UFC

UFC Fight Night 81 – wyniki i relacja na żywo

Relacja na żywo i wyniki UFC Fight Night 81 – TJ Dillashaw vs. Dominick Cruz.

135 lbs: Dominick Cruz (21-1) > T.J. Dillashaw (12-3) – decyzja niejednogłośna

Zdecydowanym agresorem w pierwszej rundzie był mistrz, który nieustannie wywierał presję, wyprowadzając bardzo mocne ciosy. Zdecydowaną ich większość Cruz zdołał jednak uniknąć świetną pracą na nogach i odchyleniami. Sam trafiał częściej, ale to celne uderzenia TJ-a były o wiele mocniejsze. Obaj spróbowali też zapasów, ale bez efektu.

W pierwszej części drugiej rundy Dominator radził sobie bardzo dobrze, unikając ostrych, emocjonalnych ataków Dillashawa i bardzo dobrze je kontrując. Jednak później do głosu zaczął dochodzić mistrz, trafiając kilkoma ciosami i kopnięciami na głowę, którymi kończył niemal każdą kombinację. Pretendent w krótkim odstępie czasu zdołał dwa razy obalić Dillashawa, ale ten błyskawicznie wstał.

W trzeciej odsłonie mistrz nadal atakował bardzo agresywnie i o ile w pierwszej jej części kilka razy trafił Cruza, dodatkowo mocno okopując jego nogi, to później opadł nieco z sił, a warunki zaczął dyktować pretendent. Nie tylko zanotował udane obalenie, po którym Dillashaw jednak szybko wstał, ale też zaczął coraz częściej trafiał – nie tylko w kontrze.

Czwarta odsłona stanowiła o przebudzeniu mistrza, który w końcu zaczął łapać rytm, atakując rzadziej, ale precyzyjniej. Nadal wieloma uderzeniami pruł powietrze, ale jego skuteczność była już lepsza. Dodatkowo, jednym z atomowych lowkingów wyraźni uszkodził nogę Cruza, który chwilę potem zmuszony był zanurkować po nieudane obalenie. Od tego momentu Dillashaw uzyskał przewagę, które nie oddał do końca rundy.

W ostatniej odsłonie Dillashaw kontynuował okopywanie wyraźnie uszkodzonej nogi Cruza, choć ten odgryzał się dobrymi kontrami i kombinacjami. Dillashaw trafił jednak kilkoma celnymi sierpami, których coraz wolniej poruszający się Dominator nie był w stanie uniknąć, dodatkowo umieszczając na korpusie pretendenta kilka solidnych middlekicków. Cruz nie pozostał co prawda dłużny Dillashawowi, ale nie był już tak mobilny, podczas gdy mistrz – dość niespodziewanie – zyskał sporo na lekkości, dobrze balansując też w półdystansie.

Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie wypunktowali zwycięstwo Dominicka Cruza w stosunku 49-46, 48-47, 46-49.

155 lbs: Eddie Alvarez (27-4) > Anthony Pettis (18-4) – decyzja niejednogłośna

Eddie Alvarez w pierwszej odsłonie miał jeden plan na walkę – przyszpilić rywala do siatki i walczyć o obalanie – i to czynił, ale zupełnie bezskutecznie. Tracił mnóstwo sił, próbując przenieść walkę do parteru, ale gdy tylko mu się udało, Pettis błyskawicznie wstawał, a przy okazji częstował go też krótkimi ciosami. W stójce natomiast kopnięcia Showtime’a czyniły różnicę, zwłaszcza te na korpus, którymi kilka razy soczyście trafił.

Plan Alvareza na drugą rundę był bardzo podobny jak na pierwszą, ale ponownie nie był w stanie przewrócić Pettisa, choć kilka razy zagonił go pod siatkę. W stójce natomiast pomimo tego, że zanotował kilka dobrych ciosów, to o wiele precyzyjniejszy w wymianach bokserskich był kapitalnie kontrujący Pettis, który dodatkową kąsał Alvareza kopnięciami na nogi i korpus.

