KSWPolskie MMA

Typowanie KSW 48: Szymański vs. Parnasse

Analizy i typowanie wszystkich walk gali KSW 48 – Szymański vs. Parnasse, która odbędzie się w Lublinie.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.




61,2 kg: Sebastian Przybysz (4-2) vs. Bogdan Barbu (15-9)

Kursy bukmacherskie: Sebastian Przybysz vs. Bogdan Barbu 1.77 – 1.91

Obaj zawodnicy to przede wszystkim stójkowicze, którzy gustują w szermierce na pięści i kopnięcia. Najprawdopodobniej zatem pojedynek rozstrzygnie się w płaszczyźnie kickbokserskiej, choć nie ukrywam, że chętnie obejrzałbym jakąś próbę zapaśnicza ze strony Przybysza – choćby po to, aby namieszać Rumunowi w głowie. Przy takowej Polak będzie musiał jednak uważać na szyję, bo Barbu lubi poszukać gilotyny w kontrze na obalenia.

Trudno powiedzieć, kto będzie miał przewagę w stójce, ale… Wydaje się, że zasięg i techniczne szlify powinny być po stronie polskiego zawodnika – podobnie jak stójkowy arsenał. Rumun nie jest bowiem szczególnie uzdolnionym kopaczem – z lekko pochyloną pozycją (dobrą pod frontale!) szuka skrócenia dystansu, rozpuszczenia rąk, często i gęsto inicjując akcje lewym sierpem. Jest jednak niedbały od strony defensywy stójkowej, często po wyprowadzeniu uderzeń nie uchodząc z pola rażenia, zostawiając ręce nisko, głowę na miejscu.

Przybysz wydaje się zawodnikiem sprawniejszych stójkowo, lepiej korzystającym z prostych i kopnięć, a jeśli tu i ówdzie zagrozi Rumunowi obaleniem, zwiększy swoje szanse na zwycięstwo.

Zwycięzca: Sebastian Przybysz przez decyzję

70,3 kg: Hubert Szymajda (8-2) vs. Shamil Musaev (12-0)

Kursy bukmacherskie: Hubert Szymajda vs. Shamil Musaev 3.80 – 1.25

Hubert Szymajda to kawał bitnika. Agresywny w stójce, ochoczo rozpuszcza sierpy z lewej i prawej – a przy tym nie stroni też od zapasów, chętnie obalając i pracując ostro z góry. Agresja ma jednak swoją cenę – w stójce nie jest szczególnie trudny do trafienia, wkładając sporo mocy w każde niemal uderzenie, co mocno go odsłania. Natomiast w parterze jego umiłowanie do ofensywny kosztem kontroli prowadzi do tego, że często traci dogodne pozycje. Innymi słowy – wydaje się po prostu za bardzo spieszyć w każdej płaszczyźnie.

W starciu z Shamilem Musaevem polskiego debiutanta – który nie zrobił na domiar złego wagi, co prawdopodobnie nakłada jeszcze większą presję na jego barki – czeka bardzo trudna przeprawa. Niepokonany 25-latek to bowiem bardzo sprawny zawodnik w każdym elemencie MMA.

W stójce dobrze czuje się w kontrach, dysponując też szerokim arsenałem kopnięć, także obrotowych. Świetnie odnajduje się też w obszarze zapaśniczym, dobrze obalając i doskonale kontrolując pozycję z góry. Po profesorsku przechodzi też do ulubionego przez siebie krucyfiksa, stamtąd siejąc spustoszenie.

Szymajda ma charakter i agresję. Może trafi w stójce. Może złapie rywala w jakąś gilotynę, gdy ten pójdzie po obalenie. Na papierze jednak trudno nie faworyzować Musaeva. Agresywny styl w stójce i w parterze Szymajdy powinien mu odpowiadać – z uwagi na smykałkę do kontr oraz świetny grappling.

Zwycięzca: Shamil Musaev przez (T)KO

83,9 kg: Cezary Kęsik (8-0) vs. Jakub Kamieniarz (7-5)

Kursy bukmacherskie: Cezary Kęsik vs. Jakub Kamieniarz 1.32 – 3.30

Jakub Kamieniarz to zawodnik, który czuje się komfortowo w stójce, lekko hasając na nogach z nisko opuszczonymi rekami, chętnie zmieniając pozycje i lubując się we wszelkiego rodzaju kopnięciach. W parterze też potrafi zaskoczyć jakimś atakiem na nogi czy inną techniką.

