UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC 237: Namajunas vs. Andrade

Analizy i typowanie gali UFC 237: Namajunas vs. Andrade, która odbędzie się w Rio de Janeiro z udziałem między innym Andersona Silvy czy Jose Aldo.

Transmisja z gali UFC 237 rozpocznie się o godzinie 00:30 czasu polskiego w nocy z soboty na niedzielę w aplikacji UFC Fight Pass. Transmisja z karty głównej od 4:00 na Polsat Sport.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

135 lbs: Irene Aldana (9-4) vs. Bethe Correia (10-3-1)

Kursy bukmacherskie: Irene Aldana vs. Bethe Correia 1.28 – 4.00

Bartłomiej Stachura: Technicznego szału w tej walce nie będzie. Irene Aldana jest duża, agresywna i bardziej zaawansowana technicznie w każdej płaszczyźnie. Pokona powracającą po 2-letniej przerwie Bethe Correię.

Zwycięzca: Irene Aldana przez decyzję

170 lbs: Thiago Alves (23-13) vs. Laureano Staropoli (8-1)

Kursy bukmacherskie: Thiago Alves vs. Laureano Staropoli 1.95 – 1.95

Bartłomiej Stachura: Kursy bukmacherskie bardzo dobrze oddają moje podejście do tej walki – piekielnie trudno wskazać tutaj faworyta, pomimo iż obaj zawodnicy są zupełnie różni.

Alves będzie miał po swojej stronie gargantuiczną przewagę doświadczenia. Jest też zdecydowanie lepiej technicznie poukładanym zawodnikiem. Jego kontry, kopnięcia na korpus – a jest w co bić u Argentyńczyka! – oraz lowkingi mogą okazać się kluczem do zwycięstwa. Pomimo iż znajduje się prawdopodobnie na ostatniej prostej kariery, Pitbull, który mógłby już bez reszty poświęcić się profesji trenerskiej i dobrze z tego żyć, jest nadal zawodnikiem z ogromnym sercem do walki. Nie odpuszcza – nawet mocno zraniony.

A Laureano Staropoli? Młody, agresywnie nastawiony kickbokser, który lubuje się w atakach w kombinacjach. Jego technika potrzebuje jeszcze wielu szlifów – szczególnie w defensywie! – ale uderza mocno, atakuje z pełnym zaufaniem do swoich umiejętności. Pokonał dotychczas w UFC tylko Hectora Aldanę, w pierwszej rundzie mając nawet pewne problemy z Meksykaninem, ale… To naprawdę kawał charakternego bitnika, który w walce z Alvesem będzie miał po swojej stronie gabaryty, młodość i aktywność.

Nie drgnie mi brew, jeśli zaprawiony w bojach brazylijski Pitbull wygra ten pojedynek na punkty albo nawet przez nokaut. Jest lepszy technicznie, wszechstronniejszy, może poszukać walki na chwyty. O wyniku zadecydują jednak w mniejszym stopniu elementy techniczne – w których Alves ma zdecydowaną przewagę – a w większym elementy fizyczne. Staropoli jest młody i gniewny, uderza mocno, jest odporny, bardzo aktywny, a do tego dysponuje bardzo dobrą kondycją. Wygra na punkty.

Zwycięzca: Laureano Staropoli przez decyzję

145 lbs: Jose Aldo (28-4) vs. Alex Volkanovski (19-1)

Kursy bukmacherskie: Jose Aldo vs. Alex Volkanovski 1.74 – 2.25

Bartłomiej Stachura: Pojedynek zapowiada się spektakularnie – i choć nie brakuje głosów wyraźnie faworyzujących jednego lub drugiego zawodnika, to na niemal każdy oktagonowy argument jednego znaleźć można kontrargument ze strony drugiego.

Australijczyk to rozbójnik. Piekielnie agresywny, w swoich poczynaniach niezmordowany. Ostre uderzenie w stójce przeplata z mocną grą zapaśniczą i niszczycielskim ground and pound. Odbiera rywalom czas i miejsce, metodycznie kastrując ich z woli walki.

