UFC

Jose Aldo wskazuje dwie wymarzone walki na koniec kariery

Jose Aldo opowiedział o swojej sobotniej walce z Renato Moicano oraz wymarzonych pojedynkach, jakie chciałby stoczyć na koniec swojej kariery.

Były dominator kategorii piórkowej i jedna z legend światowego MMA Jose Aldo w pełni podtrzymuje wyrażone przed kilkoma tygodniami zdanie o planach zakończenia sportowej kariery w tym roku.

32-latkowi w kontrakcie z amerykańskim gigantem zostały jeszcze trzy walki – i wszystkie chce stoczyć w 2019 roku, najchętniej w Brazylii. Nie bierze w ogóle pod uwagę opcji przedłużenia kontraktu.

Oznacza to, że najprawdopodobniej nie zakończy kariery w glorii mistrza wagi piórkowej – bo szanse na ewentualną trylogię z Maxem Hollowayem oscylują w granicach zera.

Bardzo mnie to smuci, bo chciałem przejść na emeryturę jako mistrz. Mówiłem o tym w poprzednich wywiadach, zawsze opowiadałem, że chcę skończyć jako mistrz i potem trochę nacieszyć się życiem.

– powiedział w rozmowie z MMAJunkie.com Brazylijczyk.

Nie tak to jednak wygląda. Wydaje mi się, że byłoby im bardzo ciężko zestawić mnie z Maxem po raz trzecie, co jest trochę frustrujące w kontekście moich planów – czyli zakończenia kariery w charakterze mistrza. Ale to część gry. Nie ma teraz takiej możliwości, więc zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Krok po kroku. Pierwszym jest pokonanie Renato i zobaczymy, co wydarzy się potem.




Brazylijczyk powróci do akcji podczas sobotniej gali UFC on ESPN+ 2 w Fortalezie, gdzie skrzyżuje rękawice z Renato Moicano. Były mistrz potwierdził, że pierwotnie proponowano mu potyczkę z krajanem w charakterze walki wieczoru, ale jego trener Andre Pederneiras nie zgodził się, chcąc, aby jego podopieczny w końcu stoczył pojedynek na dystansie trzech rund.

Aldo nie jest bukmacherskim faworytem starcia z Moicano – ale podchodzi do tematu z dystansem.

Przede wszystkim – trzeba szanować każdego sportowca, który wchodzi do klatki.

– powiedział Jose.

Jego gra opiera się na tym, aby cię dotknąć i nie pozwolić się dotknąć. Szanujemy to. Znamy ciosy, jakie zawsze stara się wyprowadzać. Powtarza je w walkach często. Po to go analizowaliśmy. Jednak gdyby porównać obu, to Holloway jest znacznie agresywniejszym gościem, który ciągle na ciebie idzie, próbując cię uderzyć, zajechać. Moicano – nie. Próbuje cię dotknąć, odejść i spróbować obalenia. Jesteśmy tego świadomi. Wydaje mi się, że moje umiejętności są odpowiedni i może pozwolić mi to wygrać w sobotę.

Nie wliczając porażki z niejakim Luciano Azevedo na początku kariery, Brazylijczyk był zmuszony uznać wyższość wyłącznie Conora McGregora i wspomnianego Maxa Hollowaya. Trudno zatem dziwić się, że zapytany o wymarzone starcia, wskazał właśnie tę dwójkę.

Jestem bardzo zadowolony ze swojej kariery i wszystkiego, co w niej osiągnąłem.

– powiedział.

Także ze wszystkich walk. Zawsze powtarzałem, że w tym sporcie to jest 50/50. Jednak ta walka z Conorem nie dawała mi spokoju. Tam nie było walki, trafił jednym dobrym ciosem i wygrał. Poza tym walka z Maxem. Pierwszą wygrał w dobrym stylu, zasłużenie. Jednak w drugiej walce myślę, że byłem – powiedzmy – głupi. Zapomniałem o walce i nieostrożnie próbowałem mu oddać za wszelką cenę. Wyjście do walki o pas z Maxem byłoby dla mnie wspaniałe.

*****

Lowing.pl trzy miesiące z Patronite.pl

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button