UFC

TJ Dillashaw: „Cody nie zasługuje na rewanż, ja musiałem pracować na to prawie dwa lata”

Nowy-stary mistrz kategorii koguciej TJ Dillashaw podsumowuje zwycięstwo z Codym Garbrandtem podczas nowojorskiej gali UFC 217, opowiadając też o swoich planach na przyszłość.

Po tym, jak prawie dwa lata temu po piekielnie wyrównanej walce z Dominickiem Cruzem utracił pas mistrzowski, TJ Dillashaw w sobotę powrócił na szczyt kategorii koguciej, ubijając Cody’ego Garbrandta podczas nowojorskiej gali UFC 217.

Wyniki UFC 217: TJ Dillashaw ubija Cody’ego Garbrandta – video

Przed walką nie brakowało złej krwi między oboma zawodnikami, choć inicjatorem wszelkich dramatów był były już mistrz, który regularnie oskarżał niegdysiejszego klubowego kolegę z Team Alpha Male o wszelkie bezeceństwa.

Również szanuję go jako zawodnika.

– stwierdził podczas konferencji prasowej po gali Dillashaw, gdy powiedziano mu, że Garbrandt szanuje go jako sportowca, ale nie jako człowieka.

Nie podobały mi się – mnie i mojej rodzinie, co było widać po tym, jak emocjonalnie zareagował mój brat – wszystkie oskarżenia i całe to gówno płynące z jego strony, próby deprecjonowania mnie. Tego mu nigdy nie wybaczę. Szanuję go za to, że jest wielkim sportowcem i jestem pewien, że spotkamy się ponownie. Ale, tak, straciłem do niego wiele szacunku. Stracił szacunek ze strony mojej rodziny.

TJ przyznał, że koncentrował się podczas obozu przygotowawczego przede wszystkim na aspektach sportowych, a odpowiadał Garbrandtowi tylko wówczas, gdy naprawdę musiał. Wierzy, że takie podejście zapewniło mu sukces – a wyniósł je ze wspomnianej potyczki z Dominatorem.

Nauczyłem się czegoś z tamtej walki. Walczyłem zbyt emocjonalnie. Ta walka nie byłaby nawet bliska, gdybym był opanowany jak w czwartej i piątej rundzie. Nauczyłem się wtedy wiele.

– przyznał.

W kolejnych dwóch walkach po Cruzie nie byłem już tak agresywny, byłem cierpliwszy. Wyciągnąłem wnioski z tego błędu. I to pomogło mi też przejść przez ten obóz przygotowawczy, podczas którego było pełno tego całego gówna.

W oktagonie nie obyło się jednak bez pewnych dramatów, bo w samej końcówce pierwszej rundy No Love posłał Killashawa na deski soczystym prawym. Ten szybko wrócił co prawda na nogi, ale gdyby nie syrena kończąca pierwsze pięć minut musiałby przetrwać jeszcze natarcie rywala.

Wytrenowałem szczękę.

– powiedział z uśmiechem o tej sytuacji Dillashaw, nawiązując do słów Garbrandta przed galą.

Jest szybki. Był przygotowany na niskie kopnięcia i za każdym razem, gdy je ustawiałem, unikał ich. Wręcz za bardzo je ustawiałem, więc zmieniłem to w drugiej rundzie. Byłem w stanie szybko wstać po tym prawym, bo byłem w bardzo dobrej formie. Wiedziałem, że ma niebezpieczną prawą rękę.

Nowy mistrz nie ukrywa, że duża rolę w przebiegu walki w drugiej rundzie odegrał jego trener Duane Ludwig, który po pierwszej odsłonie przekazał mu cenne wskazówki.

Duane powiedział mi, że za bardzo przygotowywałem sobie kopnięcia. Spodziewali się ich – gdy kopałem, szybko odskakiwał. Był jakby o krok przede mną, wiedzieli, że nieprzypadkowo to wszystko przygotowywałem. Celem było więc po prosty wystrzeliwanie (kopnięć) bez ustawiania ich, żeby go zaskoczyć. Jeśli jesteś w stanie zmienić rytm swojej walki, szczególnie z rundy na rundę, będąc niejako nowym zawodnikiem, to potrafi namieszać w głowie. I tak się stało.

