UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC 209 – Woodley vs. Thompson II

Analizy najważniejszych walk gali UFC 209 – Tyron Woodley vs. Stephen Thompson oraz typowanie całej karty.

Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 01:00.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

170 lbs: Tyron Woodley (16-3-1) vs. Stephen Thompson (13-1-1)

Kursy UNIBET: Tyron Woodley vs. Stephen Thompson 2.50 – 1.56

Bartłomiej Stachura: Pierwsza walka nie była szczególnie emocjonująca i nie rozumiem zachwytów, jakie tu i ówdzie wzbudziła. Ot, było kilka mocnych momentów na przestrzeni 25 minut – i niewiele ponad to. I mimo wszystko nie spodziewam się, aby rewanż był o wiele lepszy – Woodley niby chce wyjść agresywniej, chce obalać, ale… jedna, dwie kontry i odechce mu się agresji w stójce. Jedno wybronione obalenie i znów wejdzie w tryb konserwowania energii z plecami na siatce – co, oczywiście, jest jego założeniem taktycznym, a nie wynikiem jakiegokolwiek braku umiejętności…

A Wonderboy? Ma więcej kopać, być agresywniejszym, atakować z bocznych kątów… Ale mam poważne wątpliwości, czy – zdając sobie sprawę z mocy drzemiącej w pięściach Woodley’a oraz jego ostrych zrywów – rzeczywiście wyjdzie z bardziej bojowym nastawieniem.

Spodziewam się zatem, że obaj będą bardzo ostrożni – Thompson w obawie przed sprowadzeniem oraz ciężkimi rękami rywala, Woodley w obawie przed przedwczesnym wykorzystaniem swoich ograniczonych zasobów kondycyjnych. Innymi słowy – czeka nas powtórka z rund 2, 3 i 5 pierwszej walki, czyli Woodley oprze się wygodnie o siatkę (taki ma plan!), a Thompson będzie się czaił na pojedyncze, najpewniej proste. Mistrz raz na minutę wystrzeli z jakąś ostrą szarżą, a jeśli pojawią się kopnięcia, spróbuje je przechwycić i przenieść walkę do parteru.

Rzecz jednak w tym, że gdyby nie – wiem, że konstrukcja „gdyby nie” ma kruche podstawy, ale… – otóż, gdyby nie to jedno przechwycone kopnięcie (nieprzygotowane!) Thompsona w pierwszej rundzie i ten jeden prawy w rundzie czwartej, Wonderboy wygrałby tamten pojedynek w stosunku 50-45. Dodam jeszcze, że z dystansem podchodzę do tez, jakoby po ewentualnym obaleniu pretendenta mistrz był w stanie go roznieść w pył z góry. W pierwszej walce jego aktywność pozostawiała bowiem nawet w tym aspekcie wiele do życzenia. Owszem, rozbił jednym z łokci nos Thompsonowi, ale tam nie było żadnej totalnej dominacji.

Tak czy inaczej, nie skreślając Woodley’a – bo mimo wszystko jakąś szarżą może ustrzelić Wonderboy’a albo przytrzymać go w parterze – typuję, że wyrachowane podejście Thompsona zwycięży. Będzie uderzał prostymi, a kopnięcia kamuflował znacznie lepiej niż w pierwszej walce, w której w zasadzie po pierwszym obaleniu z technik nożnych zrezygnował.

