UFC

Nate Diaz: „Nie można zapłacić mi, żebym przegrał”

Nate Diaz wyjaśnia zadymę podczas konferencji prasowej oraz odpowiada na trudne pytania o zarobki oraz możliwość ustawienia walki z Conorem McGregorem na UFC 202.

Po zakończeniu otwartego treningu przed galą UFC 202 Nate Diaz odpowiedział na kilka pytań od dziennikarzy.

Jestem tu, żeby zająć się swoim biznesem. Wszyscy jesteśmy tu, bo mamy jakiś biznes. Muszę zrobić, co mam do zrobienia.

– powiedział stocktończyk, zapytany o swoje zachowanie na konferencji prasowej przed galą, która zakończyła się wymianą butelek.

Chcę się dobrze zachowywać, ale muszę się trzymać realiów, muszę pozostać w zgodzie z samym sobą, z tym, w co wierzę. A wierzę w to, że jeśli skurwiel wchodzi tam, mając się za pierdolonego ważniaka, to muszę pokazać mu, że mamy tu cały gang gotowy do działania. Weszli tam i myśleli, że to mocne, ale my tu mamy całą armię.

Conor McGregor stwierdził, że za rewanżową walkę zarobi jeszcze więcej niż za pierwsze starcie na UFC 196 – czyli ponad 10 milionów dolarów. Gdy pytanie o zarobki zadano Diazowi, ten odpowiedział krótko.

Mniej niż na to zasługuję.

Niektórzy uważali, że zadyma podczas konferencji prasowej była wcześniej przygotowana, ale młodszy ze stocktońskich braci nie przywiązuje do tego większej wagi.

Oceniajcie to, jak chcecie.

McGregor zapowiadał, że na drugiej walce z Diazem się nie skończy i gdy już go pokona, przyjdzie pora na trylogię. W konsekwencji tu i ówdzie pojawiły się głosy sugerujące, że stocktończyk nie podejdzie do rewanżu z najwyższym zaangażowaniem, zdając sobie sprawę, że na trzeciej walce ponownie zarobiłby krocie.

Jeden z dziennikarzy odważył się zdać Diazowi to pytanie wprost.

Jestem tu, aby wygrać. Po to tu jestem.

– odparł spokojnie Nate.

Nie możesz zapłacić mi, żebym przegrał.

Poniżej nagranie z całego treningu medialnego stocktończyka oraz wywiadu po nim:

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button