Na początku ostatniej odsłony Pettis bardzo mocno naruszył Alvareza i gdy wydawało się, że kwestią czasu jest, zanim go skończy, ten zanotował udane obalenie i pomimo, że z góry nie czynił wiele, był w stanie przed długi fragment walki utrzymać rywala na plecach.

W samej końcówce Pettis zdołał wstać, ale pomimo że Alvarez słaniał się już na nogach ze zmęczenia, to i Showtime nie miał już wystarczająco dużo energii, aby wyprowadzić skuteczną ofensywę.

Sędziowie ostatecznie niejednogłośnie orzekli zwycięstwo Eddiego Alvareza, co nie spodobało się fanom, którzy dali temu wyraz głośnym buczeniem.

265 lbs: Travis Browne (18-3-1) > Matt Mitrione (9-5) – TKO

Obaj zawodnicy podeszli do siebie z wielkim szacunkiem, co objawiało się niewielką aktywnością. Mitrione wyglądał nieco lepiej od strony bokserskiej, trafiając kilka razy i notując nawet jeden krótki knockdown, ale to Browne atakował częściej, korzystając z teepów, którymi raz po raz kąsał rywala.

Na początku drugiej rundy Mitrione zaatakował mocniej, trafiając kilkoma dobrymi ciosami, ale właśnie w tym kluczowym momencie Browne po raz drugi w walce (pierwszy raz w otwierającej walkę rundzie) włożył palec w oko Meatheada, co doprowadziło do dłuższej przerwy. Na przestrzeni całej walki otwierał dłoń w zasadzie przy każdej próbie skracania dystansu przez Matta.

Po wznowieniu walki aktywność wymęczonego kopnięciami na korpus Mitrione mocno spadła, a Browne przejął stery pojedynku w swoje ręce, kąsając też rywala kontrującymi kolanami.

Po kilku wymianach w trzeciej rundzie Hapa znalazł drogę do klinczu, rzucając rywala na deski i od razu zdobywając dosiad.

Konsekwentnie rozbijając Mitrione’a, zmusił sędziego do przerwania pojedynku przy głośnym buczeniu widzów.

Browne udanie podnosi się w ten sposób po ostatniej porażce z Andreiem Arlovskim, natomiast Matt Mitrione przegrywa drugie starcie z rzędu – a występem tym wypełnia ostatnią walkę w kontrakcie.

155 lbs: Francisco Trinaldo (19-4) > Ross Pearson (18-10) – decyzja jednogłośna

W pierwszej odsłonie to Pearson był stroną atakującą, ale walczący z odwrotnej pozycji Trinaldo dobrze pracował na nogach, nie dając się zamykać pod siatką. W wymianach bokserskich aktywniejszy i odrobinę precyzyjniejszy był Anglik, ale to Brazylijczyk zanotował najmocniejsze uderzenie w rundzie, w same jej końcówce trafiając kopnięciem na głowę, po którym rzucił wyniósł i rzucił jeszcze Pearsonem.

W drugiej rundzie obaj zawodnicy mieli swoje momenty – Brytyjczyk trafił kilkoma soczystymi sierpami i podbródkowymi, notując też na krótko obalenie, ale Trinaldo odgryzał się bardzo mocnymi kolanami w klinczu oraz wysokimi kopnięciami.

Na początku ostatniej odsłony Massaranduba trafił mocnym prawym sierpowym, naruszając Pearsona, by następnie rzucić się z gradem ciosów i kolan, aby go dobić. Pearson wyszedł jednak z tarapatów, a następnie zaczął przejmować stery pojedynku w swoje ręce, coraz lepiej rozczytując w szermierce na pięści słabnącego – także z powodu ciosów na korpus – rywala. Po soczystym kopnięciu na głowę w wykonaniu Brazylijczyka zanotował też kolejne sprowadzenie – choć nie był w stanie utrzymać dominującej pozycji.

