UFC

Typowanie UFC FN 69 – Jędrzejczyk vs Penne

Redakcyjne typowanie berlińskiej gali UFC Fight Night 69, na której Joanna Jędrzejczyk będzie po raz pierwszy bronić pasa mistrzowskiego kategorii słomkowej.

Transmisja z gali rozpocznie się o godzinie 18:00 w sobotę.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

115 lbs: Joanna Jędrzejczyk (9-0) vs Jessica Penne (12-2)

naiver: Przyznam szczerze – gdyby nie to, że Joanna Jędrzejczyk jest Polką, ta walka wywoływałaby we mnie zainteresowanie prawie dorównujące temu, które towarzyszyło mi przed starciami Demetriousa Johnsona z Chrisem Cariaso, Alim Bagautinovem czy Johnem Moragą. To starcie nie ma prawa być wyrównanym, Polka może je przegrać tylko w wyniku jakiejś pechowej dyskwalifikacji, kontuzji, o której nie wiemy lub dramatycznego regresu formy, o który jej nie podejrzewam. Jędrzejczyk ma w swoim arsenale wszystkie narzędzia, by rozmontować Penne i ubić ją przed czasem. Przewaga w stójce będzie niepodważalna – poza sporadycznymi dobrymi prostymi Amerykanka nie ma w tej płaszczyźnie niemal nic do zaoferowania, a jej defensywa stójkowa jest dziurawa jak dobry szwajcarski ser. Również zapasy Penne nie dają jej większych (żadnych?) szans na położenie Polki na plecach – a jeśli nawet jakimś cudem udałaby jej się ta sztuka, to nie sądzę, by była w stanie utrzymać tam reprezentantkę Berkutu Arrachionu – skoro nie była w stanie tego zrobić znacznie lepsza grapplerka w osobie Claudii Gadelhi, nie poradzi sobie również Penne. Podsumowując, spodziewam się w mniejszym lub większym stopniu powtórki z walki Jędrzejczyk przeciwko Carli Esprzie – bokserski terror w stójce i łokciowy terror przy bronieniu obaleń.

Zwycięzca: Joanna Jędrzejczyk przez (T)KO

Calo: Jeśli starcie Joanny Jędrzejczyk z Carlą Esparzą było totalnym mismatchem w stójce, to boje się pomyśleć, co nasza krajanka zrobi w tej płaszczyźnie z Jessicą Penne, która swój pojedynek z byłą mistrzynią przegrała właśnie na skutek słabszych umiejętności kickbokserskich. Za każdym razem, gdy Włoszka próbowała skracać dystans, karcona była przez prawą rękę Esparzy. Penne nie zdołała zrobić w tej walce nic w żadnej z płaszczyzn. Spróbujmy jednak zastanowić się, jak półfinalistka TUFa może zdetronizować naszą krajankę. Jedyną szansą na jej zwycięstwo jest skrócenie dystansu, obalenie i poddanie Jędrzejczyk. Problem w tym, że Penne skraca dystans bardzo nieudolnie, a jej obalenia to głównie rzuty z judo stosowane na zawodniczkach, które same zainicjują klincz. No ale jeśli już jakimś cudem obali, to czy ma szansę poddać mistrzynię? Jej BJJ jest dużo słabsze niż Claudii Gadelhi, która nawet przez chwilę nie była w stanie zagrozić Polce poważną próbą poddania.
Analizując styl walki i umiejętności Penne i Jędrzejczyk, wydaje mi się, że Polka może przegrać ten pojedynek jedynie na skutek kontuzji, gorszego dnia czy innego feralnego wydarzenia.

Zwycięzca: Joanna Jędrzejczyk przez (T)KO

145 lbs: Dennis Siver (22-10) vs Tatsuya Kawajiri (33-8-2)

naiver: W starciu dwóch weteranów powracających po porażkach Dennis Siver podejmie Tatsuyę Kawajiriego. Kluczowe pytanie przed tym pojedynkiem brzmi następująco: który z nich zdziadział bardziej? 36-letni rosyjski Niemiec czy 37-letni Japończyk? W stójce wyraźną przewagę powinien mieć zaskakująco dobrze poruszający się jak na swoją fizjonomię Dennis Siver – mobilność oraz bardzo niebezpieczne kopnięcia powinny stanowić trudną przeszkodą do sforsowania dla jego Kawajiriego. W stójkowych poczynaniach Japończyka dominuje chaos – tenże chaos ma na celu doprowadzenia do skrócenia dystansu i obalenia rywala, bo właśnie w pozycji dominującej w parterze Japończyk czuje się najlepiej. Spodziewam się jednak, że Siver dzięki mobilności, solidnym defensywnym zapasom oraz przewadze kondycyjnej oraz stójkowej wydepcze sobie ścieżkę do zwycięstwa na kartach sędziowskich. Nie odbieram jednak szans Kawajiriemu, bo jeśli będzie w stanie łapać choćby klincz i tam męczyć Sivera, jego zwycięstwo jest jak najbardziej możliwe. Na tym etapie kariery obu stawiam jednak na Niemca.