Zwycięzca: Stephen Thompson przez decyzję

Szymon Bokota: Pierwsze starcie obecnego mistrza z uchodzącym za najmniej przewidywalnego strikera wagi półśredniej Thompsonem pozostawiło pewien niedosyt. Nie tylko bowiem powszechnie nielubiany – zapewne z powodu rasowych uprzedzeń – mistrz nie został spektakularnie znokautowany, ale też samo starcie nie zakończyło się rozwiewającym wszelkie wątpliwości werdyktem. Na pewno jednak Woodley udowodnił, że nawet jeżeli nie dysponuje kondycją pozwalającą przewalczyć pięć rund w wysokim tempie, to doskonale ją konserwuje, a jego z pozoru groteskowy plan oparty na czekaniu pod siatką, ma jednak rację bytu. Z drugiej strony, pojawiły się głosy poddające w wątpliwość zapaśnicze umiejętności jego rywala – moim zdaniem niesłusznie. Zapasy Stephena dalej są na na tyle wysokim poziomie, że to nie obalenia odegrają kluczową rolę. Co może zmienić Woodley, aby zapewnić sobie zwycięstwo? Prawdę mówiąc, nie wiem – wykonał swój gameplan najlepiej, jak tylko mógł, a przykładowo bardziej agresywny styl walki narazi go raczej na kontry. Thompson z kolei tym razem prawdopodobnie nie da się „przestraszyć” pierwszym obaleniem i od początku swoją ofensywę oprze w dużej mierze na kopnięciach, a kolejne trafiające w korpus ataki doprowadzą Tyrona szybciej niż poprzednio do chwili, gdy dawał się rozstrzeliwać z dystansu niczym w piątej rundzie. Trudno tutaj wskazać zdecydowanego faworyta, ale uważam, że karateka wyciągnie z pierwszej walki więcej wniosków i pozwoli zatriumfować rasizmowi oraz mowie nienawiści.

Zwycięzca: Stephen Thompson przez decyzję

155 lbs: Khabib Nurmagomedov (24-0) vs. Tony Ferguson (22-3)

Kursy UNIBET: Khabib Nurmagomedov vs. Tony Ferguson 1.58 – 2.45

Bartłomiej Stachura: Tak, wiem, walka odwołana… Ale pozostawię to, co napisałem wcześniej…

Absurdalnie szczegółową analizę tej walki – prawdopodobnie najbardziej szczegółową, jaką kiedykolwiek stworzyłem – znajdziecie w linku poniżej, do którego serdecznie zapraszam, bo to jedna z najlepszych walk w historii kategorii lekkiej – jeśli nie najlepsza, więc warto poświęcić jej więcej czasu:

Sierpem #53 – Dagestański Orzeł czy El Cucuy?

Jak natomiast sprawa wygląda w telegraficznym skrócie? Otóż, stójka należeć będzie do zdecydowanie wszechstronniejszego Fergusona, ale nie jest tak, że przeżuje on i wypluje Rosjanina. Ten ostatni bowiem nie tylko dobrze porusza się w defensywie, nie tylko pilnuje gardy i potrafi odchylać głowę przed ciosami, ale też przede wszystkim ma zjawiskowe zapasy, co w konfrontacji z tak ultra-agresywnie atakującym i raz za razem odsłaniającym się rywalem jak Ferguson jest błogosławieństwem.

Spodziewam się zatem, że Nurmagomedov będzie znajdował drogę do klinczu – albo Ferguson sam w niego wpadał – a tam to on rozdawał będzie karty, przewracając rywala. Oczywiście musi strzec się przed duszeniami Amerykanina, który uwielbia je zapinać w odpowiedzi na próby obaleń – ale jeśli nie da się w nie złapać, to z góry powinien co najmniej skontrolować wijącego się jak wąż i nadal bardzo agresywnego – a przez to otwierającego się – El Cucuy’a.

Podsumowując, delikatnie faworyzuję dagestańskiego sambistę.

Zwycięzca: Khabib Nurmagomedov przez decyzję

Szymon Bokota: Kwestia kickbokserskich wymian powinna być prosta – Khabib opanował dobrze kilka zagrań, a chwile, gdy przeciwnik jest skrępowany jego ciągłą zapaśniczą ofensywą, pozwalają mu trafiać ciosami pomimo teoretycznej strikerskiej przewagi oponenta. Ferguson natomiast, pomimo tragicznej defensywy i chwilami dosyć frywolnego podejścia do techniki, swoją presją i różnorodnością technik, a także połamanym rytmem potrafi dotkliwie ranić nawet ludzi, którzy zdawałoby się na stójce zjedli zęby, więc dręczenie Dagestańczyka w tej płaszczyźnie nie ulega większym wątpliwościom. Co jednak, gdy dojdzie do obaleń i walki w parterze? Nie sposób uciec mi myślami od walki z Dannym Castillo, gdzie Amerykanin – znacznie przecież słabszy w tych płaszczyznach od Nurmagomedova – radził sobie całkiem dobrze. Sądzę, że tutaj sytuacja będzie wyglądać podobnie, a ostatni bój nie dał przesłanek przemawiających za tym, że Khabib będzie wyglądał od tej strony tragicznie w rundach mistrzowskich.