Ostatecznie sędziowie jednogłośnie wskazali na zwycięstwo Brazylijczyka – jego piąte z rzędu.

170 lbs: Patrick Cote (23-9) > Ben Saunders (19-7-2) – TKO

Po kilku wymianach w stójce, w których Cote koncentrował się na niskich kopnięciach, a Saunders próbował okopywać korpus Kanadyjczyka, ten ostatni przeniósł walkę do parteru. Cote świetnie bronił się jednak z gardy, atakując nawet balachą, dzięki czemu odwrócił pozycję, zasypując później uderzeniami z góry Amerykanina i bardzo umiejętnie unikając jego niebezpiecznej gardy poprzez błyskawiczne przejścia do półgardy.

Na początku drugiej rundy Cote utorował sobie dobrą kombinacją drogę do klinczu, gdzie zasypał próbującego z uporem maniaka ściągać głowę Kanadyjczyka na kolana rywala gradem podbródkowych, posyłając go na deski. Tam kilkoma dodatkowymi uderzeniami dopełnił dzieła zniszczenia.

Cote zanotował dzięki temu trzecie z rzędu zwycięstwo, przerywając jednocześnie identyczną serię Saundersa.

205 lbs: Ed Herman (22-11) > Tim Boetsch (18-10) – KO

Pierwsza runda toczyła się w spokojnym tempie. Ruchliwszy Boetsch trafiał częściej, wplatając też do swoich ataków kopnięcia. Mechaniczny Herman starał się odgryzać kolanami w klinczu, ale bez większych efektów.

Za to w drugiej odsłonie, gdy ponownie przeniósł walkę do klinczu, w końcu dopiął swego, soczystym kolanem na głowę nokautując Barbarzyńcę.

W ten sposób Herman najprawdopodobniej ratuje się przed zwolnieniem, fundując jednocześnie Boetschowi trzecią z rzędu porażkę i prawdopodobnie wyrzucając go tym samym poza burtę okrętu UFC.

155 lbs: Chris Wade (11-1) > Mehdi Baghdad (11-4) – poddanie

Chris Wade już w jednej z pierwszych akcji zaprzęgnął do działania swoje zapasy i judo, kładąc Mehdiego Baghdada na plecach.

Początkowo Francuz radził sobie nieźle w defensywie, kontrolując poczynania Amerykanina, ale ten ostatni w końcu zaczął omijać zasieki defensywne rywala, raz po raz kąsając go łokciami. W końcówce pierwszej rundy, gdy akcja toczyła się pod siatką, Francuz spróbował wstać, ale ostatecznie oddał plecy, by chwilę potem klepać.

Dla Wade’a jest to czwarte z rzędu zwycięstwo w UFC.

145 lbs: Luke Sanders (11-0) > Maximo Blanco (12-7-1) – poddanie

Faworyzowany Maximo Blanco od początku wywierał presję na debiutującym w oktagonie Luke’u Sandersie, ale atakował, głównie kopnięciami, bardzo niedbale, raz po raz przyjmując kontry od zdecydowanie szybszego w wymianach w półdystansie rywala. Wenezuelczyk po jednej z akcji był co prawda bliski zapięcia trójkąta rękami, ale Sanders zdołał się uwolnić. W decydującej akcji po kolejnym nieprzygotowanym ataku Blanco przyjął mocny lewy sierpowy, który posła go na deski – tam Sanders po kilku ciosach z góry zapiął ciasne duszenie, notując pierwsze zwycięstwo w oktagonie i tym samym przerywając passę trzech kolejnych wiktorii Blanco.

Debiutant najprawdopodobniej wróci teraz do kategorii koguciej, w której występował dotychczas.

155 lbs: Paul Felder (11-2) > Daron Cruickshank (16-8) – poddanie

Zgodnie z przewidywaniami Felder był agresywniejszym zawodnikiem, wywierając presję. Na początku zanotował kilka dobrych ciosów i kopnięć, ale w połowie rundy Cruickshank się przebudził, odpowiadając niekonwencjonalnymi kopnięciami. Fragmentami walka toczyła się w klinczu, z którego Felder był nawet bliski dopięcia gilotyny, ale Detroit Superstar zdołał się uwolnić.

