Bellator

Na radarze – najciekawsze zestawienia weekendu

Drugi weekend września będzie obfitował w fenomenalnie zapowiadające się starcia. Na które walki spoza UFC warto zwrócić uwagę?

Fanom  MMA weekend upływał będzie głównie pod znakiem gali UFC Fight Night 51, na której w walce wieczoru zmierzą się Antonio Silva i Andrei Arlovski.  Główną atrakcją dla polskich kibiców będzie jednak co-main event owej gali, w którym po raz czwarty w oktagonie największej federacji świata pojawi się Piotr Hallmann, próbując zanotować największe zwycięstwo w swojej karierze – nad weteranem w osobie Gleisona Tibau.

Podczas gdy UFC organizuje prawie 50 gal rocznie, ciężko niekiedy wyłapać ciekawie zapowiadające się pojedynki z mniejszych organizacji. Promotorzy federacji wszelakich uraczyli nas jednak w ten weekend aż …pięcioma ciekawymi galami, z których każda ma przynajmniej jedno interesujące zestawienie do zaoferowania. Oto najważniejsze wydarzenia:

12 sierpnia:
ONE FC 20: Rise of Kingdom – Phnom Penh, Kambodża
Bellator 124: Newton vs Beltran – Plymouth, Michigan, USA
RFA 18: Manzanares vs Pantoja – Albuquerque, Nowy Meksyk, USA

13 sierpnia:
Cage Warriors 72 – Newport, Walia
WSoF 13: Moraes vs Bollinger – Bethlehem, Pensylwania, USA

Postaram się więc przybliżyć Wam, drodzy Czytelnicy, jedno najciekawsze zestawienie z każdej z tych gal.

#1 – Geje Estaquio vs Adriano Moraes

ONE FC 20: Rise of Kingdom

Po trzech latach od założenia największa azjatycka organizacja po raz pierwszy zawita do Kambodży. Główną atrakcją jubileuszowej, dwudziestej gali federacji będzie pojedynek o miano pierwszego w historii mistrza wagi muszej – starcie pomiędzy dobrze rokującym brazylijskim grapplerem Adriano Moraesem, a najlepszym filipińskim fighterem w tej dywizji – Gejem Estaquio.

Faworytem pojedynku z pewnością jest Moraes.  Po dziewięciu wygranych walkach na brazylijskiej ziemi do Black Diamonda odezwała się organizacja ONE FC. Swój debiutancki pojedynek stoczył na gali ONE FC 12 , w którym po bardzo wyrównanym boju musiał uznać wyższość Yusupa Saadulaeva. Starcie to odbyło się w kategorii koguciej – niedługo po porażce przez niejednogłośną decyzję Adriano ogłosił zejście do dywizji muszej, gdzie w fenomenalny sposób poddawał kolejno – weterana UFC Yasuhiro Urushitaniego (duszenie zza pleców) i Kosuke Suzukiego (duszenie trójkątne rękami).

Estaquio również zwyciężył dwie z trzech walk w największej azjatyckiej organizacji – po tym, jak lekcję zapasów dał mu Andrew Leone, wypunktował kolejno niepokonanego wówczas rodaka Eugene’a Toquero i ciężkorekiego Japończyka  Kentaro Watanabe.

Dlaczego warto zwrócić uwagę na tej pojedynek? Przede wszystkim dlatego, że może być bardzo efektowny. Kreatywna i wciąż rozwijająca się stójka, eksplozywność w obaleniach i aktywna praca w parterze Brazylijczyka w połączeniu z wszechstronnością i odpornością na ciosy Filipińczyka mogą dać fanom prawdziwą mieszankę wybuchową. Warto też wspomnieć, że dysponujący czarnym pasem BJJ Brazylijczyk jest uważany za jedno z ciekawszych odkryć tego roku w wadze muszej, tak więc warto nie przechodzić koło niego obojętnie.

#2 – Liam McGeary vs Kelly Anundson

Bellator 124: Newton vs Beltran

Gdy zwycięzca poprzedniego turnieju , popularny Quinton Jackson stwierdził, że pojedynki mistrzowskie zwyczajnie go nie interesują, matchmakerowie drugiej organizacji świata zdecydowali, że rywalem Emanuela Newtona w pierwszej obronie pasa będzie Joey Beltran. Decyzja ta wywołała rozczarowanie na twarzach obserwatorów Bellatora.