Cezary Kęsik to jednak dobrze poukładany, mobilny stójkowicz z solidną grą parterową. Dobrze korzysta z ciosów prostych, umiejętnie ustawiając sobie rywali pod mocne prawe czy przede wszystkim kopnięcia na głowę z obu nóg, często niesygnalizowane, trudne do rozczytania. Ładnie pracuje na nogach, kontrolą dystansu w zarodku niszcząc próby ofensywy ze strony rywali. Trudno zamknąć go na siatce, natomiast on sam robi to sprawnie, nie ganiając rywali, a zamiast tego odcinając im drogę ucieczki.

Kamieniarz ma z tym aspektem – tj. unikaniem przyszpilenia do ogrodzenia – poważne problemy, a to powinno pozwolić Kęsikowi na ustawianie go sobie pod mocne uderzenia lub próby zapaśnicze. Ustabilizowawszy sobie bowiem pozycję na górze w parterze, Lubelski Czołg może być bardzo groźny.

Obaj zawodnicy debiutują pod flagą KSW, co zawsze każe postawić delikatny znak zapytania w kwestii ich formy, ale poukładana, odpowiedzialna w defensywie stójka Kęsika i jego mocniejszy parter zaprowadzą go do zwycięstwa.

Zwycięzca: Cezary Kęsik przez decyzję




77,1 kg: Michał Michalski (6-4) vs. Savo Lazic (10-4)

Kursy bukmacherskie: Michał Michalski vs. Savo Lazic 1.54 – 2.45

Debiutujący pod flagą KSW Savo Lazic wziął ten pojedynek ledwie kilka dni temu – i nieco miesiąc po swoim ostatnim. Jego forma stanowi zatem nie lada zagadkę.

Pomimo pozorów pewności siebie w stójce – prób kontroli poczynań rywala wyprostowanymi rękami, balansu, zmyłek i kiwek – Czarnogórzec to przede wszystkim grapler. Stójka służy mu niemal wyłącznie jako środek do skrócenia dystansu i przewrócenia rywala – ewentualnie ostrzelania go w klinczu. Z góry Lazic próbuje utorować sobie drogę do dosiadu, tam szukając rozstrzygnięcia uderzeniami – choć czasami pokusi się też o jakąś technikę kończącą.

Michał Michalski powinien przeważać w stójce – szczególnie jeśli będzie składał tak śliczne kombinacje jak w starciu z Davidem Zawadą. Generalnie stójka Michalskiego poszła mocno do przodu i wydaje się, że właśnie w tej płaszczyźnie będzie toczył walkę. Jednocześnie jednak jeśli znajdzie się na górze w parterze, także to Polak powinien rozdawać karty. Innymi słowy, najważniejsze, aby nie dać się położyć na plecach.

To wcale jednak nie musi być łatwy pojedynek dla Michalskiego – dźwiga bowiem na swoich barkach nie lada ciężar po dwóch z rzędu porażkach. Jeśli nie podoła z Czarnogórcem, jego przygoda z KSW prawdopodobnie dobiegnie końca. Poza tym wraca do akcji po ciężkim nokaucie – a takowe mogą odbić się na nastawieniu zawodnika do walki i zaufaniu do swoich umiejętności czy też zdolności przyjęcia ciosu.

Tym niemniej…

Zwycięzca: Michał Michalski przez decyzję

65,8 kg: Filip Wolański (11-3) vs. Filip Pejić (13-2-2)

Kursy bukmacherskie: Filip Wolański vs. Filip Pejic 1.71 – 2.00

Nie będę ukrywał, że miałem spore oczekiwania względem Filipa Pejica przed jego debiutanckim – i jedynym – bojem w UFC, ale okazało się, że zapasy i parter Chorwata zdecydowanie nie domagają, co brutalnie udowodnił mu Damian Stasiak.

W stójce jednak był – i nadal jest – to bardzo niebezpieczny zawodnik. Pejic żwawo porusza się na nogach, utrzymując spory dystans i czekając na ataki rywali. Na niemal każdy próbuje odpowiadać kontrami – szczególnie ubóstwianym przez siebie podbródkiem z prawej ręki. I trzeba mu oddać, że posiada nie tylko świetne wyczucie czasu i dystansu, ale także nie lada precyzję i kowadło w łapie.