Na koniec rundy Cruickshank zanotował jeszcze udane obalenie.

Po kilku pierwszych wymianach w drugiej rundzie, Cruickshank spróbował obalenia, ale skończył na plecach, przyjmując kilka uderzeń z góry. Gdy jednak wstał, naruszył Feldera obrotowymi kopnięciami i backfistami, a obaj wdali się chwilę potem w szaloną wymianę.

W wyniku kotłowaniny Irlandzki Smok zapiął odwrotny trójkąt, ale pomimo pracy nad poprawieniem pozycji, nie zdołał zmusić Cruickshanka do klepania. Ten na koniec zanotował jeszcze jedno udane obalenie, przyjmując jednak kilka łokci z dołu.

Trzecia runda stała jednak pod znakiem absolutnej dominacji silniejszego i znacznie lepiej dysponowanego kondycyjnie Feldera, który sterroryzował Cruickshanka w klinczu, męcząc go masą kolan, by następnie przenieść walkę do parteru, zajść jego plecy i zmusić do klepania.

Felder przerywa w ten sposób serię dwóch porażek, natomiast Cruickshank zmuszony jest dopisać trzecie z rzędu.

205 lbs: Ilir Latifi (11-4) > Sean O’Connell (17-7) – KO

Ilir Latifi potrzebował ledwie pół minuty, by skończyć Seana O’Connella. Amerykanin starał się wywierać presję, ale już w pierwszej kontrze przyjął mocne uderzenie. W drugiej po potężnym prawym padł na deski, będąc jeszcze dobitym w drodze na deski. O’Connell protestował co prawda, że przerwanie było zbyt wczesne, ale na nic się to zdało.

Tym samym Szwed notuje drugie z rzędu i czwarte w ostatnich pięciu walkach zwycięstwo.

145 lbs: Charles Rosa (11-2) > Kyle Bochniak (6-1) – decyzja jednogłośna

Skazywany na porażkę debiutant, Kyle Bochniak, koncentrował się na kontrowaniu całej masy kopnięć, głównie bocznych, w wykonaniu Charlesa Rosy – i notował w ten sposób sporo sukcesów, raz posyłając nawet na deski rywala.

Rosa zmieniał nieustannie pozycję, próbując potem też obaleń, ale bez rezultatu.

W drugiej odsłonie Bochniak, który wziął walkę z kilkudniowym wyprzedzeniem, wyraźnie już zwolnił, a Rosa, rezygnując z bocznej pozycji rodem z taekwondo, notował więcej sukcesów, trafiając wieloma lowkingami, raz nawet posyłając rywala na deski mocnym prawym. Bochniak jednak zdołał uniknąć większych szkód, dobrze pracując na nogach i nie dając się zamykać pod siatką. Na koniec zanotował jeszcze udane sprowadzenie.

Rosa zachował znacznie więcej sił w ostatniej rundzie, do końca wywierając presję i terroryzując niskimi kopnięciami potwornie zmęczonego już i poszukującego obaleń Bochniaka. Ten ostatni miał jednak swoje momenty, odpowiadając w pewnym momencie kilkoma mocnymi uderzeniami, którymi rzucił Rosę na siatkę.

Reprezentant ATT jednak przetrwał i powrócił do ofensywy, przeważając do końca walki nad wyczerpanym rywalem.

Sędziowie jednogłośnie orzekli jego zwycięstwo.

135 lbs: Rob Font (12-1) > Joey Gomez (6-1) – TKO

Pierwsza odsłona pojedynku stała pod znakiem technicznych wymian w stójce, z których lepiej wychodził bardzo dobrze kontrolujący dystans – pomimo gorszych warunków fizycznych – Rob Font, dobrą pracą na nogach unikając ataków Gomeza.

Solidnie pracował też kopnięciami frontalnymi, trafiając również kilkoma szybkimi kombinacjami oraz zagrażając rywalowi obaleniami.