Podczas gdy starcie mistrzowskie będzie ostatnią walką na karcie, o wiele więcej emocji może dostarczyć co-main event, będący finałem bardzo dobrze obsadzonego turnieju w wadze półciężkiej. Liam McGeary, którego umiejętnościom poświęciłem osobny artykuł, w drodze do tego starcia nokautował Mike’a Mucitellego i Edigijusa Valaviciusa, natomiast Kelly Anundson pokonywał perspektywicznego Phillipe Linsa i znanego z walk w KSW – Rodneya Wallace’a.

Czeka nas bardzo interesujące starcie pod względem stylistycznym.  Z jednej strony – dwumetrowy angielski dysponujący potężną mocą w pięściach, a także bardzo kreatywnym parterem, z drugiej – krępy Amerykanin , którego największą siłą są świetne zapasy i praca z górnych pozycji. Zwycięzca tego boju będzie następnym rywalem triumfatora starcia Newton – Beltran.

W ramach ciekawostki dodam, że McGeary wszystkie swoje zwycięstwa przez poddanie kończył dźwignią łokciową, nastomiast Anundson w obydwu swoich porażkach poddawany był… właśnie tą techniką

#3 – Matt Manzanares vs Alexandre Pantoja

RFA 18: Manzanares vs Pantoja

Organizacja Resurection Fighting Alliance przez wielu określana jest mianem jednej z kuźni talentów MMA. Nie ma się co tej opinii dziwić –  zawodnicy tacy jak Brandon Thatch, Pedro Munhoz, Brian Ortega, Zach Makovsky, Sergio Pettis , i wielu innych – to właśnie weterani tej organizacji.

Pojedynek między dwoma strikerami – Mattem Manzanaresem i Alexandre Pantoją będzie walką o mistrzowski tytuł w wadze muszej, który dzierży ten pierwszy – po tym, jak pas zwakował wyżej wspomniany Makovsky, Manzanares zdobył go pokonując Juniora Maranhao.  

Dla 24-letniego Brazylijczyka, walka ta będzie debiutem w RFA – wcześniej obijał się na brazylijskich galach, gdzie zdążył wyrobić sobie markę jednego z lepiej zapowiadających się muszych. Na trzynaście ostatnich walk, zanotował tylko jedną porażkę – z czołowym zawodnikiem dywizji , Jussierem da Silvą.

Mamy do czynienia z interesująco zapowiadającym się pojedynkiem dwóch zawodników, którzy najlepiej czują się w stójce. Brazylijczyk skończył pięć z ostatnich siedmiu pojedynków przed czasem – jest on zawodnikiem, który gdy wyczuje okazję do znokautowania bądź poddania przeciwnika – za wszelką cenę stara się ją wykorzystać. Jak przystało na brazylijskiego fightera, dysponuje też bardzo dobrymi umiejętnościami parterowymi.

Głównym atutem Manzanaresa jest bardzo dobry boks i szybkość w oktagonie. 28-letni Amerykanin dysponuje także solidną kondycją i odpornością na ciosy.

Reasumując, czeka nas interesujące zestawienie dwóch stójkowiczów, którzy większość swoich walk kończą przed czasem. Możnaby rzec – emocje gwarantowane. ,,Smaczku” temu pojedynkowi nadaje również fakt, że istnieje duża szansa, że jego triumfator zasili szeregi UFC, dołączając tym samym do wielu innych byłych mistrzów Resurection Fighting Alliance.

#4 – Nicolas Dalby vs Gael Grimaud

Cage Warriors 72

Duński fenomen kontra najlepszy francuski zawodnik wagi półśredniej – na gali Cage Warriors 72 dojdzie do pojedynku dwóch topowych europejskich zawodników.

