UFC

UFC 194 – wyniki, relacja i punktacja na żywo

Wyniki, relacja i punktacja na żywo gali UFC 194 – Jose Aldo vs. Conor McGregor.

145 lbs: Conor McGregor (19-2) > Jose Aldo (25-2) – KO

Brazylijczyk na samym początku zaatakował rzadko stosowaną przez siebie kombinacją prawego i lewego sierpa – być może w ten sposób pragnąc zaskoczyć rywala – ale został skontrowany firmowym lewym sierpowym Irlandczyka, po którym runął z impetem na deski. McGregor zadał jeszcze dwa młotki z góry, które dopełniły formalności.

Notorious zakończył tym samym wieloletnie panowanie Aldo, w wielkim stylu strącając go z piedestału.

Irlandczyk w krótkim wywiadzie po walce stwierdził, że Aldo miał szybkość i siłę, ale precyzja i wyczucie czasu są ważniejsze. Przyznał, że być może Brazylijczyk zasługiwał na dłuższą walkę, zapewniając, że prędzej czy później i tak skończyłoby się w ten sam sposób.

185 lbs: Luke Rockhold (15-2) > Chris Weidman (13-1) – TKO

W pierwszej rundzie Chris Weidman szybko poszedł po obalenie, które Luke Rockhold wybronił, ale mistrz świetnie zaszedł mu plecy w stójce. Nie był jednak w stanie zagrozić z tej pozycji pretendentowi, który świetnie się bronił. Wkrótce jednak Weidman dopiął swego i położył Rockholda na deskach, ale chwilę potem w kotłowaninie pretendent zapiął gilotynę, choć nie był w stanie skontrolować mistrza. Wobec impasu sędzie podniósł walkę do stójki, gdzie lepiej prezentował się Rockhold, ochoczo korzystając z kopnięć.

W drugiej odsłonie świeższy pretendent kontynuował obijanie mistrza potężnymi kopnięciami, a także kontrującym lewym, jednym z nich powalając nawet Weidmana na deski. Mistrz także notował sukcesy, zwłaszcza kopnięciami na korpus oraz swoim firmowym lewym sierpowym.

Obaj zawodnicy byli już wyraźnie zmęczeni w trzeciej odsłonie. Kontynuowali okopywanie swoich korpusów, ale Weidman prezentował się lepiej, będąc aktywniejszym i trafiając częściej. Zanotował nawet udane obalenie, ale Rockhold zdołał się wydostać. W połowie trzeciej rundy mistrz spróbował obrotówki, co okazało się kluczowym dla losów pojedynku błędem – Rockhold przechwycił je bez problemu, obalił mistrza, zdobył szybko dosiad i zasypał go gradem atomowych ciosów i łokci. Potwornie porozbijany Weidman przyjmował raz za razem i tylko wyjątkowej klasy wyrozumiałości Herba Deana zawdzięczać może, że nie stracił jeszcze wówczas pasa mistrzowskiego. Terror, jaki fundował mu bowiem Rockhold, absolutnie powinien być przerwany już wtedy.

W czwartej rundzie Rockhold od razu poszukał obalenia, znalazł je, zasypując Weidmana gradem ciosów z góry. Tym razem Dean ulitował się nad kompletnie porozbijanym nowojorczykiem, przerywając tę krwawą łaźnię.

185 lbs: Yoel Romero (11-1) > Jacare Souza (22-4) – decyzja niejednogłośna

Pierwsze kilka minut pojedynku toczyło się w spokojnym tempie. Jacare napierał, ale nie potrafił zamknąć pod siatką świetnie pracującego na nogach, walczącego z odwrotnej pozycji Kubańczyka. Z czasem Brazylijczyk stał się jeszcze bardziej sztywny, wyraźnie nie nadążając za piekielnie dynamicznym rywalem. Podczas jednego z ataków Romero odpowiedział kapitalnym obrotowym backfistem, którym powalił Brazylijczyka na deski.

Bez obawy o parter rywala, rzucił się, by dobić go w parterze. Pomimo tego, że trafił wieloma dobrymi ciosami, które wyraźnie wstrząsnęły Jacare, nie zdołał go skończyć.

