UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC 234: Whittaker vs. Gastelum

Analizy i typowanie przed galą UFC 234: Whittaker vs. Gastelum, która odbędzie się w sobotę w Melbourne.

Transmisja z gali UFC 234 rozpocznie się o godzinie 00:30 w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego w aplikacji UFC Fight Pass. Karta główna od 04:00 na kanale Polsat Sport.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

205 lbs: Jim Crute (9-0) vs. Sam Alvey (33-11)

Kursy bukmacherskie: Jim Crute vs. Sam Alvey 1.74 – 2.15

Bartłomiej Stachura: Oktagonowa gra Sama Alveya nie jest już od dawna dla nikogo żadnym sekretem. Walcząc z odwrotnej pozycji, Amerykanin przez cały niemal pojedynek czai się na kontrującego prawego sierpa, zdecydowanie nie zachwycając aktywnością. Czasami doczeka się tegoż sierpa i wygrywa przez nokaut, a czasami nie – i przegrywa najczęściej decyzją.

Jim Crute jest młodszy od Amerykanina aż o 10 lat i zdecydowanie ustępuje rywalowi pod względem doświadczenia. Preferuje walkę w stójce, gdzie posiada znacznie szerszy wachlarz ataków od Sama Alveya. Kopie na wszystkich poziomach, szuka prostych, sierpów, podbródkowy, uderza w kombinacjach, kończąc je lowkingami. Jest mobilny, a jednocześnie agresywny.

Rzecz jednak w tym, że jego defensywa w stójce jest dziurawa jak szwajcarski ser, co stanowić może nie lada okazję dla Amerykanina. Na agresję i aktywność młodego Australijczyka można patrzeć dwojako – z jednej strony mogą one zapewnić mu zwycięstwo, bo, jak wspomniałem, Smiley aktywnością nie grzeszy. Z drugiej natomiast stanowić mogą szansę dla kontrująco nastawionego Amerykanina.

Wydaje się, że Crute posiada odpowiednie umiejętności techniczne i cechy motoryczne, aby wypunktować Alveya – tj. ostrzeliwać go z dystansu, uważając na kontry, ale rzecz w tym, że młodzian ma ciągotki do wpadania w półdystans, klincz z ciosami. A to może w konfrontacji z Samem Alveyem wiele go kosztować.

Absolutnie nie skreślam wobec tego zaprawionego w bojach Amerykanina, bo scenariusz, w którym ubija pędzącego nań z furią Australijczyka, jest ze wszech miar realny. Jednak minimalnie skłaniam się ku Crute’owi, ufając w jego szczękę, młodość i mimo wszystko rozwój – opakuje swoją grę w ramy taktyczne, które pozwolą mu wypunktować Alveya.

Zwycięzca: Jim Crute przez decyzję

125 lbs: Nadia Kassem (5-0) vs. Montana de la Rosa (9-4)

Kursy bukmacherskie: Nadia Kassem vs. Montana de la Rosa 3.10 – 1.40

Bartłomiej Stachura: Pojedynek ten poza najbliższymi przyjaciółmi obu zawodniczek oraz ich rodzinami nie interesuje praktycznie nikogo. Nadia Kassem jest w swoich oktagonowych poczynaniach zieleńsza niż liście wczesną wiosną, ale… W stójce może jednak mieć przewagę nad doświadczoną Amerykanką. Mam jednak poważne wątpliwości, czy będzie w stanie utrzymać walkę na nogach – a jeśli akcja przeniesie się do parteru, trudno w walce na chwyty nie faworyzować de la Rosy.

Zwycięzca: Montana de la Rosa przez decyzję

135 lbs: Rani Yahya (26-9) vs. Ricky Simon (14-1)

Kursy bukmacherskie: Rani Yahya vs. Ricky Simon 1.95 – 1.87

Bartłomiej Stachura: Wskazanie faworyta tego pojedynku nastręcza mi sporo problemów, bo mamy tutaj klasyczne starcie dwóch specjalistów od walki na chwyty – w brazylijskim jiu-jitsu bryluje Rani Yahya, w amerykańskich zapasach Ricky Simon.

Wydaje się, że w bojach stójkowych przewaga może należeć do odrobinę szybszego Brazylijczyka, choć to Simon uderza mocniej i wydaje się odporniejszy. Nie wykluczam co prawda scenariusza, w którym Amerykanin stara się utrzymywać walkę na nogach, zapasy wykorzystując wyłącznie do bronienia się przed próbami obaleń ze strony Brazylijczyka, ale… Mam jednak poważne wątpliwości, czy znacznie bardziej doświadczony na dużej scenie Yahya mu na to pozwoli.