Jego piętą achillesową nadal wydają się być zapasy, ale… czy Filip Wolański będzie obalał? Byłoby warto, ale to przecież przede wszystkim świetnie poukładany kickbokser. Polskiego zawodnika czeka jednak trudne zadanie, bo pomimo tego, że jego stójkowy wachlarz ataków jest znacznie bogatszy, a i jest on zawodnikiem bez porównania aktywniejszym, to… Chorwat na ataki przecież właśnie czeka – i potrafi je doskonale obracać przeciwko atakującym. Jego mobilność mogłyby ograniczyć lowkingi – a tymi Wolan potrafi rąbać jak mało kto – ale to broń obosieczna, bo Pejic z wielką przyjemnością przyjmie lowkinga, aby odpowiedzieć ciosem na szczękę. Jeśli zdążysz unieść gardę – dobra twoja. Jeśli nie – możesz mieć kłopoty.

Nie będę ukrywał, że mam nie lada zagwozdkę przy typowaniu tej walki. Z jednej strony, Wolański to sprawniejszy i wszechstronniejszy kickbokser, który jest też jednocześnie odpowiedzialny w defensywie, ale z drugiej – Pejic naprawdę posiada nie lada smykałkę do kontr i bardzo ciężkie ręce. Jego ulubionym zawodnikiem jest Conor McGregor – i to widać w jego stylu walki.

Bez żadnego przekonania postawię na to, że to jednak Chorwat – pomimo aż półtorarocznego rozbratu z klatką – wyjdzie z tej walki obronną ręką, trafiając mocniej w kontrach. Wolan lądował już wszak na deskach. Nie zdziwi mnie w najmniejszym stopniu wiktoria bardziej wszechstronnego stójkowo Polaka, ale od strony kondycyjnej Pejic pomimo lotnego stylu walki prezentuje się naprawdę solidnie – a u Polaka różnie z tym bywało…

Zwycięzca: Filip Pejic przez decyzję

70,3 kg: Gracjan Szadziński (8-2) vs. Marian Ziółkowski (20-7-1)

Kursy bukmacherskie: Gracjan Szadziński vs. Marian Ziółkowski 1.63 – 2.20

Na papierze pojedynek ten nie jest szczególnie skomplikowany. Gracjan Szadziński zrobi wszystko, aby skrócić dystans i grzmotnąć Mariana Ziółkowskiego jakimś kowadłem, natomiast Golden Boy postara się kąsać rywala z bezpiecznej odległości, wykorzystując swoją przewagę gabarytów, oraz oczywiście zagrozić mu obaleniami i parterem.

Nie będę ukrywał, że jeszcze kilka miesięcy temu – a konkretnie przed starciem Mariana Ziółkowskiego z Grzegorzem Szulakowskim – postawiłbym w takim starciu na Białego Tysona. Niebu obrzydłym grzechem, jaki notorycznie popełniał w klatce warszawiak, było bowiem cofanie się prosto na siatkę – czyli licha kontrola dystansu i narażanie się przy ogrodzeniu na uderzenia i obalenia.

Dzisiaj jednak na mieście inne są już treście. Ziółkowski właśnie w tym kluczowym elemencie klatkowego rzemiosła – tj. pracy na nogach – zaprezentował się z Szulim wybornie. A to dobrze mu wróży przed konfrontacją z Szadzińskim. W samą porę – można by rzec.

Rzecz jednak w tym, że Gracjan to nie Grzegorz. Uderza znacznie mocniej, potrafi lepiej skracać dystans, ma szybsze ręce. Będzie znacznie bardziej niebezpieczny.

Na tym nie koniec, bo Marian nie okrzepł jeszcze ze swoim nowym stylem walki. Czy pod mocną presją, mając naprzeciwko siebie rywala, który jak mało kto potrafi przedzierać się do półdystansu, siejąc tam spustoszenie, Golden Boy nie wróci do starych nawyków? Nie cofnie się pod siatkę, tam wiele ryzykując z plecami na niej?

Otóż, absolutnie nie skreślając Szadzińskiego – myślę, że nie. Znacznie wszechstronniejszy Ziółkowski będzie długimi fragmentami trzymał powracającego po 11-miesięcznej przerwie rywala na dystans ciosami prostymi i kopnięciami – obaleń wszak obawiać się nie musi – w podbramkowych sytuacjach klejąc się do niego w klinczu lub schodząc po obalenia – i tym samym unikając kowadeł w pięściach Berserkera. Wygra na punkty.

