MatchmakerUFC

W skórze Joe Silvy po UFC Fight Night 43

UFC Fight Night 43 stanowiło idealny przykład na to, że nie należy oceniać książki po okładce bądź też… gali po rozpisce.

Daniem głównym nowozelandzkiego wydarzenia był pojedynek Nate’a Marquardta z Jamesem Te Huną. Biorąc pod uwagę jakość ich nazwisk, walka mogła predysponować do bycia najgorszym main eventem w historii UFC. Ponadto, na całej gali nie znalazł się żaden fighter z czołowej dziesiątki swojej dywizji.

Wydarzenie rozpoczęło się o nietypowej godzinie – 8:30 nad ranem polskiego czasu. I mimo braku mocnych marketingowo nazwisk z perspektywy fana galę można uznać za niesamowicie udaną. Efektowne nokauty, jeszcze efektowniejsze poddania, bardzo dobre walki… i zawodnicy, na których warto zwracać uwagę. A jak wiemy, bez ciekawych zawodników nie ma ciekawych zestawień. Zapraszam więc do analizy potencjalnych pojedynków, które mogą czekać zwycięzców i przegranych nowozelandzkiej gali.

James Te Huna i Nate Marquardt

The Great, poddając dźwignią łokciową faworyzowanego Nowozelandczyka, zdecydowanie uchronił się od zwolnienia z UFC. Biorąc pod uwagę jego doświadczenie i fakt, że Te Huna był notowany w okolicach czołowej piętnastki wagi półciężkiej, dziwną rzeczą byłoby zestawienie go z tzw. niższą półką tej kategorii wagowej. Ze względu na rankingi i drabinki dobrzy kandydaci to Thales Leites i Costas Phillipou. UFC nie ma jednak w zwyczaju zestawiania rewanżów (nawet mimo tego, że pierwsza walka Brazylijczyka z Natem miała miejsce 6 lat temu). Amerykanin pochodzenia cypryjskiego wydaje mi się w takim wypadku najsensowniejszym rozwiązaniem – obaj mieli pasmo słabych porażek z czołówką, jednak przerwali je dobrymi występami. Poza Phillipou, po zwycięstwach są jeszcze: Yoel Romero, Sean Strickland, Caio Magalhaes czy Ed Herman. W przypadku tego pierwszego lepiej byłoby, gdyby Joe Silva zakontraktował go na walkę z kimś wyżej notowanym od Marquardta, w przypadku pozostałej trójki – vice versa.

James te Huna, mając trzy porażki z rzędu, wydaje się być blisko zwolnienia z UFC. Wątpię, by Dana White i Joe Silva podjęli decyzję o wyrzuceniu go już teraz – to wciąż dobry zawodnik, który jest w stanie pokonać wielu średnich w największej organizacji świata. Ponadto, jego walki są efektowne, jest lubiany przez publiczność i ma wyrobione nazwisko w Australii i Nowej Zelandii. Według mnie jeżeli kontuzje nie będą problemem, powinien zmierzyć się z przegranym pojedynku Cezar Mutante FerreiraAndrew Craig, który będzie miał miejsce już tej nocy. Drugą opcją do rozważenia jest Francis Carmont, jednak Francuz pomimo porażek wciąż jest zawodnikiem czołówki, od której Nowozelandczyk, ulegając Marquardtowi, mocno się oddalił. Trzecią możliwością jest Rafael Natal.

Moje propozycje:

Nate Marquardt vs Costas Phillipou
James Te Huna vs Rafael Natal

Soa Palelei i Jared Rosholt

O tej „walce” większość fanów MMA chciałaby szybko zapomnieć. Wiem jedno – Jared Rosholt predestynuje do bycia antybohaterem dla obserwatorów wagi ciężkiej. Trzy zwycięstwa w UFC mówią jednak same za siebie – Big Show potrzebuje solidnego wyzwania. Kto mógłby być dobrym testem? Myślę, że Brendan Schaub, Gabriel Gonzaga lub Stefan Struve, jeżeli upora się z Mattem Mittrione. Poza wymienioną trójką nie widzę wielu opcji. Za wcześnie jeszcze, by zestawić go z zawodnikiem czołowej piątki, a walka z np. Ruslanem Magomedovem też zbyt wiele sensu nie ma.

