KSWPolskie MMA

„Po ch*j się do mnie spie*dala jeden z drugim” – Arkadiusz Wrzosek bez ceregieli o „debilu” Michale Kicie i jego menadżerze

Arkadiusz Wrzosek odniósł się do niedawnych wpisów Michała Kity, który w nieszczególnie zawoalowany sposób rzucił mu wyzwanie do walki, przemycając pod adresem warszawiaka kilka kuksańców.

Kilka tygodni temu zaprawiony w bojach Michał Kita zaapelował do organizacji KSW o usunięcie z rankingu wagi ciężkiej. Przy okazji przemycił kilka medialnych szturchańców pod adresem trzech zawodników – Szymona Bajora, Artura Szpilki i Arkadiusza Wrzoska.

– Halo KSW!!! – napisał wtedy zabrzanin. – Od kilku miesięcy dyskretnie domagałem się, abyście mnie usunęli z waszego rankingu. Aktualnie nie jesteśmy związani kontraktem!

– Tym bardziej, jak po fiasku zaawansowanych rozmów waszych z Arturem Ostaszewskim o potencjalnej walce z Arkiem Wrzoskiem przed galą na Stadionie Narodowym ostatecznie sam Martin Lewandowski zablokował ten pojedynek, stwierdzając o mnie – „jest za dobry” (fakt, ma rację).

– Później się kibice dziwią, jak to jest, że np. Artur Szpilka, Arek Wrzosek czy Szymon Bajor (ku przypomnieniu, pierwszy i jedyny w historii zawodnik co zrobił medialną kupę, przyznając się na wizji, że nie zawalczy ze mną, bo się boi) mówią w mediach, że mogą walczyć z każdym z rankingu i do tych walk nie dochodzi!

– Zdejmijcie z nich ten „parasol ochronny” i możliwość wybierania sobie przeciwnika, a szybko zweryfikuje się, czy prawdziwy wojownik czy medialny pozer?! Jakby co macie moje namiary!

Jak się okazuje, powyższy wpis zdecydowanie nie przypadł do gustu wspomnianemu Arkadiuszowi Wrzoskowi – a szczególnie sformułowanie „medialny pozer”, którego użył Masakra.

Zapytany bowiem w najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił Tomaszowi Majewskiemu z portalu FightSport.pl o wypowiedzi zabrzanina, warszawski kickbokser przebranżowiony na MMA początkowo nieszczególnie co prawda palił się do roztrząsania tematu, ale gdy już się rozkręcił, nie zostawił na Masakrze suchej nitki.

– Wiesz co, nic się chyba (z tych pretensji Kity) nie wywiązało – powiedział Arek. – Nie chce mi się nawet tego komentować. Gościowi się chyba coś pomyliło.

– Byliśmy razem w szatni na lutowej gali. Był dla mnie bardzo miły, gadaliśmy sobie, nawet się wymienialiśmy odżywkami, a nagle on pisze, ku*wa, że ja jestem jakimś pozerem między innymi. Gdzieś tam się spie*dala.

– Nie wiem… Nie wiem, czy jemu czy jego menadżerowi – który pewnie go popchnął, żeby takie coś napisał w moją stronę – pieniędzy brakuje? Nie wiem.

Prowadzący stanął w obronie prowadzącego zabrzanina menadżera Artura Ostaszewskiego, podkreślając, że to nie w jego stylu.

– Ale on pisze swoim zawodnikom, ku*wa, posty na Instagramie – zripostował Wrzosek. – Tutaj troszkę się pomylili. Niech sobie piszą, o kim tam chcą, wyzywają, kogo chcą, ale ode mnie – że tak powiem – się odstosunkują. Wku*wiające to jest.