W klinczu i wszelkiego rodzaju kotłach zapaśniczych Amerykanin będzie musiał mieć się na baczności, koncentrując się prawdopodobnie wyłącznie na aspektach defensywnych – Brazylijczyk to bowiem nie lada specjalista od BJJ, który potrzebuje dosłownie milimetra przestrzeni i ułamka sekundy, aby zajść rywalowi za plecy.

Nawet mi brew nie drgnie, jeśli Rani znajdzie sposób na wykorzystanie najdrobniejszego choćby błędu oponenta do zmuszenia go do klepania. Za odrobinę bardziej prawdopodobny scenariusz uważam jednak ten, w którym młodszy o osiem lat, lepiej dysponowany kondycyjnie Simon przetrwawszy pierwszą rundę, od drugiej przejmuje stery walki w swoje ręce, przeważając w stójce i w obszarze klinczerskim.

Zwycięzca: Ricky Simon przez decyzję

185 lbs: Anderson Silva (34-8) vs. Israel Adesanya (15-0)

Kursy bukmacherskie: Anderson Silva vs. Israel Adesanya 5.20 – 1.19

Bartłomiej Stachura: Nie oszukujmy się. Pojedynek ten zestawiono wyłącznie w charakterze pokazówki dla świetnie rokującego biznesowo Israela Adesanyi, aby ogrzał się w gasnącym – ale nadal widocznym – blasku przebrzmiałej legendy Andersona Silvy. Skuszono Brazylijczyka perspektywą walki o pas – jeśli wygra – jednocześnie jednak wystawiając go na rzeź.

Oczywiście, to MMA, więc wszystko jest możliwe. Można zatem snuć wizję – jak Gilbert Melendez – Andersona Silvy wciągającego niespodziewanie Nigeryjczyka do gardy, aby go tam poskręcać. Można zwrócić uwagę, że defensywa stójkowa Israela jest oparta przede wszystkim na kontroli dystansu, czasami mocno go zawodząc. Można przypominać jego starcia z Marvinem Vettorim czy Bradem Tavaresem, w których zainkasował sporo ciosów, często po wyprowadzeniu własnych zastygając w miejscu. Można wspomnieć, że Hawajczyk notował sporo sukcesów w gnębieniu Nigeryjczyka szybkimi lewymi prostymi.

Jasne. Anderson Silva – nawet i 43-letni – nadal pewnie może zaskoczyć, wyprowadzić jakiś cios, którego Israel Adesanya być może nie dostrzeże. Nie takie rzeczy wszak widzieliśmy!

Rzecz jednak w tym, że dyspozycja powracającego do akcji po dwuletniej przerwie Brazylijczyka to jednak wielka… Nie, oczywiście, że nie „niewiadoma”, bo jego forma od dawna jest podobna, w niczym nie przypominając tej sprzed lat, gdy dominował rywala za rywalem. Pająk jest znacznie mniej aktywny niż kiedyś, poszukuje idealnych uderzeń, ale ma problemy z ich odnajdywaniem. A to dlatego, że nie domagają już jego cechy motoryczne, które wcześniej zapewniały mu ogromne sukcesy – szybkość, dynamika, czas reakcji. Wraz z wiekiem elementy te ulegają mocnemu regresowi – i nie inaczej jest w przypadku Silvy.

Na tym etapie kariery Adesanya jest nie tylko znacznie wszechstronniejszym w swoich stójkowych poczynaniach zawodnikiem, nie tylko znacznie aktywniejszym i mającym po swojej stronie przewagę zasięgu ramion, ale też przede wszystkim znacznie szybszym. Wchodzi w najlepszy etap swojej kariery, nadal się rozwija, prezentuje się lepiej z walki na walkę. Zdemolował Dereka Brunsona, z którym Anderson Silva przed dwoma laty miał furę problemów, zwyciężając kontrowersyjną i w ocenie wielu niezasłużoną decyzją sędziowską.

Być może oczywiście The Last Stylebender zostanie w jakimś stopniu sparaliżowany potyczką ze swoim idolem, ale… Nigeryjczyk nie wydaje się tego rodzaju zawodnikiem. Jest zbyt pewny siebie, zbyt dumny, zbyt mocno przekonany o własnej doskonałości.

Nie jestem pewien, czy będzie w stanie znokautować brazylijską legendę, bo spodziewam się raczej kickbokserskiego, metodycznego boju, w którym obaj będą próbowali nawzajem się przechytrzyć. Prawdopodobnie znacznie bardziej doświadczony Silva będzie miał po swojej stronie więcej oktagonowej inteligencji, ale… Zostanie to z nawiązką zniwelowane przez cechy fizyczne Nigeryjczyka.

