Polskie MMAUFC

Joanna Jędrzejczyk: „Będę teraz trzymała głowę nawet wyżej i będę mówiła jeszcze głośniej”

Była mistrzyni kategorii słomkowej Joanna Jędrzejczyk zdecydowanie nie załamała się po porażce z Rose Namajunas na UFC 217 – zapowiada powrót w wielkim stylu.

Dwa dni po klęsce z Nowym Jorku, gdzie podczas gali UFC 217 Rose Namajunas zafundowała jej pierwszą w karierze porażkę, strącając ją z tronu 115 funtów, Joanna Jędrzejczyk pojawiła się w programie The MMA Hour, gdzie obszernie opowiedziała o ostatnich dniach.

Jestem ponad to. Jestem ponad sobotę. Jestem trochę smutna. Wczoraj byłam mistrzynią, dzisiaj nią nie jestem, ale pozostaję profesjonalistką i nadal jestem tą samą osobą.

– powiedziała była mistrzyni w długim monologu.

Jak mówię, jestem ponad to. Jestem ponad to, co stało się tamtej nocy.

Czułam, że podczas walki byłam gdzieś indziej. Nie wiem, co się stało. Obóz był niesamowity, 13 tygodni świetnych przygotowań. Na dwa dni przed walką byłam bardziej niż gotowa, żeby wejść do oktagonu. Nie wiem, co dokładnie się stało. Nie było żadnej presji, nie podeszłam do tej walki personalnie. Nic z tych rzeczy. Nie wiem, co się stało. To był duży błąd/wypadek („mistake”). Zdarza się najlepszym. To był błąd. Wypadek w pracy. W tym rzecz.

Pamiętam tylko, że nie potrafiłam złapać dystansu. Chciałam do tego podejść spokojnie, za chwilę złapiemy dystans i przejmiemy walkę, ale… Shit happens. Gratulacje dla Rose, jest teraz mistrzynią, ale odzyskam swój pas.

Ludzie mogą mówić, co chcą, ale to ja uczyniłam kategorię słomkową wielką. To ja zbudowałam tę dywizję, byłam mistrzynią przez długi czas. Gdy wchodzisz na szczyt, ludzie chcą zobaczyć, jak upadasz – i zobaczyli mnie. Mój powrót będzie mocniejszy i większy niż wszystko, co osiągnęłam w ostatnich latach w UFC i w swojej karierze. Możecie mi wierzyć – to był błąd i czułam, jakby mnie tam nie było. Dostałam, odcięła mnie, a potem czułam, że wstałam i zastanawiałam się, co się stało. „Dajcie mi walczyć, co się stało?” Nie poczułam ciosu, nie poczułam siły w ciosie. Nie uderzyła mocno, ale w punkt i nie wiem, co się stało.

Pamiętam tylko, że w czasie rozgrzewki byłam trochę wolniejsza niż zazwyczaj. Nie wiem, dlaczego. Muszę prześledzić tydzień przed walką, dowiedzieć się. Jednak dwa dni przed walką byłam w pełnej gotowości. Pełna moc. Wszystko było na miejscu. Nie wiem, co się stało. Czułam, jakby moja głowa pracowała odrobinę wolniej. Myślałam wolniej i moje ciało reagowało wolniej niż zazwyczaj. Nie wiem, co się stało, ale się dowiem.

Jestem największa. Dla siebie jestem nadal mistrzynią. Traktuję to jako część gry. Ona jest teraz mistrzynią, bo pozwoliłam jej zostać mistrzynią, ale wracam niebawem. Wracam niebawem.

Nie będę płakać, nie będę się chować. Chcę rozmawiać o tym z ludźmi. Jest coś we mnie. Jest we mnie jakieś pragnienie, którego nikt nie ma.

Jędrzejczyk wykluczyła, aby stoickie zachowanie Namajunas w drodze do walki – Amerykanka nie dała się sprowokować ani na moment, choć Polka robiła, co w jej mocy, aby wywołać u niej jakąś reakcję – jakkolwiek na nią wpłynęło. Uważa, że Thug Rose po prostu nie radziła sobie w świetle kamer i jej zachowanie wynikało tylko i wyłącznie z tego, że w taki sposób radziła sobie z presją.

Wiem, że uczyniłam bardzo dużo dla siebie samej, dla UFC, dla tej dywizji. To moja dywizji. Jest tylko jedna królowa kategorii słomkowej i jestem nią ja – Joanna The Champion. Nawet pomimo, że Rose jest teraz mistrzynią. Nie dbam o to.

Polka nie chciała rozmawiać o ścinaniu wagi przed walką, poprzestając jedynie na stwierdzeniu, że zrobiła wymaganą wagę i zmieściła się w wymaganym czasie, więc temat nie istnieje.

Przed walką olsztynianka snuła już dalsze plany, opowiadając, że chce pobić rekord sześciu obron pasa mistrzowskiego Rondy Rousey, ale zapytana, czy przypadkiem nie wybiegała zbyt daleko w przyszłość i czy nie przypłaciła tego w walce z Namajunas, wykluczyła to stanowczo, twierdząc, że skupiała się tylko na walce.

Nie wie, czy dostanie teraz natychmiastowy rewanż, ale w tej chwili koncentruje się tylko na wypoczynku, spędzeniu czasu z rodziną i swoich obowiązkach medialnych i biznesowych, których, jak przyznała, ma wiele.

Czuję się dobrze, mam tylko jedno otarcie na twarzy. Czuję się świetnie. Jestem gotowa, żeby walczyć już niedługo.