Zwycięzca: Dennis Siver przez decyzję

Calo: Siver powinien dużo lepiej prezentować się w płaszczyźnie kickbokserskiej – pomimo zamiłowania do grapplingu w swoich pojedynkach i kilku przegranych przez nokaut walk, to wciąż bardzo solidny uderzacz z jednymi z najlepszych kopnięć obrotowych w dywizji piórkowej. Swojej szansy Japończyk upatrywać powinien w parterze – Crusher kompletnie nie radził sobie w walkach, w których nie był w stanie obalić swojego oponenta. Jego sprowadzenia są jednak bardzo przewidywalne (najczęściej powtarzane do bólu wejścia w nogi) i nie wydaje mi się, by bardzo silny Siver dał się zdominować zapaśniczo przed własną publicznością. Niemiec, pomimo problemów w walkach z np. Mannym Gamburyanem, to sam w sobie bardzo solidny zapaśnik i nie zdziwie się, jeśli on też będzie próbował w tym starciu klinczu i obaleń. Postawię na Sivera, który ma dużo więcej argumentów, by wygrać to starcie, nie skreślając jednak Kawajiriego.

Zwycięzca: Dennis Siver przez decyzję

170 lbs: Peter Sobotta (14-4-1) vs Steven Kennedy (22-6)

naiver: Debiutujący w UFC Steven Kennedy wziął tę walkę niespełna dwa tygodnie przed galą. To przede wszystkim zapaśnik i całkiem przyzwoity spec od BJJ. W stójce prezentuje się bardzo przeciętnie, jego garda praktycznie nie istnieje, słabo pracuje na nogach, nie blokuje kopnięć. Mierzył się dotychczas tylko z absolutnymi przeciętniakami, by nie rzec bardziej dosadnie. Peter Sobotta powinien mieć wyraźną przewagę w stójce, a i absolutnie nie zdziwi mnie, jeśli to polski Niemiec dyktował będzie warunki w walce na chwyty. Słabi dotychczasowi przeciwnicy Kennedy’ego oraz podejrzana kondycja (walka w zastępstwie) w połączeniu z progresem, jaki zdaje się notować ostatnimi czasy Sobotta, nie wróżą Australijczykowi sukcesów w tym starciu. O ile na początku Peter może mieć pewne problemy z silnym Kennedym, to myślę, że z każdą minutą jego przewaga będzie rosła.

Zwycięzca: Peter Sobotta przez decyzję

Calo: Australijczyk to solidny rzemieślnik bez błysku, który walkę z Sobottą wziął z 10-dniowym wyprzedzeniem pomimo tego, że nigdy w karierze nie walczył poza Australią i Nową Zelandią. Kennedy radzi sobie dobrze w każdej płaszczyźnie, jednak najlepiej czuje się, gdy może sprowadzić rywala do parteru i pracować z górnych pozycji. Ciężko powiedzieć, na co stać rywala Sobotty, który do tej pory swoje umiejętności prezentował na tle miernych rywali, jednak wydaje mi się, że Peter będzie w tym starciu lepszym uderzaczem, a sprowadzenie go do parteru będzie dla Steve’a bardzo trudnym zadaniem.

Zwycięzca: Peter Sobotta przez decyzję

155 lbs: Nick Hein (11-2-1) vs Łukasz Sajewski (14-0)

