UFC

Jorge Masvidal: „Babcia Kowboja mnie zabiła, to było jak cios poniżej pasa…”

Jorge Masvidal obszernie podsumowuje swoją wiktorię z Donalcem Cerrone na gali UFC on FOX 23, opowiadając też o swoich dalszych planach oraz rozmowie z babcią Kowboja.

Bijący się zawodowo od czternastu lat Jorge Masvidal w sobotę wdrapał się na medialny szczyt, deklasując na gali UFC on FOX 23 w Denver faworyzowanego Donalda Cerrone. Trudno zatem dziwić się, że po walce był rozchwytywany przez dziennikarzy, udzielając wywiadów na konferencji prasowej, Megan Olivii oraz w studio FOX.

Pomimo tego, że od strony medialnej mający za sobą występy Bodogu, Striekforce, Sengoku, Bellatorze, Shark Fights i oczywiście ogródku Kimbo Slice’a zawodnik prawdopodobnie nigdy nie znajdował się wyżej, to sam podchodzi do wiktorii z Kowbojem spokojnie.

Pozwolę, żeby fani to ocenili.

– powiedział Masvidal, zapytany, czy to dla niego największe zwycięstwo w karierze.

Może to najlepsze zwycięstwo w UFC, ale zanim podpisałem kontrakt z UFC, przez długi czas kopałem tyłki na całym świecie. Dla mnie? Dla mnie nie największe. Jeśli chodzi o UFC, ludzie mogą oceniać je, jak chcą, ale walczyłem wcześniej z wielkimi rywalami poza UFC.

Pierwsza runda była relatywnie wyrównana, bo Cerrone dobrze pracował kopnięciami, ale z każdą minutą przewaga Masvidala rosła. Kulminacją była akcja w ostatnich sekundach, gdy Gamebred przechwycił kopnięcie rywala, następnie posyłając go na deski soczystą kombinacją. Rzucił się na ledwie żywego Cerrone do parteru, ale… Nie wystarczyło czasu?

Po przerwaniu spojrzałem na niego i był kompletnie nieobecny.

– skomentował końcówkę pierwszej odsłony Masvidal.

Usiadł, a po 20 czy 25 sekundach popatrzyłem na niego – nie patrzył na mnie, tylko się rozglądał, ale nadal był całkowicie nieobecny. Wiedziałem, że muszę wyjść uważnie, bo to wojownik. Niewielu gości potrafiłoby wstać i kontynuować walkę po kilku uderzeniach, którymi trafiłem go parterze z góry – a on to zrobił i dał z siebie wszystko. Ma mój pełny szacunek.

Zawodnik przekonuje, że po jego stronie nie było żadnej dezorientacji w chwilach gdy sędzia odciągał go od Kowboja na koniec pierwszej rundy.

Herb Dean odciągnął mnie na sekundę przed końcem. To niby tylko sekunda, ale odciągnął mnie, a dopiero potem usłyszałem syrenę. W ciągu tej sekundy mogłem trafić kolejnymi uderzeniami. Można to zobaczyć na nagraniu – odciąga mnie, a zaraz potem jest gong. Ale nie narzekam – chętnie wezmę podwójny nokaut.

Pojedynek Masvidal zakończył z mocno okopaną wykroczną nogą, ale przekonuje, że nie miało to żadnego znaczenia dla przebiegu walki.

Mam siniaki na nodze, ale nie mam żadnego urazu ani nic takiego. Cały czas przyjmuję dużo uderzeń, więc… Ale przyznam, że jest przebiegły. Wiedziałem to, wychodząc do walki. Na ogół walczę, trzymając ręce bardzo nisko, prowokuję gości – ale w walce z nim byłem bardzo skoncentrowany, zdeterminowany. Cały czas miałem (prawą) rękę przyklejoną do twarzy, bo gość jest przebiegły.




Jeszcze przed walką 32-letni reprezentant American Top Team przekonywał, że od strony mentalnej będzie miał ogromną przewagę nad Kowbojem, twierdząc, że ten wielokrotnie w swoich walkach po prostu rezygnował, czekając już tylko na ratunek ze strony sędziego.

W tym aspekcie mam przewagę nad wszystkimi w tym sporcie. Nie ma we mnie rezygnacji – bez względu na to, czy kopię dupę innym, czy oni kopią dupę mnie.

– stwierdził Masvidal.

To najważniejsze narzędzie. Wszyscy wiemy, że mentalność zawsze zwycięża.