Pojedynek widzę następująco – co jakiś czas w trwających kilkadziesiąt sekund partiach Amerykanin notuje sukcesy w stójce, dwa lub trzy razy nawet wstrząsając rywalem, ale ten ostatecznie wynajduje drogę do obalenia go i skontrolowania pomimo widocznych po walce śladów od ciosów łokciami. Tony jest zbyt charakterny i mimo wszystko sprawny parterowo, aby dać się skończyć, ale zostanie skontrolowany i udręczony na ziemi – przynajmniej w pierwszych trzech rundach. Później nie wykluczam tego, że zacznie hamować obalenia rywala z nieco większymi sukcesami i nawet urwie dwie ostatnie rundy, ale ostatecznie nowym mistrzem (tymczasowym?) zostanie…

Zwycięzca: Khabib Nurmagomedov przez decyzję

185 lbs: Rashad Evans (19-5-1) vs. Dan Kelly (12-1)

Kursy UNIBET: Rashad Evans vs. Dan Kelly 1.40 – 2.95

Bartłomiej Stachura: Bóg jeden raczy wiedzieć, to ten pojedynek robi na karcie głównej, ale skoro już go tam umieszczono… Pytanie przy tej walce nie jest skomplikowane i brzmi: czy Evans zestarzał się już na tyle, by dać się obić solidnemu – choć jeszcze starszemu! – rzemieślnikowi w osobie Kelly’ego?

Evans w ostatnich dwóch występach wyglądał fatalnie. Z Ryanem Baderem szokowała jego bierność – jeden z głównych objawów „wieku emerytalnego w MMA” – natomiast w starciu z Gloverem Teixeirą skończył ciężko znokautowany. W ostatnich trzech latach stoczył tylko te dwie walki. Jego pojedynki były kilka razy przekładane, bo z powodów zdrowotnych nie dopuszczały go do nich Komisje Stanowe. Będzie to też dla Evansa debiut w kategorii średniej.

Jest zatem wiele znaków zapytania…

Tym niemniej, nadal powinien być zawodnikiem znacznie szybszym od mechanicznie poruszającego się Australijczyka. Jego zapasy powinny pozwolić mu decydować o tym, gdzie toczy się walka, niwelując judo rywala. Kelly jest oczywiście piekielnie twardy, ma niezłomny charakter, walczy agresywnie, napiera, rzuca dużo ciosów, więc jeśli zobaczymy podobnie biernego Rashada jak ostatnimi czasy, przegra to decyzją, a może nawet zostanie ubity lub poddany.

Stawiam jednak na to, że mający pod banderą UFC tylko jedno jedyne cenne zwycięstwo – z Antonio Carlosem Juniorem, który zdominował go w pierwszej rundzie – Kelly tym razem nie da jednak rady – nie postawiłbym jednak na to ani grosza…

Zwycięzca: Rashad Evans przez decyzję

Szymon Bokota: Nie wierzę w Rashada Evansa. Niby ciągle nie rezygnuje, niby trenuje ze świetnym trenerem stójki i mocnymi sparingpartnerami, ale jego czasy ewidentnie minęły. Wprawdzie rywal wydaje się być dobrany w taki sposób, aby Evans mógł się odbić od dna w nowej dywizji, a jednocześnie nie był totalnie anonimową postacią, ale poczciwy Dan Kelly dopisze nocą do swojego rekordu zdecydowanie najgłośniejsze nazwisko. Jego nieco robotyczna, ale konsekwentnie rozwijana i zaskakująco skuteczna stójka – a mówimy tutaj o człowieku, który pierwszy kontakt z uderzeniami miał już jako ponad trzydziestoletni mężczyzna – powinna pozwolić mu punktować w wymianach, a może nawet naruszyć powolnego i zalęknionego w niej od czasu walki z Lil Nogiem Rashada, a jego grapplersko – zapaśnicze talenty z powodzeniem pozwolą mu nie tylko nie dać sobie niczego zrobić w tej płaszczyźnie, ale też dobrze wyglądać w wypadku przeniesienia się tam. Na przykład po wycięciu ze strony upartego Australijczyka.

