UFC

UFC FN: Jung vs. Ige – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night: Jung vs. Ige, która odbyła się w Las Vegas.

W walce wieczoru taktycznie usposobiony Chan Sung Jung (17-6) pewnie pokonał na pełnym dystansie faworyzowanego Dana Ige (15-4). Pełna relacja z walki – tutaj.

Już w jednej z pierwszych akcji co-main eventu Aleksei Oleinik (59-16-1) poszukał obalenia z klinczu, ale Sergey Spivak (13-2) dobrze się wybronił. Mołdawianin hasał do boku, opędzając się od nacierającego Oleinika ciosami. Z niezłą skutecznością, bo kilkoma soczystymi prostymi oraz kombinacjami zdzielił czysto rywala. Oleinik polował natomiast na potężne prawe poprzedzane lewą. Okolicznościowo trafiał też lowkingiem. Jego próby obaleń były jednak świetnie neutralizowane przez Mołdawianina.

Na minutę przed końcem pierwszej rundy Boa Dusiciel w końcu zaciągnął młodziana do parteru, zachodząc mu za plecy. Z czasem przedostał się nawet do dosiadu, ale nie był w stanie skończyć Spivaka.

Po dwóch minutach szermierki stójkowej w drugiej rundzie – Oleinik był agresywniejszy i skuteczniejszy, pomimo iż korzystał głównie z prawego zamachowego – Rosjanin wciągnął młodziana do gardy. Spivak jednak przez ponad dwie minuty kontrolował i okolicznościowo obijał Oleinika, ale… W końcówce pokusił się o anakondę, potem przechodząc do gilotyny i… kończąc na plecach z niczym. Oleinik spróbował swojej firmowej dźwigni na kark, ale runda druga dobiegła końca.

Początek trzeciej rundy zwiastował marny los Oleinikowi, który zebrał kilka mocnych uderzeń, zalewając się krwią. Jednak Rosjanin broni nie składał, maszerując na coraz bardziej zmęczonego rywala niczym zombie i rozpuszczając obszerne cepy, jakby już w zwolnionym tempie. Nie był jednak w stanie położyć go na plecach, a w końcu sam wylądował na dole. Spivak utrzymał się na górze do końca walki, tu i ówdzie zrzucając jakieś uderzenie.

Sędziowie wskazali jednogłośnie w stosunku 3 x 29-28 na Sergeya Spivaka. Dla Mołdawianina jest to trzecia wiktoria z rzędu, podczas gdy dla Alekseia Oleinika trzecia przegrana z rzęu.

Davey Grant (11-5) rozpoczął rewanżową walkę z Marlonem Verą (19-7-1) bardzo agresywnie – kopał lowkingi, obrotówki, frontale, atakując też kombinacjami na głowę i korpus. Sporo z tych uderzeń doszło celu, ale Vera zachowywał stoicki spokój, metodycznie wywierając presję. Z czasem zaczął smagać rywala kopnięciami frontalnymi na korpus i atomowymi lowkingami. Zdzielił też odrobinę chaotycznie chwilami pracującego na wstecznym Brytyjczyka kilkoma soczystymi prostymi oraz kolanem na głowę po obaleniu.

Pierwsza połowa drugiej rundy należała do Ekwadorczyka, który mocno podkręcił tempo. Terroryzował rywala lowkingami na łydkę, frontalami na schaby, ostrymi łokciami i kolanami w klinczu, a także szybkimi prostymi. Grant cały czas pozostawał jednak w grze, tu i ówdzie odgryzając się własnymi uderzeniami.

W połowie rundy Brytyjczyk zanotował jednak obalenie, przez prawie dwie minuty kontrolując i okolicznościowo rozbijając Ekwadorczyka z góry. Jednak Vera ostatnie kilkadziesiąt sekund spędził na górze, tam będąc znacznie aktywniejszym – zdzielił Granta kilkoma ostrymi łokciami.