Jego stójka nie jest szczególnie skomplikowana – jego firmowym ciosem jest potężny, nierzadko obszerny, prawy na głowę – ale w starciu z Chadem Mendesem zaprezentował pewien progres w płaszczyźnie bokserskiej. Dobrze pracował lewym prostym, od czasu do czasu zaprzęgając też do działania lewego haka na korpus.

Konfrontacja z Moneyem była jednak imponująca w wykonaniu Volkanovskiego z innego powodu – charakteru, jaki pokazał w oktagonie. Po raz pierwszy zmuszony był bowiem stawić czoło trudnościom – i oddać mu trzeba, że okazał się niezłomny. Przekonany o zwycięstwie od pierwszej do ostatniej sekundy. Po zainkasowaniu ciosów tylko uśmiechał się pod nosem, ruszając do jeszcze ostrzejszych szarż. Nie zmienił jego nastawienia knockdown – a wręcz jeszcze go rozjuszył! Wracał kilka razy z parteru, nie dając się tam ustabilizować.

Innymi słowy – Australijczyk to kawał charakternego bitnika w pełnym tego słowa znaczeniu. A niezłomny charakter w połączeniu z jego agresją oraz solidnym bakiem z paliwem stanowić mogą o kolosalnych problemach dla Brazylijczyka.

Nie jest jednak oczywiście tak, że Scarface nie ma po swojej stronie kilku srogich atutów – jak najbardziej takowe posiada!

Przede wszystkim – Brazylijczyk to wyborny kickbokser z nieprawdopodobnym wyczuciem w grze kontrującej. A w tej potyczce okazji do wyprowadzenia kontr będzie miał co nie miara. Pomimo ogromnego oktagonowego przebiegu pełen sił Jose Aldo to nadal jeden z najlepiej pracujących na nogach i balansujących zawodników w UFC – bez podziału na kategorie wagowe. Jego obrona to prawdziwa poezja – uniki, bloki, zejścia, a wszystko to przy pełnej gotowości do wyprowadzenia kontr.

Nawet Max Holloway miał na początku poważne problemy z szybkością i techniką Brazylijczyka w obu walkach – choć oczywiście w obu ostatecznie Jose Aldo zajechał.

Jeśli uzupełnimy to o rzadkie ostatnimi czasy, ale nadal piekielnie niebezpieczne lowkingi Brazylijczyka, które jak najbardziej mogą spowolnić Australijczyka, to w dystansie kickbokserskim czy bokserskim – albo po prostu: na środku oktagonu – Alex Volkanovski nie będzie miał czego szukać ze swoją poprawioną, ale nadal nieskomplikowaną grą kickbokserską. Lewe proste Australijczyka stanowić raczej będę idealną okazję do kontr ze strony Brazylijczyka aniżeli jakieś większe zagrożenie.

To oczywiście nie wszystko, bo spektakularna obrona obaleń w wykonaniu Jose Aldo – porównywalna być może tylko z tą Alexeya Kunchenki – powinna pozwolić mu na swobodną szermierkę na pięści i kopnięcia – bez większej obawy o to, że wyląduje na plecach. Innymi słowy, jego aktywność i ogólnie stójkowa gra nie powinna ucierpieć z powodu ryzyka zapaśniczego ze strony Australijczyka.

Nie ulega wątpliwości, że Volkanovski w technicznej walce kickbokserskiej wygrać tutaj nie powinien – przynajmniej na papierze, bo wiemy, że o nokaucie bądź jego braku najczęściej decydują detale, chwila nieuwagi, centymetry.

Tak czy inaczej, Australijczyk musi zamienić ten pojedynek w bijatykę. Morderczą presją i wysoką częstotliwością ataków pozbawić Brazylijczyka błyskotliwej techniki, zmuszając go do wymiany bomb w półdystansie. Idealne na to miejsce? Pod siatką – z Aldo plecami na niej. Tak przecież Australijczyk rozbijał każdego niemal rywala.

Istnieje jednak pewien problem – a jest nim wspomniana praca na nogach brazylijskiej legendy. Jeśli nie nazywasz się Max Holloway, prawdopodobnie nie ustawisz sobie Jose Aldo na siatce. Ileż to razy próbowali dokonać tego Chad Mendes, Frankie Edgar i wielu innych. Brazylijczyk jest jednak absolutnym mistrzem w odzyskiwaniu czasu i przestrzeni w oktagonie – a także karaniu rywali kontrami za próby pozbawienia go ich.