naiver: Łukasz Sajewski powraca po ponad rocznej przerwie, by zadebiutować w UFC w starciu z Nickiem Heinem, który w swojej dotychczasowej karierze pod banderą amerykańskiej organizacji najpierw pokonał przez decyzję Drewa Dobera, by następnie w ten sam sposób przegrać z Jamesem Vickiem – pomimo, iż miał tego ostatniego dwukrotnie na przysłowiowym widelcu. Polak prezentuje się całkiem solidnie w stójce – jest aktywny, korzysta z szerokiego arsenału pięściarskiego, całkiem nieźle się porusza, jest aktywny. Dość rzadko jednak odnosi się do kopnięć, a jego chwilami zbyt agresywne szarże mogą idealnie wpisywać się w taktyką nastawioną na kontry, którą na ogół prezentuje Hein. Niemiec walczy też z odwrotnej pozycji, a w starciu z Sajewskim będzie mógł cieszyć się niemal takimi samymi warunkami fizycznymi jak Polak – na ogół bowiem ustępował pod tym względem swoim rywalom. Wydaje się też, że od strony siłowej to walczący przez wiele lat w kategorii półśredniej Niemiec będzie miał przewagę nad nie wyróżniającym się jak na dywizję lekką Sajewskim. Problemem Niemca jest czasami zbyt mała aktywność, ale w swoich kontrach na ogół jest bardzo precyzyjny. Taka a nie inna taktyka jego walki wynika w głównej mierze z jego przeciętnych warunków fizycznych – Niemiec nie ma zasięgu, aby samemu inicjować ataki, woli uniknąć ofensywy rywala i wtedy, gdy jest on już w półdystansie, odpowiedzieć ciosami. W starciu z Sajewskim powinien mieć też przewagę zapaśniczą dzięki swojemu doskonałemu judo oraz przewadze siłowej – to raczej on, a nie Polak, decydował będzie o tym, czy/kiedy walka przeniesie się do parteru. Obaj dysponują całkiem niezłą kondycją, choć nie można zapominać, że Sajewski nie dość, że wraca po długiej przerwie, to jeszcze walka ta stanowi dla niego debiut w UFC, w którym przeciwko sobie będzie miał całą (prawie) publiczność. Wobec powyższych nie jestem w stanie faworyzować Wookiego – doświadczenie, przewaga siłowa i zapaśnicza, sprawna walka z kontry w wykonaniu rozwijającego się stójkowo z walki na walkę Niemca w połączeniu ze znakami zapytania wobec Polaka prowadzą mnie do następującej konstatacji…

Zwycięzca: Nick Hein przez decyzję

Calo: Sajewski będzie wszechstronniejszym zawodnikiem w stójce od Heina, który poza lewym sierpem ma niewiele do zaoferowania. Sierżant bywa bardzo pasywny (zgubiło go to w walce z Jamesem Vickiem), daje się ustawiać pod siatką, a jego arsenał jest bardzo ograniczony. Moc jego pięści nie powinna być sporym argumentem w walce z Łukaszem. Polak musi jednak uważać na bardzo solidne obalenia (szczególnie rzuty z klinczu) swojego oponenta. Niemiec w swoich pojedynkach w UFC nie próbował jednak zbyt często obalać, nawet wówczas, gdy przegrywał walkę w stójce. Debiut Sajewskiego w największej federacji świata i długa przerwa stanowią wprawdzie trochę znaków zapytania, ale wydaje mi się, że jest on w stanie ograć faworyzowanego bukmachersko Niemca.

Zwycięzca: Łukasz Sajewski przez decyzję

145 lbs: Makwan Amirkhani (11-2) vs Masio Fullen (10-4)

naiver: Makwan Amirkhani ma jeszcze przed sobą wiele pracy, zwłaszcza w obszarze uderzeń, ale jego osobowość oraz błyskawiczny nokaut na Andym Ogle’u trochę przesłaniają prawdziwy obraz jego umiejętności. O ile jednak w stójce Mr. Finland może mieć problemy, to w aspektach zapaśniczych i zwłaszcza parterowych powinien mieć już wyraźną przewagę. Dla przecenianego Amirkhaniego ta walka wcale nie musi być spacerkiem, ale uważam, że prędzej czy później znajdzie jednak drogę do parteru, tam poddając Fullena. Na jego korzyść przemawia też pełne poświęcenie się MMA i regularne sparingi w AllStars – dzięki temu może zanotować spory progres, bo warto pamiętać, że dopiero od niedawna trenuje zawodowo, nie zajmując się niczym innym.

