Biznes MMA UFCKSWPolskie MMAUFC

„Liczę się z tym” – Gamrot bierze pod uwagę, że na początku w UFC może zarabiać mniej niż w KSW

Podwójny mistrz KSW Mateusz Gamrot opowiedział o finansowych aspektach potencjalnej przeprowadzki pod banderę UFC.

W drodze do sobotniej gali KSW 54, którą zwieńczy mistrzowskie starcie Mateusza Gamrota z Marianem Ziółkowskim, nie ustają spekulacja na temat przyszłości mistrza.

Dla Gamera sobotni pojedynek będzie ostatni w kontrakcie z polskim gigantem. Zapytany podczas czwartkowej konferencji prasowej, czy czuje jakikolwiek żal do KSW – przypomnijmy, że w 2019 roku nie wszedł do klatki ani razu, a jego relacje z właścicielami polskiej organizacji mocno się pogorszyły – kudowianin postawił sprawę jasno.

– Nie ma co roztrząsać, na pewno nie przed kamerami, że jakiś żal czy coś takiego – powiedział. – Tak jak wszyscy fani uważali przez całą moją karierę, że byłem bardzo niedoceniany przez KSW, to ja to podtrzymuję i uważam, że tak jest. W szóstej czy siódmej walce dla KSW, w szóstej chyba, dopiero zawalczyłem o pas mistrzowski, gdzie niektórzy zawodnicy biją się już w pierwszej czy drugiej, a jak w trzeciej, to znaczy, że już bardzo długo czekają.




– Wynagrodzenia finansowe też nie były takie, jak być powinny dla moich osiągnięć sportowych i dla mojej sprzedaży medialnej. Wypływało parę takich rzeczy, które nie były fair play w stosunku do mnie. Aczkolwiek wszystkie negatywne rzeczy umacniają też zawodnika i mentalnie, i psychicznie, więc wyciągnąłem z tego bardzo dużo wniosków i wydaje mi się, że to doświadczenie przełoży się na przyszłość.

– Bardzo przewartościowany aż jestem w tych dwóch ostatnich walkach w KSW, że tak powiem. Naprawdę jestem super doceniony. Szkoda, że po prostu wcześniej tak nie było, bo może ta moja decyzja z tym całym zawirowaniem, że to jest moja ostatnia walka na kontrakcie, byłaby inna. Gdyby włodarze dużo wcześniej podchodzili do mnie z szacunkiem, z respektem i bym dostawał to, na co zasługuję. Nie było tak, stąd poniekąd podjęte zostały pewne decyzje.

– Ala nie mam żadnego żalu, urazy ani nic. Fajnie, że po tym roku doszliśmy do porozumienia. W sumie odchodzę z Federacji w fajnych, pozytywnych stosunkach, więc wydaje mi się, że furtka w dalszym ciągu jest cały czas otwarta.



29-latek od dawna nie ukrywa, że chce spróbować swoich sił w najlepszej organizacji na świecie – w UFC. Nie jest natomiast sekretem, że jeśli rzeczywiście po sobotniej walce trafi pod strzechy światowego giganta, jego pierwszy kontrakt nie będzie tak sowity jak aktualny w KSW.

– Liczę się z tym – powiedział Mateusz. – Znaczy, inaczej: na to, co mam w podstawie w KSW – bo już nie mówię o bonusach, sponsorach czy tym wszystkim, bo wynik całkowity tworzy już bardzo fajną sumę – ale na to, co mam w podstawie w KSW, to wydaje mi się, że UFC może to wyrównać po prostu. Więc wtedy już w sumie będę „na zero”, że tak powiem.




– Aczkolwiek liczy się moja ambicja sportowa a nie pieniążki. Pieniążków nigdy nie miałem w życiu za wiele. Na początku moja mama musiała ciężko pracować, później ja musiałem, więc jestem przyzwyczajony do tego. Jak więc pójdę gdzieś indziej i będzie mniejsza stawka, to liczę się z tym po prostu. Ale liczę się też z tym, że moja ambicja sportowa, moje osiągnięcia obronią się i w drugiej, trzeciej, czwartej walce będę zarabiał takie pieniądze, na jakie zasługuję.

Cały wywiad – za portalem MMA.pl – poniżej:

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

„Śmieci jednego są skarbem dla drugiego” – Jones reaguje na mistrzowski status walki Błachowicz vs. Reyes

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button