Nicolas Dalby uważany jest za jednego z bardziej perspektywicznych zawodników ostatnich lat– opinie, że powinien trafić w szeregi największej organizacji świata, krążą już od dawna. Szansa, że Duńczyk zasili roster UFC  wzrosła wraz ze zdobyciem przez niego pasa mistrzowskiego organizacji Cage Warriors. Dalby pokonał Sergeia Churilova przez nokaut wysokim kopnięciem w czwartej rundzie. Na liście jego skalpów, znajdują się też dobrze znani z walk z Polakami Morten Djursaa i Ivica Truscek

29-latek świetnie czuje się w stójce – demonstruje szeroki arsenał kopnięć, który wyniósł z treningów karate. Świetnie uderza też pięściami i łokciami – a gdy jest potrzeba, potrafi też obalić. Dysponuje również solidną kondycją.

Gael Grimaud czuje się w parterze jak ryba w wodzie, o czym świadczy posiadanie czarnego pasa judo , a także fakt, że 12 na 19 zwycięstw w karierze odniósł przez poddanie. Najcenniejsze zwycięstwo w karierze odnotował dwa lata temu, kiedy to poddał balachą Jessiego Taylora. Nie jest to jednak jednowymiarowy zawodnik – w stójce również potrafi być bardzo groźny , o czym świadczą dwa nokdauny, jakie zafundował Brunowi Carvalho – po jednym z nich Brazylijczyk nie podniósł się już z maty. Francuz od trzech i pół roku zanotował w MMA tylko jedną porażkę – z walczącym obecnie w UFC Cathalem Pendredem.

Uważam, że Grimaud będzie najtrudniejszym wyzwaniem w czteroletniej karierze Duńczyka, i wcale nie zostawiałbym go w tym pojedynku bez szans. Walka będzie main eventem gali Cage Warriors , i polecam zwrócić na nią uwagę – niewykluczone, że po zwycięzcę tego boju zgłosi się Joe Silva.

#5 Marlon Moraes vs Cody Bollinger

WSoF 13: Moraes vs Bollinger

Pamiętacie Cody’ego Bollingera? Jeżeli śledzicie losy zawodników w The Ultimate Fighterze, to nazwisko z pewnością nie będzie Wam obce.

Cody startował w osiemnastym sezonie TUFa, gdzie był pierwszym zawodnikiem wybranym do drużyny przez Mieshę Tate. Będąc jednym z faworytów do zwycięstwa w kategorii koguciej, Bollinger mocno zawiódł. Nie było mu dane stoczyć ani jednego pojedynku – już przed ćwierćfinałową walką z Anthonym Guttierezem, nie zrobił wagi, został w bardzo ostrych słowach skrytykowany przez Dane White’a, i ostatecznie musiał opuścić program.

Krótko po tym wydarzeniu, Cali Cowboy podpisał kontrakt z organizacją World Series of Fighting. Stoczył tam dwa pojedynki – najpierw przez nieco dyskusyjną decyzję pokonał znanego z nokautu na Eduardo Dantasie Tysona Nama, a następnie w dwie i pół minuty poddał Pablo Alfonso. Dwa zwycięstwa zagwarantowały mu starcie o pas mistrzowski tej organizacji.

Stoi przed nim jednak nie lada wyzwanie. W WSoF rządzi i dzieli Marlon Moraes.  Kiedy dwa lata temu debiutował on w tej federacji, mało kto dawał mu szansę zwycięstwa nad czołowym kogucim Miguelem Torresem. Zawodnik z Florydy okazał się jednak lepszy. Po największym triumfie w swojej karierze, z tarczą wracał jeszcze czterokrotnie, demolując kolejno wspomnianego już Nama, a także Josha Rettinghouse, Carsona Beebe i Brandona Hemplemana.

Pojedynek ten ma ogromny potencjał w zakresie efektowności… oczywiście jeśli nie zakończy się w przeciągu pierwszych minut.  Na wielkie uznanie zasługuje strikerska maestria Moraesa – zawodnik ten ma za sobą spory background w  muay thai, a to, co do tej pory robił z przeciwnikami w stójce, oglądało się z wielką przyjemnością.

Cali Cowboy  z pewnością nie jest tak wytrawnym stójkowiczem, lecz jest w tej płaszczyźnie wszechstronny i efektowny. Ma też za sobą solidny zapaśniczy background, a do tego jest bardzo twardym i nieustępliwym zawodnikiem.  To właśnie on ma w tej walce najwięcej do zyskania – pokonanie mocno faworyzowanego i wysoko notowanego Moraesa byłoby dla niego ogromnym sukcesem.

 

 

 

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button