UFC

OPINIA: Sean Strickland zawodnikiem roku 2023 – to kwestia przyzwoitości

Nigdy wybór najlepszego zawodnika roku w MMA nie był tak prosty jak teraz – tylko karykaturując rzeczywistość, można nie wskazać Seana Stricklanda.

Mistrz wagi lekkiej UFC Islam Makhachev ma za sobą bardzo udany rok. Marzyły mu się co prawda w trzy walki, ale wrażliwy na brzęczące argumenty Dana White nie po raz pierwszy wykazał się biznesową odpowiedzialnością na odcinku bliskowschodnim, na wszelki wypadek nie pozwalając Dagestańczykowi na zawitanie w progi oktagonu latem. Chciał mieć bowiem pewność, że będzie on dostępny w październiku, aby zaprezentować swoje bitewne szlify przed szejkami w Abu Zabi.

W 2023 roku Islam Makhachev zmierzył się jednak z jednym li tylko rywalem, i to na dodatek z wagi niżej – a mianowicie rozdającym karty w wadze piórkowej Alexandrem Volkanovskim. W lutym po dobrej, bardzo wyrównanej walce na wyjeździe pokonał sklasyfikowanego wówczas na 1. miejscu w rankingu P4 Volka jednogłośną decyzją. Natomiast w październiku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich efektownie znokautował wchodzącego wtedy na zastępstwo za Charlesa Oliveirę Australijczyka w pierwszej rundzie walki wieczoru gali UFC 294, definitywnie zamykając ten rozdział swojej kariery.

Kapitalny rok ma za sobą Tom Aspinall. Doszedłszy do zdrowia po ciężkiej kontuzji kolana, uzbrojony w nowe umiejętności – rzeczony uraz dolegał mu bowiem od kilku lat, ograniczając jego oktagonowy potencjał – Brytyjczyk zdemolował ekspresowo Marcina Tyburę, by następnie wziąć w ostatniej chwili walkę z Sergeyem Pavlovichem, na szali której znalazł się tymczasowy tytuł mistrzowski kategorii ciężkiej. Kapitalnie usposobiony Aspinall potrzebował ledwie 69 sekund, aby znokautować rozpędzonego serią sześciu pierwszorundowych nokautów Rosjanina.

Świetny rok ma też za sobą Alexandre Pantoja, który w lipcu po fantastycznym boju strącił z tronu wagi muszej Brandona Moreno, by następnie w grudniu obronić złoto – o co w tej dywizji od kilku lat łatwo nie jest! – przed zakusami Brandona Royvala.

Pomimo iż w kwietniu został brutalnie znokautowany przez Israela Adesanyę, to 2023 roku z historycznymi dokonaniami zakończył Alex Pereira. Przeniósłszy się do kategorii półciężkiej, brazylijski rębajło pokonał dwóch byłych mistrzów, Jana Błachowicza i Jiriego Prochazkę, sięgając po drugą koronę. Zapisał się tym samym na kartach historii jako zawodnik, który w rekordowo krótkim czasie – pod kątem liczby stoczonych walk – sięgnął po tytuły mistrzowskie dwóch różnych kategorii wagowych UFC.

Ekscentrycy w charakterze najlepszego zawodnika MMA za 2023 rok wskazać mogą też Patricka Mixa z Bellatora, a jednostki bardziej nienawidzące UFC niż kochające MMA – takich też nie brakuje! – Francisa Ngannou, ale… Elementarna przyzwoitość jest tutaj bezwzględna. To był rok Seana Stricklanda.

Amerykanina można oczywiście lubić lub nie rozumieć, ale jego dokonania w tym roku są niepodważalne. Poddać w wątpliwość jego status można wyłącznie poprzez posiłkowanie się różnorodnymi ekscesami intelektualnymi – ale od takich przecież stronimy.

W 2023 rok Tarzan wchodził w minorowym nastroju – przegrał bowiem dwie walki z rzędu, najpierw padając pod ciosami Poatana jak Napoleon pod Moskwą, a następnie dyskusyjnie ulegając Jaredowi Cannonierowi. Konia z rzędem temu, kto wtedy prognozowałby, że to właśnie Amerykanin zakończy 2023 rok w glorii mistrza wagi średniej. Osobnika takiego prawdopodobnie uznalibyśmy za oktagonowego neofitę, co to jeszcze nie do końca rozumie, jak się sprawy w tym sporcie mają. A jednak!

W styczniu Sean Strickland wszedł na zastępstwo za Kelvina Gasteluma, pewnie pokonując perspektywicznego Nassourdine’a Imavova. Później zgodził się na walkę z otoczonym wówczas sporym medialnym zgiełkiem Abusem Magomedovem, w której do ugrania miał niewiele, do stracenia – furę. Przetrwawszy początkowe ataki niemieckiego Dagestańczyka, zdominował go i ubił w drugiej rundzie.

Zwycięstwa te wespół ze sprzyjającymi okolicznościami – tj. niezdolnością do walki Dricusa Du Plessisa – zapewniły Amerykaninowi mistrzowski pojedynek z ociekającym wówczas pewnością siebie Israelem Adesanyą. Dla Nigeryjczyka miała być to formalność. Przystanek przed większymi walkami.

Gremialnie skreślany acz rewelacyjnie usposobiony Tarzan zdeklasował jednak mistrza nie tylko werbalnie, za mikrofonem, ale i fizycznie, w oktagonie. Dość powiedzieć, że 25 minutach jednostronnej rywalizacji rozstrzelanemu Nigeryjczykowi w głowie świtało tylko jedno: „psa nie obrażać, pies to rodzina”.

Sportowe dokonania Seana Stricklanda to jedno. W 2023 roku Amerykanin wspiął się też na wyżyny medialne, pomimo iż nawet w świecie MMA znaleźli się pogodni idioci, którzy próbowali go unieważnić. Starania te spełzły jednak na niczym. Sean Strickland cieszy się gigantyczną popularnością, nadal pozwalając sobie na przekraczanie granic poprawności politycznej, do jakich nawet zbliżyć nie mogą się inni, wrażliwi na wykluczenie. Dość powiedzieć, że Tarzan ośmielił się nie pokajać się za słowo-zbrodnię, jakiej dopuścił się podczas niedawnej konferencji prasowej z Dricusem Du Plessisem! Nic dobitniej nie obrazuje, jak bardzo na postępowe pohukiwania immunizowany jest Amerykanin.

Wybór najlepszego zawodnika MMA za 2023 roku to nie kwestia opinii. To kwestia przyzwoitości.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button