Zapytana, czy przykład Georgesa Saint-Pierre’a, który po porażce z Mattem Serrą wdrapał się na szczyt ponownie i został jednym z najlepszych zawodników w historii, stanowi dla niej jakąś inspirację, odpowiedziała stanowczo.

To ja chcę zostać w przyszłości inspiracją i pokażę ludziom, że jestem prawdziwą legendą – jak na przykład Muhammad Ali. Dokonam tego. Nie będę się porównywała do Muhammada Aliego, bo jest największy, ale zrobię to. Podążę jego śladami. Dokonam tego. Wrócę silniejsza.

– powiedziała.

Wielu ludzi pewnie komentuje to wszystko, bo pisanie nic nie kosztuje. Jest pewnie wiele hejtu. Nie śledzę tego jednak przed walkami, nie śledzę tego po walkach – bez względu na to, czy wygrywam, czy przegrywam. Nie robię tego. Ludzie mogą pieprzyć bzdury, ale nic nie robią. I w tym problem. Ja coś robię, to ja napisałam historię, to ja zbudowałam kategorię słomkową, byłam mistrzynią przez ponad dwa lata i znaczy to coś dla mnie, dla ludzi, którzy mnie kochają, dla moich prawdziwych fanów. O innych nie dbam. Mogą mówić, co chcą. Siedzą za komputerami, obżerają się chipsami, więc nie dbam o nich.

Olsztynianka opowiedziała też szczegółowo o walce i jej skończeniu, odnosząc się też do tez, jakoby odklepała uderzenia.

https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/927015123444740096

Czułam, że byłam nieobecna. Wiem, że ludzie widzieli, że zostałam trafiona, upadłam, znalazłam się w żółwiu, ktoś powiedział, że klepałam. Nigdy nie klepię. To jakiś żart? Prawdopodobnie próbowałam wstać, ale nie mogłam. Dla mnie to był ułamek sekundy, ale wiem, że trwało to wszystko kilka sekund – od ciosu, przez parter, przez ground and pound, do żółwia… Dla mnie jednak to był ułamek sekundy. Wyglądało to więc zupełnie inaczej, niż się ludziom wydaje.

– powiedziała była mistrzyni, a gdy prowadzący zwrócił jej uwagę, że komentatorzy stwierdzili, że jednak odklepała, odparła:

Kto tak powiedział? Kto tak powiedział? Nie odklepałam. Nie odklepałam. Słyszałam to ze dwa razy, ale bądźmy poważni, nie klepałam. Nie klepałam. Prawdopodobnie próbowałam wstać, ale muszę to obejrzeć. Prawdopodobnie próbowałam wstać, ale nie mogłam… nie wiedziałam, co się wtedy dzieje. Nie mogłam złapać równowagi. Dlatego być może (tak to wyglądało) – ale nie klepałam. Nigdy nie klepię i nie klepałam.

Polka w pełni zgadza się jednak z przerwaniem walki.

Byłam poza, ale nie wiem dlaczego. Może było coś nie tak z moim ciałem albo z moim mózgiem. Dojdę do tego, jak to się stało. Bo to nietypowe. Stoczyłam prawie 100 walk w Muay Thai, boksie i kickboxingu. 15 walk w MMA. I nigdy nic się nie wydarzyło. To był pierwszy raz, gdy ktoś mnie powalił na deski, odciął mnie. W tym rzecz.

Wracam. Bez znaczenia, czy Rose będzie miała nadal pas czy nie. Nie dbam o to. Wracam. Do maja. Zapamiętajcie te słowa.

– powiedziała, a zapytana, czy do maja będzie mistrzynią, nie zawahała się.

Oczywiście. Oczywiście.

Na polską zawodniczką spłynęła masa krytyki za sposób, w jaki zachowywała się w drodze do walki, złorzecząc Namajunas, opowiadając o jej problemach mentalnych, rugając Pata Barry’ego czy wkładając rywalce pięść na twarz podczas jednego ze staredownów.

Ludziom wydaje się, że jestem szalona, że mam niewyparzoną gębę – ale wszystko ma swoje powody. Nie pieprzę bzdur, gdy nie muszę pieprzyć bzdur. Jestem poważną osobą. Gdy załatwiam interesy, załatwiam interesy.

– powiedziała.

Wierzcie mi, rozmawiam z bardzo wysoko postawionymi ludźmi z wielkich firm. Rozmawiam z nimi jako partnerka i radzę sobie. Czasami jednak musisz otworzyć buzię i powiedzieć coś więcej – jak na przykład w tygodniu poprzedzającym walkę. Zawsze jednak wszystko planuję. Planuję swoje życie, swoją karierę, każdy rok, każdy miesiąc, każdy tydzień i każdy dzień.

Nie zamierzam się ukrywać. Ludzie mogą opowiadać, że byłam zarozumiała, że byłam arogancka – ale będę teraz trzymała głowę nawet wyżej i będę mówiła jeszcze głośniej, bo trzymam się swojego. Robię, co chcę, mówię, co chcę. A to, co myślę, jest odpowiednie do powiedzenia. W tym rzecz. Trzeba być odpowiedzialnym za swoje słowa, za swoje czyny w życiu. Taka jestem. Jestem bardzo szczera. Ludzie lubią robić jakieś fałszywe rzeczy, ale ja tego gówna nie lubię.

Pełne nagranie poniżej:

*****

Nowojorska klęska Joanny Jędrzejczyk

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button