Zwycięzca: Daniel Kelly przez decyzję

155 lbs: Lando Vannata (9-1) vs. David Teymur (5-1)

Kursy UNIBET: Lando Vannata vs. David Teymur 1.25 – 4.00

Bartłomiej Stachura: Obaj zawodnicy brylują przede wszystkim w płaszczyźnie stójkowej. Szwed walczy z odwrotnej pozycji, lubi kontratakować, a jego najgroźniejszymi narzędziami są kopnięcia zakroczną nogą na każdej wysokości oraz soczyste krosy. Dodatkowo, bardzo dobrze porusza się na nogach. Vannata jest natomiast mniej przewidywalny, kreatywniejszy, zaprzęgając też do działania więcej narzędzi, szczególnie w obszarze technik nożnych. Potrafi też bić się z obu pozycji.

Na papierze pojedynek jest wyrównany, także na nogach, gdzie nieszablonowa stójka Vannaty może na niewiele się zdać w konfrontacji z solidnymi fundamentami technicznymi Teymura. Tym niemniej, mimo wszystko spodziewam się, że kreatywne podejście do zarządzania przestrzenią – że tak to określę – oraz szlify bokserskie Amerykanina pozwolą mu trafiać na nogach częściej. Jeśli natomiast miałby tam problemy, to w przeciwieństwie do Teymura może odnieść się też do zapasów i spróbować przenieść walkę do parteru, gdzie powinien rozdawać karty. Ma więcej dróg do zwycięstwa, a i w koronnej płaszczyźnie Szweda – czyli stójce – może napsuć mu wiele krwi.

Zwycięzca: Lando Vannata przez (T)KO

Szymon Bokota: Niewątpliwie Landon Vannata ma bardzo duży potencjał oraz notuje szybki progres – byłem zszokowany tym, jak dobrze wyglądał kickboksersko w porównaniu do walk poprzedzających UFC, gdzie jego głównym atutem był w tej płaszczyźnie piekielny cios i chwilami rubaszny chaos w poczynaniach budzący pewne skojarzenia z Cathalem Pendredem (tak, tak…). Jego arsenał dosyć nieortodoksyjnych technik połączony z ciągłym szukaniem odpowiedniego ciosu – a ma ich wiele – daje interesujące rezultaty. Uważam jednak, że brak mu fundamentów, co prędzej czy później obnażony przez ułożonego w klasyczny sposób strikera – Makdessiego do tego grona niby można zaliczyć, ale odnoszę wrażenie, że to zawodnik od dłuższego czasu już wypalony. Teymur potrafi kontrować, czai się na dogodne okazje, nieobce mu sprawne unikanie ciosów rywali, a pomimo braku odwoływania się do jakichś szczególnie ryzykownych manewrów jest w stanie zaskakiwać rywali właśnie poprzez wyczucie podstaw – wyłapuje błędy rywali, a następnie ich za nie karze tradycyjnymi, co nie znaczy, że nieskutecznymi, technikami. Nie wykluczam tego, że da się oszukać znerwicowanej grze Vannaty, ale podejrzewam, że Amerykanin po kilku wymianach zauważy, że jego radosne niezorganizowanie przynosi mu więcej szkody, niż pożytku i odwoła się do swoich grapplerskich korzeni. Landon ma całkiem przyzwoite zapaśnicze umiejętności, także sądzę, że końcem drugiej rundy lub początkiem trzeciej znajdzie w parterze sposób na ciągle nie w pełni opierzonego tam Szweda.

Zwycięzca: Lando Vannata przez poddanie

265 lbs: Alistair Overeem (41-15) vs. Mark Hunt (12-10-1)

Kursy UNIBET: Alistair Overeem vs. Mark Hunt 1.67 – 2.20

Bartłomiej Stachura: Hunt znajduje się w dziwacznej sytuacji. Złożył pozew przeciwko UFC w związku z oblaną kontrolą antydopingową przez Brocka Lesnara, zapowiadał, że nie wróci do oktagonu bez zmienionych kontraktów, a teraz wyznał, że musiał zaakceptować walkę z Overeemem, bo inaczej naruszyłby warunki umowy z pracodawcą. Nie chce tu być.

