami fizycznymi, najlepiej czujący się w parterze z góry, odwołując się do BJJ i ciosów. Dysponuje jednak także przyzwoitymi umiejętnościami kickbokserskimi, a także solidnymi obaleniami z klinczu. W konfrontacji z Vasconcelosem, który jest przede wszystkim grapplerem, wydaje się, że jednak najkrótszą drogą do zwycięstwa Zachricha będzie walka w stójce. Brazylijczyk ma twardą szczękę, ale ten fakt oznacza też, że jego stójkowa defensywa kuleje. Sam co prawda jest całkiem dynamicznym zawodnikiem, ale uważam, że będzie jednak poszukiwał w tym starciu parteru, bo tam powinien mieć przewagę nad Amerykaninem.

Biorąc jednak pod uwagę, że mający na koncie ledwie cztery pojedynki w karierze (Zachrich ma 16) Brazylijczyk, który pierwszy raz w życiu walczył będzie poza Brazylią, na co dzień bije się w kategorii półśredniej (będzie ustępował rywalowi warunkami fizycznymi), a jego ofensywne zapasy szału nie robią, wydaje mi się, że Amerykanin będzie w stanie punktować w stójce i od czasu do czasu przenosić walkę do parteru, będąc z góry – a z tej pozycji raczej nie da się zaskoczyć.

Zwycięzca: Luke Zachrich przez decyzję

BUKMACHER MMA


Faworytem bukmacherów jest Guilherme Vasconcelos z kursem 1.65 – zwycięstwo Zachricha wyceniono na około 2.35. Jeśli zatem stawiać, to tylko na Amerykanina, natomiast z uwagi na wiele znaków zapytania wokół tego pojedynku a także relatywnie niską klasę zawodniczą obu, proponuję darować sobie tą walkę w rozważaniach bukmacheskich.

Propozycja – no bet.

Poprzednia strona 1 2 3 4Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 38

  1. W obu walkach byłem za Spiderem. Czytałem różna analizy obu starć, ale mam swoje zdanie na temat obu ostatnich walk Weidmana.

    W pierwszej potyczce Silva sie przeliczył, a wiek już zrobił niestety swoje i zebrał na szczenę

    W drugiej, owszem, zapaśniczo dał się w pierwszej rundzie zdominować Jankesowi, ale nie walka ma 5 rund. Pech chciał, że doszło do tego złamania, po bloku kolanem (więcej tu ) był to jednak lucky block , no bo procentowo tak zablokować nogę, łamiąc ją konkretnie , nie jest łatwo!.

    W każdej walce dobry game plan to podstawa. Walka z Machidą bedzie o tyle ciekawa, że Brazol będzie sporo szybszy od Jankesa. Weidman bedzie musiał naprawdę zdecydowanie inicjować swoje próby obaleń, bo raz ,że Moczida szybki, dwa – może sieknąć nogą, trzy – całkiem dobry jest TDD. Co by nie mówić o stylu Brazola, to jest on serio bardzo skutecznym fighterem. Na JJ, był po prostu za słaby fizycznie – to był główny błąd, a sama szybkość nie wystarczy. Zresztą gdzie przeszczepy JJ, a gdzie łapki Jankesa! ;-)

    2 sposoby na wygranie z Moczopijcą są wg mnie najlepsze:

    Starać się wymusić na Brazolu atak i w którymś momencie zaatakować nogi i obalić dziada – co by nie mówić, Weidman ba dosyć mocne zaplecze w tej kwestii. Potem starać sie kontrolować walkę na glebie i lać z gory Moczidę.
    Zaryzykować i na tzw. pełnej kurwie przycinąć Brazola ciosami przy sieci, by nie miał gdzie odskakiwać i jego skuteczność w walce z kontry, przestała mieć tak duże znaczenie. KO z Szogunem pokazuje, że da się tak (ale tylko w pierwszych 2 rundach, imo!)
    Czego nie może robić Jankes:

    walczyć w dystansie z Brazolem, co jakiś czas wymieniając sobie przysłowiowe uprzejmości w postaci ciosów w stójce, głównie rękoma – to absolutnie zakazana taktyka!
    Jak będzie wyglądała ta sobotnie obrona pasa?? Tego pewnie nawet Fifi nie wie (a może wie, ale nie chce zdradzić ;-) )

    A comi tam, postawię na Moczidę! Dodatkowo przez KO! połowa 4 rundy. Mimo ,że faworytem jest Jankes, to wydaje mi sie , że nie bedzie wstanie skończyć Moczidy w pierwszych rundach, potem troche się zmęczy, a w 4 rundzie , widząc, że po 3 wcale nie wygrywa na kartach (bądź wynik oscyluje w pobliżu remisu) – wda się w wymianę z szybszym i mniej zmeczonym Brazolem , co zaowocuje, że jakiś cios podłączy Krzyśka, a na szybkości Moczida dokończy ekzekucję na glebie.

  2. To, że Weidman złamał tym blokiem piszczel Silvy z pewnością nie było planowane, ale samo blokowanie lowkingów nie było przypadkowe. Jestem fanem Spidera i jeśli kiedykolwiek dojdzie do trzeciej potyczki to będę tym, który najgłośniej będzie krzyczał o tym, że mistrz wraca i pokona Weidmana w jakiś niesamowity, niemalże filmowy sposób. Póki co jednak Weidman w obu pojedynkach, łącznie na przestrzeni niemal 3 rund zdominował Silvę. Taka prawda.

    Machidzie nie daję większych szans. Walka mnie jara, bo jestem bardzo ciekaw wszelakich możliwych match-upów z wykorzystaniem Weidmana. Dla tej dywizji to naprawdę powiew świeżości. Machida mnie już niczym nie zaskoczy i poziomu Weidmana nie przejdzie moim zdaniem. Zapasy zrobią tu robotę. Decyzja lub TKO na korzyść Weidmana.