Trzecia runda stanowiła już pełną dominację Very. Ekwadorczyk okrutnie porozbijał rywala w stójce – głównie łokciami i kolanami – przez kilka minut dominując też w parterze. W końcówce był bliski uduszenia Brytyjczyka, ale ten okazał niesamowity charakter, wydostając się.

Werdykt był formalnością, choć każdy z sędziów punktował walkę inaczej – wszyscy jednak dla Marlona Very (29-27, 29-28, 30-26), który powrócił na zwycięskie tory po porażce z Jose Aldo. Seria trzech zwycięstw Daveya Granta dobiegła końca.

Świetnie usposobiony Seung Woo Choi (10-3) soczystym lewym sierpem znokautował Juliana Erosę (25-9) w pierwszej rundzie zawodów. Pełna relacja z walki – tutaj.

Debiutujący w oktagonie Bruno Silva (20-6) brutalnym i ślicznym GNP znokautował Wellingtona Turmana (16-5). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

W starciu otwierającym kartę główną Matt Brown (23-18) ciężko znokautował w drugiej rundzie Dhiego Limę (15-9). Pełna relacja z walki – tutaj.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Pierwsza połowa pierwszej rundy należała zdecydowanie do Aleksy Camura (6-2), który hasając do boku, rozbijał Nicka Negumereanu (10-1) szybkimi kombinacjami. Niezmordowany Rumun nieustannie jednak nacierał, sprawiając Amerykaninowi coraz więcej problemów. Jego uderzenia zaczynały dochodzić coraz częściej, podczas gdy w poczynania Amerykanina wkradał się chaos. Negumereanu nacierał niczym zombie, nie robiąc sobie wiele z soczystych ciosów rywala.

W drugiej odsłonie to nadal Camur trafiał częściej, ale wydawało się, że to ciosy Negumereanu sieją większe spustoszenie. Rumun nie oddawał bowiem pola, podczas gdy Amerykanin hasał do boku, nierzadko chaotycznie. Negumereanu przez kilkadziesiąt sekund trzymał też rywala na ogrodzeniu, tam szukając obalenia – bez powodzenia.

Rumun kontynuował próby przełamania rywala w trzeciej rundzie, ale Camur – pomimo iż zmęczony i chwilami chaotyczny – był w stanie pracą na nogach i balansem uniknąć wielu mocnych uderzeń. Sam trafiał częściej, choć jego ciosy nie robiły większego wrażenia na agresywnym Negumereanu. Rumun przez jakiś czas trzymał też Amerykanina w klinczu, gdzie notorycznie chwytał się siatki – sędzia nie zdecydował się jednak, aby odebrać mu punkty.

Punktowi nie byli jednogłośni, wskazując na odnoszącego pierwsze zwycięstwo pod sztandarem amerykańskiego giganta Nicka Negumereanu w stosunku 2 x 29-28, 28-29. Dla Aleksy Camura jest to druga z rzędu przegrana.

Khaos Williams (12-2) porozcinał Matta Semelsbergera (8-3) jedną z pierwszych ostrych, nieco chaotycznych szarży. Z czasem Semelsberger był jednak w stanie kilka razy ślicznie skontrować odwołującego się często do kombinacji Williamsa. Obaj trafili dobrymi lowkingami.

Druga runda była podobna do pierwszej. Furiackie kombinacje Williamsa nadal sprawiały sporo problemów Semelsbergerowi, który jednak był w stanie kilka razy ładnie je skontrować czy potraktować rywala krzyżowym w odpowiedzi na niskie kopnięcia. Raz nawet zachwiał Williamsem niesygnalizowanym kopnięciem na głowę.

W trzeciej odsłonie Matt nieco podkręcił tempo, a nawet mocno okopał wykroczną nogę Khaosa, ale jego aktywność i tak nie była szczególnie wysoka.