W drugiej odsłonie mocno już zmęczony Kubańczyk oddał pole, nie będąc już tak mobilnym i przyjmując sporo ciosów. Sam jednak odgryzał się Brazylijczykowi, broniąc wszystkich prób obaleń.

W ostatniej odsłonie Romero odzyskał nieco sił, w pierwszej jej połowie trafiając kilkoma dobrymi krosami, ale później sam przyjął kilka ciosów, którymi Souza rzucił go na siatkę. Nie mając już sił na odejście do boku, otrzymał jeszcze kilka uderzeń, którymi Jacare utorował sobie drogę do obalenia, kontrolując i obijając Kubańczyka niemal do końca rundy.

Ostatecznie dwóch z trzech sędziów wypunktowało walkę dla Kubańczyka (29-27 oraz 29-28), tylko jeden dla Brazylijczyka (29-28), czym Żołnierz Boga zapewnił sobie siódme już zwycięstwo z rzędu w oktagonie UFC i najprawdopodobniej walkę o pas mistrzowski.

Punktacja R1:

Bartek S.: 10-8 Romero
Szymon B.: 10-9 Romero

Punktacja R2:

Bartek S.: 10-10
Szymon B.: 10-10

Punktacja R3:

Bartek S.: 10-9 Souza
Szymon B.: 10-9 Souza

Werdykt:

Bartek S.: 29-28 Romero
Szymon B.: 29-29

170 lbs: Demian Maia (22-6) > Gunnar Nelson (14-2-1) – decyzja jednogłośna

W długo wyczekiwanym starciu dwóch wybornych grapplerów Demian Maia całkowicie zdominował Gunnara Nelsona. W pierwszej odsłonie Brazylijczyk długo pracował nad obaleniem, ale w końcu dopiął swego i szybko zdobył plecy Islandczyka, przeplatając tę pozycję z dosiadem i terroryzując rywala ciosami. W końcówce rundy Maia spróbował balachy, ale Nelson zdołał się wybronić. Również w drugiej odsłonie Maia szybko poszukał obalenia, od razu zajmując plecy rywala i masakrując go ciosami. Na dwie minuty przed końcem drugiej rundy Nelson odwrócił pozycję, ale szybko z powrotem znalazł się na plecach z Brazylijczykiem na górze. Maia kontynuował obijanie Nelsona, wkrótce przechodząc do dosiadu i na koniec rundy częstując go jeszcze kilkoma łokciami. Na początku trzeciej rundy Islandczyk, poinstruowany przez swój narożnik, poszukał gilotyny, ale bezskutecznie. Maia spokojnie wybronił poddanie, zdobywając pozycję dominującą i kontynuując obijanie bezradnego Nelsona. Wkrótce ponownie zaszedł mu za plecy, skąd dalej rozbijał walczącego już tylko przetrwanie reprezentanta SBG. W samej końcówce walki Nelson odwrócił pozycję, ale zupełnie nic z tego nie wynikło.

Maia tym samym zanotował czwarte z rzędu zwycięstwo, po walce dopominając się o titleshota ze zwycięzcą pojedynku Robbie Lawler vs. Carlos Condit.

Punktacja R1:

Bartek S.: 10-8 Maia
Szymon B.: 10-9 Maia

Punktacja R2:

Bartek S.: 10-8 Maia
Szymon B.: 10-8 Maia

Punktacja R3:

Bartek S.: 10-8 Maia
Szymon B.: 10-9 Maia

Werdykt:

Bartek S.: 30-24 Maia
Szymon B.: 30-26 Maia

145 lbs: Max Holloway (14-3) vs. Jeremy Stephens (24-11)

W pierwszej odsłonie obaj zawodnicy próbowali wzajemnie rozczytać swoje gry. Stephens notował spore sukcesy w niskich kopnięciach, natomiast mobilny i często zmieniający pozycję Holloway prezentował się odrobinę lepiej w płaszczyźnie bokserskiej. W drugiej odsłonie wzrosła przewaga Hawajczyka w stójce, który dobrze kontrował trochę szalone chwilami ataki Stephensa. Ten przenosił kilkukrotnie walkę pod siatkę, szukając obalenia, ale defensywne zapasy Holloway’a funkcjonowały bez zarzutu. Stephens dobrze rozpoczął trzecią rundę, trafiając mocnymi kopnięciami, ale wkrótce wylądował na deskach po udanym obaleniu ze strony Holloway’a, który z góry trafił kilkoma ciosami. Jego rywal powrócił do stójki, desperacko poszukując skończenia. Holloway jednak dobrze walczył z kontry, będąc niezwykle mobilnym. W końcówce obaj wdali się w mocne wymiany, ale żaden nie padł na deski.

