Polskie MMAUFC

Krzysztof Jotko przegrał z Davidem Branchem na UFC 211

Krzysztof Jotko nie będzie miło wspominał swojej pierwszej walki w Stanach Zjednoczonych – Polak przegrał z Davidem Branchem podczas gali UFC 211 w Dallas.

Seria pięciu kolejnych wiktorii Krzysztofa Jotko (19-2) dobiegła końca – polski zawodnik po słabej walce przegrał przez niejednogłośną decyzję z Davidem Branchem (21-3) podczas gali UFC 211 w Dallas.




Jotko od początku wywarł presję. Branch szukał krosa. Polak przestrzelił sierpem, a chwilę potem w jego ślady poszedł Amerykanin. Jotko trafił mocnym lewym w kontrze na kopnięcie na głowę w wykonaniu rywala. Nasz zawodnik spróbował zaatakować kolanem, ale został skontrowany i znalazł się na plecach. Branch trafił mocnym prawym z góry. Dołożył kolejnego. Jotko zaczął cofać się pod siatkę, tam szukając powrotu na nogi. W połowie rundy w końcu znalazł drogę na górę, ale pozostał przyszpilony do ogrodzenia, gdzie zainkasował łokieć na głowę. Na chwilę odwrócił pozycję, ale Branch szybko z powrotem wbił go w siatkę, tam atakując krótkimi uderzeniami i kolanami. Nasz zawodnik jednak w pewnej chwili świetnie wyhaczył rywala, kładąc go na plecach. Tylko na chwilę jednak, bo Amerykanin błyskawicznie wstał i ponownie wcisnął Polaka do siatki, tam męcząc go kolanami i krótkimi ciosami. Polak próbował się wydostać, ale nic z tego nie wyszło i do końca rundy pozostał już na siatce, najpewniej przegrywając otwierającą rundę.

Polak spróbował zaatakować mocno na otwarcie drugiej odsłony, ale brakował aktywności. W końcu sam przyszpilił Brancha do siatki, ale szybko rozerwał klincz i walka wróciła na środek oktagonu. Amerykanin trafił przypadkowo w krocze naszego zawodnika i walkę na chwilę przerwano. Po wznowieniu Jotko trafił soczystym krosem. Branch próbował mu się odwzajemnić, ale bez powodzenia. Polak trafił ładnym lewym, ale zainkasował jaba. Chwilę potem wstrząsnął rywalem kolejnym lewym, a Branch poszedł po obalenie – nie położył naszego zawodnika na plecach, ale na rozerwanie trafił go sierpem. Na nieco ponad dwie minuty przed końcem rundy Branch znów poszukał obalenia i nawet przewrócił Polaka, ale ten od razu wstał. Lewa Jotki doszła celu, ale Branch odpowiedział jabem. Amerykanin trafił na korpus, a na półtorej minuty przed końcem rundy wbił Jotkę do siatki. Sędzia szybko jednak rozdzielił obu zawodników, przenosząc akcję na środek oktagonu. Krzysztof spróbował kopnięcia na głowę i łokcia, ale nie doszły one celu. Trafił jednak obrotówką na głowę, ale chwilę potem wylądował na chwilę na deskach. Błyskawicznie jednak wrócił na nogi. W ostatnich sekundach obaj spróbowali jeszcze ofensywy, ale bez powodzenia.

Na rozpoczęcie ostatniej rundy Branch trafił kopnięciem na głowę, ale nasz zawodnik nawet się nie zachwiał. Walka toczyła się w spokojnym tempie. Było wiele poruszania z obu stron, ale skutecznej ofensywy znacznie mniej – szczególnie ze strony tańczącego na nogach, ale mało aktywnego Polaka, który miał problemy z trafieniem dobre unikającego uderzeń i kontrolującego dystans rywala. Branch spróbował obalenia, ale zostało ono zatrzymane. W wymianach w półdystansie obaj albo pruli powietrze, albo obijali gardy. Branch na trzy minuty przed końcem walki wbił Jotkę na siatkę. Polak odwrócił pozycję, ale tylko na chwilę. Publiczność zaczęła gwizdać, niezadowolona z wolnego tempa pojedynku. Sędzia w końcu rozdzielił obu zawodników. Polak dostał soczystego jaba, a na dwie minuty przed końcem Branch położył go ponownie na plecach. Tam spróbował kilku uderzeń, następnie polując na gilotynę, gdy Jotko zaczął wstawać. Polak wrócił na nogi, ale sam spróbował obalenia, kończąc wciśnięty ponownie w siatkę. Sędzia szybko jednak ponownie rozdzielił zawodników. Polak spróbował kolana na głowę, ale nie doszło ono celu – prawy sierp zdzielił jednak Brancha. W ostatnich sekundach Polak trafił jeszcze mocnym podbródkowym i walka dobiegła końca.

Sędziowie ostatecznie wypunktowali walkę 29-28, 28-29 i 29-28 dla Brancha, który przerywa serię pięciu wiktorii Polaka.

*****

UFC 211 – wyniki i relacja na żywo

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button