– Ja sobie po prostu trenuję, robię sobie walki, to po ch*j się do mnie spie*dala jeden z drugim. Druga sprawa, że Michał Kita (pisze), że prowadzą mnie, ku*wa, za rękę w KSW. Nawet nie minął jeszcze rok od czasu mojej pierwszej walki w KSW… Rok czasu trenuję, a on już do mnie startuje, a niech spojrzy w swój rekord – bo sam spojrzałem i z pięciu pierwszych walk trzy zrobił z debiutantami, a jedną z gościem, co ma ujemny rekord. A on mówi, że ja jestem prowadzony, gdy ja jedną walkę miałem z debiutantem, a dwie z zawodnikami, którzy tak naprawdę, co by nie gadać, mieli dodatnie rekordy i wygrywali wcześniej z zawodnikami, którzy mieli jeszcze większy (rekord).

– Tak że nie wiem, no ku*wa, dla mnie to debil i tyle – że mnie nazywa w ogóle pozerem. Ja jestem pozerem? No spójrz mój rekord, spójrz w moją karierę i się zastanów. Tak napisał. Ja to tak odbieram. Nikt mu nie chce już dawać walk albo zarobić, więc sobie szuka na siłę. To nie jest Fame MMA, żeby robić takie internetowe podsmażki.

Michał Kita w zeszłym tygodniu gościł w MMA Studio, gdzie rozwinął swój przytoczony wyżej wpis. Zaznaczył, że pod kątem sportowym absolutnie niczego nie ujmuje ani Arturowi Szpilce, ani Arkadiuszowi Wrzoskowi – pierwszego uważa za wybornego boksera, drugiego za wybitnego – jednego z Top 10 na świecie – kickboksera.

– Ale pamiętajcie, to oni weszli w mój świat, w MMA – zastrzegł wtedy Michał. – Co by nie mówić o mnie, to na tych wodach w tym kraju na dzień dzisiejszy i Arek, i Artur są na tych wodach płotkami i leszczami, a ja jestem rekinem.

– I absolutnie – jeżeli doszłoby do walki z Arturem czy z Arkiem i przegrałbym na zasadach MMA, nie miałbym żadnego problemu, aby wyjść i publicznie powiedzieć, że to ja jestem leszcz, a to są kozacy – i pora kończyć.

Dlaczego zatem Kita wyzwał Wrzoska i Szpilkę?

– Chodzi mi jeszcze o tą chronologię wydarzeń – wyjaśnił w MMA Studio Michał. – Przyszedł Artur, przyszedł Arek, wcześniej Izu czy Tomek. Nic nie powiedziałem, bo wiem, że to są sportowcy z krwi i kości.

– Zrobili jedną, drugą, trzecią walkę… W przypadku Arka trzy, w przypadku Artura dwie w KSW. Nic nie powiedziałem. Ale jak usłyszałem po ich walkach na Stadionie Narodowym, że mówią, że są gotowi – z całym szacunkiem – na wszystkich z rankingu, żeby z nimi walczyć, to ja mówię: sprawdzam.

43-letni Masakra ostatni pojedynek stoczył w lutym tego roku, pokonując Daniela Omielańczuka. Powrócił tym samym na zwycięskie tory po dwóch z rzędu porażkach.

Arkadiusz Wrzosek – były utytułowany kickbokser, który na rozkładzie ma między innymi legendarnego Badra Hariego – wygrał wszystkie trzy walki w formule MMA, jakie stoczył pod sztandarem KSW. Od czasu gali na Stadionie Narodowy medialnie huczy o jego pojedynku z Arturem Szpilką.

Ten sondaż jest zakończony (od 6 miesięcy).

Michał Kita vs. Arkadiusz Wrzosek - dobry pomysł?

Bez sensu
38.10%
Ujdzie
31.75%
Super
30.16%

Aktualizacja – Artur Ostaszewski poinformował, że doszło do nieporozumienia.

– Rozmawiałem z Arkiem, nieporozumienie. Nie o mnie tu chodzi. Mamy wszystko wyjaśnione, temat wyczyszczony i zamknięty.

Cała rozmowa z Arkadiuszem Wrzoskiem poniżej.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button