Nie znaczy to, że Samoańczyk nie będzie groźny. Co to, to nie! Nadal przecież ma kowadło w pięściach, a szczękę z tytanu. Tym niemniej, trudno nie patrzeć na to zestawienie przez pryzmat starcia Overeema z Roy’em Nelsonem. Holender co prawda wraca po nokaucie i sam już jest leciwy, ale w konfrontacji z Huntem będzie mógł w pełni skorzystać ze swojego arsenału technik nożnych, zupełnie nie obawiając się o obalenie. Nawet bowiem jeśli jakimś cudem Samoańczyk go przewróci, nic mu z góry nie zrobi. To Overeem zresztą sam może poszukać obalenia, bo o ile w stójce ma wszystko, co potrzeba, aby trzymać 42-letniego rywala na końcach swoich kopnięć i pięści, to najbezpieczniejszą dla niego płaszczyzną, a jednocześnie najkrótszą drogą do zwycięstwa, będzie parter z góry. Pomimo tego, że defensywa zapaśnicza i parterowa Hunta poszły mocno do przodu, to w najmniejszym stopniu nie zdziwi mnie powtórka z ich pierwszej walki. I na taki wynik stawiam, choć absolutnie nie wykluczam też dwóch innych scenariuszy – tego, w którym Holender zwycięża decyzją w stylu walki z Nelsonem, oraz tego, w którym jednak inkasuje jakąś bombę i kończy na deskach. Tym niemniej…

Zwycięzca: Alistair Overeem przez poddanie

Szymon Bokota: Mark Hunt pomimo renesansu formy w ostatnich latach znajduje się już na naprawdę ostatniej prostej i nie spodziewam się wiele zobaczyć z jego strony w starciach z rywalami z pierwszej dziesiątki rankingu. Do takich nie da się nie zaliczyć Overeema. Owszem, Hunt to stary lis i może w każdej chwili ubić go jednym dobrym ciosem, ale… Przede wszystkim nie zakładam, że będzie go nad wyraz aktywnie poszukiwał we własnym zakresie, a dostatecznie to utrudnią mu kopnięcia na kolana. Jego szanse są więc głównie w kontrach – tutaj jednak Alistair raczej będzie trzymał bezpieczny dystans i swoją ofensywę skupiał na kopnięciach i sierpach z przekrokiem, po których będzie znajdował się na pozycjach innych niż ta, z której startuje, a co za tym idzie ma spore szanse uniknąć wypuszczonego w tym samym czasie krosa czy podbródkowego. Do tego Holender prawdopodobnie postara się urozmaić swoją grę obaleniami, które w połączeniu z jego niedocenianym obecnie grapplingiem pozwolą unieruchomić Australijczyka i obijać potężnymi ciosami z góry, a może nawet poddać. W pierwszej rundzie ostatni rywal Stipego Miocica zbombarduje więc korpus Marka, a w następnych i końcówce pierwszej odsłony skupi się na zadręczeniu go z góry.

Zwycięzca: Alistair Overeem przez decyzję

265 lbs: Marcin Tybura (14-2) vs. Luis Henrique (10-2)

Kursy UNIBET: Marcin Tybura vs. Luis Henrique 1.62 – 2.30

Bartłomiej Stachura: Nie będę ukrywał, że dość dawno nie byłem tak spokojny o wynik walki polskiego zawodnika jak w tym przypadku. Henrique na nogach jest cepiarzem, który właśnie ostrymi szarżami frontalnymi próbuje torować sobie drogę do klinczu, by tam poszukać obalenia. Rzecz jednak w tym, że uniejowianin bardzo dobrze pracuje na nogach, a dodatkowo, aby wymanewrować szturmującego Brazylijczyka, i tak nie potrzeba wiele. Tybura powinien mieć sporą przewagę techniczną na nogach, a jeśli jednak nadziałby się na jakiś cios rywala, w sukurs powinna przyjść mu twarda szczęka.