Zwycięzca: Marian Ziółkowski przez decyzję

93 kg: Łukasz Jurkowski (16-11) vs. Stjepan Bekavac (19-9)

Kursy bukmacherskie: Łukasz Jurkowski vs. Stjepan Bekavac 1.87 – 1.80

Stjepan Bekavac ma na karku 36 lat i przegrał trzy ostatnie starcia, zdecydowanie nie prezentując w nich szczególnie dużego serca do walki ani determinacji. Oddać mu jednak trzeba, że nie miał łatwego zadania, bo Rashid Yusupov czy Nikita Krylov to jednak bardzo solidne nazwiska.

Forma Łukasza Jurkowskiego to jedna wielka niewiadoma. Powraca po ponad rocznej przerwie i poważnych problemach zdrowotnych. Jest niewątpliwie na ostatniej prostej kariery – zresztą już raz zakończonej.

Obaj zawodnicy preferują wymiany kickbokserskie. Bekavac walczy z odwrotnej pozycji, w konfrontacjach z klasycznie ustawionymi rywalami nie szczędząc im lowkingów. Poluje też na potężną lewicę, na różne sposoby ustawiając sobie pod nią przeciwników.

Lewy prosty Polaka, który przyniósł mu tak wiele sukcesów w starciu z Thierrym Sokoudjou, tutaj będzie znacznie trudniejszy do wykorzystania z uwagi na odwrotne ustawienie Chorwata. Obaj zawodnicy będą jednak mieli otwartą drogę do okrężnych kopnięć zakroczną nogą – a takowych klasycznie ustawionym oponentom Bekavac nie szczędzi.

Pomimo trzech ostatnich porażek Chorwata mam wrażenie, że to zawodnik zrywniejszy, dynamiczniejszy, uderzający mocniej – ale po stronie Jurkowskiego będzie kondycja i serce do walki – o ile oczywiście nie nabawi się kolejnej kontuzji, czego absolutnie wykluczyć nie sposób.

Spodziewam się więc, że pierwsze runda będzie decydująca. Jeśli Juras ją przetrwa, od drugiej przejmie stery walki w swoje ręce. Czy natomiast ją przetrwa? Cholera wie, ale… ta lewica Bekavaca jest naprawdę całkiem szybka…

Zwycięzca: Stjepan Bekavac przez (T)KO




65,8 kg: Roman Szymański (11-4) vs. Salahdine Parnasse (12-0-1)

Kursy bukmacherskie: Roman Szymański vs. Salahdine Parnasse 4.40 – 1.20

Roman Szymański to zdecydowanie największy bukmacherski underdog gali. Czy rzeczywiście Polak nie ma większych szans na zwycięstwo w starciu z młodziutkim Francuzem?

Szymański to sprawny bokser i błyskotliwy grappler. Od dawna jednak do swoich pięściarskich umiejętności – wydaje się, że naprawdę sporych – podchodzi bez zaufania, stójkę wykorzystując przede wszystkich w charakterze środka do celu, którym jest dla niego przeniesienie walki do parteru. Tam doskonale odnajduje się we wszelkiego rodzaju kotłowaninach, chętnie obchodząc pozycje, okładając rywali z góry czy szukając poddań.

Parnasse to z kolei przede wszystkim kickbokser – i to jaki! Walczy z odwrotnej pozycji, będąc nieprawdopodobnie zrywnym i dynamicznym. Wyróżnia go kapitalne wyczucie czasu i dystansu oraz niebywała precyzja. Jest piekielnie wszechstronny w obszarze stójkowym, nie tylko kopiąc na wszystkich wysokościach z obu nóg, ale także świetnie zaprzęgając do działania techniki bokserskie.

Ledwie 21-letni Salahdine rozwija się w niesamowitym tempie, z każdym pojedynkiem prezentując się coraz lepiej – i to w każdej płaszczyźnie. Teraz nie tylko doskonale inicjuje ataki, ale odnajduje się też świetnie w kontrach. Jego praca na nogach przeszła długą drogę – i teraz zamknięcie go na siatce jest znacznie trudniejsze niż onegdaj. Jego zapasy – także ofensywne! – również wyglądają coraz lepiej, podobnie jak parter – wszak zaszedł za plecy i zapiął trójkąt na brzuchu Marcinowi Wrzoskowi!

