KSWPolskie MMA

„Zapowiadało się, że pójdzie na noże, ale…” – Mateusz Gamrot o dojściu do porozumienia z KSW

Mateusz Gamrot opowiedział, dlaczego po wielu miesiącach wojny kontraktowej z KSW doszedł z organizacją do porozumienia.

W zeszłym roku podwójny mistrz KSW – kategorii lekkiej i piórkowej – Mateusz Gamrot toczył ostre medialne i prawne boje z Martinem Lewandowskim i Maciejem Kawulskim.

Gamer był przekonany, że wypełnił wszystkie zobowiązania kontraktowe względem polskiego giganta, ale zupełnie inaczej do tematu podeszła organizacja – Kawulski i Lewandowski zarzekali się, że kontrakt kudowianina nadal obowiązuje.

Kilka miesięcy temu spór dobiegł końca – Mateusz Gamrot wrócił pod sztandar KSW. Spekulowano o jego potyczce z tymczasowym mistrzem kategorii piórkowej Salahdinem Parnasse, ale na jej przeszkodzie stanął limit wagowy – Francuz domagał się regulaminowych 65,8 kilogramów, podczas gdy Gamer był gotowy na nie więcej niż 69 kg.

Do klatki po ponad rocznej przerwie Mateusz Gamrot miał ostatecznie zawitać przy okazji marcowej gali KSW 53 w Łodzi, gdzie wyszykowano mu byłego zawodnika UFC Edimilsona Souzę.

Wydarzenie jednak ostatecznie z powodu pandemii koronawirusa odwołano.

Co natomiast zadecydowało o tym, że kudowianin zakopał jednak topór wojenny z KSW – o to zapytano go w programie Oktagon Live.

– Wszystko zapowiadało się, szło w tym kierunku, że będą prawnicy, pójdzie na noże – przyznał Gamrot. – Lecz w pewnym momencie doszliśmy do pewnego konsensusu. Po co się kłócić, jak można dojść do porozumienia. Wydaje mi się, że to jest najlepsze rozwiązanie.

– Miała być ostatecznie jedna walka z (Salahdinem) Parnassem, reprezentantem Francji, lecz nikt się nie spodziewał, że się nie zgodzi na tę walkę. Wyszła mała niespodzianka, mały psikus. Przesunęło się do dwóch walk, które były zaplanowane. Są – bo są podpisane. Też fajnie, bo jest kontrakt czasowy, który kończy się.

Niewidziany w akcji od grudnia 2018 roku – pewnie wypunktował wówczas Klebera Koike Erbsta, sięgając po złoto wagi piórkowej – Mateusz Gamrot przyznał, że rok przerwy dobrze wpłynął na jego relacje z KSW. Doszło do kilku spotkań, a każde z nich w jakimś stopniu pomogło w dojściu do porozumienia.

– Fajnie, że udało się dojść do porozumienia zamiast się kłócić – powiedział Gamer. – Bo nie ma co – spędziliśmy bardzo dużo czasu razem. Praktycznie osiem lat walczyłem. Stoczyłem 12-13 pojedynków w KSW, żadnego nie przegrywając. Przegrałem raz rundę tylko, więc też szkoda byłoby to puścić w niepamięć. Nie ma co udawać.

Prowadzący od niedawna karierę kudowianina menadżer Paweł Kowalik, który również gościł w studio, podkreślił, że KSW zrozumiało, iż Mateusz Gamrot nie żartuje z planami odejścia, że „nie wróci z podkulonym ogonem”, prosząc o walkę. Właściciele zrozumieli, że to „poważny gość”, a nie „młody chłopak, z którym mogą robić, co im się podoba”.

Nowa umowa obejmuje dwie walki. Właściciele KSW szykowali mu walki na marzec i kwiecień, ale Kowalik nie ukrywa, że planem było doprowadzenie do drugiej potyczki już w maju – a ta zakończyłaby już przygodę z polskim gigantem.

Gamer przyznał, że nadal jest otwarty na konfrontację z Salahdinem Parnasse, ale w limicie nie niższym niż 69 kilogramów.

Kudowianin wierzy, że bez względu na to, kiedy KSW powróci do organizowania gal – trwają przymiarki, aby uczynić to w czerwcu – do końca roku jego przygoda z polskim gigantem dobiegnie końca.

Cel? Bez zmian – kategoria lekka UFC.

Cały wywiad poniżej:

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

„W klatce znaczy zero” – Khabib Nurmagomedov odpowiada na komentarz Conora McGregora

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button