UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC on FOX 29 – Poirier vs. Gaethje

Analizy i typowanie najciekawiej zapowiadających się walk gali UFC on FOX 29 – Poirier vs. Gaethje, która odbędzie się w Glendale.

Transmisja z gali rozpocznie się w sobotę o godzinie 21:30 w aplikacji UFC Fight Pass. Transmisja w Polsat Sport Extra od 22:00, a w Polsat Sport – od 00:30.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

265 lbs: Adam Wieczorek (9-1) vs. Arjan Bhullar (7-0)

Kursy bukmacherskie: Adam Wieczorek vs. Arjan Bhullar 4.10 – 1.27

Bartłomiej Stachura: Bukmacherzy nie dają żadnych szans Adamowi Wieczorkowi, podczas gdy opinia publiczna pompuje Arjana Bhullara ponad miarę. Tymczasem debiuty obu zawodników w najmniejszym stopniu nie przemawiają za tym, że kanadyjskiego zapaśnika czeka tutaj spacerek.

Wieczorek ma lepsze warunki fizyczne, jest sprawniejszy w stójce, potrafi dobrze korzystać z ciosów prostych i dysponuje niesygnalizowanymi kopnięciami na głowę. Dodatkowo, jego obrona przed obaleniami jest przyzwoita, a praca z dołu – jeśli zostanie obalony – niebezpieczna.

Arjan Bhullar nie zachwycił w swoim debiutanckim boju, mając chwilami poważne problemy z przewracaniem Luisa Henrique – a i od strony kondycyjnej szału zdecydowanie nie stwierdzono.

Biorąc wszystko to pod uwagę, absolutnie nie wykluczam, że gremialnie skreślany Adam Wieczorek wyjdzie z tej konfrontacji obronną ręką, zatrzymując nie do końca uzasadniony na tę chwilę hype train kanadyjskiego Hindusa.

Pomimo tego za odrobinę bardziej prawdopodobny uznaję jednak scenariusz, w którym Polak może i trafia częściej w dystansie, ale większość czasu spędza albo przyszpilony do siatki – często cofa się bowiem w linii prostej, co stanowić może w tej walce nie lada problem – albo na dole, gdzie silny jak tur Bhullar stopował będzie jego ofensywne zapędy, kontrolując go z góry.

Zwycięzca: Arjan Bhullar przez decyzję

185 lbs: Krzysztof Jotko (19-3) vs. Brad Tavares (16-4)

Kursy bukmacherskie: Krzysztof Jotko vs. Brad Tavares 2.10 – 1.77

Bartłomiej Stachura: Nie będę ukrywał – mam ogromne obawy co do tego pojedynku i nie jestem szczególnie zdziwiony, że bukmacherzy i gracze widzą tutaj niemal 50/50.

Brad Tavares wygrał trzy ostatnie walki, szczególnie w ostatniej prezentując się doskonale. Nie mam większych wątpliwości, że jest lepiej technicznie poukładanym kickbokserem. Potrafi składać soczyste kombinacje, dysponuje szybkim jak błyskawica lewym prostym, a do tego kopie okrutnie mocno na łydkę. Nie posiada może nokautującego uderzenia, ale jest w swoich poczynaniach bardzo aktywny, chyży na nogach, a do tego dysponuje świetną kondycją.

Taki zestaw umiejętności może okazać się niezwykle problematyczny dla powracającego po dwóch z rzędu porażkach – a więc obciążonego nie lada presją – Krzysztofa Jotko, który na dodatek ostatnio doznał pierwszego w karierze nokautu. A taka porażka jak najbardziej może odbić się na mentalności i stylu walki zawodnika, który może stać się ostrożniejszy w swoich poczynaniach, mniej zdecydowany.

W swoim ostatnim występie Brad Tavares okrutnie porozbijał Thalesa Leitesa.