Aldo nie ustawi się na siatce, panicznie i chaotycznie szukając potem ucieczki, jak czynił to Mendes. Nie padnie na kolana, układając się w pozycji embrionalnej w oczekiwaniu na przerwanie ze strony sędziego.

Czy jednak presja ze strony Australijczyka może tak wydrenować zasoby kondycyjne Brazylijczyka, że ten po prostu jej nie wytrzyma, kończąc na deskach albo przegrywając co najmniej dwie z trzech rund i w konsekwencji cały pojedynek? Oczywiście. Volkanovski nadal się rozwija, podczas gdy odporność i kondycja Aldo uległy pewnemu regresowi – i lepsze już nie będą.

Z drugiej zaś strony, Australijczyk nie jest zawodnikiem obdarzonym jakimiś szczególnie ciężkimi rękami. W stójce musiał się napracować jak zły, aby ubić zdecydowanie niezachwycającego pod względem odporności Chada Mendesa, a i w poprzednich walkach o żadnym one-punch-knockout-power mowy być nie mogło.

Klucz to jednak przewaga techniczna i szybkościowa byłego mistrza w obszarze kickbokserskim oraz wyborna defensywa przed obaleniami. Jego praca na nogach połączona z najwyższej klasy umiejętnościami kontrującymi oraz atomowymi lowkingami zniwelują agresję Volkanovskiego, w zarodku dusząc też jego próby zapaśnicze.

Ostrzeliwanie będącego już myślami na emeryturze tyranuzaurzorękiego Mendesa lewym prostym przez Volkanovskiego w starciu z najlepszym być może kontruderzaczem w UFC w osobie Aldo – dysponującym też porównywalnym zasięgiem, a do tego szybszym i znacznie bardziej zaawansowanym technicznie – będzie piekielnie trudne do powtórzenia.

Brazylijczyk wcieli się w rolę matadora – i wymanewruje australijskiego byka, zwyciężając na kartach punktowych przed własną, żywiołowo reagującą na każdą jego udaną akcję – co nie pozostanie bez wpływu na sędziów! – publicznością.

Zwycięzca: Jose Aldo przez decyzję

[yop_poll id=7]

185 lbs: Anderson Silva (34-9) vs. Jared Cannonier (11-4)

Kursy bukmacherskie: Anderson Silva vs. Jared Cannonier 2.20 – 1.77

Bartłomiej Stachura: Gdy ogłaszano walkę, delikatnie skłaniałem się w stronę Jareda Cannoniera, oceniając, że jego szybkość, ciężkie ręce, srogie lowkingi na wysokości łydki oraz solidna kondycja i twardy charakter – wszak nie łamał się nawet w starciu z Gloverem Teixeirą, w którym był nieustannie dręczony w parterze – stanowić mogą przeszkodę nie do pokonania dla 44-letniego już Andersona Silvy.

Odświeżyłem sobie jednak trzy ostatnie potyczki Amerykanina i… Oddać mu trzeba, że lowkingami naprawdę może okrutnie utrudnić życie nie tak już przecież zwinnemu Pająkowi. Ba, Brazylijczyk sam będzie musiał mieć się na baczności, jeśli spróbuje technik nożnych – szczególnie niskich kopnięć i tych okrężnych na korpus – a to dlatego, że Killa Gorilla uwielbia wchodzić wówczas ostro w półdystans, kontrując ciosami, o czym kilka razy przekonał się Dominick Reyes. Jared ma też wyczucie do kontrowania lewego prostego prawym overhandem.

Uwagę zwracają jednak też liczne luki w oktagonowej grze Amerykanina. Jego obrona – oparta na kontroli dystansu, bo o żadnej gardzie mowy nie ma – jest dziurawa jak szwajcarski ser. Cannoniera z dystansu prostymi obijali Błachowicz, Reyes czy nawet momentami Branch. Praca na nogach Amerykanina również zdecydowanie nie zachwyca – kiepsko idzie mu zamykanie rywalom drogi ucieczki spod siatki. Zamiast tego ordynarnie gania ich w linii prostej, wobec czego nawet zawodnik o charakterystyce Cieszyńskiego Księcia – czyli niespecjalnie jednak chyżonogi – był w stanie wiele razy nie tylko wymanewrować Cannoniera, ale też potraktować go jakimś lewym sierpem w kontrze na odchodne.