Popatrzmy zresztą na ostatnią akcję pierwszej rundy tamtej walki – rewelacja:

Innymi słowy, Francuz już teraz pomimo młodego wieku jest zawodnikiem, który odnajduje się w każdej płaszczyźnie – i w każdej jest niebezpieczny. Radził sobie w klinczu i parterze z Wrzoskiem, w stójce rozbijał Sowińskiego i nie odstawał od Rajewskiego. A z każdą walką będzie lepszy.

Czy zatem Roman nie ma nic, czym mógłbym postraszyć rewelacyjnego Francuza? Otóż, nie do końca. W stójce o nawiązanie wyrównanej rywalizacji będzie co prawda piekielnie trudno – Parnasse jest szybszy, lepszy technicznie, wszechstronniejszy i prawdopodobnie ma lepszy zasięg ramion – ale Polak lubi i potrafi zaprzęgać do działania kopnięcia na kolana. A te mogą okazać się skutecznym narzędziem osłabiającym mobilność i gotowość do wyprowadzania ataków ze strony Francuza.

W stójce tej walki Szymański raczej jedna nie wygra. Trzeba obalać, szukać parteru, kotłowanin. Nie raz, nie dwa Polak udowodnił już, że potrafi po mistrzowsku zejść pod uderzeniami rywali, kładąc ich na plecach. I takich okazji musi szukać w starciu z Parnassem. Wszak drobne – ale jednak! – sukcesy w obszarze zapaśniczym notowali w starciu z Francuzem wspomniani Wrzosek i Sowiński, więc – jest nadzieja, szczególnie że Szymański ma dryg do zejść do nóg idealnie w tempo.

Nie będzie jednak łatwo o położenie Francuza na plecach. Roman bywa bowiem w swoich próbach zapaśniczych przeraźliwie przewidywalny, niemal nimi spamując – jak chociażby w pojedynku z Torresem. Nie przygotowuje ich sobie uderzeniami, nie przyzwyczaja rywali do stójki, by potem zaskoczyć ich sprowadzeniem. W konfrontacji z Parnasse będzie to wszystko o tyle trudniejsze, że zaskoczenie go na nogach będzie niebywale skomplikowane. Ponadto Francuz nie jest typem zawodnika, który zapominałby się w atakach, wpadając w przeciwnika i tym samym dając mu szansę na kontrę. Jest wyrachowany i nieustannie pozostaje w gotowości.

Nie ukrywam, że największej szansy na zwycięstwo Polaka upatruję jednak w czymś innym – w aspektach kondycyjnych. Parnasse tytanem kondycji póki co bowiem nie był. W trzecich – a nawet w drugich! – rundach mocno już zwalniał, wyraźnie ograniczał aktywność, nie był tak szybki i dynamiczny.

W przeciwieństwie do Szymańskiego, Parnasse na 5-rundowym dystansie jeszcze nie wojował. Polak ma natomiast na koncie już dwie 25-minutowe walki – i wyglądał w nich bardzo przyzwoicie. Scenariusz, w którym od trzeciej rundy przejmuje stery pojedynku w swoje ręce, nie jest zatem oderwany od rzeczywistości.

Faworytem walki jest jednak zasłużenie Francuz. Posiada większe umiejętności w stójce oraz solidne zapasy, które powinny mocno utrudnić próby obaleń Szymańskiemu. Niewykluczone zresztą, że w Lublinie zaprezentuje nowe cardio w wersji 2.0 – wszak, jak wspominałem, rozwija się z każdym pojedynkiem.

Zwracam jednak uwagę, że o skończenie twardego Romana Szymańskiego łatwo nie będzie. A Salahdine Parnasse nie jest typem zawodnika, który kończy walki przed czasem. A zatem – pełen dystans jest tutaj wysoce prawdopodobny. A ten wydaje się stanowić atut Polaka z uwagi na jego doświadczenie w 25-minutowych walkach.

Tym niemniej… Francuzowi wystarczy paliwa na co najmniej trzy rundy – dwie kolejne przetrwa.

Zwycięzca: Salahdine Parnasse przez decyzję

*****

Paulo Costa ukarany 6-miesięcznym – zredukowanym dzięki „znaczącej pomocy” – zawieszeniem przez USADA

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button