Wszyscy sędziowie wskazali na Hawajczyka, który po ósmym już zwycięstwie z rzędu w wywiadzie w oktagonie wywołał do walki Conora McGregora oraz Jose Aldo.

Punktacja R1:

Bartek S.: 10-10
Szymon B.: 10-9 Stephens

Punktacja R2:

Bartek S.: 10-9 Holloway
Szymon B.: 10-9 Holloway

Punktacja R3:

Bartek S.: 10-9 Holloway
Szymon B.: 10-9 Holloway

Werdykt:

Bartek S.: 30-28 Holloway
Szymon B.: 29-28 Holloway

135 lbs: Urijah Faber (33-8) > Frankie Saenz (10-3) – decyzja jednogłośna

W pierwszej odsłonie żaden z zawodników nie uzyskał wyraźnej przewagi. Statyczny Faber punktował mocnymi kolanami oraz świetnymi łokciami w klinczu, ale nie był w stanie przenieść walki do parteru pomimo kilku prób. Saenz odgryzał się niezłym kombinacjami oraz mocnymi lowkingami. Na początku drugiej rundy Faber trafił potężnym kolanem na głowę, mocno naruszając rywala – dopadł go pod siatką i zasypał tam gradem krótkich łokci, będąc dosłownie o włos od skończenia pojedynku.

Saenz jednak przetrwał, a nawet gdy po klinczowej szamotaninie znalazł się w krucyfiksie na plecach, szybko się z niego wydostał, by niespodziewanie złapać później wiatr w żagle. Wyczerpany ostrą szarżą Faber raz po raz przyjmował potężne kopnięcia i ciosy, bezskutecznie próbując obaleń. W ostatniej odsłonie Faberowi wyraźnie doskwierała już mocno poobijana wykroczna noga, którą Saenz zresztą nadal obijał. Obaj zawodnicy mieli też swoje sukcesy w stójce, a California Kid dorzucił też w końcówce udane obalenie, choć nic z niego nie wynikło.

Ostatecznie sędziowie jednogłośnie wskazali zwycięstwo Urijaha Fabera, który tym samym notuje trzecią kolejną wiktorię w kategorii koguciej (przedzieloną porażką w piórkowej z Frankiem Edgarem), serwując Frankiemu Saenzowi pierwszą przegraną w oktagonie.

Punktacja R1:

Bartek S.: 10-9 Faber
Szymon B.: 10-9 Faber

Punktacja R2:

Bartek S.: 10-9 Faber
Szymon B.: 10-10

Punktacja R3:

Bartek S.: 10-10
Szymon B.: 10-9 Faber

Werdykt:

Bartek S.: 30-28 Faber
Szymon B.: 30-28 Faber

115 lbs: Tecia Torres (7-0) > Jocelyn Jones-Lybarger (6-2) – decyzja jednogłośna

Jones-Lybarger na przestrzeni trzech rundy była agresywniejszą zawodniczką, ale nie radziła sobie z szybkością Teci Torres, która co jakiś czas doskakiwała, kąsała ją szybką kombinacją i odskakiwała. W drugiej rundzie Torres przez jakiś czas miała też pozycję dominującą w parterze, atakując uderzeniami. Pod koniec trzeciej odsłony niepokonana Torres w końcu przyspieszyła, trafiając kilkoma kombinacjami i mocno rozbijając oraz naruszając rywalkę. Nie była jednak w stanie jej skończyć, a w ostatnich sekundach sama przyjęła jeszcze mocne uderzenie, które nią wstrząsnęło, ale Lybarger nie miała ani sił, ani czasu, aby odwrócić losy pojedynku.

Sędziowie zgodnie orzekli zwycięstwo Torres.