Pomimo odwrotnego ustawienia Polaka mam obawy, że lewy prosty Hawajczyka i jego lowking mogą okrutnie uprzykrzyć życie Polakowi. Od strony zapaśniczej Krzyśka również czeka ciężka przeprawa – Tavares to bowiem przyzwoity zapaśnik zarówno w ofensywie, jak i szczególnie w defensywie. Z kolei w klinczu przewaga może jednak należeć do naszego zawodnika.

O mocnej kondycji Hawajczyka, którego aktywność nie spada nawet w trzeciej rundzie, już wspominałem. Dodajmy też, że trenuje wspólnie z Uriahem Hallem i tymi samymi trenerami – a zatem ma też już sporo informacji od środka, wobec czego z pewnością nastawiony będzie na „kurewsko dziwaczny” – jak to swego czasu stwierdził Uriah Hall – styl Krzysztofa Jotki.

Ten ostatni element jest niezwykle istotny, bo nie ukrywam, że największych szans Polaka upatruję właśnie w jego niekonwencjonalny, niewygodnym dla rywali i piekielnie trudnym do rozczytania stylu walki. Nawet tak zaprawiony w stójkowych bojach zawodnik jak wspomniany Uriah Hall – piekielnie przecież szybki! – miał ogromne problemy z wyczuciem często łamiącego tradycyjny rytm poruszania się czy atakującego z bocznych kątów Krzysztofa Jotko.

I podobne problemy może mieć klasyczny – ze wszystkimi tego zaletami i wadami – kickbokser w osobie Brada Tavaresa. Rzecz jednak w tym, że – jak wspomniałem – Hawajczyk wie, czego się spodziewać. Tylko co prawda w teorii – ale tej bliskiej, bo posiada przecież informacje z pierwszej ręki.

Zapowiada się na wyrównany kickbokserski bój, w którym decydować mogą detale, pojedyncze ciosy, kilkunastosekundowe fragmenty klinczerskie, może pojedyncze obalenia. Mobilność Krzysztofa Jotki może mieć znaczenie dla oceny pojedynku przez sędziów punktowych i nawet mi brew nie drgnie – a twarz niewątpliwie przyozdobi uśmiech! – jeśli Polak wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko, być może dłuższymi fragmentami męcząc też rywala pod siatką. Minimalnie jednak faworyzuję jednak Hawajczyka – Tavares będzie w swoich stójkowych poczynaniach precyzyjniejszy, trafiając wyraźniejszymi uderzeniami i zachowując równe tempo do końcowej syreny.

Zwycięzca: Brad Tavares przez decyzję

185 lbs: Israel Adesanya (12-0) vs. Marvin Vettori (12-3-1)

Kursy bukmacherskie: Israel Adesanya vs. Marvin Vettori 1.38 – 3.25

Bartłomiej Stachura: Obaj zawodnicy cały czas pracują nad swoją grą i jak najbardziej mogą poprawiać się z walki na walkę. Nie ulega wątpliwości, że Marvin Vettori zrobi, co w jego mocy, aby przenieść pojedynek do klinczu lub – najlepiej – parteru, podczas gdy Israel Adesanya spróbuje utrzymać go na nogach, gdzie jego kickbokserska przewaga nie będzie podlegać żadnej dyskusji.

Debiut Nowozelandczyka zdecydowanie nie zachwycił. Od strony zapaśniczej na plus należy zaliczyć mu, że zachowywał w tej płaszczyźnie dużo spokoju i dobrze wracał na nogi, ale… spędził masę czasu przyszpilony do siatki. Vettori to mocniejszy grappler od Wilkinsona i nie spadnie mi szczęka na podłogę, jeśli najzwyczajniej w świecie zajedzie Adesanyę klinczersko i zapaśniczo. Nowozelandczyk to co prawda wyborny kickbokser, ale nie dysponuje jednym nokautującym uderzeniem, co może mocno ułatwić Włochowi przedzieranie się do półdystansu i klinczu – szczególnie, że jego szczęka jest bardzo twarda.