Jestem z ulicy, a tam zawsze pojawiają się gierki mentalne. Zawsze atakujesz umysł gościa albo jego serce. Wiedziałem, że muszę drążyć, żeby wyciągnąć go z jego strefy komfortu.

W wywiadzie w oktagonie po walce Gamebred zapowiedział, że jest gotowy założyć się z Daną Whitem o $200 tysięcy, że ten nie znajdzie dla niego żadnego rywala, który będzie w stanie go pokonać.

Wiem, że 200 tysięcy to nie jest dużo dla Dany, ale dla mnie, ciężko pracującego mężczyzny, 200 tysięcy to dużo. Chciałem mu przekazać, że nie znajdzie nikogo, kto by mnie pokonał – i jestem tego tak pewny, że stawiam na to 200 tysięcy dolarów z własnych pieniędzy.

Wielokrotnie obwiniany o bierność podczas pojedynków Masvidal tym razem zaprezentował się zupełnie inaczej, będąc agresywnym i aktywnym od początku do samego końca.

Czasami lubię się pobawić.

– wyjaśnił.

Poobijać gości. Torturować ich. Czasami nie pociągam za spust. Powalam gości i uśmiecham się do nich. Robię tam to, na co mam ochotę – nikt nie będzie mi mówił, co robić i jak to robić.

Teraz chciałem gościa znokautować, bo nie chciałem decyzji. Czasami w przeszłości dryfowałem, kopiąc gościowi tyłek tak bardzo, że sądziłem, że nie muszę pociągać za spust. Ale potrafię pociągnąć za spust, kiedy trzeba pociągnąć za spust.

https://twitter.com/streetfitebanch/status/825731165415940097

Masvidal przyznaje jednak, że czasami mięknie mu serce. Tak właśnie stało się, gdy po walce podeszła do niego obserwująca spod siatki klęskę swojego wnuczka babcia Kowboja.

Ech… Zabiła mnie po prostu… to było jak cios poniżej pasa. Podeszła do mnie i powiedziała mi: „To jest mój wnuczek, jesteś dobrym zawodnikiem, nikt nigdy nie pokonał mojego wnuczka w ten sposób”.

– powiedział wyraźnie poruszony Masvidal.

Mogę być tym złym gościem, ale takie rzeczy mnie dotykają. Nie chcę obijać nikogo przed oczami ich matek czy babć. Mam własne dzieci i nie wyobrażam sobie oglądać ich w takich sytuacjach, więc… To naprawdę trochę zabolało.

Wielokrotnie w przeszłości Jorge wyśmiewał kreowanie gwiazd za pośrednictwem mediów społecznościowych i wagę, jaką UFC przywiązuje do tego, jak dany zawodnik prezentuje się w tym obszarze.

Istnieję w mediach społecznościowych, ale nie będę wrzucał swoich półnagich fotek, gdziekolwiek pójdę, jak te zaprzedające swoją duszę dziwki. To nie mój styl.

Czy zamierza go zmienić, jeśli byłoby to konieczne do wdrapania się na szczyt?

Taka jest formuła na Instagramie – jeśli wrzucasz 5 fotek dziennie z 30 hashtagami, dojdziesz do 100, 200, 300 tysięcy followersów. Do poziomu, w którym uznają, że jesteś popularny. Ale to nie ja. Moje umiejętności pokazuję na treningach. Trenuję tak dużo, że nie ma czasu na jakieś żałosne wpisy.

Nie wiadomo, kiedy do oktagonu powróci mający hawajskie korzenie Masvidal. Po walce pojawiło się mnóstwo komentarzy, wedle których idealnym rywalem byłby teraz dla niego jeden z braci Diaz – czy to również przecież walczący całe życie w kategorii lekkiej Nate, czy też bijący się w półśredniej Nick.

Zapytany, czy interesuje go konfrontacja z jednym ze stocktońskich braci, Masvidal odparł:

Interesują mnie pieniądze. Bracia Diaz? Jeden jest lekkim, a drugi, nie wiem, półśrednim albo średnim. Biję się tam, gdzie są pieniądze, biję się z tym, kogo przede mną postawią.

Nie mam w tym biznesie żadnych braci i żadnych sióstr. Dbam jedynie o wykarmienie swojej rodziny, więc kogokolwiek przede mną postawią, ten zostanie sprzątnięty.

*****

Masvidal jak Napoleon

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button