Zwycięzca: Makwan Amirkhani przez poddanie

155 lbs: Alan Patrick (12-0) vs Mairbek Taisumov (23-5)

naiver: W bodaj najciekawszym pojedynku gali będący na fali dwóch zwycięstw Alan Patrick powraca po makabrycznym złamaniu szczęki, by zmierzyć się ze zwycięskim w trzech z ostatnich czterech starć Mairbekiem Taisumovem. Czeczen to doskonały kickbokser, który dysponuje szerokim arsenałem kopnięć oraz morderczym krosem. Jest bardzo dynamiczny, uderza mocno, dobrze pracuje na nogach, a ostatnio prezentuje coraz większy oktagonowy rozsądek – widać, że dojrzewa jako zawodnik. W konfrontacji z Alanem Patrickiem czeka go trudne zadanie – sparingpartner Ronaldo Souzy to bowiem walczący z odwrotnej pozycji, dysponujący doskonałymi warunkami fizycznymi zapaśnik, który całkiem przyzwoicie radzi sobie też w stójce, raz po raz zaprzęgając do boju długi kończyny dolne. Jak na tak wysokiego zawodnika jest też bardzo mobilny, co w połączeniu z odwrotną pozycją, z której walczy, może stanowić spore problemy dla Taisumova. Na jego szczęście jednak ofensywne zapasy Patricka wielkiego szału nie robią – czego dowodem ogromne trudności z obalaniem nie dysponującego przecież mocną obroną przed sprowadzeniami Johna Makdessiego. Ostatecznie zatem typuję dysponującego znacznie szerszym arsenałem ofensywnym w stójce Taisumova, który jak dotychczas w UFC prezentuje się doskonale (wyjątkiem pojedynek z Michelem Prazeresem, w którym jednak Czeczen zmagał się z chorobą, co może go w pewnym stopniu usprawiedliwiać) – nie odbieram jednak szans Patrickowi, który swoich chaotycznym stylem, odwrotną pozycją oraz aktywnością (czasami tylko w poruszaniu się, ale dobre i to…) może przekonać do siebie sędziów.

Zwycięzca: Mairbek Taisumov przez decyzję

145 lbs: Alan Omer (18-4) vs Arnold Allen (9-1)

naiver: Alan Omer w swoim debiucie w UFC minimalnie uległ Jimowi Alersowi, prezentując się jednak bardzo solidnie – uwagę zwracać musiała jego dobra technicznie, kreatywna stójka, przyzwoite zapasy oraz dobry parter. Irakijski Niemiec w każdej z tych płaszczyzn miewa przebłyski. Powraca jednak po kontuzji i długiej, bo aż 14-miesięcznej nieobecności i trudno powiedzieć, w jakiej teraz znajduje się formie. Jednak jego rywal, ledwie 21-letni Arnold Allen, jest w jeszcze trudniejszym położeniu – wziął bowiem tę walkę ledwie tydzień przed galą. Brytyjczyk również miewa przebłyski w stójce i w parterze, do tego jest niezwykle charakterny, nieustannie prąc do przodu i przejawiając przy tym podziwu godną aktywność, ale… jest jeszcze nieopierzony – pod względem techniki stójkowej Omer powinien go przewyższać, choć prawdopodobnie lepsze warunki fizyczne Allena oraz odwrotna pozycja mogą wyrównać tutaj szanse. Myślę, że jednak Allen próbował będzie przenieść walkę do parteru, bo prawdopodobnie tam z góry mógłby cieszyć się największą (czyli i tak niezbyt dużą) przewagą. Trudno wskazać tu jednak wyraźnego faworyta, bo wokół obu istnieje sporo znaków zapytania. Może się bowiem zdarzyć, że ten ledwie tydzień przygotowań wcale nie odbije się źle na formie Allena, który nie ścina wielu kilogramów do limitu kategorii piórkowej. Stawiam jednak na to, że doświadczenie i solidniejsze fundamenty Omera zaprowadzą go do zwycięstwa.

Zwycięzca: Alan Omer przez decyzję

145 lbs: Niklas Backstrom (8-1) vs Noad Lahat (8-1)

naiver: Po spektakularnym poddaniu wysoko notowanego jeszcze wówczas Toma Niinimakiego Niklasowi Backstromowi wróżono wielką karierę – jednak brutalny nokaut z rąk skreślanego Mike’a Wilkinsona był jak zimny kubeł wody na głowę Szweda i jego fanów. W konfrontacji z Noadem Lahatem, który najpierw przegrał przez nokaut latającym kolanem z Godofredo Pepey’em, by potem pokonać przez decyzję Stevena Silera, Szwed będzie starał się utrzymać walkę w stójce, gdzie dzięki znacznie szerszemu arsenałowi ofensywnemu oraz lepszych warunków fizycznych powinien mieć sporą przewagę. Lahat bowiem, jak na reprezentanta AKA przystało, to przede wszystkim zawodnik dobrze czujący się w zwarciu – tyle, że niekoniecznie klinczerskim, ale parterowym. Jeśli zdoła położyć Backstroma na plecach, jego szanse mocno wzrosną, ale… Pamiętajmy, że BJJ Szweda prezentuje się bardzo solidnie. Ba, to od tej dyscypliny rozpoczynał swoją sportową przygodę ze sztukami walki. Uważam Backstroma za faworyta tego pojedynku, choć z uwagi na jego ostatni występ trudno mi mieć jakieś większe przekonanie co do jego wiktorii.

