UFC

Wyniki UFC 225: Colby Covington zamęczył zapaśniczo RDA

Tymczasowy pas mistrzowski 170 funtów padł łupem Colby’ego Covingtona, który podczas gali UFC 225 zamęczył zapaśniczo Rafaela dos Anjosa.

Wygadany – delikatnie rzecz ujmując! – Colby Covington (14-1) rozsiadł się na tymczasowym tronie mistrzowskim kategorii półśredniej, pokonując w co-main evencie gali UFC 225 w Chicago Rafaela dos Anjosa (28-10) jednogłośną decyzją sędziowską.




Covington od razu ruszył z ciosami, torując sobie nimi drogę do obalenia. RDA wstał, ale został uwięziony pod siatką, gdzie Amerykanin rozpoczął swój zapaśniczy terror. Brazylijczyk po minucie zerwał w końcu uchwyt i walka wróciła na środek oktagonu, gdzie zdzielił napierającego Amerykanina srogim lowkingiem i serią ciosów – Covington przedarł się jednak do klinczu, tam podchwytem kontrolując RDA i ostrzeliwując wolną ręką. Do czasu jednak, bo dos Anjos uwolnił się, ale tylko na chwilę. Colby napierał jak szalony, zaskakując przeciwnika niesygnalizowanym kopnięciem. Nie był jednak w stanie obalić RDA, a w kolejnym fragmencie stójkowym zainkasował kilka ciosów. Ponownie jednak zamknął Brazylijczyka na siatce, ale ten radził sobie tam całkiem nieźle, rażąc Amerykanina krótkimi łokciami i poszukując kolan. Walka przez kilkadziesiąt sekund toczyła się na środku oktagonu, gdzie Covington napierał, a RDA opędzał się od niego ciosami i kopnięciami. Amerykanin nie odpuszczał jednak, niczym pitbul idąc przed siebie. Chętnie okopywał też Brazylijczyka niskimi kopnięciami.

Od początku drugiej rundy Covington rzucił się na dos Anjosa niczym dziki wygłodniały zwierz. Na jego twarzy zagościł też szelmowski uśmiech, gdy częściowo trafił wysokim kopnięciem. Zdzielił Brazylijczyka ostrą kombinacją, rzucając go na siatkę i tam kontrolując przez kilkadziesiąt sekund. Brazylijczyk zdołał się na chwilę wyrwać, ale Covington szybko ponownie przyszpilił go do ogrodzenia. Amerykanin przewrócił rywala, ale nie był w stanie utrzymać go na dole. Na rozerwanie RDA zdzielił Colby’ego dobrymi ciosami, także srogim hakiem na korpus. Amerykanin od razu jednak ruszył do ataków. Obaj wdali się w ostre wymiany, od których Covington nie stronił. RDA zdzielił go jednak dwoma srogimi sierpami, ale szybko Amerykanin odpowiedział krótkimi podbródkami, naruszając Brazylijczyka. Ten cofnął się na siatkę, gdzie Amerykanin od razu go złapał, szukając obalenia – bez powodzenia. Gdy walka wróciła na chwilę na środek obaj trafili soczystym lewym – Covington tylko się jednak szeroko uśmiechnął, ruszając do kolejnej ofensywy. Dopadł RDA pod siatką i tam na kilkanaście sekund przewrócił. Do narożnika Colby schodził uśmiechnięty – choć mocno porozcinany na twarzy.

Po dziesięciu sekundach trzeciej rundy Covington miał już dos Anjosa przyszpilonego do siatki. Nie był w stanie go obalić, ale potraktował go kilkoma ciosami. RDA wydostał się, ale w wymianach stójkowych to Amerykanin prezentował się lepiej – był aktywniejszy, nacierając jak zły. Wydawało się, że Brazylijczyk szuka chwili odpoczynku, ma dość morderczej presji ze strony Covingtona. Nawet w klinczu to Amerykanin przeważał, rozpuszczając ręce w krótkich seriach i niewiele robiąc sobie z prób zapinania tajskiej klamry przez RDA. Raz za razem były mistrz kategorii lekkiej lądował na siatce, tam zmuszony do wycieńczającej walki na chwyty. W krótkich fragmentach stójkowych Covington nie dawał mu miejsca ani czasu na przygotowanie mocnego ciosu czy kopnięcia – a nawet jeśli uderzenia RDA dochodziły, Covington nic sobie z nich nie robił, odpowiadając trzema własnymi i rzucając rywala na siatkę.

RDA zaskoczył Covingtona soczystym lewym sierpem na otwarcie czwartej rundy – ale Amerykanin szybko doszedł do siebie i ruszył do przodu.

Brazylijczyk wybronił się przed mocną próbą zapaśniczą rywala, a potem sam przewrócił go na plecy. Z czasem jednak Covington utorował sobie drogę powrotną na nogi. RDA ponownie jednak zaatakował zapaśniczo i znów przewrócił amerykańskiego zapaśnika – ale znów nie był w stanie utrzymać go na dole. Dos Anjos jednak cały czas męczył rywala na siatce i dopiero na dwie minuty przed końcem rundy Covington wydostał się, ruszając do ofensywy na środku oktagonu. Obaj wdali się w zapaśniczą wymianę uprzejmości – ponownie to Amerykanin wciskał rywala do siatki. W ostatniej minucie to Covington trafiał częściej na nogach, znów ostro nacierając – a na koniec przewrócił jeszcze Brazylijczyka, utrzymując go przez kilkanaście sekund na plecach.

Początek ostatniej rundy – i Covington męczy dos Anjosa na siatce, tam atakując kolanami na uda. Gdy Brazylijczyk złapał dystans, spróbował nacierającego Amerykanina potraktować latającym kolanem, ale przestrzelił – Amerykanin znów męczył go na siatce. Połowa rundy. Dos Anjos nie ma pomysłu, jak uwolnić się spod siatki. W końcu na chwilę mu się udaje – ale tylko na chwilę. Covington już wciska go do siatki. Jest rozerwanie, ostre wymiany w stójce, RDA trafia soczystym lewym sierpem, ale Covington dochodzi do siebie i już męczy rywala na siatce. Obalenie w wykonaniu Amerykanina, ale Brazylijczyk przetacza go kimurą – Covington świetnie jednak ucieka. Środek oktagonu – ostre wymiany! Covington precyzyjniejszy i aktywniejszy, trafia częściej.

Wszyscy sędziowie wskazali ostatecznie na Colby’ego Covingtona, punktując 49-46, 48-47, 48-47.

*****

UFC 225: Whittaker vs. Romero II – wyniki i relacja

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button