Walka przy siatce – tam najczęściej obala Henrique – również nie powinna sprawić wielkiego problemu Tyburze, a jego wzrost powinien pracować w tamtym położenie na jego korzyść. Pomimo tego nie sposób oczywiście wykluczyć, że Henrique znajdzie sposób do położenia naszego zawodnika na plecach, ale przyznam szczerze, że po tym, co pokazał z niedysponującymi niemal żadnymi umiejętnościami parterowymi Dmitry’em Smolyakovem i Christianem Colombo, jestem spokojny o Tybura. Ci dwaj stoją o trzy klasy niżej od Polaka, jeśli chodzi o grappling, a jednak byli w stanie długimi minutami przetrwać z Brazylijczykiem, popełniając przy okazji masę błędów.

Nie twierdzę przez to, że scenariusz, w którym Henriqe obala i kontroluje Tyburę, jest zupełnie nierealny – w zasadzie uważam, że to jego jedyna droga do zwycięstwa – ale szanse na jego realizację oceniam na bardzo niskie.

Ba, jeśli to uniejowianin znajdzie się na górze, jego przewaga będzie równa tej w stójce, a może nawet większa.

Oczywiście jakimś czynnikiem ryzyka jest młody wiek Henrique, który ma dopiero 23 lata. Oznacza to, że może notować z walki na walkę spory progres i w ten sposób zaskoczyć w jakiejś płaszczyźnie polskiego zawodnika.

Na papierze jednak wszystko przemawia za Tyburą, który jako sprawniejszy, wszechstronniejszy i aktywniejszy uderzacz powinien rozdawać karty na nogach, bronić obaleń, a w razie wylądowania na plecach, wracać do stójki lub przetaczać. Stawiam na to, że naruszy słabszego kondycyjnie rywala jakąś akcją w stójce i skończy poddaniem w parterze.

Zwycięzca: Marcin Tybura przez poddanie

Szymon Bokota: Chociaż Brazylijczyk poprawia swoją stójkę i zdaje sobie też sprawę z tego, że to nie w niej powinien spędzać najwięcej czasu, to jednak nie sposób na nogach – gdzie rodak powinien dać radę utrzymać walkę – nie faworyzować Marcina. Przyzwoite poruszanie się jak na wagę ciężką, nietypowo dla tej kategorii wagowej oparta w znacznej mierze na kopnięciach ofensywa oraz coraz ładniejsze kombinacje czynią z Tybury na ten moment całkiem niezłego strikera, a przecież jego główną siłą wciąż pozostaje wykorzystywanie na ziemi czy nawet w klinczu najmniejszych błędów rywala. Jego oponent w dodatku nie zachwyca kondycją. Wydaje mi się, że po kilku wymianach, które obnażą braki de Oliveiry ten rzuci się po obalenie, co stanie się początkiem jego końca, bo wepcha się prosto w poddanie lub pozwoli odwrócić pozycję na samym początku walki na ziemię w taki sposób, że nie wywinie się już spod nawału ciosów.

Zwycięzca: Marcin Tybura przez TKO

PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.Szymon B.Wilk
Woodley - Thompson
2.30 - 1.65

Thompson

Thompson

Thompson
Nurmagomedov - Ferguson
---

Nurmagomedov

Nurmagomedov

Ferguson
Vannata - Teymur
1.25 - 4.00

Vannata

Vannata

Vannata
Cooper - Calvillo
1.95 - 1.85

Calvillo

---

Calvillo
Evans - Kelly
1.40 - 2.95

Evans

Kelly

Kelly
Overeem - Hunt
1.73 - 2.10

Overeem

Overeem

Overeem
Tybura - Henrique
1.62 - 2.30

Tybura

Tybura

Tybura
Elkins - Bektic
6.00 - 1.13

Bektic

Bektic

Bektic
Sanders - Alcantara
1.80 - 2.00

Sanders

---

Sanders
Godbeer - Spitz
1.67 - 2.20

Godbeer

---

Spitz
Pedro - Craig
1.67 - 2.20

Craig

Craig

Craig
Morales - Soukhamthath
1.67 - 2.20

Morales

---

Morales
Ostatnia gala7-49-18-3
Łącznie810-462626-397421-293
Poprawne63,67 %61,19 %58,96 %

*****

500 PLN dla zwycięzcy – UFC 209

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button