UFC

Robert Whittaker: „Całe życie Michaela Bispinga to jak scena z filmu – zawsze gra”

Tymczasowy mistrz kategorii średniej Robert Whittaker zdradza, że pomimo niedawnej kontuzji byłby w stanie jeszcze w tym roku zmierzyć się z Michaelem Bispingiem.

Podczas gali UFC 213 Robert Whittaker doznał co prawda kontuzji kolana w zwycięskiej walce z Yoelem Romero o tymczasowy pas mistrzowski kategorii średniej, ale nie znaczy to w żadnym wypadku, że nie byłby w stanie powrócić do oktagonu jeszcze w tym roku. Rzecz jednak w tym, że mistrz Michael Bisping w swojej drugiej obronie złota pójdzie w wymarzone przez siebie tany z Georgesem Saint-Pierrem podczas zaplanowanej na 4 listopada nowojorskiej gali UFC 217.

Brytyjczyk wielokrotnie podkreślał, że walka z Kanadyjczykiem ma sens, bo Australijczyka czeka długa przerwa z powodu kontuzji. Okazuje się jednak, że rzeczywistość jest nieco inna.

Kontuzja nie stanowiłaby problemu.

– powiedział w rozmowie z ESPN.com Whittaker.

Od jak dawna Michael dążył do tej walki z GSP? A UFC robi, co zechce. Tak to już jest.

Australijczyk jest przekonany, że nie tylko pod koniec tego roku mógłby walczyć z Bispingiem, gdyby ten nie bił się z GSP, ale nie ukrywa też, że mógłby zaakceptować walkę na UFC 217.

Musiałbym porozmawiać z lekarzami i trenerami, ale na pewno bym to rozważył.

– stwierdził.

Ale Michael Bisping vs. Georges St-Pierre to kasowa walka, a UFC uwielbia kasowe walki.

Po tym, jak Whittaker wypunktował Romero, do klatki wszedł Bisping, który w charakterystyczny dla siebie sposób rzucił najpierw mistrzowski pas na deski, potem natomiast rzucając wyzwanie Australijczykowi. Ten ostatni jednak już dawno nauczył się, by do zachowania Brytyjczyka podchodzić z dużym dystansem.

Całe życie Michale Bispinga to jak scena z filmu. Zawsze gra.

– powiedział.

Ta cała konfrontacja podczas UFC 213? Śmiać mi się chce. Trochę błazenada. Nie możesz tak się zgrywać, a potem iść walczyć z kimś innym. To po prostu wygląda głupio.

Georges nawet nie walczy w tej kategorii. Nie jest nawet tak, że ktoś z czołowej dziesiątki przeskakuje kolejkę. To kasowa walka. Dokładnie tym jest. Nie denerwuje mnie. Ludzie będą robić, co zechcą. Nie mogę być niepocieszony, bo nie potoczyło się według mojego planu, bo, powiedzmy sobie szczerze, w UFC wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie.

*****

Nick Diaz nie skreśla Conora w walce z Floydem: „Jeśli trafiasz mojego brata, to możesz postawić opór Floydowi”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button