UFC

„Chcą, żebym przegrał” – Ben Askren reaguje na zestawienie z Robbiem Lawlerem

Najnowszy nabytek UFC, Ben Askren nie ukrywa rozczarowania zestawieniem go w debiutanckim boju w oktagonie z byłym mistrzem Robbiem Lawlerem.

Zasiliwszy szeregi UFC po opuszczeniu ONE Championship, Ben Askren zabrał się od razu do medialnej roboty, w której nigdy nie brylował udający się w przeciwnym kierunku Demetrious Johnson – pochłonął się mianowicie w rzucaniu rękawicy na lewo i prawo.

Szczególnie upodobał sobie Darrena Tilla, którego gnębił, jak mógł – ale dostało się też Colby’emu Covingtonowi, Stephenowi Thompsonowi czy Jorge Masvidalowi.

A jednak matchmakerzy UFC wyszykowali byłemu mistrzowi Bellatora i ONE Championship innego rywala – Robbiego Lawlera. Do walki dojdzie podczas styczniowej gali UFC 233 w Anaheim, ale Funky nie ukrywa, że daleko mu do zachwytów nad takim zestawieniem.

To prawdopodobnie gość z czołowej piątki, który ma największe szanse na pokonanie mnie.

– powiedział Askren w rozmowie z ESPN.com.

Ma całkiem niezłe zapasy i oczywiście uderza bardzo mocno. Jeśli chcesz, żeby ktoś mnie pokonał, prawdopodobnie nikogo lepszego nie znajdziesz.

Dana White i Ben Askren nigdy przyjaciółmi nie byli, nie szczędząc sobie swego czasu mocnych medialnych razów. Jednak sternik UFC w ostatnich dniach zapewniał, że nie żywi wobec zawodnika żadnych negatywnych uczuć, przekonując, że gdyby było inaczej, to przecież nie zaproponowałby mu teraz kontraktu.

Biorąc jednak pod uwagę zestawienie z Ruthlessem, Funky nie ma wątpliwości, jak się sprawy mają.

Dajmy spokój. To oczywiste. Nie chcą, żebym wygrał.

– stwierdził.

Dana będzie zaprzeczał, ale powinien po prostu wyjść i powiedzieć wprost: „Nie lubię Bena Askrena. Uważam, że to dupek i chcę zobaczyć, jak dostaje lanie”. I w porządku, nie obraziłbym się przecież.

Jest masa gości, których szczerze nie lubię, a z którymi mógłbym walczyć. A Robbiego Lawlera w pewien sposób lubię. Wolałbym kogoś, kogo nie lubię, bo byłoby o wiele zabawniej.

Niewidziany w akcji od listopada zeszłego roku Askren zapewnia jednak, że szat rozdzierać nad zestawieniem z Lawlerem nie zamierza – i podejdzie do tematu jak na profesjonalistę przystało.

Myślę, że będzie dobrze.

– powiedział 34-latek.

Może nie będę miał okazji do bawienia się w trashtalk, bo wyglądałoby to teraz sztucznie, ale Robbie to był mistrz UFC, który jest naprawdę mocny. Nie uważam, żeby decyzja UFC była zła. To dobra walka na dobrej karcie, pierwsze PPV w erze ESPN. Cieszę się, że umieszczono mnie na tej rozpisce.

To jednak nie wszystko, bo Ben Askren chętnie snuje już dalsze plany, które zakładają zwycięstwo z Robbiem Lawlerem. Z mistrzem wagi półśredniej Tyronem Woodleyem walczyć nie zamierza – to jego przyjaciel od prawie 20 lat – ale wierzy, że jeszcze jedną wiktorią utoruje sobie drogę do bojów z legendami.

Dziesięć sekund po pokonaniu Robbiego rzucam wyzwanie Colby’emu (Covingtonowi).

– zapowiedział.

Dlaczego? Bo go nie lubię. To niedorajda i chcę go zlać. Mam nadzieję, że do tego czasu, Tyron już go spierze.

A jeśli będę miał już na koncie dwa zwycięstwa – z byłym mistrzem w osobie Robbiego i byłym tymczasowym mistrzem w osobie Colby’ego, myślę, że będę miał już argumenty, aby rzucić wyzwanie Khabibowi (Nurmagomedovowi) lub Georgesowi Saint-Pierre’owi. Z oboma chciałbym walczyć już teraz, ale nie jest to zbyt realne. Gdy więc będę mógł wyzwać ich do walki, zrobię to od razu.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button