UFC

„Nie jest prawdziwym mistrzem. Kogo pokonał?” – Israel Adesanya ostro o Robercie Whittakerze

Israel Adesanya odpowiedział na słowa Roberta Whittakera, który twierdzi, że Kelvin Gastelum w ostatniej walce obnażył jego słabe strony.

Zasiadający na tronie kategorii średniej Robert Whittaker nie ma wątpliwości, że zwycięstwo Israela Adesanyi z Kelvinem Gastelumem, którym ten pierwszy zapewnił sobie tymczasowy pas mistrzowski, obnażyło wiele luk w grze Nigeryjczyka – przede wszystkim w aspekcie obrony przed uderzeniami.

Zapytany właśnie o te wypowiedzi Bobby’ego Knucklesa, Nigeryjczyk odniósł się do nich z dystansem.

Bez przesady, mówmy, jak jest.

– stwierdził Adesanya w rozmowie z Submission Radio.

Już rozkminiliśmy, co zrobił Kelvin. Dwa dni po walce usiedliśmy razem z Eugenem (Baremanem), bo uderzył do mnie i mówi, kurwa, a potem powiedział mi, o co chodziło. Pomyślałem, że, jasny gwint, rzeczywiście. Chodzi o coś, co sami też robimy, skracając dystans, ale po prostu na żywo tego nie dostrzegliśmy.

Analiza po fakcie to naprawdę mocna broń, a jestem naprawdę mocny w rewanżach – tak to ujmijmy. Robert opowiada wiele rzeczy. Wszyscy jednak od czasu mojego debiutu ciągle gadają. Ble ble ble – i przezwyciężam to. Ble ble ble – i przezwyciężam to.

Słyszę głos ulicy. I fakt jest taki, że nie chciał ze mną walczyć. Fakt jest taki, że wolałby walczyć z Kelvinem. Może więc opowiadać, że też mnie będzie trafiał, że jest szybszy, zrywniejszy. Ludzie tak ciągle gadają. Koniec końców, będziemy się bić. A gdy znajdziemy się naprzeciwko siebie w klatce, wszystko się zmienia. Kelvin opowiadał, jak to brakuje mi mocy w ciosach. W drugiej rundzie przekonał się, jak się sprawy mają. A potem piąta runda. Demolka.

Póki co brak oficjalnego terminu unifikacyjnej walki pomiędzy Whittakerem i Adesanyą, ale wedle nieoficjalnych doniesień, dojdzie do niej 6 października w Melbourne podczas gali UFC 243.

Możesz z tej walki wysnuwać wnioski, jakie zechcesz.

– kontynuował Nigeryjczyk, nawiązując do zwycięstwa z Kelvinem Gastelumem.

O, zbiera dużo ciosów. Super. Skoro taki wyciągasz wniosek… Ludzie mówią, jaką to twardą szczękę ma Kelvin, jaki jest odporny. Stary… Nie lubię się przechwalać, ale… Wyglądałem jak jakiś pierdolony pomidor po tej walce. Dostałem ostre bomby, ale ani razu mnie nie usadził. Kelvin wylądował na dechach pięć czy sześć razy, a może nawet siedem, więc… Możesz gadać, co chcesz.

Jestem skupiony i skoncentrowany. Pokonałem wiele przeciwności. Nasz trening jest inny. Harujemy do punktu krytycznego, ale robimy to mądrze. Dlatego nie doznajemy kontuzji, wycofując się z każdej walki.

Zobacz także: Khabib wyjaśnia, dlaczego zwycięstwa nie cieszą go już tak bardzo jak kiedyś

Rozpędzony sześcioma z rzędu zwycięstwami w oktagonie UFC i niepokonany w zawodowej karierze The Last Stylebender ma zresztą poważne wątpliwości, czy borykający się ostatnimi laty z kontuzjami Robert Whittaker w ogóle wyjdzie do walki. Twierdzi, że nie zdziwiłoby go zupełnie, gdyby Reaper ponownie nabawił się jakiegoś urazu, wycofując się z występu.

To jednak nie wszystko, bo Israel Adesanya poddaje też w wątpliwość mistrzowski status rywala – a to dlatego, że właściwy pas mistrzowski został mu przyznany nie w oktagonie a poza nim – na skutek zwakowania go przez Georgesa Saint-Pierre’a.