Zwycięzca: Niklas Backstrom przez (T)KO

185 lbs: Scott Askham (12-1) vs Antonio dos Santos Jr. (6-2)

naiver: Scott Askham w swoim debiucie w UFC został zdominowany zapaśniczo i parterowo – innymi słowy, przeleżany – przez Magnusa Cedenblada. Mogący pochwalić się doskonałymi warunkami fizycznymi Brytyjczyk nie walczy jednak w sposób, do jakiego predestynuje go fizjonomia. Bardzo dobrze korzysta co prawda z kopnięć, ale jego ręce mają przed sobą długą drogę – Askham preferuje dociskać rywali w klinczu do siatki i tam zasypywać ich kolanami, brudnym boksem oraz łokciami, szukając też sprowadzeń. W konfrontacji z niskim, krępym, dynamicznym, mocno uderzającym i chętnie odwołującym się do kombinacji Antonio dos Santosej Juniorem, który w swoim debiucie pod banderą Zuffy przegrał po bardzo wyrównanej walce z mocno faworyzowanym Danielem Sarafianem, pomimo wzięcia walki w zastępstwie, Brytyjczykowi bardzo przyda się nie tylko duży zasięg, którym dysponuje, ale też odwrotna pozycja. Brazylijczyk to typ agresywnego brawlera i choć absolutnie nie wykluczam, że któraś z jego kombinacji (także w kontrze!) może uśpić Askhama, to jeśli ten ostatni mądrze rozegra pojedynek w stójce, przeplatając ją z klinczem i próbami zapaśniczymi, powinien wypunktować dos Santosa.

Zwycięzca: Scott Askham przez decyzję

155 lbs: Piotr Hallmann (15-3) vs Magomed Mustafaev (11-1)

naiver: Powracający z zawieszenia za stosowanie dopingu Piotr Hallmann stanie przed trudnym zadaniem w konfrontacji z debiutującym w UFC Magomedem Mustafaevem. Rosjanin to bowiem wszechstronny, silny zawodnik, który przez wiele lat bił się w kategorii półśredniej. W lekkiej powinien być jeszcze silniejszy, choć oczywiście pierwsze w karierze zbijanie może oznaczać uszczerbek na jego kondycji. Mustafaev mierzył się co prawda z wieloma przeciętniakami, ale jego dwa ostatnie zwycięstwa były cenne i efektowne. Cennym było to nad bratem Khabiba Nurmagomedova, Abubakarem, któremu zadał pierwszą porażkę w karierze (choć nie wypadł oszałamiająco, dając się przed dłuższy czas dominować zapaśniczo), natomiast efektownym było to nad solidnym Amirkhanem Adaevem, którego znokautował morderczym slamem, którego nie powstydziłby się sam Quinton Jackson. W każdej płaszczyźnie jednak Polak powinien być w stanie nawiązać z Rosjaninem walkę – w stójce to Magomedov uderza mocniej, ale ogranicza swoją ofensywę do pojedynczych ciosów, najczęściej tych bitych z pełną mocą. Jest jednak dynamiczny, więc trzeba mieć się na baczności. Posiada mocne ofensywne zapasy i cały wachlarz obaleń, którymi potrafi zaskakiwać rywali, ale z drugiej strony jego defensywa zapaśnicza prezentuje się bardzo przeciętnie. Wydaje się, że ten, który inicjował będzie obalenie, będzie w stanie je sfinalizować. Magomedov prezentuje się solidnie z góry w parterze, ochoczo odnosząc się do uderzeń i prób poddań – trzeba będzie szczególnie uważać na jego dźwignie na nogi – toż nie zapominajmy, że wywodzi się z bojowego sambo. Podsumowując, trudno nie ulec wrażeniu, że obaj zawodnicy są do siebie pod wieloma względami podobni. Hallmann z każdą walką wygląda odrobinę lepiej pod względem stójkowym i ma już doświadczenie w UFC, także w walkach z mocnymi rywalami. Magomedov za to część przygotowań spędził w American Top Team, co nie wróży mu źle. Obaj jednak ostatni raz walczyli we wrześniu 2014, co każe postawić kilka znaków zapytania co do ich obecnej formy oraz ewentualnego progresu, który poczynili. Pomimo tego z uwagi na większe doświadczenie Polaka, prawdopodobnie odrobinę lepszą kondycję (w drugiej rundzie walki z Andreiem Koshkinem Mustafaev nieco zwolnił, teraz pierwszy raz zbija do lekkiej) oraz przewagę w stójce, którą powinien mieć z uwagi na większą wszechstronność, to właśnie Hallmanna typuję jako zwycięzcę, choć w zasadzie żadne rozstrzygnięcie (poddanie/nokaut/decyzja) na korzyść jednego bądź drugiego nie będzie szczególni zaskakujące.