Pomimo tego uważam, że mocny kondycyjnie Israel wyciągnie wnioski z pierwszej potyczki – będzie tym razem lepiej pracował na nogach, nie dając się tak łatwo zamykać na siatce. W wymianach kickbokserskich będzie natomiast trafiał znacznie częściej. Zaznaczam jednak, że w najmniejszym stopniu nie zdziwi mnie tu powtórka z Matta Browna przeciwko Stephenowi Thompsonowi…

Zwycięzca: Israel Adesanya przez decyzję

185 lbs: Carlos Condit (30-11) vs. Alex Oliveira (18-5-1)

Kursy bukmacherskie: Carlos Condit vs. Alex Oliveira 2.80 – 1.45

Bartłomiej Stachura: Niby Alex Oliveira bierze tę walkę w zastępstwie, ale na papierze ma wszelkie argumenty, aby okrutnie uprzykrzyć życie Carlosowi Conditowi. Brazylijczyk powinien być szybszy, a biorąc pod uwagę standardowo lichą defensywę Amerykanina i ciężkie ręce Oliveiry, mam poważne wątpliwości, czy porozbijany już w karierze Urodzony Zabójca będzie w stanie przyjąć bomby rywala.

Condit ma oczywiście po swojej stronie ogromne doświadczenie i prawie na pewno przeważał będzie pod względem kondycyjnym, ale poza ryzykiem w stójce – a tam poza ciężkimi uderzeniami Oliveira dysponuje też dużym zasięgiem – Brazylijczyk będzie też stanowił dla Amerykanina nie lada zagrożenie zapaśnicze. Kowboj nie raz, nie dwa pokazywał już w oktagonie, że zaprzęga do działania zapasy, jeśli walka nie układa się po jego myśli w stójce – i tutaj także będzie miał taką opcję, szczególnie że obrona Condita przed obaleniami pozostaje historycznie licha.

Schyłkowy – jak się wydaje – etap kariery regularnie już przebąkującego o emeryturze Amerykanina – dobrze widoczny w jego ostatniej potyczce, w której kompletnie nie czuł dystansu, walcząc chaotycznie i nieefektywnie – również nie wróży mu dobrze. Brazylijczyk wygra dwie pierwsze rundy, mieszając uderzenia z fragmentami klinczerskimi (kolana i łokcie) oraz obaleniami, by przetrwać trzecią i ostatecznie wygrać decyzją sędziowską.

Zwycięzca: Alex Oliveira przez decyzję

155 lbs: Dustin Poirier (22-5) vs. Justin Gaethje (18-1)

Kursy bukmacherskie: Dustin Poirier vs. Justin Gaethje 1.74 – 2.15

Bartłomiej Stachura: Walka wieczoru zapowiada się absolutnie wyjątkowo – nie mam żadnych wątpliwości, że będzie nafaszerowana przemocą bardziej niż wielkanocna baba rodzynkami.

Nie ukrywam jednak, że wskazanie faworyta tego pojedynku nastręcza mi wielu problemów. Nie mam większych wątpliwości, że Poirier jest lepiej technicznie poukładany kickbokserko – jeśli pojedynek będzie zatem toczyć się na dystansie na środku oktagonu, to on rozdawał będzie karty. Nie mam też złudzeń co do tego, że utrzymywanie walki w tej właśnie płaszczyźnie stanowi najmniej wyboistą drogę do zwycięstwa Diamentu. Reprezentant ATT walczy z odwrotnej pozycji, świetnie korzysta z długich prostych, dobrze pracuje na nogach, ostatnio demonstrował smykałkę do kontr. Gaethje nie będzie w stanie zagrozić mu w dystansie kickbokserskim.

Jednocześnie jednak nie mam też najmniejszych wątpliwości co do tego, że prędzej czy później Poirier nie zdzierży – wda się w szalone wymiany w półdystansie. Jak zawsze. Czy to w rezultacie wcześniejszego naruszenia Gaethje i prób dobicia go, czy też zapędzony na siatkę przez wywierającego presję byłego dominatora WSoF.

