UFC

„Ten mały sku*wiel znaczy dla mnie więcej, niż mógłbym sobie wyobrazić” – Donald Cerrone o synu

Opromieniony efektowna wiktorią z Alem Iaquintą podczas gali UFC on ESPN+ 9 w Ottawie, Donald Cerrone opowiedział o swoich synu i jego przyszłości.

Od czasu gdy niespełna rok temu został ojcem, Donald Cerrone radzi sobie w oktagonie wybornie. Od 29 czerwca 2018 roku – wtedy narodził się Dacson Danger Cerrone – Kowboj wygrał już trzy pojedynki, notując najlepszą serię zwycięstw od 2016 roku.

Zobacz także: podwójny obrót z sierpem – czyli kandydat do KO roku na gali Bellator w Birmingham

W sobotę w walce wieczoru gali UFC on ESPN+ 9 w Ottawie ofiarą Papy Donalda został Al Iaquinta – a wszystko w obecności małego Dacsona, który nie przegapił jeszcze ani jednej walki ojca.

Fajnie jest mieć go tutaj ze sobą, żeby potem mógł powiedzieć: „To był mój tata!”.

– powiedział Kowboj w rozmowie z dziennikarzami po gali.

Te wszystkie moje osiągnięcia, które pokazują na wielkim ekranie – „najwięcej w historii UFC”… Mieć ojca, który jest najostrzejszym skurwielem w historii. To fajne. Wydaje mi się, że to fajne. A przynajmniej mam nadzieję, że on tak pomyśli. „Dokonał tego mój ojciec – i nadal jest skurwielem”. To fajne.

Cerrone zdradził, że chce mieć ze swoją partnerką trójkę dzieci – a pierwotny plan zakładał, aby pierwsza była córka.

Zdecydowanie jednak nie narzeka, nie ukrywając jednocześnie, że uczucie ojcostwa jest dla niego nadal bardzo świeże i nowe. Zdaje sobie sprawę, że opowieści o tym, że teraz „ma dla kogo walczyć” brzmią ckliwie i był pierwszym, który z nich kpił przez lata – ale teraz tak właśnie czuje.

Ten mały skurwiel wiele dla mnie znaczy. Więcej niż mógłbym sobie kiedykolwiek wyobrazić. Rozpalił we mnie na nowo ogień.

– przyznał.

Nie chodzi o udowadnianie innym (kibicom), że się mylą (skreślając mnie), ale po prostu fajnie wszystko w końcu złożyć w całość. Może po prostu staję się starszy, dojrzalszy. Zaczynam rozumieć, co trzeba robić inaczej, jak ciężko trenować, kiedy zwolnić obroty, jak nie dać się sprowokować. Pięć lat temu różne rzeczy wyprowadzały mnie z równowagi – a dzisiaj? Mam to gdzieś. Trąbisz na mnie na skrzyżowaniu? Mam to gdzieś. A pięć lat temu prawdopodobnie wypierdoliłbym cię z samochodu. Po prostu nie zwracam już uwagi na różne rzeczy. Dojrzałem.

Znany z zamiłowania do wszelkiego rodzaju sportów ekstremalnych, Donald nie zmienił swojego życia po narodzinach syna. Nie ma w ogóle mowy o założeniu przysłowiowych kapci. Zamiast tego gdzie się tylko da, tam Kowboj bierze syna ze sobą.

https://www.instagram.com/p/BwzcKSeg-77/

Zdaje sobie jednocześnie sprawę, że nie może nadmiernie rozpieścić – a co najważniejsze: rozleniwić – syna dobrobytem.

Będzie małym sławnym dzieciakiem.

– powiedział.

Samo to, że zapewnię mu dobry start, nie znaczy, że wszystko będzie łatwe i przyjemne. Ma całe życie do przeżycia i znalezienie swojej drogi. Nie chcę więc, żeby dorastał, obrastając w piórka: „O, jestem taki zajebisty”. Nie, mały skurwielu, masz robotę do wykonania.

Gdy Lindsay jest w pracy, a ja spędzam z nim cały dzień… To jest, kurwa, największe możliwe wyzwanie. Nawet dzisiaj rano. Leżę na łóżku. Próbuję znaleźć chociaż pięć minut spokoju – a on na mnie włazi, chce skakać, uderza mnie po twarzy, sięga po różne rzeczy.

W ocenie wielu mogący pochwalić się serią trzech zwycięstw – w tym dwóch już w wadze lekkiej – Kowboj jest obecnie najlepszym zawodnikiem w historii UFC, który nigdy nie sięgnął po pas mistrzowski. Nie na długo jednak – zapowiada Amerykanin.

Koniec opierdalania się. Idę po pas. I zamierzam go potrzymać. Po to tu jestem.

*****

Donald Cerrone: stary człowiek – a może

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button