Zwycięzca: Israel Adesanya przez decyzję

185 lbs: Robert Whittaker (20-4) vs. Kelvin Gastelum (16-3)

Kursy bukmacherskie: Robert Whittaker vs. Kelvin Gastelum 1.43 – 2.90

Bartłomiej Stachura: Do szczegółowej analizy walki wieczoru zapraszam tutaj.

W telegraficznym skrócie… Robert Whittaker to znacznie wszechstronniejszy stójkowo i znacznie trudniejszy do rozczytania zawodnik, który cały czas rozwija się, uzupełniając swój arsenał o nowe narzędzia. Kelvin Gastelum jest natomiast w swoich poczynaniach bardzo przewidywalny, całą oktagonową grę opierając na lewej ręce. Będzie na pewno piekielnie niebezpieczny w półdystansie, a i jego presja może nastręczyć mistrzowi problemów, ale… Pas zostanie na biodrach Australijczyka, który będzie trafiał w stójce częściej, kontrolując dystans i zamykając możliwą grę zapaśniczą Amerykanina.

Zwycięzca: Robert Whittaker przez decyzję

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Whittaker - Gastelum
1.43 - 2.90

Whittaker
Silva - Adesanya
5.20 - 1.19

Adesanya
Yahya - Simon
1.95 - 1.87

Simon
de la Rosa - Kassem
1.40 - 3.10

de la Rosa
Crute - Alvey
1.74 - 2.15

Crute
Kim - Smith
3.10 - 1.40

Smith
Young - Arnett
1.31 - 3.60

Young
France - Paiva
1.40 - 3.10

France
Ishihara - Kang
4.00 - 1.28

Kang
Rosa - Vannata
4.35 - 1.24

Vannata
Potter - Turner
3.00 - 1.42

Turner
Buren - Martinez
2.35 - 1.65

Martinez
Ostatnia gala5-8
Łącznie1364-767
Poprawne64,00 %

*****

Lowing.pl trzy miesiące z Patronite.pl

Powiązane artykuły

Komentarze: 4

  1. Jedyna szansa Silvy w tym pojedynku, to wystrzelić czymś z kieszeni i znokautować Adesanyę. Od dawna jednak wiadomo, że to na czym bazował Brazylijczyk stracił wraz z wiekiem jakieś kilka lat temu. Nigdy też nie był wybitny w ofensywie, a o czystą kontrę na wyrachowanym i mądrze dobierającym ciosy Israelu będzie niebywale ciężko. Całkowicie Andersona skreślać nie można, bo zawsze będzie miał ten błysk, ale szanse na ustrzelenie Nowo Zelandczyka są iluzoryczne. Zapomnijmy też o jakimś wciąganiu do gardy itp.
    Na niekorzyść Silvy przemawia też jego forma. Widać było na otwartym treningu, że nie jest fizycznie dobrze przygotowany. Po jego rashguardzie dało się zauważyć, że jest solidnie „zalany”. Nawet na ważeniu nie zdjął koszulki, chcąc pewnie do końca oszukać ludzi, że jest w świetnej formie.
    Adesanya, w którymś momencie oszuka (na tym opiera się jego gra) wolniejszego, nie tak mobilnego jak kiedyś Silvę i znokautuje go, choć mam nadzieję i liczę na to, że tak się nie stanie, bo to byłby bardzo przykry obrazek…

  2. Gastelum to wbrew pozorom może być najtrudniejszy rywal Whittakera odkąd ten bije się w wadze średniej. Nie dlatego, że jest najlepszym z dotychczasowych przeciwników Australijczyka, ale może okazać się najbardziej dla niego niewygodnym.
    Kelvin bije mocno, jest dosyć szybki i zadaje sporo ciosów. W półdystansie nie tylko rozpuszcza ręce, ale także potrafi świadomie ograć swojego przeciwnika, tak jak ograł Bispinga, gdy przepuszczając cios Anglika świadomie został jedną nogą w dystansie, żeby móc odpalić lewym z pełną mocą. To naprawdę niezły technicznie uderzacz, a 25 minutowa walka daje mu szansę na ustrzelenie mistrza.
    Za bardziej prawdopodobny scenariusz uważam jednak, że wszechstronniejszy i mobliny na nogach mistrz, będzie męczył Gasteluma różnorakimi kopnięciami m.in. na kolano, co da do myślenia Kelvinowi, kiedy będzie chciał ruszyć do przodu i w ten sposób mocno ograniczy jego ofensywę. W końcu Whittaker będzie zyskiwał coraz większą przewagę i jeśli nie znokautuje rywala kolejnym dobrze przykrytym wysokim kopnięciem (Whittaker kapitalnie ukrywa za rękami kopnięcia), to wygra na kartach punktowych.

Dodaj komentarz

Back to top button