I właśnie wtedy – w półdystansie, klinczu – rozpoczną się prawdziwe zawody… Jeśli Poirier wda się w tę grę na warunkach Gaethje – czyli będzie wymieniał się uderzeniami w półdystansie, aż któryś z nich padnie – skończy na tarczy. Justin zjadł bowiem zęby na tego rodzaju bojach. Czuje się w nich jak ryba w wodzie. Nie wykluczam co prawda, że Dustin może sprzątnąć rywala nawet i w półdystansie, bo mimo wszystko garda Gaethje nie jest najszczelniejsza – w takim dystansie takową być zresztą nie może – a Luizjańczyk ma czym przyłożyć, ale… Znacznie lepiej dla niego, jeśli jednak raz na jakiś czas powstrzymywał będzie swoje mordercze żądze, uciekając ze zwarcia, najlepiej z jakimś ciosem – czyli powtórzy taktykę Eddiego Alvareza. Uderzenia na korpus Justina są również wysoce wskazane, bo to właśnie nimi Eddie ostatnio napsuł mu mnóstwo krwi.

Rzecz jedna w tym, że nie jestem pewien, czy Poirier znajdzie w sobie na tyle zimnej krwi, na tyle wyrachowania, by być pierwszym, który wychodził będzie ze zwarcia. Jeśli zaś chodzi o uderzenia na korpus – z takowych również nigdy nie słynął.

Z kolei mordercze lowkingi Gaethje mogą jak najbardziej okazać się dla niego kluczowym elementem pojedynku – to, że Poirier średnio sobie z nimi radzi, wiemy dobrze od czasu jego starcia z Millerem.

Obu zawodnikom oddać trzeba, że przed starciem mówią to, co ich fani chcieliby usłyszeć – a przynajmniej ci życzący im zwycięstwa a niekoniecznie morderczej walki. Gaethje zapowiada zatem, że odrobinę przestawi swoją grę pod wynik, co rozumieć można jako okolicznościowe zaprzęganie do działania zapasów. Poirier z kolei przekonuje, że kluczem do pokonania rywala jest mobilność – a to może sugerować, że nie jest szczególnie zainteresowany klinczem i morderczymi wymianami w półdystansie – i słusznie.

W najmniejszym stopniu nie zdziwię się, jeśli Gaethje ubije Poiriera – najpewniej w pierwszej rundzie – ale jednak to Luizjańczyka widzę w roli minimalnego faworyta. W pierwszej odsłonie znajdzie się nie raz, nie dwa w opałach, ale przetrwa – rozrywając klincz i generalnie korzystając ze wzoru, jaki na pokonanie Gaethje rozpisał Alvarez. Od drugiej rundy do gry wejdzie przewaga kondycyjna Poiriera, który znajdzie sposób na skończenie wymęczonego rywala.

Zwycięzca: Dustin Poirier przez (T)KO

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Poirier - Gaethje
1.83 - 2.10

Poirier
Oliveira - Condit
1.50 - 2.85

Oliveira
Adesanya - Vettori
1.39 - 3.35

Adesanya
Casey - Waterson
1.80 - 2.15

Casey
Carlos Junior - Boetsch
1.43 - 3.15

Junior
Salikhov - Rainey
1.54 - 2.70

Salikhov
Moraga - Reis
2.10 - 1.83

Reis
Tavares - Jotko
1.80 - 2.15

Tavares
Moret - Burns
6.05 - 1.17

Burns
Mueller - Dobson
1.87 - 2.05

Mueller
Lima - Okami
2.00 - 1.91

Okami
Wieczorek - Bhullar
3.95 - 1.31

Bhullar
Perez - Lopez
2.15 - 1.80

Perez
Sanders - Williams
1.25 - 4.55

Sanders
Ostatnia gala6-3
Łącznie1130-633
Poprawne64,09 %

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button