KSWPolskie MMA

„Nie lubię, jak ktoś mnie nazywa konfabulantem” – Szymon Kołecki odpowiedział na słowa Macieja Kawulskiego

Szymon Kołecki opowiedział szczegółowo o okolicznościach rozwiązania umowy z KSW po fiasku negocjacji nt. walki z Tomaszem Narkunem.




We wtorek gruchnęła nowina o zakończeniu współpracy pomiędzy Szymonem Kołeckim i organizacją KSW. Strony nie doszły do porozumienia w sprawie walki tego pierwszego z mistrzem wagi półciężkiej Tomaszem Narkunem.

W wywiadzie udzielonym Jackowi Adamczykowi z MMARocks.pl olimpijczyk zdradził, że ofertę walki z Żyrafą otrzymał we wrześniu. Starcia miało odbyć się w listopadzie. Poinformował jednak organizację, że nie będzie w stanie przygotować się w osiem tygodni, bo wraca po 2-miesięcznym roztrenowaniu i wakacjach.




– To nie był jedyny powód – dodał Szymon. – Wielokrotnie już mówiłem o tym, że jeśli miałbym walczyć z tak mocnym zawodnikiem w tak prestiżowej walce, zacząłbym od negocjacji finansowych. Jeśli one byłyby ustalone, wtedy bym się skupił na terminie i przygotowaniach. A rozmów o finansach nie było, dlatego tę walkę odrzuciłem od razu.

Tu i ówdzie w przestrzeni medialnej pojawiły się opinie sugerujące, że Kołecki najzwyczajniej w świecie lęka się konfrontacji z Narkunem. Olimpijczyk stanowczo jednak temu zaprzeczył.

– Każdy ma prawo do własnych opinii – powiedział. – Natomiast jeśli ktoś mi odpowiednio zapłaci, to ja mogę nawet jutro walczyć z Tomkiem Narkunem. To nie jest kwestia przestraszenia się.

– Prawdę powiedziawszy, ja mógłbym wyjść i gdzieś tam udać przygotowanie, udać chęć zwycięstwa, położyć się tam i wziąć naprawdę duże pieniądze. Bo pieniądze, jakie miałem podstawowo ustalone za moje walki, są już bardzo duże. Pewnie nikt by z tego nie zrezygnował, nawet uważają, że tę walkę przegra.

– Natomiast ja tego nie chciałem zrobić. Jeżeli miałbym kiedykolwiek walczyć z Tomkiem, to tylko w pełni przygotowany i gotowy do tego, żeby wygrać. Natomiast to absolutnie tak nie jest, że się kogokolwiek przestraszyłem.



– Oczywiście Tomek jest świetnym zawodnikiem. Byłby zdecydowanie większym faworytem w tej walce ode mnie, ale ja mam swoje atuty i wiem, że gdybym miał odpowiednią ilość czasu, żeby się przygotować, to byłbym na pewno dobrze przygotowany i mógłbym tę walkę wygrać. Jestem tego pewien. (…)

– Uważam po prostu, że ta walka jest o wiele więcej warta aniżeli to, co miałem zapisane w kontrakcie. I z tego powodu się nie zgodziłem.

Szymon Kołecki mocno podkreślił, że bardzo dobrze wspomina swoje występy pod sztandarem KSW – stoczył tam cztery walki, wszystkie zwyciężając – i rozstaje się z organizacją w zgodzie. Z uwagi na swój zaawansowany wiek ma wątpliwości, czy kiedykolwiek jeszcze pod sztandar KSW wróci, ale zdaje sobie sprawę, że życie pisze różne scenariusze.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

– Rozumiem to, że żadna inna walka w Federacji KSW przy moim wynagrodzeniu mogłaby się nie spiąć finansowo i nie zarobić na siebie – ocenił. – I to jestem w stanie zaakceptować. Dlatego nie robiłem problemów z podpisaniem aneksu, który kończył naszą współpracę.

– Rozumiem to, że moje stawki są wysokie. Rozumiem, że nie jest łatwo opłacić mnie, przeciwnika i jeszcze na tym zarobić. Natomiast znam też swoją wartość i wszystko, co się z tym wiąże. Dlatego za taką stawkę nie zgodziłem się walczyć z Tomkiem Narkunem. Dodatkowo w tak krótkim okresem przygotowania do gali.

40-latek przyznał natomiast, że do gustu nie przypadły mu wypowiedzi współwłaściciela KSW Macieja Kawulskiego.




– W tym, co powiedział Kołecki, jest dużo prawdy, ale tyle samo konfabulacji – stwierdził Kawulski w rozmowie z WP Sportowe Fakty. – Umówiliśmy się, że w tym roku dostanie walkę za pełną stawkę. Proszę mi wierzyć, że ta stawka jest naprawdę wysoka. Dlatego właśnie uznaliśmy, że musi to być wyjątkowy pojedynek. Zaproponowaliśmy Kołeckiemu bardzo prestiżowe starcie – takie, o którym marzy każdy zawodnik w tej dyscyplinie sportu. I wtedy pojawiły się problemy. Nawet nie chcę dosłownie cytować jego słów. Mogę tylko powiedzieć, że w tym momencie negocjacji zaczęło się wybieranie rywali i stawianie sprawy na ostrzu noża.

Co na to Kołecki?

– Nie mam pretensji, że organizacja nie była w stanie takiego zestawienia zrobić, nie ma problemu – zaznaczył. – Natomiast nie lubię, jak ktoś mnie nazywa konfabulantem. Myślę, że to się Maćkowi wyrwało. Ponieważ jest to pierwszy raz, od kiedy się znamy, puszczę to w niepamięć. Natomiast potwierdzam to, co Maciek mówił – powiedziałem, że na tym etapie Tomek jest ode mnie lepszy i nie jestem w stanie do tej walki się przygotować i w niej nie zawalczę. Tyle.

Szymon nie wyklucza teraz startów pod żadną banderą – choć nie wyklucza też, że zawiesi rękawice na kołku, jeśli nie otrzyma satysfakcjonującej go propozycji. Jak zaznaczył, walczyć już nie musi.




Zapytany o propozycję ze strony Macieja Kawulskiego – na walkę z Tomaszem Narkunem dostaniesz tyle czasu, ile będziesz chciał – Szymon Kołecki odpowiedział krótko i konkretnie. Otóż, jeśli – co jest najważniejsze – dojdzie do porozumienia w sprawie finansów, bo o to wszystko się rozbija, potrzebuje 18 tygodni.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button