  3. Przed drugą walką Weidman vs Silva pisałem, że w pierwszej Brazylijczyk kilka razy mocno trafił lowkingami właśnie, wobec czego w drugiej Amerykanin będzie już na to przygotowany – i dokładnie tak było. Tak, jak pisałem w analizie już po tej batalii, Weidman musiał sobie tylko o tym przypomnieć, a przypomniał sobie, gdy dostał pierwszym mocnym lowem, którego nie zblokował. Dwa kolejne już tak, a ten drugi okazał się ostatnim.

  4. Początkowo byłem pewny Weidmana, którego zawsze byłem fanem (Lyoto zresztą też). Im dłużej, tym bardziej się przekonuję, że Machida może mu napsuć krwi. Gdyby nie porażka z Davisem stawiałbym 50/50. Fakt, że zapasy Weidmana zdajają dupą technikę murzyna, ale Lyoto w średniej zdaje się być innym zawodnikiem, przy Philu był mały. Jaram się tym zestawieniem jak sprzęt na Prommacu.
    Stawiam 60/40 dla Chrisa.

  5. Analiza Weidman vs Machida dodana.

    Nie dajcie się skusić! Jeśli grać Machidę, to tylko w pojedynczym kuponie – przecież te 2.60 to doskonały kurs i nie ma co dokładać nic więce do tego. Nie widzę sensu w podbijaniu wysokiego kursu…

    1. PAN EM,

      1) Czy uważałeś, że faworyzując Mousasiego nad Machidą, przeceniałem czy nie doceniałem Machidy (abstrahujemy od Mousasiego)?

      2) Czy po tekście Wykiwaj Buka nie było w miarę oczywiste, że widzę aktualne starcie 50/50?

    1. Ad.1 Naiver, to jest zbyt czytelne. Naprawdę uważasz, że nakłonisz mnie do odpowiedzi na to pytanie bez uwzględnienia punktu odniesienia?
      Mousasi był przez Ciebie przeceniony w kontekście pojedynku z Machida. Wiem, że lubisz styl obu tych panów, ale rozbijając wszystkie aspekty swojej analizy na drobne kawałki wziąłeś pod uwagę masę czynników, które przemawiały za Mousasim w Twojej opinii, a które w zasadzie nie przełożyły się wcale na przebieg walki.
      Można było natomiast spojrzeć na klasę zawodników z jakimi obaj się mierzyli. Machida był w przekonaniu większości faworytem tego starcia, głównie z tego względu. Była oczywiście porażka z Davisem i z Jonesem, ale Mousasi też miał swoje „wtopy”, a w tamtym czasie nie pokonał przecież nikogo znaczącego.
      Przeceniłeś Mousasiego/nie doceniłeś Machidy w TYM KONKRETNYM PRZYPADKU i w kontekście takiej, a nie innej walki.

      Teraz uważam, że jest całkiem podobnie – znów doszukujesz się przewagi Machidy w aspektach, które najprawdopodobniej będą mieć marginalne znaczenie dla konfrontacji, lub zostaną zneutralizowane przez Weidmana, a bagatelizujesz te wygrane nad Silvą, które w mojej opinii nie tylko świadczą o klasie Weidmana, ale o tym w jakim tempie ten chłopak robi postępy. Uważam, że teraz zobaczymy jeszcze lepszego Chrisa niż w walce ze Spiderem, a Machida jak to Machida – swoje atuty ma, ale pewnego, bardzo wysokiego poziomu, nie przeskoczy.

      Ad.2 Z tego tekstu wnioskowałem, że dajesz Machidzie duże szanse, większe niż bukmacherzy, ale nie sądziłem, że na niego postawisz!

      1. PAN EM, piszesz, że bagatelizuję „te wygrane nad Silvą”, co jest terminem rozmytym i nieostrym. Otóż, na „te wygrane nad Silvą” składały się poszczególne akcje. Akcje te można próbować przełożyć na styl Machidy – odnieść do jego umiejętności. I to właśnie czynię.

        Myślę, że inaczej podchodzimy do skali – Ty patrzysz na ogóły, ja na szczegóły. Argumentem, do którego się najchętniej odnosisz, co zresztą jest uzasadnione, jest zwycięstwo Weidmana nad Silvą. W mojej ocenie niesłusznie przekładasz wnioski z tamtych walk na sobotnią, zamazując tym samym różnice między Pająkiem i Smokiem – a one są, i są wyraźne.

      2. Nie rozumiem, jak można pisać, że obrona przed obaleniami Machidy i cardio obu panów mają marginalne znaczenie w kontekście nadchodzącego starcia. Moim zdaniem to właśnie od tych czynników będzie zależeć, jak potoczy się ten pojedynek.
        Jestem w stanie sobie na przykład wyobrazić scenariusz, gdzie bez możliwości sprowadzania walki do parteru stójka Weidmana okaże się zupełnie niefektywna – punktowe zwycięstwo Brazylijczyka pozostanie wtedy sprawą otwartą.
        Jeżeli doliczymy do tego frustrację oraz potencjalne zmęczenie mistrza (podzielam zdanie naivera, że kondycja Chrisa jest tutaj wielką niewiadomą) – cóż, powiedzmy, że nokaut będzie na wyciągnięcie ręki.

        Rzecz jasna może się też okazać, że zapasy Amerykanina stoją na takim poziomie, że i tak będzie w stanie obalać Machidę (co otwiera drogą do poddania, gnp lub tworzenia zagrożenia w stójce), ale IMO niczego nie możemy brać tutaj za pewnik.

Dodaj komentarz

Back to top button