Jakim, kurwa, sposobem jest on niby mistrzem, skoro jest tymczasowym mistrzem?

– zapytał Israel.

W jaki sposób zdobył tymczasowy pas z Romero, a potem dostał ten właściwy? Kogo pokonał? Czy obronił pas? Jak? Był tymczasowym mistrzem. Jest tymczasowym mistrzem. Nigdy tak naprawdę nie zdobył właściwego pasa. Był mistrzem tymczasowym i nadal nim jest. Nie nawalczył się tak naprawdę. Ja stoczyłem sześć walk w ciągu roku, a czego on dokonał w ostatnich trzech latach? Mogą więc darować sobie pieprzenie o moim tymczasowym pasie, bo sprawdziłem go i nie ma słowa o „tymczasowym”. I mój pas ma już nowe sznyty.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Komentarze: 12

      1. beka, taki sam komentarz chcialem wystawic, nie widziac Twojego poarol i nagle jakis komunikat o dublu mi sie pokazuje :p Myslalem ze to jakis blad, ale teraz juz rozumiem, nie tylko ja jestem tego zdania :D

    1. Zyjemy w niesamowitych czasach. Gdzies na swiecie jest chlopak ktory buduje swoje dziedzictwo, osiaga niesamowite rezultaty w jednym z najciezszych sportow i idzie po swoje marzenia,

      tymczasem w jakims miejscu na tym polskim padole ktos przed internetm cisnie mu od bumow i pajacow i porownuje, w negawnym kontekscie do drugiego wielkiego zawodnika i biznesmana. Wylewajac na obu swoj hejterski jad :D

      Gosciu jesteś i diotą :D.
      sorki, pozdr

  1. Ale że kto? Jacare, który przegrał z Gastelumem? Tavares? Brunson? Jaka większość gości, których pokonał Robert, rozjechałaby Israela? Nie ujmując nic Whittakerowi, który jest mega kotem, to jego resume w ostatnich lat – poza Romero – nie jest bardziej imponujące niż hit lista Nigeryjczyka. Z tą różnica, że Israel zrobił 6 lat w 1,5 roku, a Robert – w ponad trzy. Naprawdę nie ma co umniejszać pretendentowi, waga średnia ma od pewnego czasu lekką stagnację (ile tu się nowych mocnych nazwisk pojawiło w ostatnich latach oprócz Stylebendera i Costy?) i Adesanya zasłużył na TSa, a walka na pewno będzie ciekawa. Przecież Romero nie może trzeci raz podchodzić do pasa z Whittakerem ;)

  2. No właśnie w sporej mierze tych samych ludzi, co Robert ;). Poza tym wiadomo, Silva to dziadek, ale Kelvin – mimo specyficznych gabarytów – to konkretne nazwisko i nie można go pomijać (ask Jacare ;)).

    1. Jacare przegrał z Kelvinem przez wałek. Poza tym same 50 minut w klatce z Romero jest bardziej wartościowe niż każdy przeciwnik Izraela. Gość pokonał tylko grubego gościa z 77kg, nawet sam nie odpowiesz kogo pokonał bo to były same nieklasyfikowane bumy.

      1. Przecież i Robert, i Israel mają wśród ostatnich 6 pokonanych rywali zarówno Tavaresa, jak i Brunsona – to nie są nieklasyfikowane bumy. Israel ma też na rozkładzie Silvę i Kelvina, którzy nie wypadają gorzej niz Uriah Hall czy Natal, których pokonywał Whittaker. Pewno, zgadzam się, że dwa zwycięstwa z Romero to jak dwukrotne pokonanie hydry, ale przecież Bobby nie może w kółko walczyć z tym samym rywalem.

        Można Nigeryjczyka nie lubić, bo kawał z niego pyszałka, ale obiektywnie, kto ma lepsze papiery w tej chwili na TSa od Israela? Costa, którego ostatnim łupem – i to dawno temu – był Hall? Hermansson, który ma i słabszy rekord, i mniejsze nazwisko od Adesanyi? Cannonier? No proszę… A reszta gości z top 10 jest po porażkach. Taki jest krajobraz wagi średniej (która – moim zdaniem – stała się tak po cichu chyba bardziej płaska niż półciężka, która przecież była przez lata w dołku) i trzeba się z tym pogodzić. A tak jestem zdania, że walka będzie się podobać.

Dodaj komentarz

Back to top button