Punktacja R1:

Bartek S.: 10-9 Torres
Szymon B.: 10-9 Torres

Punktacja R2:

Bartek S.: 10-9 Torres
Szymon B.: 10-9 Torres

Punktacja R3:

Bartek S.: 10-9 Torres
Szymon B.: 10-9 Torres

Werdykt:

Bartek S.: 30-27 Torres
Szymon B.: 30-27 Torres

170 lbs: Warlley Alves (10-0) > Colby Covington (8-1) – poddanie

Po trafieniu mocnym kopnięciem na korpus Alves ruszył do ataku, ale szybko wylądował na plecach. Nie miał jednak problemów z powstaniem, a walka przeniosła się do klinczu, gdzie Covington podjął się ryzykownej gry polegającej na poszukiwaniu kolejnego obalenia. Brazylijczyk tymczasem rozpoczął polowanie na swoją firmową gilotynę. Przy pierwszej próbie nie zapiął jej dobrze i szybko puścił, ale kilka sekund później błyskawicznie przełożył ręce pod szyją Amerykanina, zaplatając nogi za jego plecami. Covington w akcie desperacji spróbował rozbić uchwyt o deski, ale na nic się to nie zdało i po chwili musiał klepać.

https://twitter.com/johnfrias15/status/675854269757698048

Alves śrubuje tym samym swój rekord do 10-0, notując czwarte z rzędu zwycięstwo w oktagonie, natomiast Covington ponosi pierwszą zawodową porażkę.

155 lbs: Leonardo Santos (15-3-1) > Kevin Lee (11-2) – TKO

Wielką niespodzianką zakończyła się potyczka największego – obok Urijaha Fabera – faworyta gali, Kevina Lee, który przegrał przez nokaut z Leonardo Santosem. Brazylijczyk od początku nieźle pracował lewym prostym, kąsając też Amerykanina kopnięciami na korpus i na nogi. Lee odgryzał się pojedynczymi prostymi, ale miał wyraźne problemy w znalezieniu dystansu. Wkrótce wylądował na plecach po doskonałym obaleniu w wykonaniu Brazylijczyka, ale świetnie powrócił do stójki, gdzie zaatakował mocniej. Gdy wydawało się, że zaczyna zyskiwać przewagę i pewność siebie, wdał się w wymianę w półdystansie, próbując podbródkowego – został jednak skontrowany i padł na deski.

Santos rzucił się, żeby dobić naruszonego rywala i dopiął swego, choć Lee mocno protestował, przekonując, że przerwanie było przedwczesne.

Brazylijczyk zalicza trzecie z rzędu zwycięstwo, będąc nadal niepokonanym w oktagonie, natomiast seria czterech kolejnych wiktorii Amerykanina zostaje zatrzymana.

155 lbs: Magomed Mustafaev (13-1) > Joe Proctor (11-4) – TKO

Proctor rozpoczął pojedynek całkiem udanie, trafiając kilkoma mocnymi niskimi kopnięciami, ale rozjuszyły one tylko Mustafaeva, który przycisnął, szukając nokautu. Przestrzelił dwiema obrotówkami, ale zmusił Amerykanina do chaotycznej ucieczki, naruszając go atomowym kopnięciem na korpus – następnie rozpuścił ręce, posadził rywala na deski kolanem pod siatką, po którym powędrowało kolejne oraz seria ciosów, którymi zmusił sędziego do przerwania pojedynku.

To drugie z rzędu zwycięstwo Dagestańczyka w oktagonie po tym, jak w debiucie pokonał Piotra Hallmanna.

155 lbs: Yancy Medeiros (12-3) > John Makdessi (13-5) – decyzja niejednogłośna

Pierwsza runda miała charakter rozpoznawczy – obaj zawodnicy atakowali pojedynczymi prostymi oraz niskimi kopnięciami, w uderzenie nie wkładając jednak dużej mocy, aby nie odsłonić się na kontry. W drugiej odsłonie obaj atakowali śmielej, ale to Makdessi prezentował się nieco lepiej, dobrze pracując w kontrze lewym sierpowym po ujściu przed ciosami Medeirosa. Również jego obrotówka na głowę dosięgła celu, choć nie trafił czysto.

Przez niemal całą trzecią rundę obaj zawodnicy ponownie koncentrowali się na punktowaniu. Makdessi dobrze operował w kontrze lewym, sporo też kopiąc, natomiast Medeiros trafiał jabem i kombinacją 1-2. W samej końcówce obaj poszli na całość i w wymianie w półdystansie Hawajczyk posadził rywala na deski, ale nie zdołał go skończyć – Kanadyjczyk szybko wstał.

Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie wskazali na Hawajczyka, który tym samum funduje Makdessiemu drugą z rzędu porażkę, a sam podnosi się po nieudanej walce z Dustinem Poirierem.

Punktacja R1:

Bartek S.: 10-10
Szymon B.: 10-9 Makdessi

Punktacja R2:

Bartek S.: 10-9 Makdessi
Szymon B.: 10-9 Makdessi

Punktacja R3:

Bartek S.: 10-9 Medeiros
Szymon B.: 10-9 Makdessi

Werdykt:

Bartek S.: 29-29
Szymon B.: 30-27 Makdessi

170 lbs: Court McGee (17-4) > Marcio Alexandre Junior (12-3) – decyzja jednogłośna

W pierwszej rundzie otwierającej gali walki Alexandre spisywał się całkiem nieźle, unikając większości ataków McGee i kąsając go pojedynczymi, ale bardzo mocnymi kopnięciami na korpus oraz krosami w kontrze. W końcówce pierwszej odsłony spróbował gilotyny, ale bezskutecznie i ostatecznie kilkanaście ostatnich sekund spędził w parterze, przyjmując kilka ciosów z góry. W drugiej odsłonie jednak McGee zaatakował agresywniej i choć nie zdołał przenieść walki do parteru, to długimi fragmentami męczył Brazylijczyka w klinczu. W dystansie również przejawiał znacznie większą aktywność niż czający się na krosa walczący z odwrotnej pozycji Alexandre. W ostatniej odsłonie Amerykanin zanotował obalenie po zaaplikowaniu kilku dobrych ciosów w stójce, ale Brazylijczyk zdołał wrócić na nogi. Po kilku minutach wymian w stójce aktywniejszy McGee znów zdołał położyć rywala na plecach, męcząc go do końca pojedynku ciosami i łokciami z góry.

Sędziowie jednogłośnie wskazali na Amerykanina, który tym samym udanie powraca po dwuletniej nieobecności. Alexandre natomiast po trzeciej z rzędu porażce w oktagonie prawdopodobnie żegna się z organizacją.

Punktacja R1:

Bartek S.: 10-9 Alexandre
Szymon B.: 10-9 McGee

Punktacja R2:

Bartek S.: 10-9 McGee
Szymon B.: 10-9 McGee

Punktacja R3:

Bartek S.: 10-9 McGee
Szymon B.: 10-9 McGee

Werdykt:

Bartek S.: 29-28 McGee
Szymon B.: 30-27 McGee

WYNIKI

Karta główna

145 lbs: Conor McGregor (19-2) pok. Jose Aldo (25-2) przez KO (lewy sierpowy), R1, 0:13
185 lbs: Luke Rockhold (15-2) pok. Chrisa Weidmana (13-1) przez TKO (uderzenia z góry), R4, 3:12
185 lbs: Yoel Romero (11-1) pok. Jacare Souzę (22-4) przez niejednogłośną decyzję (29-27, 29-28, 28-29)
170 lbs: Demian Maia (22-6) pok. Gunnara Nelsona (14-2-1) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-25, 30-26)
145 lbs: Max Holloway (15-3) pok. Jeremy’ego Stephensa (24-12) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)

Karta wstępna

135 lbs: Urijah Faber (33-8) pok. Frankie Saenz (10-3) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)
115 lbs: Tecia Torres (7-0) pok. Jocelyn Jones-Lybarger (6-2) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
170 lbs: Warlley Alves (10-0) pok. Colby’ego Covingtona (8-1) przez poddanie (gilotyna), R1, 1:26
155 lbs: Leonardo Santos (15-3-1) pok. Kevina Lee (11-2) przez TKO (kros i uderzenia z góry), R1, 3:26

Karta przedwstępna

155 lbs: Magomed Mustafaev (13-1) pok. Joe Proctora (11-4) przez TKO (kolano i uderzenia), R1, 1:54
155 lbs: Yancy Medeiros (12-3) pok. Johna Makdessi (13-5) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
170 lbs: Court McGee (17-4) pok. Marcio Alexandre Junior (12-3) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button