Agresywny styl Jareda kiedyś idealnie współgrałby z zamiłowaniem Silvy do kontr, ale dzisiaj nie jest to już takie oczywiste. Brazylijczyk nie jest już bowiem tak szybki jak onegdaj. Nie ten refleks, nie to wyczucie czasu i dystansu. Upływające lata odcisnęły na nim swoje piętno.

Jednocześnie jednak Brazylijczyk nadal pozostaje piekielnie groźny – i nadal czuje się w oktagonie jak ryba w wodzie. Nie zdziwię się, jeśli jego pewność siebie, swoisty mistycyzm, jaki go zawsze otacza, oraz elementy teatralne, które wnosi do oktagonu, prowokując rywali na wiele różnych sposobów, naprawdę namieszają w głowie walczącemu przecież na obcym terenie Cannonierowi, dla którego jest to bezwzględnie najważniejsze starcie w sportowej karierze.

Pająk nie jest jednak od dłuższego już czasu typem zawodnika, który mądrze rozgrywa swoje pojedynki. Jego aktywność mocno spadła. Udaną akcją potrafi delektować się przez dobre 2-3 minuty, nie robiąc w tym czasie praktycznie nic. Jest do cna chimeryczny.

Jest też jednak nadal niezwykle kreatywny i trudny do rozczytania – szczególnie, gdy złapie swój rytm, rozkręci się. Nieskomplikowany jeśli chodzi o pracę na nogach – po prostu naciera w linii prostej – Cannonier może stanowić dla Silvy łatwy cel pod ciosy proste czy też kopnięcia frontalne.

W najmniejszym zatem stopniu nie zdziwi mnie, jeśli Pająk wygra ten pojedynek. Kto wie, może nawet przez jakiś efektowny nokaut, co jest jak najbardziej możliwe z uwagi na lichą defensywę Amerykanina.

Cannonier uderza jednak mocniej – i najprawdopodobniej będzie miał po swojej stronie przewagę kondycyjną, co może mieć kapitalne znaczenie w trzeciej rundzie, gdy Silva opadnie już z sił.

Zdarzyć może się wszystko, ale… Amerykanin będzie miał na początku poważne problemy z dotarciem do szczęki niekonwencjonalnego Brazylijczyka, ale z każdą minutą to pasek z paliwem Pająka spadał będzie szybciej, czyniąc z niego coraz bardziej statyczny cel. Killa Gorilla wygra decyzją.

Zwycięzca: Jared Cannonier przez decyzję

[yop_poll id=8]

115 lbs: Rose Namajunas (8-3) vs. Jessica Andrade (19-6)

Kursy bukmacherskie: Rose Namajunas vs. Jessica Andrade 2.15 – 1.80

Bartłomiej Stachura: Nie oszukujmy się – styl walki Jessiki Andrade wyróżnia poziom komplikacji podobny do tego, jaki zaobserwować można przy konstrukcji cepa. Brazylijka rusza wściekle na swoje rywalki, rozpuszczając wiatraki na lewo i prawo w długich kombinacjach. Ciosy na korpus przeplata z tymi na głowę. Atakuje zajadle, kompletnie nie dbając o defensywę. Zdecydowanie jednak nie dba też o oktagonowy komfort swoich rywalek, nie dając im ani chwili na złapanie oddechu.

Z drugiej zaś strony, Gadelha i Torres – pomimo tego, że skończyły porozbijane – miały swoje świetne momenty w pierwszych rundach walki z Andrade. Obie kilka razy naprawdę mocno smagnęły szarżującą wściekle Jessicę – a nawet kilka razy solidnie nią wstrząsnęły! Obie natomiast zdecydowanie nie pracują na nogach tak dobrze jak Rose Namajunas – ani nie uderzają tak mocno.

