UFC

„Pozwólcie, że powiem wam coś o, ku*wa, Chimaevie…” – Sean Strickland wyjaśnia, jak skończyły się jego żarty o Czeczenii i dlaczego Chimaev „ni ch*ja” nie zasługuje na walkę o pas

Mistrz wagi średniej UFC Sean Strickland wyjaśnił, dlaczego Khamzat Chimaev nie zasługuje na walkę o pas i dlaczego chętnie mu ją jednak da.

Przed sobotnią galą UFC 294 w Abu Zabi sternik organizacji Dana White publicznie nadał co-main eventowi wydarzenia status eliminatora do walki o tytuł mistrzowski. Na szali pojedynku Khamzata Chimaeva z Kamaru Usmanem znalazł się titleshot.

Zasiadający na 185-funtowym tronie Sean Strickland podkreślał jednak w drodze do czeczeńsko-nigeryjskiego starcia, że psim obowiązkiem Wilka jest dominujące zwycięstwo nad leciwym już Nigeryjskim Koszmarem, który wchodził na zastępstwo, w zasadzie bez żadnych przygotowań debiutując w nowej kategorii wagowej.

Chimaev ostatecznie opuścił oktagon w glorii zwycięzcy, ale nie zdołał skończyć Usmana. Zdominował go co prawda w pierwszej rundzie, ale dwie ostatnie były znacznie bardziej wyrównane. Wygrał większościową decyzją sędziowską.

Pomimo iż walka okazała się znacznie bardziej wyrównana, niż zakładano, Dana White podtrzymał swoją narrację. Obwieścił, że jeśli tylko Czeczen nie złamał ręki – bo istniało takie ryzyko – w kolejnej walce stanie naprzeciwko Seana Stricklanda.

Okazuje się tymczasem, że amerykański mistrz ma nieco inne zdanie w temacie… Choć jak najbardziej jest gotowy na konfrontację z Czeczenem.

– W Chimaevie podoba mi się tylko jedno: jego walki się sprzedają – powiedział Sean na kanale UFC Fight Pass. – Z jakiegoś powodu ludzie go, ku*wa, lubią albo go nie lubią. Nie wiem. Patrzę więc na niego jak na sowitą wypłatę. Sprzedaje walki. Ludzie płacą, żeby oglądać.

– Ni ch*ja na to nie zasłużył. Nie zasługuje na to. Ale jest, jak jest. Dajcie mu to. Wyjdę i będę się napie*dalał z człowiekiem przez pięć rund. Ale nie, nie zasłużył na to. Ni ch*ja. Zwycięstwo decyzją z półśrednim, który wszedł z kanapy, to nie jest, ku*wa, zapracowanie na titleshot.

Strickland i Chimaev mieli wielokrotnie okazję wziąć się za łby w treningowych warunkach w Xtreme Couture. Czeczen spędził tam swego czasu łącznie kilka miesięcy przy okazji trzech wizyt w klubie.

Przed galą UFC 294 został nawet zapytany o sparingi z Stricklandem, nie pozostawiając wątpliwości, kto rozdawał w nich karty.

– Trzymałem go na dole, dusiłem, biłem – mówił Khamzat. – To dobry zawodnik. Ma ducha walki. Wojownik. Trochę taki kowboj z filmów.

– Jeśli jednak porównać nas pod względem technicznym, jestem na zupełnie innym poziomie pod kątem zapasów, grapplingu, stójki. Jestem gotowy na walkę z każdym, także Stricklandem. Pomimo że razem trenowaliśmy, sparowaliśmy, nie łączy nas żadne relacje. Normalny gość. Dobry gość, dobry zawodnik. Nic do niego nie mam.

Gdy zaś we wspomnianym wywiadzie, jakiego udzielił na kanale UFC Fight Pass, zapytano Seana o powyższą forsowaną przez Czeczena narrację w temacie ich sparingów, Amerykanin przywołał pewną anegdotę…

– Pozwólcie, że powiem wam coś o, ku*wa, Chimaevie – zaczął opowieść Strickland. – To prawdziwa historia. Skoro już gadamy o tym, co dzieje się na treningu…

– Któregoś dnia zażartowałem sobie z Czeczenii. Nie zrozumiał jednak dobrze, co powiedziałem. To był bardziej komplement pod adresem ich zawodników, a on wysłał mi wiadomość, w której zaczął po mnie jechać.

– Odpowiedziałem mu tak: Chimaev, źle mnie zrozumiałeś, ale widzimy się jurto o 15, rękawice albo bez rękawic, masz być. I nie zgadniecie – ani się nie pojawił, ani nie odpowiedział. Przegadaliśmy to. Mówi mi, że „nie, nie, porozmawiajmy”.

– Rzecz jednak w przypadku Chimaeva w tym, że gość potrafi się napie*dalać. Potrafi się bić. Wiemy o tym wszyscy. Pokonał Usmana decyzję. Usman jest stary, emerytowany ale kij – zrobił to. Tyle że ja i Chimaev to inny gatunek. Chimaev mógłby stanąć tutaj przede mną i pójdę z nim do walki na śmierć i życie, nawet mając świadomość, że zginę. Nie jestem, ku*wa, Chimaevem.

Ten sondaż jest zakończony (od 4 miesiące).

Sean Strickland vs. Khamzat Chimaev - kto wygrałby?

Sean Strickland
51.32%
Khamzat Chimaev
48.68%

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button