Pierwsza część drugiej rundy wyglądała podobnie – walka toczona była w spokojnym tempie, a Font trafiał częściej, unikając ataków rywala i kontrolując go kopnięciami. W końcu zaatakował jednak mocną kombinacją, naruszając Gomeza soczystym lewym sierpowym.

Gomeza uratowało co prawda obalenie, ale gdy Font zdołał z powrotem przenieść walkę do stójki, dopełnił tam dzieła zniszczenia, kończąc rywala doskonałą kombinacją łokcia, kolana na korpus, mocnych haków na korpus oraz podbródkowych.

Tym samym Font notuje udany powrót po długiej przerwie spowodowanej kontuzjami, zwyciężając drugą walkę z rzędu.

205 lbs: Francimar Barroso (18-4) > Elvis Mutapcic (15-4) – decyzja jednogłośna

W pierwszej rundzie otwierającej galę walki nie działo się wiele. Mutapcic był ruchliwszy na nogach, ale nie przejawiał większej aktywności, Barroso trafił kilkoma prawymi, ale bez większego efektu. Zanotował jednak udane obalenie, przez połowę rundy znajdując się na górze – jednak nie próbował przejścia gardy, tylko odc czasu do czasu atakując uderzeniami. Mutapcic był aktywniejszy, mocno pracując łokciami z pleców.

Druga odsłona toczyła się wyłącznie w stójce, bo Mutapcic wybronił wszystkie próby przeniesienia walki do parteru w wykonaniu Brazylijczyka. Po raz kolejny jednak był zupełnie nieaktywny, przyjmując sporo uderzeń, głównie prawych, sygnalizowanych, sierpowych bitych z pełną mocą, rywala.

W ostatniej rundzie Mutapcic wreszcie odrobinę się otworzył, częściej wyprowadzając ataki, ale nadal nie był to poziom aktywności, którym wpędziłby zmęczonego już Barroso w tarapaty.

Sędziowie wskazali jednogłośnie na Brazylijczyka, który notuje drugi z rzędu, i trzecie w dotychczasowych czterech występach, zwycięstwo w oktagonie.

Walka wieczoru

135 lbs: Dominick Cruz (21-1) pok. TJ-a Dillashawa (12-3) przez niejednogłośną decyzję (49-46, 48-47, 46-49)

Karta główna

155 lbs: Eddie Alvarez (27-4) pok. Anthony’ego Pettisa (18-4) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
265 lbs: Travis Browne (18-3-1) pok. Matta Mitrione (9-5) przez TKO (gnp), R3, 4:09
155 lbs: Francisco Trinaldo (19-4) pok. Rossa Pearsona (18-10) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)

Karta wstępna

170 lbs: Patrick Cote (23-9) pok. Bena Saundersa (19-7-2) przez TKO (ciosy), R2, 1:14
205 lbs: Ed Herman (22-11) pok. Tima Boetscha (18-10) przez KO (kolano na głowę), R2, 1:29
155 lbs: Chris Wade (11-1) pok. Mehdiego Baghdada (11-4) przez poddanie (duszenie zza pleców), R1, 4:30
145 lbs: Luke Sanders (11-0) pok. Maximo Blanco (12-7-1) przez poddanie (duszenie zza pleców), R1, 3:38

Karta przedwstępna

155 lbs: Paul Felder (11-2) pok. Darona Cruickshanka (16-8) przez poddanie (duszenie zza pleców), R3, 3:56
205 lbs: Ilir Latifi (11-4) pok. Seana O’Connella (17-7) przez KO (prawy sierpowy), R1, 0:30
145 lbs: Charles Rosa (11-2) pok. Kyle’a Bochniaka (6-1) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)
135 lbs: Rob Font (12-1) pok. Joey Gomeza (6-1) przez TKO (uderzenia), R2, 4:13
205 lbs: Francimar Barroso (18-4) pok. Elvisa Mutapcica (15-4) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button