Najbardziej z nich wszystkich podoba mi się pomysł na walkę z Gonzagą – Brazylijczyk bowiem od czasu swojego powrotu do UFC pełni rolę gatekeepera w królewskiej dywizji.

Kto natomiast dla Paleleia? Myślę, że Daniel Omielańczuk jest rozsądną opcją. Obaj mają zwycięstwa w UFC nad mało wymagającymi rywalami, ponadto jeden i drugi ponieśli porażkę z rąk Rosholta. Hulk ma wprawdzie lepszy rekord, lecz klasa przeciwników, jakich pokonywał w UFC (Krylov, Potts, Barry) pozostawia wiele do życzenia. Niedługo odbędzie się pojedynek Stefana Struve z Mattem Mittrione i przegrany tego starcia również mógłby być szóstym rywalem Australijczyka w największej organizacji świata.

Moje propozycje:

Jared Rosholt vs Gabriel Gonzaga
Soa Palelei vs Daniel Omielańczuk

Hatsu Hioki i Charles Oliveira

Młody Brazylijczyk, poddając świetnego grapplera w osobie Hiokiego, zaliczył z pewnością najbardziej wartościowe i najbardziej imponujące zwycięstwo w swojej zawodniczej karierze. Do Bronx wyraził chęć pojedynku z Nikiem Lentzem, z którym mierzył się przed czterema laty – starcie to uznane jest jako nieodbyte z powodu nielegalnego uderzenia kolanem Oliveiry. Czy pojedynek ma sens? Myślę, że tak. Po zwycięstwie nad Hiokim Brazylijczyk powinien podskoczyć w rankingach – Lentz oscyluje w okolicach czołowej dziesiątki, lecz pełni bardziej rolę „odźwiernego”. Starcie byłoby interesujące – pokazałoby, jakie postępy zrobili The Carny i Do Bronx od czasu ich pierwszego starcia. Opcją numer dwa jest Dustin Poirier mający na swoim koncie trzy zwycięstwa pod rząd. Trzecia propozycja to zwycięzca arcyciekawego boju pomiędzy Clayem Guidą i Dennisem Bermudezem.

Ja osobiście optuję za walką z Poirierem. Dustin wprawdzie stoi nieco wyżej w rankingach, ale jeżeli UFC potrafiło zestawić go z Akirą Corassanim, to nie widzę powodów, dla których nie miałby zmierzyć się z Oliveirą.

Czas na Hatsu Hiokiego. Jedno, do tego mało przekonujące zwycięstwo w ostatnich pięciu walkach sprawia, że zwolnienie tego zawodnika z UFC nie byłoby pozbawione sensu. Na miejscu Joe Silvy dałbym mu jednak ostatnią szansę, szczególnie, że zbliża się gala w Kraju Kwitnącej Wiśni. Dobrym rywalem wydaje się Manny Gamburyan, który nie wygrał w dwóch ostatnich walkach – jego pozycja w UFC również jest zagrożona. Oczywiście, jeżeli Anvil nie zdecyduje się zejść do kategorii koguciej. Realną opcją wydaje się też być Mike Thomas Brown – z ostatnich pięciu pojedynków triumfował on zaledwie w dwóch. W grę wchodzą też Rony Mariano Bezerra i wspomnainy Akira Corassani.