Dlatego naprawdę nie spadnie mi szczęka na podłogę, jeśli mająca po swojej dużą przewagę zasięgu, znacznie lepsza technicznie, bezwzględnie wszechstronniejsza w każdej płaszczyźnie, dobrze pracująca na nogach Amerykanka nie tylko wygra – ale wręcz upokorzy Andrade jak swego czasu Jędrzejczyk. Ba, scenariusz, w którym mistrzyni ubija pretendentkę, nie jest tak nierealny, jak mogłoby się wydawać. Nieistniejąca defensywa Brazylijki w połączeniu z drygiem Rose do kontr oraz solidną mocą w uderzeniach – i niesygnalizowanych kopnięciach! – stanowić mogą nie lada zagrożenie dla brazylijskiej czołgistki.

Interesująco zapowiadają się też elementy zapaśnicze. Przewaga siłowa będzie bezwzględnie należeć do Andrade – ale Namajunas to sprawna graplerka, która specjalizuje się w zachodzeniu rywalkom za plecy. Czy jednak starczy jej techniki, by przeciwstawić się nieskomplikowanej ale brutalnej i skutecznej sile Andrade?

Nie będę ukrywał, że kusi mnie odrobinę, aby jednak postawić na Thug Rose. Andrade jest przewidywalna, natomiast Namajunas świetnie kontroluje dystans, a do tego rozwija się z walki na walkę.

Tym niemniej, oktagonowa chybotliwość emocjonalna Namajunas nie będzie dobrze kolidowała z rzeźnickim stylem walki Andrade – niezmordowanym, agresywnym, pełnym ostrych cepów i srogiej siły fizycznej. Brazylijka jest nie do złamania – w przeciwieństwie do Amerykanki, która walcząc nieustannie ze wstecznego na obcym sobie na dodatek terenie, będzie opadać z sił szybciej niż zazwyczaj.

Zwycięzca: Jessica Andrade przez decyzję

[yop_poll id=9]

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Namajunas - Andrade
2.15 - 1.80

Andrade
Silva - Cannonier
2.15 - 1.80

Cannonier
Aldo - Volkanovski
1.71 - 2.30

Aldo
Alves - Staropoli
1.95 - 1.95

Staropoli
Correia - Aldana
4.00 - 1.28

Aldana
Nogueira - Spann
2.30 - 1.71

Spann
Holobaugh - Moises
2.05 - 1.87

Moises
Moraes - Alves
2.30 - 1.71

Moraes
Penn - Guida
6.70 - 1.14

Guida
Carolina - Cachoeira
1.61 - 2.55

Carolina
Huachin - Barcelos
8.80 - 1.10

Barcelos
Bernardo - Araujo
1.34 - 3.60

Bernardo
Ostatnia gala10-2
Łącznie1461-817
Poprawne64,13 %

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Komentarze: 8

  1. „To oczywiście nie wszystko, bo spektakularna obrona obaleń w wykonaniu Jose Aldo – porównywalna być może tylko z tą Alexeya Kunchenki”
    O co chodzi z tą obroną tego Kuchenki? To jakaś ironia czy faktycznie ten Kunchenko ma taką obronę? Bo szczerze, to nawet nie wiedziałem, że taki zawodnik istnieje;) Jednak rozumiem, że ten portal jest dla hardkorowców a ja już niestety do nich się nie zaliczam

  2. W całej walce Andrade z Rose pozostaje jeszcze jedna kwestia do rozpatrzenia, Brazylijka potrafiła wejść a właściwie wrzucić Gadelhe do parteru i tam bez strachu prowadzić swoją masakrade. A przynajmniej na papierze i medalowo(Claudia to multimedalistka bjj) Gadelha jest lepsza od Rose. Ciekawi mnie czy dojdzie do walki w parterze, a może to Rose popisze się jakimś scramblem!?

  3. Andrade KO/TKO R2
    Cannonier KO/TKO R3
    Volkanovski DEC
    Staropoli DEC
    Aldana DEC
    Spann KO/TKO R1
    Moises DEC
    Moraes SUB R3
    Guida KO/TKO R2
    Carolina DEC
    Barcelos KO/TKO R2
    Bernardo DEC

Dodaj komentarz

Back to top button