Zwycięzca: Piotr Hallmann przez decyzję

135 lbs: Taylor Lapilus (9-1) vs Yuta Sasaki (18-2-2)

naiver: Yuta Sasaki debiutował w UFC jako niezwykle perspektywiczny zawodnik – i oczekiwania te potwierdził, w świetnym stylu poddając Rolanda Delorme. Jednak w swoim drugim występie dały znać o sobie słabsze elementy w arsenale Japończyka – przeciętna stójka, słabe zapasy oraz mimo wszystko nie najwyższych lotów parter. Sasaki przegrał wyraźnie z Leandro Issą, będąc zdominowanym w parterze – co jeszcze jakoś można zrozumieć, bo Brazylijczyk to mocny grappler – oraz w stójce – czego zrozumieć już nie sposób. W konfrontacji z również walczącym z odwrotnej pozycji Taylorem Lapilusem, który w debiucie w UFC nie miał problemów z wypunktowaniem słabiutkiego Rocky’ego Lee, będzie musiał liczyć na parter – w którym powinien mieć gargantuiczną przewagę. Jeśli bowiem walka toczyć będzie się w stójce, dobrze korzystający z zasięgu i ciosów prostych Francuz może bardzo mocno utrudnić życie Ulce, który, na domiar złego, nie zwykł blokować lowkingów. Na korzyść Lapilusa przemawiać mogą też przeciętne umiejętności zapaśnicze Sasakiego (obala głównie z klinczu) oraz bardzo duży jak na tę kategorię wagową zasięg, pod względem którego Francuz górował będzie nad Japończykiem – do czego ten ostatni na pewno nie przywykł, ciesząc się przewagą w tym elemencie nad większością rywali. Ostatecznie z uwagi na ogromną przewagę Sasakiego w parterze oraz fakt, że Lapilus w konfrontacji z Lee nie zdołał unikać klinczu, co w rywalizacji z Japończykiem będzie oznaczać ryzyko obalenia, a także przewagę doświadczenia zawodnika z kraju kwitnącej wiśni to właśnie na niego postawię, choć absolutnie nie skreślam Francuza.

Zwycięzca: Yuta Sasaki przez poddanie

PODSUMOWANIE

WalkanaiverCaloBolt
Joanna Jędrzejczyk vs Jessica Penne
1.13 - 6.50
Jędrzejczyk Jędrzejczyk Jędrzejczyk
Dennis Siver vs Tatsuya Kawajiri
1.59 - 2.50
Siver Siver Siver
Peter Sobotta vs Steven Kennedy
1.40 - 3.10
Sobotta Sobotta Sobotta
Łukasz Sajewski vs Nick Hein
2.45 - 1.61
Hein Sajewski Hein
Makwan Amirkhani vs Masio Fullen
1.42 - 3.00
Amirkhani Amirkhani Amirkhani
Alan Patrick vs Mairbek Taisumov
2.50 - 1.59
Taisumov Taisumov Taisumov
Alan Omer vs Arnold Allen
1.50 - 2.70
Omer Omer Omer
Niklas Backstrom vs Noad Lahat
1.44 - 2.85
Backstrom Backstrom Backstrom
A. dos Santos Jr. vs Scott Askham
2.90 - 1.43
Askham Askham Askham
Magomed Mustafaev vs Piotr Hallmann
1.95 - 1.87
Hallmann Hallmann Hallmann
Taylor Lapilus vs Yuta Sasaki
3.30 - 1.37
Sasaki Sasaki Lapilus
Ostatnia gala6-54-76-5
Łącznie340-180330-178323-189
Poprawne65,38 %64,96 %63,08 %

fot. MMAFighting.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button