Moje propozycje:

Charles Oliveira vs Dustin Poirer
Hatsu Hioki vs Mike Brown

Robert Whittaker i Mike Rhodes

Zwycięzca międzynarodowego sezonu TUFa Robert Whittaker to zdecydowanie jeden z lepszych zawodników wywodzących się z Oceanii. Zwyciężając z Mikiem Rhodesem, zanotował trzecie zwycięstwo w najlepszej organizacji świata. W mocno obsadzonej dywizji półśredniej potencjalnych rywali dla Reapera jest cała masa. Zauważyłem, że UFC ma tendencje do zestawiania Australijczyka z zawodnikami preferującymi stójkę – Robert bowiem sam czuje się najlepiej w walce na pięści. Imponujące zwycięstwo zaliczył ostatnio K.J. Noons i nie będę specjalnie zdziwiony, jeśli Joe Silva zdecyduje się zestawić ze sobą tych dwóch uderzaczy. Mike Rhodes to jednak mniej imponujący skalp niż Sam Stout.

Na tej samej gali, zwyciężył też weteran szesnastego sezonu TUFa Neil Magny, mający na koncie trzy zwycięstwa pod rząd. Pod uwagę wziąłbym też Sergio Moraesa (w swojej karierze w największej organizacji świata Robert nie mierzył się jeszcze z grapplerem poziomu Serginho), a także George’a Sullivana.

Co tu dużo mówić – opcji jest tak dużo, że wymienienie wszystkich zajęłoby mi pół nocy – osobiście obstaję za pojedynkiem Whittaker – Moraes.

Mike Rhodes nie może się pochwalić dobrym bilansem w UFC – przegrawszy w obydwu walkach pod banderą ZUFFY, może mieć podstawy do obawy o swoją pracę. Jeżeli Joe Silva i Sean Shelby nie zdecydują się na zwolnienie go już teraz, to mógłby zmierzyć się z Danielem Sarafianem lub Anthonym Lapsley’em.

Moje propozycje:

Robert Whittaker vs Sergio Moraes
Mike Rhodes vs Anthony Lapsley

Pozostałe pojedynki

Jake Matthews vs Jason Saggo
Dashon Johnson vs Jake Lindsey
Richie Vaculik vs zwycięzca walki Neil Seery/Phil Harris
Roldan Sangcha’an vs Ryan Benoit
Vik Grujic vs Jingliang Li
Chris Indich – zwolnienie z UFC
Neil Magny vs Stephen Thompson
Rodrigo de Lima vs Takenori Sato
Daniel Hooker vs Zubair Tukhugov
Ian Entwistle vs Alan Omer
Gian Villante vs Hans Stringer
Sean O’Connell vs Francimar Barroso

fot. MMAJunkie.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 3

  1. Omielańczuk na moje oko dostanie Ruana Pottsa. Paleleia widziałbym z przegranym Mitrione vs Struve, a dla Rosholta wygrany.

    Marquardta najchętniej zobaczyłbym z Caio, jeśli jeszcze nie ma walki zabukowanej. Wydaje mi się, że ubicie Te Huny to za mało na Leitesa czy szczególnie Romero. Strickland by jeszcze uszedł, ale jako że już tam się ugadują z Cedenbladem, to…

    Oliveira vs Poirier to by była wojna absolutna. Jeśli pojedynek potrwałby chociaż jedną rundę, to byłaby to walka wieczoru zapewne, ale jestem sobie też w stanie wyobrazić scenariusz, w którym Oliveira odklepuje wcześniej Poiriera albo ten ostatni ubija Brazylijczyka. Myślę, że takie zestawienie ma sens, tym bardziej, że ostatnio Poirier między wierszami narzekał, że dostał Corassaniego (z którym zresztą o mało nie przegrał, ale to inna historia).

    Matthews vs Saggo byłoby piękne! Chciałbym to zobaczyć, chociaż… chyba jednak wolałbym, żeby jeszcze szli osobnymi torami, szkoda porażki w rekordzie na samym początku kariery w UFC.

    Omer vs Entwistle to również byłaby niezła młócka, która nie potrwałaby 3 rundy.

    Hans Stringer to chyba raczej dla Janka, jeśli z Shoguna nic nie wyjdzie ;)

Dodaj komentarz

Back to top button