Sędziowie wskazali jednogłośnie (2 x 29-28, 30-27) na Khaosa Williamsa, który powraca na zwycięskie tory po porażce z Michelem Pereirą. Jego bilans w UFC wynosi 3-1.

Dla Matta Semelsbergera jest to pierwsza porażka w UFC.

Pierwsza runda walki Josha Parisiana (14-4) z Roque Martinezem (15-8-2) należała do tego ostatniego. Martinez przedzierał się do półdystansu, gdzie raził rywala krótkimi sierpami i podbródkami.

W drugiej odsłonie Parisian był skuteczniejszy. Długimi fragmentami kontrolował rywala w klinczu, tam męcząc go kolanami, łokciami czy krótkimi uderzeniami. W końcówce znalazł się jednak w opałach, z trudem wydostając się z gilotyny.

Trzecia runda była wyrównana. Jej początek należał zdecydowanie do Martineza, ale Parisian zwolnił tempo walki w klinczu, tam długimi fragmentami trzymając rywala. W końcówce obaj zawodnicy mieli swoje momenty w chaotycznych wymianach stójkowych.

Sędziowie wskazali niejednogłośnie (2 x 29-28, 28-29) na odnoszącego pierwsze zwycięstwo w UFC po przegranym deviucie Josha Parisiana. Dla Roque Martineza jest to trzecia z rzędu porażka.

Powracający do oktagonu po ponad 2-letniej przerwie Rick Glenn (22-6-1) już w jednej z pierwszych akcji posłał na deski Joaquima Silvę (11-3). Amerykanin spróbował skrócić dystans z uniesionym kolanem, szukając obszernego prawego sierpa, ale został uprzedzony szybkim lewym, po którym runął jak długi.

Glenn ruszył na rywala dosięgając go jeszcze kilkoma uderzeniami. Brazylijczyk zdołał co prawda wrócić na chwilę na nogi, ale tam zainkasował kolejne ciosy, po których znów wylądował na deskach. Widząc to, sędzia przerwał zawody. Wszystko potrwało 37 sekund.

Rick Glenn powraca tym samym na zwycięskie tory po porażce z Kevinem Aguilarem, jeszcze w wadze piórkowej. Dla Joaquima Silvy jest to druga przegrana z rzędu i trzecia w ostatnich czterech występach.

Wyniki UFC Fight Night

Walka wieczoru

145 lb: Chan Sung Jung (17-6) pok. Dana Ige (15-4) jednogłośną decyzją (2 x 49-46, 48-47)

Co-main event

265 lb: Sergey Spivak (13-2) pok. Alekseia Oleinika (59-16-1) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Karta główna

135 lb: Marlon Vera (19-7-1) pok. Daveya Granta (11-5) jednogłośną decyzją (30-26, 29-27, 29-28)
145 lb: Seung Woo Choi (10-3) pok. Juliana Erosę (25-9) przez KO (lewy sierp), R1, 1:37
185 lb: Bruno Silva (20-6) pok. Wellingtona Turmana (16-5) przez KO (GNP), R1, 4:45
170 lb: Matt Brown (23-18) pok. Dhiego Limę (15-9) przez KO (prawy prosty), R2, 3:02

Karta wstępna

205 lb: Nick Negumereanu (10-1) pok. Aleksę Camura (6-2) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
115 lb: Virna Jandiroba (17-2) pok. Kanako Muratę (12-2) przez TKO (kontuzja), R2, 5:00
170 lb: Khaos Williams (12-2) pok. Matta Semelsbergera (8-3) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
265 lb: Josh Parisian (14-4) pok. Roque Martineza (15-8-2) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
155 lb: Rick Glenn (22-6-1) pok. Joaquima Silvę (11-3) przez TKO (ciosy), R1, 0:37
125 lb: Casey O’Neill (7-0) pok. Larę Procopio (7-2) przez poddanie (RNC), R3, 2:54

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Czeski artysta chaosu – jak daleko zajdzie Jiri Prochazka?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button