Cody Garbrandt: „Jestem lepszym zawodnikiem i chcę rewanżu”

Swoim zwyczajem Garbrandt regularnie prowokował Dillashawa, każdy przestrzelony atak rywala ostentacyjnie celebrując. TJ podchodził jednak do tematu z dystansem, zdając sobie doskonale sprawę z intencji przeciwnika.

Starałem się pozostać tak opanowanym, jak tylko byłem w stanie.

– powiedział.

Wiedziałem, że jego celem było, żebym walczył emocjonalnie, żebym nie walczył technicznie i żeby mnie ustrzelił, gdy wchodzę w dystans. To kontruderzacz. Jest szybki, lubi kontrować. Nie chciałem grać na jego zasadach.

Jestem agresywnym zawodnikiem. Tak walczę. Walczę agresywnie i próbowali to wykorzystać. Dlatego w pierwszej rundzie starałem się utrzymywać dystans. Nie poświęcałem się w pełni tym kopnięciom, bo chciałem utrzymać dystans, pozostać poza jego zasięgiem. Ostatecznie jednak w drugiej rundzie powiedziałem sobie, żeby to pieprzyć i pójść ostro.

Ostatecznie Dillashaw ustrzelił Garbrandta podczas ostrej wymiany w półdystansie, posyłając go na deski soczystym prawym i dopełniając dzieła zniszczenie uderzeniami z góry.

To nie było przypadkowe. Lewe kopnięcie – wiedzieliśmy, że i tak zawsze trzyma prawą rękę nisko. W zasadzie obie ręce trzyma cały czas bardzo nisko. Ma jednak bardzo szybkie sierpy.

– powiedział.

Plan więc polegał na tym, żeby kopać jego nogi, kopać ciało, kopać nogi, kopać ciało – a wszystko po to, żeby jeszcze bardziej opuścił ręce. W ten sposób ustawiliśmy lewe kopnięcie (na głowę). Od tamtej chwili byłem już w zasadzie na autopilocie i szukałem ciosów w locie. I trafiłem.

Zdetronizowany mistrz już podczas konferencji prasowej zapowiedział gotowość do natychmiastowego rewanżu, ale nowy król widzi temat zupełnie inaczej.

Dopiero co skończyłem go w drugiej rundzie. Nie zasługuje na rewanż.

– stwierdził wprost Dillashaw.

Jest nadal nowy w tym sporcie, musi zapracować na powrót. Ja sam powinienem był dostać od razu rewanż po walce z Cruzem – bardzo bliskiej niejednogłośnej decyzji, którą moim zdaniem wygrałem, a jednak nie dostałem jej. Zabrało mi półtora roku – a w zasadzie prawie dwa lata – żeby dostać kolejną szansę. Uważam więc, że zdecydowanie musi się najpierw odbudować.

31-latek ma już jednak na oku kolejnego rywala – jest nim dominator kategorii muszej Demetrious Johnson, który w ostatniej potyczce pobił rekord w ilości obron pasa mistrzowskiego. Dillashaw jest gotowy zejść do limitu kategorii muszej, aby tam przerwać niesamowitą serię zwycięstw Johnsona.

A jeśli jednak do tej walki z tego czy innego powodu nie dojdzie?

Zobaczymy, co wydarzy się w walce Dominicka Cruza z (Jimmie) Riverą (na UFC 219).

– powiedział TJ.

To twarde starcie. Cruz będzie miał pełne ręce roboty. Demetrious nie może jednak uciekać przede mną. To za duża walka. Pobił rekord. Poklepał się po plecach i pobił rekord. A teraz pora zarobić jakieś pieniądze. Opowiada o tym, jak to chce 7-cyfrowych wypłat – no i proszę bardzo, oto szansa. Podejmij wyzwanie, dotrzymaj słowa i zróbmy tę walkę. To bardzo inteligentny zawodnik. Jest sprytny i jego trener także. Wiedzą, że ze mną mieliby trudną przeprawę.

Przez najbliższe dwa miesiące Dillashaw ma jednak zupełnie inne priorytety – kompletnie niezwiązane z oktagonem.

Będę miał dziecko 28 grudnia, czym jestem niesamowicie podekscytowany. Teraz więc moja żona ma przed sobą przygotowania do walki, na którą muszę ją przygotować. Wspierała mnie i teraz pora, żebym ja wsparł ją.

*****

Nowojorska klęska Joanny Jędrzejczyk

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button