UFC

„Miły gość, ale nie walczy czysto” – Paulo Costa o wiktorii z Yoelem Romero

Paulo Costa opowiedział o zwycięstwie z Yoelem Romero podczas gali UFC 241, wyjaśniając, dlaczego uważa Kubańczyka za nieczysto walczącego zawodnika.

Paulo Costa i Yoel Romero dali podczas gali UFC 241 w Anaheim nieprawdopodobną wojnę na wyniszczenie, przez piętnaście minut w morderczym tempie okładając się ciosami i kopnięciami. Ostatecznie sędziowie wskazali jednogłośnie na Brazylijczyka, który odniósł w ten sposób zdecydowanie najcenniejsze zwycięstwo w sportowej karierze.

W drodze do walki Borrachinha przekonywał, że traktuje ją osobiście, niepocieszony z komentarzy Kubańczyka sprzed miesięcy na temat jego rzekomo pozytywnego wyniku kontroli antydopingowej. Jak się później okazało, chodziło o stosowanie niedozwolonych kroplówek.

Zobacz także: Nate Diaz chce walki z Jorge Masvidalem

Po wszystkim Costa nie szczędził Romero komplementów sportowych, ale…

To miły gość, ale walczy nieczysto.

– stwierdził Brazylijczyk w programie Ariel Helwani’s MMA Show (za MMAJunkie.com).

W pierwszej rundzie gdy trafiłem go sierpem, upadł na deski i natychmiast wstał. Pomyślałem wtedy, że uda mi się go znokautować w pierwszej rundzie, bo wyraźnie odczuł mój cios. Mój pierwszy dobry cios. Zacząłem więc na niego polować w oktagonie. Gdy byłem blisko, żeby go znokautować, wskazał ręka na coś gdzieś z boku. Nie wiem na co. Jakby chciał powiedzieć „patrz, Paulo!”. Straciłem wtedy koncentrację, bo na coś wskazał. Myślałem, że to może jego ochraniacz wypadł.

A nie jestem zawodnikiem, który walczy nieczysto. Staram się walczyć czysto, więc jeśli na coś wskazuje – może na swój ochraniacz – myślę sobie, że może coś się stało. Straciłem koncentrację i trafił mnie w twarz. W zasadzie nie trafił w twarz tylko w szyję, ale straciłem równowagę i upadłem. To po pierwsze.

A po drugie, nie uderzyłem go kolanem w krocze. Moje kolano uderzyło w jego brzuch, a on twierdził, że, o, trafiłeś mnie w krocze. Odskoczył i sędzia przerwał. Nie znam go zbyt dobrze, ale to miły gość. Wygląda na miłego gościa, ale nie walczy szczególnie czysto.

Na tym nie koniec, bo w trzeciej rundzie Romero trafił też Costę palcem w oko i walka została na kilkadziesiąt sekund zatrzymana. Z kolei przed rozpoczęciem ostatnich pięciu minut Kubańczyk niespecjalnie garnął się do ustawienia się w narożniku, czym wywołał frustrację u Brazylijczyka.

To była szalona walka, bardzo brutalna.

– powiedział Costa.

Cieszę się, ponieważ osiągnąłem swój cel. Pokonałem potwora. Yoel Romero jest potworem, najgroźniejszym średnim na świecie. W ocenie wielu pokonał (Roberta) Whittakera, a w sobotę pokazały wszystkim na świecie, że mogę być mistrzem. Pokonałem prawdziwą bestię. Jestem groźniejszym i twardszym zawodnikiem od niego.

Pokonując Żołnierza Boga, Borrachinha awansował na 2. miejsce w rankingu wagi średniej, włączając się do rozgrywki mistrzowskiej. Teraz interesuje go wyłącznie konfrontacja ze zwycięzcą unifikacyjnej walki pomiędzy mistrzem Robertem Whittakerem i tymczasowym mistrzem Israelem Adesanyą. Australijsko-nigeryjski duet skrzyżuje rękawice 5 października podczas gali UFC 243 w Melbourne.

Paulo Costa wykluczył już możliwość wcielenia się w rezerwowego w tejże walce – zbyt wiele wyrzeczeń kosztuje go obóz przygotowawczy, więc musi mieć pewność, że wejdzie do oktagonu – ale nie znaczy to, że nie zawita do Australii. Ba, głównodowodzący UFC Dana White zapowiedział już, że kupi mu bilet do Melbourne.

Chcę być na miejscu, żeby na żywo zobaczyć mojego kolejnego rywala.

– powiedział Costa.

Chcę tam być, żeby wywrzeć na nim presję. Myślę, że Whittaker pokona Adesanyę, ale będę to oglądać na żywo. I jestem tutaj. Rozwiążcie to, bo nadchodzę.

Pomimo iż faworyzuje Whittakera, Costa nie miałby nic przeciwko, gdyby na tronie rozsiadł się Adesanya.

Wymazałbym go.

– powiedział o Nigeryjczyku.,

Nie ma szans. Jest bardzo chudy. Jest po prostu wysoki, ale nie ma szczęki i nie ma pewności siebie.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button